Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218801
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2011 , Skomentuj

Generalnie kalorycznie mniej więcej tak jak założyłam, z tym, że ryżu było mniej ale zjadła trochę groszku gotowanego po synu, więc zakładam, że to się równoważy. Zmienił się natomiast podwieczorek, zamiast sałatki i mandarynek były .... orzeszki w czekoladzie (!), około pół opakowania (opakowanie 70g) - zakładam jednak, że było to 50 g czyli 250 kcal (w sumie mniej niż było w założeniach), a na kolację wypiłam całe opakowanie kefiru tj. 400g czyli dodatkowe 88 kcal. Aha i zapomniałam jeszcze o łyżeczce masła do kaszy i ryżu ( 38 kcal) i jeszcze jedna inka z mlekiem 35 kcal. Łącznie dzisiejszego dnia wsunęłam 1715 kcal, więc wynik jest bardzo dobry.

Były też założone ćwiczenia, 30 min. rowerka stacjonarnego plus 15 min dywanówek, w sumie 45 min, więc nieźle. Zaraz zaktualizuję suwaczki Uważam więc dzisiejszy dzień zaliczony na plus. Jestem z siebie zadowolona. Zaraz dopiję herbatkę, wezmę prysznic i idę do łóżeczka.
Słodkich snów










11 stycznia 2011 , Skomentuj

Weekend słodyczowy został przedłużony do poniedziałku, wstyd. Ale już wszystkie ciasta zeżarte, a wielki kawał sernika czarnobiałego od znajomych wylądował w zamrażalniku, więc wracam na dobre tory, bo sobota i ważenie tuż tuż.... chyba będzie dla mnie najlepiej jak będę notować, co jem i w przybliżeniu chociaż liczyć kalorie. A więc zaczynam, dzień dzisiejszy:
zjedzone:

"przedśniadanie" 7 śliwek suszonych moczonych całą noc - 133 kcal

I śniadanie ok. godz. 8:30
kluski lane na mleku - 220 kcal
kubek inki z mlekiem - 35 kcal
II śniadanie godz. 11:00
pół opakowania makreli w galarecie - 80 kcal
kiwi - 56 kcal
mała mandarynka - 15 kcal
4 plastry polędwicy łososiowej z indyka - 50 kcal

planowane:

obiad ok. 14:00
trochę kaszy jęczmiennej (ok. 1/4 woreczka) - 88 kcal
trochę ryżu brązowego (ok. 1/3 woreczka). - 107 kcal
udko z kurczaka gotowane - 313 kcal
surówka z marchewki i selera z jogurtem nat. - 50 kcal

"podwieczorek" - 2 łyżki stołowe sałatki warzywnej  z majonezem ? kcal
może 2 mandarynki - 30 kcal

kolacja przed 18:00
jabłko - 69 kcal
200 g kefiru - 88 kcal

łącznie kalorie: 1334 plus ta sałatka ile ona może mieć? nie więcej niż 300 kcal więc powiedzmy, że bilans dnia dzisiejszego byłby ok. 1634 kcal więc bardzo dobrze, bo 500 kcal trzeba odjąć na produkcję mleka (wg Vitalii moja całkowita przemiana materii karmiąc piersią teraz to: 2452 kcal więc różnica jest diametralna).
A i jescze dziś w planie są ćwiczenia.
lecą bo moja Młoda się obudziła.

8 stycznia 2011 , Skomentuj

I co? I mój wynik zamiast mnie zmotywować, tylko mnie "rozwydrzył" i od razu mi się apetyt zwiększył..... i zaczęłam się opychać. Nie no ilościowo nie jest najgorzej, ale jem prawie same słodkie, skutkiem czego wrócił 1 kg i tygodniowy spadek jest tylko w sumie o 0,4 kg. Jeszcze jutro goście - znowu, cały weekend (czyt. 4 dni) gościowania i ja słodycze zajadam i znowu się skuszę pewnie na mój pyszny (pisząc nieskromnie) sernik, bo mąż każą upiec.... Teraz to już na pewno na wagę wejdę dopiero w sobotę, to może cały tydzień (no 5 dni roboczych) się zepnę  i w przyszłym tygodniu spadek mam nadzieję mieć większy...
 zobaczymy. póki co zmieniam z powrotem pasek, niestety nie w tę stronę , w którą bym chciała... ale nie będę robić, akcji typu "gonić pasek" - będę uczciwa wobec siebie i Was.
A teraz pora już iść spać, bo nie wiem, kiedy Młoda się obudzi...
Słodkich snów

