Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Sarkastyczna, ironiczna, z dużym dystansem do siebie i świata! Nie, żeby siebie nie lubiła, ale brzuch przeszkadza mi w wiązaniu sznurówek, a duża dupa nie wchodzi w ulubione spodnie. Czas to zmienić!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22416
Komentarzy: 247
Założony: 23 września 2007
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kalliope

kobieta, 37 lat, Opole

164 cm, 66.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do maja - 65 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Dzisiaj późno, ale po imprezie to zawsze taki szalony dzień...
Będzie krótko, bo zbliża się PMS i humor średni, ale nie chcę Wam tu nudzić jak to mi źle. Przyszło samo, przejdzie też samo. Babą jestem i jakbym humorów nie miała to bym była aniołem, a nie jestem...
Porównałam zdjęcia z imprezy urodzinowej z zeszłego roku i z tego... Jakże dosadnie widać te 10 przytytych kilogramów!



A to zdjęcie z zeszłego roku....
Także nie wiele myśląc, zabrałam się za ćwiczenia i nie odpuszczę! Muszę wrócić do wagi 63 kg, a moim marzeniem jest zobaczyć 5 więc nawet z 59 będę się cieszyć :)

23 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Nie chciało mi się, ewidentnie mi się dzisiaj nie chciało! Ale ruszyłam dupę, bo stwierdziłam, że powinnam wykluczać ten zwrot ze swojego słownika, poza tym tak ładnie ćwiczę (od poniedziałku nieprzerwanie), że szkoda byłoby to zmarnować. I tak wyszło, że zmęczyłam się dzisiaj nieziemsko. Codziennie ćwiczę coś innego, żeby ciało nie przyzwyczajało się do tych samym ćwiczeń, a że Fitness Blender ma bardzo szeroki wachlarz ćwiczeń, to mam duży wybór z czego korzystam. dzisiaj wybrałam interwały. To ponoć przy nich zrzuca się najwięcej wagi...





Naprawdę dostałam w dupę!
Ale to nie koniec! Przed snem chciałam posłuchać muzyki i tak od piosenki do piosenki, składałam ciuchy do szafy i tańczyłam... Jedna piosenka, druga, trzecia, piata :D 
Uwielbiam to! I znów się zmęczyłam! Pięknie! Trening zaliczony w 150% 
Jestem szczęśliwa, mogę iść spać :) 
Dorzucę jeszcze jedną z piosenek na dobranoc, może ktoś też zacznie tańczyć jeszcze dziś ;)





Dobranoc! ja jutro mam wolne! Będę myła okna, sprzątała i piekła różne pyszności na sobotnią imprezę. No i muzyczka będzie grała!


23 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Nie wiem o co chodzi ale mam kwadratową dupę, żeby Wam to zobrazować (przepraszam za to zdjęcie i za jego kiepską jakość) pokażę Wam to wprost ze zdjęcia. 

Moim zdaniem to się nadaje do archiwum X... 


Nie wiem czy noszę za ciasne spodnie? Piję za mało wody? Czy siedzący tryb pracy jaką wykonuję ma na to wpływ? To na pewno tłuszcz się tak odkłada. Dodam, że regularnie ćwiczę już ponad dwa tygodnie. 

Widzicie te trzy wzniesienia od góry? Co mam robić, żeby się ich pozbyć? Jakieś specjalne ćwiczenia? Robię dużo squat'ów, skaczę, robię pajacyki i wszystko co zgrabna Pani z Fitness blendera. 

Na pewno muszę więcej pić, bo piję bardzo mało! Nie odżywiam się źle, nie lubię smażonych rzeczy, tłustych mięs czy wędlin. Kocham za to makarony.. Zwykle łączę je jednak z sosem pomidorowym lub śmietanowym (może nie jest najzdrowsze ale za to jakie pyszne ;D ) jem dużo owoców, warzyw trochę mniej, zwłaszcza zimą, ale latem mogłabym jeść same warzywa!

Pomóżcie mi Vitalijki, chcę mieć ładną OKRĄGŁĄ pupę, a nie jakiś sześcian!!

21 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Po zejściu w niedzielę z wagi postanowiłam ostro zabrać się do pracy.
Zaczęłam od zdjęć ( z nadzieja, że kiedyś będę mogła oglądać siebie w tej wersji już tylko na zdjęciach), które widzicie poniżej. 


