Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218749
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 listopada 2010 , Komentarze (1)

No urodziłam cudną córeczkę, ufff:   Mam więc komplecik w domciu i synusia i córunię Idealnie w dniu terminu tj. 9 listopada. Dopiero w niedzielę wieczorem wróciłyśmy do domku, bo Mała miała żółtaczkę, ale już u siebie więc jest już dobrze.
Teraz trzeba brać się za zbędne kiloski, bo trochę ich zostało, prawie 8,5 kg - ale z tego z 2 kg przy;padają na moje wielkie mleczne piersi!!!!
Waga w dniu wczorajszym 68,9 kg. Cel pierwszy to waga sprzed ciąży, czyli 60,5. Nie mam zamiaru za bardzo się mordować, bo karmię Małego ssaka piersią, a póki co to apetyt ma za dwoje, choć jest drobniutka. Wychodząc ze szpitala ważyła niecałe 3 kg - i za bardzo nie mam aż tylu małych ciuszków, bo nie przypuszczałam, że będę mieć takie maleństwo:-)
Więc praktycznie od wczoraj zaczęłam moją walkę, na szczęście nie mam ochoty na słodycze, czasem wciągnę herbatnika, a poza tym wiadomo jedzenie przez pierwszy miesiąc jest bardzo dietetyczne, a potem zobaczymy, czy małej coś będzie czy nie i zacznę jeść "normalnie".
Pozdrowionka i miłego dzionka Moje Drogie


3 listopada 2010 , Skomentuj

rozpoczęty.... teoretycznie tydzień do terminu, ale mam nadzieje, że lada moment urodzę. Już różnego typu objawy mam, ale dziś na wizycie u ginki nic n ie wskazywało, żeby to miało być już teraz. Rozwarcie malutkie, więc czekamy. Chciałabym, żeby już było po wszystkim, bo ciągle jeżdżę po jakiś lekarzach i mam już dość. Jutro muszę iść do zakaźnika, bo w niedzielę mi sie skończą antybiotyki - gdybym miała pewność, że do tej niedzieli urodzę bym sobie odpuściła te wizytę, bo tak 85 PLN w plecy..... Poza tym chciałabym troche "posiedzieć na tyłku" - jesli można to tak nazwać, czyli nie miec w planach kompletnie nic - juz tylko zajmowanie się małym i troche wiekszym skrzatem. tak po prostu, żeby mnie nic nie goniło.... Ale moje życie - jak wszystko do tej pory wskazuje - nie jest do tego stworzone. Zawsze, jak z malżem zamkniemy jakiś "etap" i sobie mówimy, że teraz to troche "osiądziemy" i spokojnie pożyjemy, to zaraz potem coś  nowego sobie fundujemy i tyle z naszego spokoju
Tak więc Młoda wyłaź już czas najwyższy!!!!!!!!
Trzymajcie kciuki, by moje następne wejście na V było w stanie rozdwojonym

27 października 2010 , Komentarze (1)

A i jeszcze moja waga.... cóż niestety doczłapałam się do tego nieszczęsnego 75 kg..... ale cóż się dziwić, kiedy apetyt dopisuje, słodycze wciągam a mniej się ruszam.....A tu jeszcze mogę sobie tak być 2w1 jeszcze z 3 tygodnie, to i 3 kg jeszcze mogą wskoczyć  mam nadzieję, że tak jak przy pierwszym tydzień po porodzie będzie 10 kg mniej i będzie szybko spadać.... zobaczymy. Na razie drastycznych zmian nie wprowadzam, tym bardziej, że niestety żołądek cały czas coś tam woła, mdli mnie na różne rzeczy itp. więc katować się teraz nie zamierzam. Pokatuję się już za niedługo
A tak na poważnie, to już naprawdę tęsknie do dietkowania i do ćwiczeń (o do tego najbardziej!!!!). Marzę już wejść na orbiego i pomachać do bólu w nogach i być cała mokra... i do basenu, z którego zrezygnowałam, bo jednak bałam się infekcji wiadomo jakich.... aż mi się śniło ostatnio, że kupiłam sobie mieszkanie w pobliskim hotelu z basenem (tak tak hotelu!) i oczywiście mogłam, jako mieszkaniec, korzystać z basenu za darmo w nieograniczonych ilościach czasowych hihi:-)
No dobra przejdę się jeszcze do sklepu po pieczywo dla małża i może jakieś owoce będą? (takie uroki mieszkania na wsi:-)
buziaki słoneczne:-)

