Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Groteska07

kobieta, 39 lat, Lublin

158 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do wakacji stanę się laską niesamowitą;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2008 , Komentarze (2)

Żeby nie było, że taka jestem do końca mądra i poukładana: wczoraj (tj dziś w nocy, bo było po 1;00) obudziłam się, zerwałam z łóżka i dopadłam do okna. Patrzylam sie dość długo, widząc tylko drzwi od balkonu, bo tyle w pokoju mam w ramach okna.
Usiadłam na łóżku zastanawiając się, co bym zjadła. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę:
-maca
-nutella (kto do cholery kupił?)
-pomidor
-parówka pokrojona (1/3)
-keczup
-i na to jeszcze listek macy

Całość rozlatywała się jak tylko próbowałam to ugryźć, a ja się tylko irytowałam i układałam kanapkę od nowa.
Zrezygnowałam wkońcu i wróciłam do łóżka. 

Usnęłam i śniła mi się matura ustna z biologii:
Sorka -Proszę powiedzieć coś na temat wojny w Baharino (nie zbyt dobrze rozumiałam).
Drugi członek komisji: Ma pani 30sekund
Ja: Wojna w Baharino? (powtórzyłam niewyraźnie), ale ja zdaję maturę z biologii, a nie z historii!
Sorka: czy to jest pani ostateczna odpowiedź?
Ja: To nie odpowiedź, poprosze pytanie z biologii.
Sorka: Prosze zaprotokołować odpowiedź: wojna w Baharino, ale ja zdaję maturę z biologii, a nie z historii.
Ja: nie! to nie jest odpowiedź!!!

I tak wkółko. Obudziłam się bardzo zmęczona snem. W kuchni spotkałam niezły burdel, głównie nakruszone było moją "kanapką" na całych 2metrach kwadratowych kuchni (tyle mamy wolnej przestrzeni, na reszcie stoją meble).

Dziś wyglądał dzień tak:
1) śn godz 7:30 musli z jogurtem
2) sprzątanie 9-11
3) zakupy 11;30-14
4) wafle ryżowe w czekoladzie zjedzonych na mieście sztuk 3 (dobre;p) godz ok 14
5) wizyta u M i przekonywanie go, że nie jestem głodna
6) obiad w domu 18: maca, nutella, parówka i jajko niby na miękko, ale na twardo, pomidora kawałek
7) praca nad magisterką
8) 22-... komp

I bardzo ambitnie działam.
Dziś mało nie zemdlałam w centrum handlowym. Mam bardzo uciażliwy okres w tym miesiącu i mam takie fale gorąca, a potem kręci mi sie w głowie i boję się, że zemdleje;/

Nie ćwiczyłam dziś nic, ale troche połaziłam po sklepach i pogimnastykowałam się w przymierzalni.

Od poniedziałku zaczynam nową dietę, jakąś drastyczną dla mnie, żebym tak schudłą te 15kg szybko. Najlepiej na zeszły tydzień;/
Ale ogólnie czuję się "zgrubnięta";/ I chyba zaraz pójdę spać, bo jeszcze zaraz coś zjem i co będzie;/

7 listopada 2008 , Komentarze (1)

dziś mam głupio zajęcia, bo mam przerwy dwugodzinne między jednym wykladem, a drugim i miedzy trzecim, a czwartym no i normalnie czuję, że jest to zmarnowany dzień. Siedzę sobie w necie na uczelni i wchodzę na naszą klasę a tu wiadomość, od kuzynki:
"Kochana, wiesz, że musisz wziąć się powoli za szycie sukni na moje wesele? ja chcę ją zobaczyć w miare wczesniej, żebyś przypadkiem nie wygladała lepiej od panny młodej:)"

Wryyy... Już sobie wyobrażam, tą druhnę-purchawkę mnie;/ Dziś dostałam okres, z sexu nici, ze spaceru i knajpy nici, bo mam naukę, z roweru nici, z basenu nici, z akcji "skurczanie żołądka" normalnie włóczka.

Siedzę i zrzedzę dziewczynom... nie chcę mi się tu być, ale mam jeszcze jeden wykład i w nagrodę czeka mnie 4dni słodkiego lenistwa (czytaj pisanie magisterki). oj jak mi sie chce pod kocyk...;(

Okresina skończy mi się w poniedziałek i to bedzie najlepszy czas na zaczęcie diety. musze znowu się wkręcić jak ostatnio... Hm... może chociaż poniżej 60 zejdę na święta... dziś było rano 63,1!!!