W niedzielę waga pokazała 73,4 kg?! WTF?! Przecież ćwiczyłam, a tu taka niespodzianka?! Zamiast w dół idzie w górę? Wymiar też bez zmian. Jedynie udo spadło o 3 cm? Aż 3? Jak reszta nie drgnęła? Coś źle robię? Poczułam złość, ale takie sytuacjie mnie tylko motywują. 


Pomyślałam sobie: taka jesteś cwana? Ja ci pokażę jak stanę tu za miesiąc!! Zobaczymy co mi wtedy powiesz! (Mam taką dziwną tendencję do gadania do różnych rzeczy.. Niektórym nadaję imiona np. wczoraj dostałam storczyka. Jest piękny, biały i nazywa się Klementyna, ale nie ważne) I jak już wyładowałam swoją złość na wadze, schowałam ją na swoje miejsce i postanowiłam, że w tym tygodniu dam sobie wycisk! 

Wczoraj do Lidla zamiast samochodem, to ja w deszczu poszłam na piechotę. Namówiłam do tego jeszcze przyjaciółkę i jej chłopaka. Nie byli zadowoleni, ale to już nie moja broszka, mogli zostać w domu :P
W Lidlu kupiłam sobie wreszcie matę do ćwiczeń. Piękna szara (to mój ulubiony kolor) i kosztowała jedynie 24,99 zł.
Wróciłam do domu, oczywiście komputer Fitness Blender - ćwiczenia Cardio + ABS i jedziemy z tym koksem!
Pięknie zmęczona, okropnie śmierdząca i mega spocona, jednakże bardzo z siebie zadowolona pognałam do łazienki :D

No i właśnie co po treningu? Co jeść? Zjadłam już tylko banana bo ponoć trzeba wciągnąć węglowodany, ale czy to nie za mało? W kwestii diety tudzież dobrego odżywiania podczas treningów jestem kiepska. Bez skrupułów przyznaję sobie mierny! I tu proszę Was o pomoc :) Ale ale... na stole leżało ciasto... nie ruszyłam :D 
Dobrze Ilonka tak trzymaj!

Dzisiaj mecz polskich szczypiornistów, chyba zrobię święto sobie i skuszę się na piwko :)

20 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Na razie wpis narcystyczny, ponieważ wczoraj miałam urodziny, trochę sobie poluzowałam!
Jadłam piłam, jakby dzisiaj świat miał już nie istnieć... No cóż urodziny ma się raz w roku!
Wczoraj było przyjęcie dla rodziny, w tą sobotę będzie impreza dla znajomych :) 
Z wiekiem, coraz mniej lubię swoje urodziny... Wszyscy życzą mi męża i dzieci, jakby mnie to miało faktycznie uszczęśliwić?! To, że jestem stara, nie znaczy, że zostanę starą panną. Na razie nie myślę o ślubie i dzieciach, w przeciwieństwie do moich rodziców i rodziny.... Póki co, sama jestem jak dziecko chwilami! Mimo, iż metryka pokazuje 27 lat, a siwe włosy skłaniają do kupna pierwszej farby do włosów, to ja w głowie mam maks 22 lata i dobrze mi z tym! Nie znaczy to, że jestem niedojrzała, bo swoje w życiu przeszłam. Po prostu nie spinam się nad niektórymi sprawami, tak jak ludzie w moim wieku. Co ma być to będzie! 
Mam stałą pracę, samochód, nie mieszkam z rodzicami i faceta, z którym układa mi się różnie, ale narzekać nie mogę :)
No chyba, że na swoją wagę, która i tak zmienię ;) 
Na razie wyglądam tak: 

17 stycznia 2014 , Komentarze (6)

No właśnie rzucam, bo nie mogę powiedzieć, że rzuciłam.
Kiedyś nie paliłam już 3 lata, a muszę dodać, że w sumie palę już 10 lat... 
Od dwóch dni nie kupiłam paczki. Co w moim wydaniu jest niejako wyczynem na miarę rozbrojenia bomby nuklearnej... Staram się nie myśleć o paleniu i zajmować czas czymś innym. 
Zrobiłam sobie małe podsumowanie...Paczka papierosów, które palę kosztuje 13,90 zł (!!) W miesiącu spalałam ok 4 takie paczki. Jak łatwo policzyć daje nam to 55,60 zł! Co w skali roku daje wynik 667,2 (!!!) 
Na co dzień się tego nie widzi, ale to ile wydaję na palenie zmusiło mnie, żeby przestać. Bo muszę się przyznać,  fajeczki to ja lubię. Może pomyślicie, że jestem dziwna, ale lubię sobie zapalić cieniaska i poplotkować z dziewczynami ot taka moja uroda... 
Ale nieee, jest to niewątpliwie za droga przyjemność. 