27 października 2010 , Skomentuj

czas leci nieubłaganie. lada moment zawita do nas nowy członek rodziny. Całe szczęście, bo chociaż trochę oldsapne od bieganiny i załatwiania różnego rodzaju spraw i troche posiedzę "na tyłku". Choc to nie oznacza, że coś odpocznę o nie nie!!!! Bedę zmęczona, ale czymś innym i już nie będę czekać i się denerwować. Już bym chciała, aby poród był za mną...... Miejmy nadzieje, że to nastąpi lada chwila.
Póki co, dzidzia nie jest za duża, więc może poród tez będzie lżejszy od pierwszego... Zobaczymy.
W każdym bądź razie Mała wychodź już na ten świat jesteśmy gotowi!!!!!!!

Miłego dnia dla Was i trzymajcie kciuki, za szybkie i lekkie rozwiązanie, bo ja już mam dość czekania

25 października 2010 , Skomentuj

Kurczę, ale się wczoraj zdenerwowałam, dostałam takich skurczy (czy tez skurczów?), że juz myślałam, że rodzę. Z małżem w panice się pakować - bo tego wcześniej nie uczyniłam... - tzn. ja w panice on cały szczęśliwy   no ale potem sie położyłam do łóżeczka i wszystko sie uspokoiło, czyli fałszywy alarm. W sumie wszystko gotowe na przyjęcie brzdąca, więc luzik, może sie rodzić.  Tydzień byłby spokojniejszy, bo niestety ma byc zalatany. jutro wieczorem ostatnie usg, w środe wieczorem jedna wizyta u lekarza, w piątek kolejna i ktg a w czwartek jeszcze fryzjer - i wbrew pozorom na tej wizycie najbardziej mi zależy hehehe bo ja krótkie włosy posiadam i juz mam odrośnięte i najwyższy czas je podciąć (chodze standardowo co 4 tygodnie, które włąsnie mijają w tym tygodniu :-) więc mam nadzieje, że do fryzjera dotrwam, a potem mogę iść rodzić
jeszcze nastawiłam 2 pralki dzisiaj, spakuje młodego, bo przez 2 dni będzie u babci nocował, przez moje wieczorne wizyty lekarskie - juz planuje dać mu więcej rzeczy na wszelki wypadek i prawie jestem gotowa. No chcę jeszcze 2 pralki nastawić  - jedną zrobie, jak młody wróci z przedszkola a drugą jutro, mam nadzieję, że mi rzeczy wyschną. I to tyle.
do jedzenia sie w ogóle nie przyznaję, bo jest masakra. mam apetyt za 2 i to jeszcze na słodycze, lub też zamiennie słodkie z pikantnym:-) ale jeszcze chwilka i mam nadzieje, odstawię wszelkie złe rzeczy.
Och to tyle marudzenia. miłego popołudnia - u mnie nawet troche słonko przebuja się przez chmurki:-)

29 września 2010 , Komentarze (1)

