Jakos nie mam dzisiaj checi....
Rano na rower musiałam zaciągnąć się silą,nie chciało mi się ubierać,pracować,gotować czegoś na obiad i w ogóle nic mi sie nie chce.....
Zjadlam:
-dwa tosty ciemne z philadelphia
-smoothie
-czekolada Yogurette(prawie cala wiec daruje sobie obiad)
-jogurt+banan
-dwa ziemniaki+kapusta włoska z łyżką śmietany
Ruch
-1 x 20 min
-1 x 30 min na rowerze(dodałam 10 minut w szybkim tempie przynajmniej za kawałek czekolady)
Niedziela minela...
pod hasłem´´za dużo wina ,za dużo lodów´´ wiec nie będę się rozwodzić nad moja głupotą,słabością i innymi rzeczami,które utrudniają mi dojście do celu.Co było to było,dziś jest nowy dzień i jestem grzeczna.Jednocześnie już się boje kolejnego weekendu,bo jakoś sobie nie radze ale ponowna probe podejmę i myślę,ze w końcu dam rade.Słowo weekend działa na mnie rozprezajaco i powoduje,ze tracę jakiekolwiek granice zdrowego rozsądku...no może jednak nie wszystkie,ale przynajmniej te które odpowiadają za jedzenie i picie.Ale niestety ALBO SIĘ CHCE ALBO NIE,ze zacytuje znowu Siupe.Daje rade w tygodniu wygram i z weekendem.....miłego tygodnia.....
Zjadłam:
-duży jogurt +banan
-smoothie
-dwie duże kanapki z ciemnego chleba+odtłuszczona wędlina+warzywa
-jogurt 0,1%+jabłko+2 Yoguretten
-mielony+sałata z rzodkiewka
Ruch:
2 x 20 min na rowerze
W sobote poleglam....
dziś szansa ponowna walczenia z obżarstwem w weekendy!!!Sukienkę na ślub zakupiłam,potrzebuje jeszcze tylko dodatków np.bolerka,bo nie będę mojej łapy ochroniarza w urzędzie wystawiać.Nie lubię sukienek ale ta przekonała mnie swoja wielostronnością.W wersji długiej pasuje na oficjalne okazje,w krótkiej do jeansów na imprezę a kolor czarny,maskujący podnosi jej dla mnie atrakcyjność.Na dodatek to sukienka typu:pasuje teraz,będzie pasowała jak schudnę i jak przytyje,ale tej możliwości nie biorę pod uwagę.Przymierzyłam w domu z wysokim butem i jest ok.Maz tez wszystko znalazł bez problemu wiec zakupy wczorajsze się udały i nawet nie były męczące.Planów na dziś jeszcze nie mam.....się zobaczy.....
Uwielbiam piatki....
bo to oznacza dla mnie o 16 początek weekendu!Ten będzie testowy bo muszę starać się także i przez kolejne dwa dni dostosować się do moich reguł żywienia,co bardzo rzadko mi się udawało.Nie wiem czy stanę jutro na wagę bo w tygodniu przed okresowym pokazuje ona rożne głupoty wiec może lepiej nie będę sobie psuła humoru....zdecyduje jutro rano.Na weekend planów brak bo i pogoda nie ciekawa i czeka mnie niestety maraton po sklepach w celu znalezienia czegoś na ślub do urzędu,bo będę świadkiem.Nie lubię jak cholera chodzić po sklepach...no chyba,ze sportowych to chętnie,ale mnie to nie ominie i to jeszcze na dodatek z mężem.Zycze Wam wiec miłego weekendu!!!!
Zjadłam:
-dwa tosty pełnoziarniste z Philadelphia i rzodkiewka
-100g szynki odtłuszczonej
-dwa ziemniaki pieczone+sałata lodowa ze szczypiorkiem i rzodkiewka
-100g szynki odtłuszczonej+parę winogron
-dwie parówki drobiowe+sałata
Ruch:
-1x 20min na rowerze
Coraz lepiej....
i chyba zaczynam się przyzwyczajać do mojego nowego jadłospisu.Żebym jeszcze miała trochę czasu na gotowanie dietetycznych to dan to byłabym happy.Ale zaczyna mi się podobać to dbanie o siebie.Rano z łózka wsiadam prosto na rower,później prysznic,balsamik,śniadanko i aż lepiej mi zacząć dzień.Mam więcej zapału niż w zeszłym tygodniu i bardzo bym chciała,aby tak już zostało....naprawdę się staram,chociaż troszkę mnie denerwuje zbliżająca sie @ i to,ze ciągle chodzę opuchnięta i jeszcze do tego wkurzają mnie najmniejsze pierdoły.Ale tak to już jest i trzeba PMS przeżyć bez słodyczy...pije teraz kawkę i uciekam do drugiej pracy.
