w piątek lekarka zapisała mi pół roczną terapię żelazem.... no zobaczymy co to przyniesie.... do tego skierowała mnie do innego lekarza jeszcze na konsultację....
sobota była cudowna.... dietetycznie oczywiście daleko od normy ale i tak super... wybrałam się z m na nasz Stary Rynek na Betlejem Poznańskie.... i ululałam się grzanym winem.... pyszne było!!! no i hamulce puściły... zjamałam pizze....
a dzisiaj zaraz śmigam na siłownię.... potem kino... i mam zamiar w końcu obejrzeć listy do m....
10.30 serek kawowy herbatka od mnicha, zielonka 14.00 odzywka białkowa kawusia i troszkę słonecznika
jeszcze 45 min i oficjalnie zaczynam weekend.... cieszę sie jak głupia a on i tak minie szybciutko że nawet nie zauważę.... wrrrrr dzisiaj jeszcze czeka mnie wizyta u lekarki..... zobaczymy co tym razem mi na anemię wtrynią....
dzisiaj wstałam nawet bez ociagania.... wypiłam kawusię i hop na rowerek 35 min aerobów zaliczone kiwi 7.00 jajecznica z kiełbaską krakowską i serem camembert
zaczynam zauważać że znowu skóra robi się napieta od ćwiczeń... tak tak o to mi chodzi... wyczuwam mięśnie pod zwałami tłuszczolu ale w końcu go spalę.....
poleciałam na zumbe jak na skrzydłach..... wyszalałam się na maksiora..... czas tam tak szybko leci że masakra.... później interwałki.... wróciłam wymęczona ale szczęśliwa i z powerem..... białko.... 20.30 3 parówki drobiowe
a teraz po woli spać.... jutro trzeba wcześnie wstać.... aeroby czekają
10.30 własne wydanie serka kawowego.... za duzo kawy... gorzkawy był ale i tak zjadliwy herbatka od mnicha 14.00 galard drobiowy+ bułka z ziarenkami zielonka
nawet mi się troszkę humorek poprawił..... kupiłam sobie masło czekoladowe..... spoko spoko- do ciała hihi bedę się miziać.....
wieczorkiem na zumbe śmigam... troszke poszaleję... potem interwały to endorfinki sie wydzielą i może w przypływie dobrego nastroju zrobie sobie bańki chińskie.... albo na solarium sie wybiorę.... yyyy no pomyslimy jeszcze
ależ mi się dzisiaj zwlec z wyrka nie chciało..... zwlekałam najdłużej jak się dało....jak juz usłyszałam że za oknem leje to odechciało się wszystkiego....
7.00 owsianka kawusia.....
jeszcze tylko dzisiejszy dzień i jutro i mamy weekend.... w sobote to śpię tak długo jak się da.... siłą mnie z łóżeczka nie wyciągną!! odeśpię za cały tydzień hehehe a znając życie przy takich planach to pewnie ślepia o 6rano otworzę.....
a teraz grzecznie kąpiel i spać..... normalnie nie daję rady.... a do tego męczy mnie brzuch.....coś syrop od pani doktor nie daje rady dzisiaj mogłabym gazować w komorach zagłady..... brzuch mam jak na 5 miesiąc ciąży....
a teraz czekam za klientką na pazurki..... ale szczerze to mi się nie chce.... chce mi się spać!! spać!! spać!! normalnie padam na ryjek.... alez mnie ta pogoda dobija i teraz też mogę zwalić na anemię hihi na wszystko teraz mam wytłumaczenia.... anemia!!
coś mało wody dzisiaj wypiłam..... oj oj trzeba to nadrobić!!
znowu mam anemię.... no ale w sumie nie dziwota.... operacja i potopy szwedzkie daja popalić.... czas znów pogodzić się z rokitnikiem.... zrobi też dobrze mojej skórze
10.30 jogurt wiśniowy ze zbozami herbatka od mnicha, zielonka....
zdołowałam się trochę tymi wynikami.... no ale dobrze że chociaż tarczyca w normie.... teraz jeszcze czeka mnie wizyta u gastrologa i w końcu może rozwikłamy zagadkę znikającej qpy hihi
dzisiaj znowu wczesna pobudka.... niedługo będę musiała wstawac jeszcze wcześniej.... kawa+ BCA 35min aero na rowerku kiwi 7.00 jajecznica z kiełbaską krakowską i cebulką kawusia
musze pożyczyć od kogoś rowerek na jakiś miesiąc.... mój trzeba odesłać na reklamację.... dosyć że piszczy na poczatku deptania to jeszcze zaczęły pedały przeskakiwac.... no to są uroki kupowania tanich gów**n, ale droższe gwarancji nie dają a gorzej jak mi się w końcu znudzi i koljena zabawka do kolekcji.....