Jak ten czas leci.... Dziś byłam na wizycie u lekarza i dowiedziałam się, że prawdopodobnie dzidzia już szykuje się na świat, mam brać w związku z tym No-Spę... W związku z czym jutro jedziemy z małżem na zakupy, muszę kupić sobie długi ciepły szlafrok i jakieś koszule nocna rozpinane. Poza tym raczej wszystko mam, jeszcze tylko kosmetyki dla dzidzi. Wczoraj brakująca reszta zakupiona. aha tylko jeszcze fotelik samochodowy został, trzeba go zamówić i pewnie chwilę poczekać.... ale już wybrany, więc nie jest źle.
Cóż to trzeba poważnie brać się za  pranie ciuszków, bo tego jeszcze nie zaczęłam, bo ciągle coś i czasu brak..... idę zaraz nastawić naszą zmienioną  pościel i jak mi miejsca starczy na powieszenie to załąduję dzisiaj jedną pralkę, a jak nie to jutro, bo dziś zaczęłam grzać w domciu bo zimno,więc rzeczy będą szybciej schnąć.
Pokój dla Małej w każdym razie gotowy, domek wysprzątany, więc przynajmniej pod tym względem jestem gotowa tylko, żebym zdążyła pozałatwiać moje bankowe sprawy, a to jeszcze może troszkę potrwać......
Idę więc nastawić pralkę....  pa pa!!!

22 września 2010 , Skomentuj

Dziś się narobiłam, że nawet zmęczona jestem Syn poszedł po tygodniu przerwy do przedszkola w końcu () chata wolna to trzeba zaszaleć. posprzatałam troche, odkurzyłam cały dół i schody i pokój "nowej dzidzi" i gabinet - i koniec bo zabrakło baterii, umyłam okno w łazience, umyłam 2 klozeciki i umywalkę i poprasowałam. Troche sie tego zebrało, na dodatek dałam jeszcze radę zrobic obiad i manicure oglądając jakies tam "odmóżdżacze" z babskich tv. Więc sporo tego dzisiaj było. Ale przynajmniej jestem zadowolona z siebie, sądząc z podskoków małej to tez tym ruchem była zadowolona. A i jeszcze miałam siłe pograć z Młodym w jego ulubione gry planszowe po powrocie z przedszkola. Super! I musiałam mu zrobic kanapki, takie jak w przedszkolu - sądząc po tym, jak je wszamał to chyba były takie jak w jego ulubionej instytucji. jejku, jaka ja jestem szczęsliwa, że on tak uwielbia przedszkole i to od samego początku!!!!ale ze mną podobno tez tak było
No dobra idę coś jeszcze zakąsić (wiem że pora troche późna), bo jutro jadę na badania krwi a robią dopiero od 8 więc żebym sie głodna nie obudziła z rańca. Trzymajcie kciuki za wyniki, na obiad pożarłam wątróbke i buraczki, więc mam nadzieję, że moja hemoglobina będzie jakoś wyglądać, choc ciut lepiej niz ostatnio (byle nie gorzej).
Słodkich snufff

16 września 2010 , Skomentuj

wróciła mąż i ewidentny brak czasu....
niedawno rozmawiałam z jedna koleżanką, która ma 2 dzieci, że jak męża nie ma to z dziećmi wieczorem szybciej uporana i czyściej w domu i wieczór dla siebie. ja mam podobnie. czy to znaczy, że oni "zabierają" nam czas, brudzą i rozbestwiają nam dzieci? najwyraźniej, więc do czego oni są nam potrzebni??? no dobra dobra, wiadomo przyjemniej z nimi - choć bywają wyjątki, niestety.
we wtorek było usg, płec potwierdzona, ma być dziewczynka, oby już się nie zmieniła, bo wszyscy - łącznie z synem -  mówimy do brzucha po imieniu i bejbik jest już zmaterializowany w naszych głowach jako "ona" - nie chciałabym aby potem nasze dziecię miało rozdwojenie jaźni i jak po powrocie ze szpitala wytłumaczyć Młodemu, ze siostrzyczka to jednak braciszek?  W każdym razie dzis wieczorem planujemy zasiąść przed kompem i zamówić dziewczęcą roletkę rzymską do pokoiku dzidzi. Już pomalowany, listwy przypodłogowe założone, jeszcze tylko komódkę małż musi mi przenieść i mogę w końcu prac ciuszki, których mam sterty przeogromne!!!!!
Wagowo jako tako, nie jestem za bardzo zadowolona - ale zrzucam to na dziecko wazy już prawie 1,8 kg więc skądś sie biorą moje dodatkowe kiloski przecież nie od słodyczy
Jedzeniowo dziś lepiej, już prawie 14 a ja jeszcze ni słodkiego w ustach nie miałam.
I śn. grahamka jedna połówka z mielonką druga z serkiem capresi paprykowym, obie z sałata i pomidorem oraz trochę papryki.
II śn. vel przekąski: kefir 0% 450g (126kcal!), 3 kiwi i chyba 3 śliwki
na obiad będzie spagetti bolognese z żółtym serem (bomba kaloryczna, ale w moim wykonaniu - powiem nieskromnie - wyśmienita!!!)
a potem zobaczymy - wciągnę jeszcze jabłko i może jakąś lekką kolacyjkę.