7 stycznia 2011 , Skomentuj

tylko dodam mój "wysiłek" niewiele tego 13 min orbiego plus dywanówki










Póki co wolno mi to idzie.... ciekawe, ile mi zajmie osiągnięcie w. celów... mam nadzieję, że nie więcej niż pół roku bo będzie wstyd.....

5 stycznia 2011 , Skomentuj

Przełomu jednak nie było, w poniedziałek powróciliśmy do "starego rytmu usypiania", niestety.
Zamówiłam w empiku książkę, "Każde dziecko może nauczyć się spać", mam nadzieję, że to mi pomoże znaleźć jakiś sposób na  Młodą i wyjdziemy z tego z korzyścią dla wszystkich.

A co do mojej wagi to 2 dni bacznego uważania na dietę i powróciła waga sprzed 2 tygodni, wiem wiem miałąm ważyć się w soboty, ale nie wytrzymałam, chciałam zobaczyć, czy moje uważanie działa i działa, więc mam mega powera na dalsze dni - teraz do soboty(ale pasek już zmieniłam ). Choć jutro idę na urodzinowe ciasto - to mam nadzieję, że za bardzo nie nagrzeszę i w sobotę zobaczę piękny wynik.

Pa, pa!!!











3 stycznia 2011 , Skomentuj

Mam nadzieję, że tak - mam na myśli usypianie mojego dziecka. Do tej pory było darcie się i usypianie trwało 1,5 godz. a darcie zaczynało się gdy gasiłam swiatło. Wczoraj stwierdziłam, że nakarmię młoda przy lampce, a potem ją ululam w ciemnościach. Tak mniej więcej zrobiłam, tzn. nakarmiłam przy świetle w ciszy i spokoju, a potem zgasiłam światło, pochodziłam z nią trochę śpiewając kołysanki, po czym taka uspokojoną odłożyłam do łóżeczka. I wiecie co? I usnęła, musiałam do niej podejść 2 razy i trwało to ok. 50 min, ale w ciszy i spokoju, a ja wieczorem miałam wreszcie siłę na ćwiczenia!!!!! nie było tego dużo, bo 22 min. rowerka, a potem trochę dywanówek, ale na pierwszy raz po takiej przerwie wystarczy. Mam nadzieję, że zasypianie będzie już tak wyglądało codziennie
W związku z powrotem do ćwiczeń dodaję sobie paseczki km dla rowerka i orbiego oraz ilość spalonych kalorii - chcę zrzucić 10 kg, więc pasek z kcal ustawiam na 70000 kcal, co odpowiada spaleniu 10 kg tłuszczu (będą na nim wyświetlane tylko kcal z ww. maszyn - więc w rzeczywistości kalorii będzie wiele więcej spalonych )
Ważenie planuję w każdą sobotę, dość ważenia się co 2,3 lub 4 dni, bo potem po spadku to sobie folgowałam, a teraz cały tydzień muszę się pilnować. Zobaczymy, jak mi pójdzie w tym tygodniu, bo w czwartek idę na urodziny mojej bratanicy.....
Miłego dnia, u mnie się taki zapowiada










