Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

zawsze moja waga pokazywała mi 47 kg - przy moim niskim wzroście -uważałam ze jest ok. - ale niestety z czasem zaczęłam tyć - a że nie byłam przyzwyczajona do wystającego brzuszka -strasznie mi to przeszkadzało - do tego jeszcze ciąża - no i się porobiło :) chcę z tym walczyć ale jakoś mi to nie wychodzi :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 129391
Komentarzy: 864
Założony: 16 kwietnia 2007
Ostatni wpis: 26 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malla9

kobieta, 43 lat, Opole

153 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 września 2008 , Komentarze (5)

  :(           ****************

12 września 2008 , Komentarze (4)

a ja nadal z wami :))))
dzis troszke pózniej bo byłam z tatą po gołębie... jego nowe hobby :))

a wiec relacja z wizyty u ginki.....
oczywiscie w poczekalni ponad godzinke spędziłam.....
pani dr wymacała mnie dokładnie... wymasowała szyjkę....
rozwarcie mam na opuszek palca..... :(
szyjka oczywiscie miękka.....
dzidzius rosnie... 3300......
wód płodowych jeszcze jest duzo....
pępowina daleko od szyjki... więc malenstwo nie powinno się zaplątać....
moje nastawienie do porodu....pozytywne..... tak stwierdziła ginka....
no i 100 zł...

po wizycie oczywiscie Mc donalds i małe zakupy w tesco....
a w drodze powrotnej niespodzianka......
pierwszy konkretnie bolący skurcz.......
nie wiem czy to przez te nasze wyboiste drogi
czy ten masaz zadziałał
ale mąż sie wystrachał konkretnie :))) ja sie smiałam... ale od tego smiechu bolało mnie jeszcze bardziej.... a on mnie tak rozsmieszał tym ze sie tak boi...
i w nocy znowu mnie złapał taki bolący skurcz... ale tego to nie jestem zbyt pewna... czy to bolało z tego ze sie przekręciłam zbyt gwałtownie... czy to faktycznie był skurcz....
 a teraz jak na razie wszystko ok....

acha..... i jesli w tym tygodniu nic sie nie rozwinie to w piątek z samego rana... przd 8 mam sie zgłosic do szpitala.... będzie to 6 dzien po terminie.....i moje urodziny
:)

11 września 2008 , Komentarze (3)

dzis powinno sie wszystko wyjasnic.... albo i nie....
11 wrzesnia... fajna data , troszke moze łączy sie z atakiem na WTC ale to nic.
własciwie to mamy jeszcze jeden zapasowy termin
13 wrzesnia.... moze wtedy sie uda :)))
w kazdym razie moje wczesne próby wychowawcze na nic sie zdały....
malenka robi co chce... a nie to co ja chce :))))

dzis mamy tez wizyte u ginki....
zobaczymy co nam powie........

10 września 2008 , Komentarze (7)

powinnam urodzić..... w końcu..... ale czy tak sie stanie.....
jak nie to jutro tez mam wizyte u mojej ginki..... miałam nadzieje ze juz mnie ominie ta wizyta.... ale nic na to sie nie zapowiada :(

ogólnie czuje sie b. dobrze no oprócz opuchniętych stopek.... nocnych bóli przy zmianie pozycji... .. to nic więcej....
dzisiejsza noc była dziwna.... spałam sobie dosc spokojnie do około 12... i pobudka na siku... zawsze sie budziłam około 2 na siku.... a potem co 2 godziny znowu siku... około 4 byłam głodna... wiec zrobiłam sobie kanapke.... i w łóżku czytałam książke.... około 5 zasnełam.... i z samego rana znowu siku....
mam nadzieje ze jest to spowodowane tym ze malenka juz jest tak nisko... a nie otwartym oknem w sypialni... bo noce są juz coraz chłodniejsze....

a to moje ostatnie zakupy na allegro....






8 września 2008 , Komentarze (8)



a więc teoria sie nie sprawdziła co do dzisiejszej nocy..... spałam jak dziecko...
obudziłam sie dopiero o 5 na siku :))) a potem znowu zasnęłam....
moze to przez deszcz który zaczął wczoraj padac i pada do teraz......
nawet sie ciesze z takiej pogody.... moze w końcu zobacze swoje stopy...
a moze powodem było to ze w końcu sie komus troszke wygadałam ze swoich problemów....i otrzymałam konkretną porade jak to rozwiązac ?!!!!

wczoraj miałam okazje zobaczyc naszą lokalną porodówke....
zaprosiła mnie tam moja koleżanka która jest tam połozną....
nawet całkiem niezle to wygląda.....
i personel tez miły......
tylko troszke obawiam sie lekarzy..
jak to bywa w takim społeczeństwie......
po pierwsze nie chodziłam do  zadnego z nich... więc musze sie liczyc z tym ze mnie oleją.... bo juz taka sytuacja miała miejsce .... a po drugie.... ci wszyscy lekarze nie umieli wykryc u mojej mamy raka.... więc nie wiem czy sie zorientują ze ja rodze..... i to chyba jest główny powód dla ktorego nie chce tam rodzić ......
 