Wiecie co? Już wczoraj odczułam tego skutki! Pieniądze zaoszczędzone, będę odkładać, albo wydawać na coś innego, co uprzyjemni mi czas. Książki, płyty itd. Weszłam wczoraj do księgarni (wszędobylskie przeceny kuszą) i kupiłam sobie książkę za 11 zł czyli miałam jeszcze 2 zł w kieszeni, a książka zdecydowanie lepiej uprzyjemni mi czas niż papieros! Ileż to książek można kupić za 667 zł?! 

Wszystko rodzi się w głowie, nasze nastawienie do pewnych spraw daje nam siłę i motywację albo wręcz przeciwnie ściąga nas w dół. Życzę Wam siły i motywacji z własnej głowy :)

Jutro zważę i zmierzę się po tygodniu ćwiczeń, jestem ciekawa czy coś się zmieni. 
Po ciuchach jeszcze tego nie widzę, ale cierpliwość jest cnotą, więc i ja będę cierpliwa!
W weekend mogę mieć mniej czasu, w niedzielę mam urodziny i robię przyjęcie dla rodziny. Nie boję się, że obeżrę się jak świnia, tylko, że nie będę miała czasu na rower, na którym jeżdżę w weekendy. No zobaczymy :)

Jakby mnie nie było, to miłego weekendu :)

16 stycznia 2014 , Komentarze (3)

W sumie nie takie stare, bo z września 2013 roku, kiedy to mój kolega zrobił mi sesję zdjęciową. No tak, żeby nie było, że szewc bez butów chodzi stanęłam raz po drugiej stronie obiektywu. Już wtedy nie czułam się zbyt dobrze, już pojawiały się boczki a spodnie były ciasne, ale czułam się jeszcze seksownie. Ważyłam wtedy ok 67 kg.



Później było już tylko gorzej tyłam i tyłam. 
Może to będzie takie małe usprawiedliwienie ale choruję na tarczycę, przez jej nadczynność powoli chudłam i było fajnie. Do momentu, kiedy to moja lekarz endokrynolog zaleciła mi terapię jodem radioaktywnym. Co miało mi odwrócić bieg choroby i zamienić ją na niedoczynność, co jest ponoć bezpieczniejsze dla organizmu. Tak też się stało. Od kwietnia 2013 roku już tylko tyję. Mam nadzieję, że ćwiczeniami zatrzymam ten proces. 
Ćwiczę dzielnie, witam mojego faceta w drzwiach spocona, śmierdząca i czerwona jak burak. Mam nadzieję, że on to doceni!! Poznałam go w zeszłym roku w sierpniu, czyli w połowie mojej drogi do obleśnej figury. Chwilami widzę, że nie są mu w smak moje boczki. Niech tylko spróbuje coś powiedzieć na ich temat, to sobie podziękujemy... ;) 
Bo z mężczyznami trzeba krótko, inaczej się rozbestwią ;)

Miłego dnia :)

15 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Jak już mówiłam, diety nie będzie w moim odchudzaniu.
Dzisiaj chciałam Was zaprosić na mojego bloga kulinarnego pt. TANI TALERZ 
prowadzę go z przyjaciółką, z którą mieszkam. Nie mówię, ze gotujemy tłusto. Wręcz przeciwnie, ale kochamy makarony i kuchnię włoską, więc same rozumiecie.

Przy okazji mam pytanie, kiedy jecie posiłki? Przed treningiem? Po treningu? Mam z tym odwieczny problem. Jak zjem coś przed ćwiczeniami to łapie mnie kolka, a po ćwiczeniach najzwyczajniej w świecie odechciewa mi się jeść. Może ze zmęczenia tracę apetyt...
Chyba właśnie odpowiedziałam sobie na swoje pytanie, ja powinnam jeść po treningu, może wtedy będę zjadała mniej? :D

Wracając jeszcze na chwilę do diety, której nie ma, to zauważyłam, że odkąd ćwiczę podejmuję jednak wybory.
Zamiast paczki czipsów kupuję śledzie po kaszubsku mmmm pycha, zamiast batonika, moje ulubione Pomelo, więc to nie do końca jest tak, że mam wszystko gdzieś, ale nie chcę chodzić głodna i myśleć tylko o tym co zjem za dwie godziny, bo życie jest zbyt piękne i krótkie, żeby stracić je na myśleniu o jedzeniu. No chyba, że zastanawiam się co zrobić na Tani Talerz, ale to dość przyjemne jest! 