30 grudnia 2010 , Skomentuj

No cóż, święta spowodowały u mnie wzrost wagi - ale nic dziwnego, bo nie odmawiałam sobie niczego. W sumie dużo nie jadłam (mam na myśli ilościowo), ale w większości żywiłam się ciastami he he przez świeta w sumie dużo nie przybrałam, bo "tylko" 0,8 kg, ale przed świętami w tajemniczych okolicznościach przybyło 0,6 kg, więc łączni mam 1,4 kg na plusie i cóż nie mogę wyjść z tego obżarstwa.... ale muszę wziąć się za siebie....
Muszę wreszcie ze sobą poważnie porozmawiać, bo niestety już teraz wizja osiągnięcia wagi sprzed ciąży do końca stycznia jest mało realna... choć to niby "tylko" 5,5 kg i 4,5 tygodnia, ale ja nie mogę się za bardzo katować i za mało jeść, bo jestem dojna krowa
Plan jest następujący:
- plan maksimum do końca lutego osiągnąć wagę sprzed ciąży (no troszkę mniej) 60 kg - to wychodzi średnio 0,75 kg na tydzień, więc myślę, że sporo, a mogą zdarzyć się przestoje
- plan minimum - osiągnąć ww. wagę do moich urodzin czyli do 10 kwietnia 2011r. wychodzi średnio 0,5 kg na tydzień plus 1 tydzień zapasu na przestój (plan i tak chyba w miarę ambitny, bo nie zawsze odnotowuje się spadek.... ale zobaczymy).
Trzymajcie za mnie kciuki:-)
I oby nadchodzący rok był dla Was duuużo lepszy niż właśnie mijający.
Papa!

16 grudnia 2010 , Skomentuj

Dziś przekroczyłam półmetek, czyli więcej ze mnie spadło niż zostało do zrzucenia po ciąży i osiągnę mój pierwszy cel No jestem bardzo zadowolona, jednak pilnowanie się daje przy karmieniu piersią rewelacyjne rezultaty!!!!!
Miłego dnia, bo dzidzia mnie wzywa

9 grudnia 2010 , Skomentuj

Czas leci nieubłaganie. Dziś moja córcia skończyła miesiąc, szok!!!  I chyba z tej okazji chciała dzisiaj mamusi trochę dokuczyć, albo może pokazać, jako to ona dorosła, bo już nie jest noworodkiem, ale już niemowlakiem. W związku z czym, prawie cały dzień nie spała tzn. przy cycu czy na rękach to i owszem chętnie, ale jak ją tylko odłożyłam, to się budziła. Ale jaka była zainteresowana światem.... obserwowała sobie wszystko dookoła.... Widać, widzi już coraz więcej i rzeczywiście "dorasta" Mam tylko nadzieję, że noc upłynie standardowo, bo już bardzo ładnie śpi - i oby tak zostało.
Waga pomalutku idzie w dół. a dlatego pomalutku, że mam ogromną chcicę na słodycze i nie zawsze udaje mi się tę chęć pohamować. No ale najważniejszy jest regularny spadek, choćby najmniejszy. Do mojego pierwszego celu zostało mi 4,8 kg. Ciekawa jestem, kiedy uda mi się go osiągnąć. Termin ostateczny wyznaczę sobie na koniec stycznia, jest to ok. 8 tygodni, więc bez zbędnego stresu powinnam ten cel osiągnąć. Na razie nie mam czasu ni siły na podjęcie ćwiczeń, więc też ten termin jest taki odległy, a z drugiej strony gwarantuje mi zdrowe i racjonalne chudnięcie. Mam nadzieję, ze znajdę siłę na ćwiczenia, bom sflaczała po tej ciąży. Teraz dodatkowo coś mnie łapie, małż coś przytargał i mnie zaraził, boli mnie gardło, ale z drugiej strony jest bardzo wysuszone od ogrzewania.... staram się więc je nawilżać. Mam nadzieję, że się ostatecznie nie rozłożę, bo dziś  czułam się niewyraźnie...
Trzymajcie się zdrowo, miłego wieczoru pa pa!

21 listopada 2010 , Skomentuj

Waga póki co leci w dól, jak szalona, Młoda ze mnie wszystko wysysa. W 6 dni spędzonych w domu - 2,3 kg w dół nic tylko się cieszyć niesamowicie, jak tak dalej pójdzie to szybciutko wróci do mnie waga sprzed ciąży
Młoda na razie grzeczniutka, spi, je i robi w pieluchy, ale też zaczyna coraz więcej rozglądać się po tym świecie.
Spadam, bo był to ekspressowy wpis, bo tylko na taki mam czas
Buziaki