Dobra, muszę kończyć bo syn mnie molestuje - niestety siedzi w domu, bo coś kaszel go męczy
buziaki i miłej reszty dnia!!!!

10 września 2010 , Skomentuj

Wnioski z dzisiejszego poranka - choć nie tylko, bo już kiedyś doszłam do takiej refleksji - im później zjem śniadanie, tym bardziej mnie potem ssie w ciągu dnia. Ze względu na nieobecność małża musiałam zawieźć syna do przedszkola, a potem jeszcze wpadłam do apteki, bo coś go katarek dopadł, w związku z czym śniadanko przesunęło się o 1 - 1,5 godz, czyli sporo no i miałam po nim dalsze ssanie, a normalnie mnie trzymało 3 godziny . konsekwencją jest niezbyt ładny jadłospis dzisiejszego dnia, a mianowicie:
Iśn. ok 9:30: grahamka, jedna połówka z masłem (!) i pomidorem i małą śląską z wody, a druga z camembertem i pomidorem plus 2 rzodkiewki i kawa.
II śn. 11:00: kubek kakao i 5-6 ciasteczek zbożowych Oskroby
obiad 14:30: talerz pomidorówki z makaronem i łyżeczka jogurtu naturalnego plus 3 ww. ciasteczka Oskroby
na razie to tyle, planuję jeszcze owocki i kefir i mam nadzieje, że to wsjo.
Ale nie daje gwarancji, bo dziś mąż wraca i tu sie czają pokusy.

no dobra lecę po młodego do przedszkola,
pa pa!

9 września 2010 , Skomentuj

Nastał wieczór i czas na podsumowanie dzisiejszego dnia... Męża niet, dziecię już śpi (jak cudownie, że już nie leżakuje w przedszkolu - to o 20 pada "jak kawka", a wcześniej do 21:30 szalał, bo wyspany wracał), więc mam przez ostatnie 2 dni więcej czasu, co widać po moich wpisach
a więc dzień minął bardzo dobrze, niemalże zgodnie z planem. Drobna zmiana była tylko taka, że zamiast jabłuszka zjadłam pałkę kurczaka z zupy, a poza tym wszystko zgodnie z planem. Trochę mnie męczy zgaga ale len juz wypiłam i na razie nic nie pomógł. Muszę chyba iść się położyć, żeby żołądek "wyprostować" bo chyba w tej pozycji jest za bardzo zgnieciony i stąd te nieprzyjemności.
Miłego wieczorku moje drogie

aha plan jedzeniowy na jutro podam raczej jutro, bo nie wiem co zjem, tzn. na pewno pomidorówkę, bo mam ją tradycyjnie na 3 dni:-) na śniadanie planuję śląską z wody lub białą cieńką (mam w zamrażalniku a stwierdziłam, że w związku z moją anemia muszę w siebie wmuszać mięsne rzeczy, bo pomimo brania sporych dawek żelaza, hemoglobina dalej na bardzo niskim poziomie. najgorsze, że na mięso nie mam ochoty i nie najlepiej się po nim czuję. ale cóż jak mus to mus - a poza tym zobaczymy rano:-) pa