właśnie zdałam sobie sprawę, że oto najbliższe dni mogą być totalną dietową klęską.
Nie dość że weekend, to jeszcze podwójny, oj...
Chyba muszę sobie wyobrazić, że jutro jest środa i nie pozwalać sobie na żadne dietowe odstępstwa, ale czy się uda?
A po weekendzie mam dwa sprawdziany - podsumowanie drugiego tygodnia w 4w5 oraz biegnącą od dziś przez tydzień, rywalizację na moim wątku (rocznik1979 - schudnijmy przed 30tką) o tytuł królowej redukcji zbędnych kilosków.
A teraz z innej beczki - jestem świadkiem piorunującego postępu w rozwoju mojego maluszka Marcinka.
Po tym jak 22go października sam usiadł, 25go wyszedł mu pierwszy ząbek, dziś zrobił 3 ruchy raczkujące do przodu po czym rozjechał się na boki jak mały psiaczek.
Oj tylko patrzeć ja za dwa-trzy dni w całym mieszkaniu będzie słychać stukające po podłodze kolanka i łapki.
Michaś też jest zachwycony tym , że lada dzień będzie się ścigał z braciszkiem, choć troszke jest znowu zazdrosny o to, że więcej uwagi poświęcam Marcinkowi.
Dzieciaczki są wspaniałe!
A Michał jest już taki mądry, że czasem aż się nie mogę nadziwić, że w głowie czterolatka rodzą się takie przemyślenia.
(kiedyś Wam o nich napiszę)
Pozdrawiam Was i nie dajcie się w te piękne, wolne dni!