Nadal brak czasu....
...i nie wyglada zeby do swiat cos sie zmienilo...pozdrawiam
Zazdroszcze....
dziewczynom,ktore maja duzo czasu dla siebie!!!Ostatnio pare chwil dla mnie to prawdziwy rarytas i przewaznie staram sie je wykorzystac na spotkania z przyjaciolmi bo tego nigdy za wiele!
Wprawdzie podczas tych spotkan skusze sie przewaznie na wino lub drinka,ale nie mam wcale wyrzutow.Moja walka o lepsza figure to nie bieg sprintem,bo juz pare razy dogonil mnie pozniej jo-jo.Ja teraz nie mam zadnej diety,po prostu wprowadzilam niewielkie zmiany ,jem zdrowiej,omijam czekolade i chudne moze 0,5 kg na tydzien(przy dobrym wietrze).I moze niektorym wyda sie to smieszne ale......ja wlasnie teraz jestem szczesliwa sama z soba!!!!
mam urlop....
ale tylko od pracy,bo nadrabiam zaleglosci w uczeniu i sporcie!!!Do tego dwa razy w tygodniu kurs wiec i tak grafik jest napiety.Wcale mi to nie przeszkadza,bo wszystko co robie to czysto dla siebie,tylko przy takim grafiku dni strasznie szybko mijaja.W piatek lece do brata do Irlandii na dlugi weekend wiec oderwe sie od ksiazek i zbiore sily na kolejny etap.
Wykorzystuje urlop na wprowadzanie nowych nawykow zywieniowych i przyzwyczajaniu organizmu do regularnego uprawiania sportu i nawet mi to jakos idzie.Wprawdzie tydzien przed @ nie ulatwia mi tego,ale trzymam sie jak nigdy wiec nie ma mocnych i efekty musza byc.Mam nadzieje,ze szybko,przydalby sie jakis maly sukces dla wzmocnienia motywacji!
Czasu nadal mi brak....
dlatego nieczesto tu pisze,chociaz zagladam wieczorkami co u Was.Praca,dieta,rower,szkola no i obowiazki domowe dokladnie wypelniaja mi kazdy dzien.Postepow wagowych brak(moze sie zaciela???)ale stracilam 4% tluszczu wiec i tak jestem zadowolona.Przeprosilam sie z moim stacjonarnym rowerkiem,bo innej rady nie bylo i teraz aby nie tracic czasu ucze sie jezdzac.Przede mna ciekawy okres w zyciu,pelen zmian i sprawdzenia samej siebie i slusznosci podjetych decyzji.Jestem raczej typem,ktory ciagle cos analizuje i nieustannie wszystko przemysla i przez to zaprzepascilam wiele zyciowych szans.Tym razem nie mysle za duzo...robie to co czuje,a zycie pokaze ktory sposob lepszy!!!!
Pozdrawiam was goraco!!!!
Wrocila mi motywacja.....
i az inaczej sie czuje.Wprawdzie walczylam sama ze soba przed i w trakcie @ ale nie dalam sie!No moze tylko w jeden dzien....Rewelacji wagowych nie ma,ale polecialo troszke centymetrow i procent tluszczu w organizmie zmalal wiec i tak jestem zadowolona.Oby tak dalej...
Nowosci u mnie brak.Nowe mieszkanko urzadzone,kolejny kurs w trakcie wiec jak widac wracam do wczesniejszego trybu zycia i realizacji kolejnych punktow na liscie.W listopadzie z krotka przerwa bo lece do brata do Irlandii.
Dobrze mi z tym wszystkim a co najwazniejsze dobrze mi ostatnio z sama soba!!!!
Stoje w miejscu i...
zastanawiam sie jak wyruszyc....jakos tak entuzjazmu mi brak.Zauwazylam,ze ja albo robie wszystko na raz i wtedy wszystko idzie dobrze albo nie robie nic.I tak bylo ostatnio.....ale znow przystapilam do realizacji innych planow wiec i moje dietkowanie ruszy do przodu.Wiem to....i nie wiem dlaczego ale jestem o tym przekonana.Jedyne co mnie martwi to to,ze nie moge calkowicie rozstac sie z papierosem.Pale juz tylko dwa dziennie ale calkiem cholerstwa rzucic nie moge.Tragedia....slaba jestem okrutnie.Poza tym nic ciekawego sie u mnie nie dzieje....pozdrawiam wiec wszystkich goraco i uciekam poczytac co u was.