Zjadłam:
-serek ziarnisty z rzodkiewka i szczypiorkiem
-dwa jablka
-ziemniaki z serem i papryka
-dwa jablka
-tosty ciemne z philadelphia
Ruch
-1 x 20 min rower
Dzisiaj nie mam czasu....
ale zapisze przynajmniej co jadłam bo powoli się gubię.Pozdrawiam....
Zjadłam:
-jogurt+otręby
-2 jablka
-dwa ziemniaki z sosem z cukini i marchwi
-10 tortellini bez sosu
-ryba+sałatka z czerwonej kapusty
Ruch:2 x 20 min na rowerze
Ciagle pada....
...wiec spacery odpadły całkowicie.Rower nadal nienaprawiony co oznacza,ze ruchu brak bo do czegoś innego przekonać się nie mogę a i czasu nie mam.W sumie to entuzjazmu we mnie nie ma.Pilnuje planu posiłków od dzisiaj ale bardziej z nastawieniem,ze muszę a nie,ze chce....ale liczę,ze się przyzwyczaję.Ciężko mi powrócić do euforii jaka miałam dwa lata temu kiedy to odchudzanie szlo mi super i jeszcze przynosiło wiele radości i wciąż zastanawiam się dlaczego tak jest.Jestem ogólnie zniechęcona do wszystkiego ale tez zal mi przestać walczyć i pogrążyć się jeszcze bardziej.Jak widzicie maruda ze mnie i do tego jeszcze niezdecydowana.....
Zjadłam:
-1,5 banana
-duży jogurt owocowy
-kotlety warzywne
-banan+dwie małe gruszki
-mielony+sałatka z pomidorów i mozzarelli
Weekend....
...jak zwykle u mnie był mega niedietowy i mega niesportowy.Spotkanie w sobotę było ok,wróciłam kolo 3 nad ranem najedzona i oczywiście z wina tez nie udało mi się zrezygnować.A wczoraj był tutaj dzień matki i tez mi się jakoś tak rozjadło.Martwi mnie to ,ze tak łatwo odchodzę od planu i marnuje dni.W tygodniu jeszcze jakoś idzie a w weekendy rozpuszczam się okrutnie i to chyba mój najważniejszy dietowy problem w tym momencie.Trzeba się wiec tym zając ze zdwojona silą.Rower nadal nie naprawiony,ale mam obiecane na dzisiaj,ze będzie...a do tego nazbierało mi się parę spraw,które wcześniej zaniedbałam,wiec muszę wszystko dobrze zaplanować.W planowaniu zawsze byłam dobra...gorzej z wykonaniem.Milego tygodnia......
Zjadlam:
-bułka z wędlina drobiowa
-parę plasterków sera żółtego
-bułka ciemna z wędlina(nie miałam czasu nic ugotować)
-bułka ciemna z mielonym
-dwa male milkyway
Mimo wpadek....
1,5 kilo do przodu.Happy jestem od rana,chociaż zdaje sobie sprawę,ze to woda itp.itd.Dziś będę musiała uważać,bo mam babski wieczór wiec winko pewnie jakieś będzie ale co tam obiecałam sobie,ze nie będę się unieszczęśliwiać.Bedzie najwyżej wolniej ale skuteczniej.Siupa mnie zmotywowała dodatkowo wiec będę walczyć.A na razie znikam bo pracuje i życzę miłego weekendu!!!!
Wieczory to tragedia....
i nie pomaga na razie nic ani czytanie, ani sprzątanie, ani picie wody.Dostaje wariacji i chce mi się jeść,palić czyli wszystko co nie mogę.Z paleniem sobie radze,z jedzeniem jest gorzej.Musze chyba jeść trochę więcej w ciągu dnia to może nie będę taka głodna wieczorem i nie będę wymyślała,co by tu w siebie wrzucić.Wczoraj skończyło się na plackach ziemniaczanych...trochę za dużo kaloryczne jak na wieczór.A na dodatek zbliża mi się okres wiec spuchłam i w ogóle czuje się bleee.....ale i tak się nie poddam,bo już mam dość porażek.Od ponad roku tkwię w tym wszystkim a ja chce w końcu do przodu i chce znowu być szczęśliwa sama ze sobą.Milego weekendu dziewczyny!!!!!
Zjadłam:
-serek wiejski+ rzodkiewka
-jabłko
-ziemniaki+biały ser z papryka
-ser bialy z rzodkiewka i szczypiorkiem
Ruch:
-będzie tylko sprzątanie bo zepsuł mi się rower....