Nie katujcie się dziewczynki, dzisiaj robię ciasteczka z zielonymi oliwkami! Zapraszam do siebie :)

14 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Mianowicie, wczoraj po ćwiczeniach dostałam skurcz w pośladkach! Wooow pomyślałam...
To możliwe?! No najwidoczniej tak, skoro mnie złapał.. Wtedy poczułam, że ćwiczyłam. Bo jak boli, to znaczy, że żyjesz - tak mówią mądre głowy! 
Tak, żyję! Mam się dobrze :) Choć od wczoraj jakiś katar się przypałętał. Nie lubię tego... 
Kataru i sraczki nie życzę nawet wrogom, bo to naprawdę nic przyjemnego.

Dzisiaj idę na urodziny, więc nawet się nie oszukuję, że poćwiczę jak wrócę, bo pewnie obrócimy z dziewczynami flaszkę wina... no może dwie... w porywach do siedmiu :D
Za to jutro zrobię Fitness Blender Cardio 45 minutowe. Znalazłam na Youtubie takie fajne ćwiczenia. Wczoraj też robiłam ale 30 minut. Wystarczyło, żeby się zdyszać!!
Kondycję jak na palacza mam całkiem nie złą, ale myślę poważnie nad rzuceniem papierosów... To cholerstwo kosztuje już 14 zł za paczkę!!! W skali miesiąca to ok 100 zł!!!
Zgroza!

O rany to dwie płyty albo trzy książki jak się uprzeć! Już nie mówię o worku słodyczy, ale tego nikt nie czytał prawda?

13 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Moje drogie, dziś przedstawię Wam przepis na ciasto z mikrofalówki, które robiłam w weekend...
Oj.. to nie ten blog, przepraszam Państwa! 
No i wydało się, że wczoraj z braku laku (jak to moja mama mówi) zrobiłam ciasto z mikrofalówki, mmm jakie było dobre!! A później wsiadłam na rower stacjonarny i zrobiłam 16,5 km słuchając Comy i drąc się w niebo głosy!! Jakież to było oczyszczające, nie tylko z kalorii, ale z negatywnych emocji!
Jestem leniem, przyznaję się bez bicia, bywam dla siebie zbyt pobłażliwa też, także wybaczam sama sobie, że w czwartek poszłam na piwo z przyjaciółkami zamiast katować swoje ciało z Chodakowską! Ojej, no trudno. Piwo było dobre jagodowe! Do tego pół paczki fajek i dieta cud gotowa! W sensie, cud, że nie umarłam jeszcze!

Na weekendy jeżdżę do rodziców na wieś i nie mam tam zbyt dobrego internetu, więc moje VOD w postaci filmów z ćwiczeniami na Youtubie nie wchodziło w grę. Za to mam tam rower stacjonarny, na który wskoczyłam i "przejechałam" 15 km. 
W sobotę to samo, choć jechało się ciężej ze względu na - dosłownie - ból dupy, po piątkowej jeździe...
Za to wczoraj jak już pisałam, nie było źle, zrobiłam 1,5 km więcej :)

Nie przykładam się do żadnej diety, bo nie lubię się katować głodówkami i innymi tego typu akcjami. Ten etap życia mam już za sobą.
Może jedynie dieta MŻ do mnie przemawia, co też wdrożyłam w etap moje przygotowania do lata. Mniej żrę i wystarczy :)

Na dziś wybrałam już ćwiczenia z Fitness Blendera, które poleciła mi Karolina. 
Jakoś nie wiem czemu, Pani Chodakowska może i owszem zna się na rzeczy, ale jej styl bycia do mnie nie przemawia. Nie wiem, może dlatego, że nie lubię "słodkopierdzących" kobiet, a taka mi się ona wydaje. Może się mylę i są to tylko moje spostrzeżenia, jednak mam prawo do wypowiadania swojego zdania. Mam nadzieję, że nikogo nim nie ranię.

Aaaa i zaktualizowałam moje wymiary i wagę. Nie powiem, przestraszyłam się nieco, bo z moich przedświątecznych 69 kg (podświadomie bardzo lubię tę liczbę) zrobiło się 73 kg?! 
No to teraz tym bardziej mam motywację do dzisiejszych ćwiczeń! 

Miłego i owocnego tygodnia wszystkim życzę!!