6 września 2008 , Komentarze (9)

nam zostało do terminu porodu.....
dzis kolejny objaw jego zblizania sie....
wysprzątałam całą piwnice na błysk od 8 do 10.....
plecy i pachwiny tak mnie bolą ze chodzic nie umiem :)))
do 12 odpoczynek ... potem gotuje obiad....
pieke ciasto z cukinią i orzechami.... pycha....
i musze troszke poprasowac pranie.....

mąż oczywiscie w pracy.... biedny mój....
ale jak urodze to będzie miał urlop....
ale też pewnie zbytnio nie odpocznie....
bo maleństwo i ja nie do końca sprawna...
a w ogrodzie planuje zasadzic nowe drzewka i krzewy...
moze chociaz psychicznie wypocznie :)))

no tak nocka dzis znowu nieprzespana.....
więc moja teoria sie sprawdza....
dzis będe spac ....

5 września 2008 , Komentarze (3)

samopoczucie dzisiaj mam mozna powiedziec superowe.....
to chyba dlatego ze sie wyspałam......
stwierdzam ze po jednej nieprzespanej nocy w nastepną sie wysypiam i tak naokrągło.... :))))))
nawet mam energię aby cos zrobic... tylko ta kupa prania do wyprasowania troszke mnie zniechęca :))))
najgorsze jest to ze nogi mam jak dwa balerony..... powinnam leżec i trzymac je pod sufitem chyba..... :))))

maleństwo znowu sie rozbrykało... a juz miałam nadzieje ze zacznie sie jakas akcja....  a tu nic.......torba stoi i czeka.......

a ja nadal przybieram na wadze.... dzis było 64 kg.... całe szczęscie ze jestem w ciąży... bo normalnie to chyba bym wpadła w depresje.....
najlepiej sie czuje gdy mam 47-52 kg..... jak jest ich więcej to juz zle sie czuje... przedewszystkim psychicznie .....pamiętam taki czas gdy troszke mi sie tych kg nazbierało....juz wtedy wszyscy mysleli ze jestem w ciąży...
teraz jak urodze nie moge pozwolic aby jakies nadprogramowe kg zostały .....

3 września 2008 , Komentarze (7)

siostra sie odezwala.... lepiej jak by tego nie robiła... bo tylko sie zdenerwowałam...  jak ona mnie denerwuje....  jak bardzo sie róznimy....
niby siostra.... ale mam jej dosc..... chociaz jest 1000 km odemnie.......

byłam dzisiaj w pracy... zawiozłam L4.... podbiłam legitymacje... kupiłam pani Grażynce arbuza.... wszyscy dawali mi dobre rady jak  to najłatwiej urodzić....
i opowiadali o swoich przejsciach porodowych..... :)))))

a to my.....  gdzies tam......

2 września 2008 , Komentarze (13)

no to coraz blizej końca .... 9 dni.....
dzisiejsza noc nie była nawet taka zła....
mozna powiedziec ze sie wyspałam.....

wczoraj wieczorem pochłonełam chyba pół lodówki....i jeszcze bym jadła....
myslałam ze tak na koniec to juz nie będę sie tak objadac
a jest trudniej niz było  :))))) z tym jedzeniem i opanowanie chęci pochłonięcia wszystkiego co się nadaje do zjedzenia.....

wczoraj na szkloe rodzenia rozmawialismy o znieczuleniu zewnątrzoponowym...
pani pokazywała nam igły i cewniki.... te igły to mają chyba z 10 cm a 4 cm musi wbic...... ałłłłłaaaaaaaaaaaa..... i koszt tej przyjemnosci to 600 zł.... SZOK
więc rodze na żywca...... mam nadzieje ze znoiose ten ból......
dzisiaj tematem będzie "poród we dwoje"....

a to brzuszek... łakomczuszek... ogromny .... coooo ?????



a to ostatnie zakupy dla naszej myszki



tak chodząc po tych sklepach dla dzieci.... stwierdzam ze te wszystkie ciuszki wcale tanie nie są.... a wystarczą moze na trzy miesiące..... zastanawiam sie czy nie warto zaopatrywac sie na allegro.... ostatnio znalazłam dziewczyne która sprzedaje chyba ubranka z anglii... wyglądają super... i są niedrogie....
zamówiłam wczoraj sweterek na próbe... zobaczymy jak to wygląda w rzeczywistosci....



1 września 2008 , Komentarze (5)

no to mamy wrzesień nasz miesiąc :)))) jesien juz czuć :)))
maleństwo sie urodzi a potem ja mam urodziny......
ciekawe kiedy to sie stanie??????
juz bym tak bardzo chciała.....
bo te wszystkie bolesci mnie wykańczają....
i w koncu będę mogła ubrac cos normalnego :))))

w sobote mężus wymył wszystkie okna.... kochany....
ja wyprałam, wyprasowałam i powiesiłam firanki...
potem obiadek.... i byłam wykończona....
ale nie poddłam sie...  na zakupy siłe znalazłam....
niedziela leniwa... bylismy tylko w obi... bo mężus chciał kupic krzaki borówek amerykańskich.... teraz trzeba je tylko posadzic....

dzisiaj juz prawie ostatnie zajęcia w szkole rodzenia....
szkoda... fajnie było z tymi wszystkimi cieżarówkami....
na cwiczeniach zawsze kupa smiechu....