Dlugo mnie nie bylo.....
ale to przez wyjazdy,przeprowadzki i brak i nternetu w nowym mieszkaniu.Przynajmniej tym razem nie jestem wagowo duzo do tylu,chociaz do przodu tez nie.Po prostu stagnacja.....
Stoje sobie w miejscu i po kazdym straconym tygodniu zastanawiam sie jak to sie moglo stac.I odpowiedz jest niestety jedna i ta sama:lenistwo i lakomstwo.Czas wiec walczyc wlasnie z tymi cechami.Bede tu czesciej bo Vitalia z Wami wszystkimi jakos bardziej mnie motywuje....milego weekednu!!!!
Rozluznienie nie wyszlo mi na dobre....
Przytylam,nie ucze sie i na nic nie mam ochoty.Pare spraw wymagalo wyjasnienia a jak tylko mam nerwa to lodowka moja.Nawet nie wiem ile pochlanialam kalorii,efekt jest taki,ze mam znow wiecej dwa kilo.Juz mam dosc ciagle tego samego,ciaglego odpuszczania i mojej slabosci.Nie mam nawet co szukac wymowek,bo nie bede oszukiwac samej siebie.Nic nie bede tez obiecywac bo i po co?Chyba zeby pozniej jeszcze bardziej bylo mi wstyd.....zmiana tematu,bo szkodu slow!!!
W piatek jade do Polski odwiedzic rodzinke i bardzo sie ciesze,bo pare dni spedzonych z mama zawsze dobrze mi robi.Jak wroce za tydzien to rozpoczne akcje przeprowadzka.Uwielbiam sie przeprowadzac!!!W prawdzie tym razem tylko trzy pietra w dol w tym samym bloku,ale mieszkanie bardzo mi sie podoba wiec nie moge sie doczekac.Pozniej czeka mnie sporo pracy wiec do konca roku bedzie intensywnie,ale i tak sie ciesze,bo to co wyprawiam teraz nie wychodzi mi na dobre.Taka juz jestem jak cos zaczne to nie moge ani na chwile zrobic przerwy,bo pozniej zaprzepaszczam juz wszystko i odnosi sie to niestety do kazdej dziedziny mojego zycia.
Goraco pozdrawiam wszystkich znajomych...i nie tylko!!!
Totalne rozluznienie....
...na szczescie nie z dieta!!!Po ostatnich pracowitych tygodniach zrobilam sobie wakacje,ale mysle,ze dwa tygodnie starczy,bo zyczynam miec wyrzuty sumienia.Musze powoli znowu wrocic do nauki i innych obowiazkow,bo zaczynam wypadac ze swojego dobrze zorganizowanego planu.Do konca lipca beda wiec powtorki,a pozniej juz zaczne realizowac nowe punkty z listy.
W ramach walki z zarlocznymi weekendami poszlam na kompromis.W soboty mam dietke a niedziele oglosilam dniem w ktorym jem na co mam ochote.Moja natura weekendowego zarloka dala sie w ten sposob oczukac i jest dobrze.Oby tak dalej......Powoli zastanawiam sie nad rozlacznym stylem zywienia,bo bardzo mi kiedys przypasowal.Od przyszlego tygodnia bede wiec zastepowac dwa lub trzy dni takim wlasnie zywieniam a jak nadal bede czula sie z tym dobrze,to zostanie tak na stale.Musze tylko wyszukac troche ciekawych przepisow,aby mi sie nie nudzilo.
Poza tym nic u mnie ciekawego sie nie dzieje,bo przez te upaly na nic nie mam ochoty.....pozdrawiam wiec goraco i zycze udanego tygodnia.
Powoli ale do przodu.....
Tak wlasnie wyglada moje staranie o lepsza sylwetke.Wprawdzie jakis maly postep jest ale to cofanie w miedzyczasie doprowadza mnie do nerwicy.Sama jestem sobie winna i definitywnie potrzebuje nowej taktyki.Niestety sport nie wchodzi teraz w gre,bo zawsze w lecie mam takie ataki migreny ze az chce mi sie wyc.Do dlugoterminowej diety nie jestem przekonana wiec nie pozostaja mi nic innego jak krok po kroku wprowadzac zmiany w zywieniu.No i najwazniejsze walczyc z weekendowym szalenstwem jedzeniowym.Ten weekend nawet nie jest taki straszny jak zazwyczaj ale i tak do perfekcji wiele mu brak.Musze wiec jeszcze wiecej z siebie dac....nie ma wyjscia.Takie polowiczne wyjscia nic nie przynosza.Pozdrawiam goraco...naprawde goraco przy tej temperaturze.