Nie jedz Grotesko, bo bedzie Ci na slubie wstyd;/

7 listopada 2008 , Komentarze (1)

No cóż... Nawalam;/ Ale biorę się już porządnie za siebie, ruszam z nową siłą i... musi się udać, musi...

Musi!

Musi!

Musi...?

Tylko trochę zapału brak, i żołądek rozciągnięty domaga się jeść, i okres się zbliża i jeździć się nie chce i... I juz niedługo muszę zacząć szyć suknię na wesele i... Tak, wiem;/

5 listopada 2008 , Komentarze (2)

Co za apetyt;/ ja poprostu jem co chcę, nie patrzę na to co pije, w ogóle nie patrzę na etykietki i nie zwracam uwagi na zawartość tłuszczu w produkcie. Jest źle. Poprostu ogarnęła mnie totalna olewka. I w dodatku mam katar;/

4 listopada 2008 , Komentarze (3)

Pięknie wgaa szła w dół, ale od wczoraj obżeram się na potęgę;/ mam straszny apetyt i jem non stop;/ dziś juz wchłonęłam 1300 niezdrowych kcal... Idę zaraz na spacer, a potem nauka, jutro kolo;/
P.S tamten zaliczyłam na 4;D

3 listopada 2008 , Komentarze (2)

Chyba stres mi zżera tłuszczyk:P

Wczoraj pojechaliśmy z Maksem na obiad do jego rodziców. Już ich dobrze znam, bo M mnie odrazu raczył zapoznać z nimi, ale wczoraj było tak... komicznie:P szczególnie na początku:
tata M: No tak... Coś ostatnio rzadko wpadacie do nas
brat M: oj, lepiej nie wpadajcie, bo wózki teraz drogie (śmiech, tylko on się śmieje, M bardzo poważny, tata M nie zrozumiał, a ja udaję sympatyczną, więc sie uśmiechnęłam)
mama M: a co tam u ciebie słychać? (to do mnie, sprężam się, żeby udzielić wyczerpującej odpowiedzi, zamiast naturalnie odpowiedzieć "ok")
ja: wszystko wporządku, ostatnio mam trochę wolniej w szkole, ale jednocześnie powolutku piszę magisterke no i postanowiłam od przyszłego roku zacząć studiować drugi kierunek... No jeszcze zobaczę jak to będzie.
tata M: tak, szkoła, kariera, teraz u młodych na pierwszym miejscu (brzmiało to jak zarzut do mnie), nie ma czasu na rodzinę, dzieci...
Trochę się speszyłam, popatrzyłam na M, a oni to źle odebrali i się zaczęło:
brat M: oj, tato chyba się mylisz, bo oni znaleźli czas na dzieci;p przynajmniej na no... jakby to powiedzieć starania (śmiech)
Rodzice spojrzeli na nas z lekką konsternacją.
A my nie wyprowadzalismy ich z błędu ciekawi ich reakcji... To jest ja przynajmniej byłam ciekawa, M nie wiedział jak zacząć o ślubie.
Maks: No cóż, to nie do końca tak, to znaczy oczywiście, tak, ale... -zamotał się -Chyba z dziećmi jeszcze chwilkę poczekamy, chociaż, gdyby coś wypadło (!!!) to bym się nie obraził -popatrzył na mnie
-Ja też nie -dodałam pośpiesznie, nie chcąc mu zbytnio przerywać
-Póki co musimy wziąć ślub, ustatkować się...
Tata M: a na co ty czekasz? skończyłeś studia, masz pracę, czego chcieć więcej? A tak to jest z młodymi, że wolą wolne związki, łatwiej się rozejść w razie czego
Tu już wtrąciłam się ja:
-To nie tak. -urwałam, bo M zaczął mówić równocześnie:
-To też dlatego, żeby moja Magda mi nie uciekła, juz jej się oświadczyłem...
Ja promiennie: a ja się zgodziłam

Konsternacja, a po chwili euforia i pytania w stylu: kiedy ślub? dlaczego tak późno? gdzie zamieszkacie? Chcecie duże, czy małe wesele?

Ogólne wrażenia są takie:
1) Mama M chyba bardzo mnie lubi, mamy wspólny język, M mówi, że to dlatego, że nie ma swojej córki. Poza tym to kobieta bardzo konkretna, albo kogos lubi, albo jesteś jej wrogiem. Jest trochę taką artystką (jak moja mama, dlatego chyba tak bardzo ją lubię), jednoczesnie potrafi być kierownikiem swojego męża, bo wystarczy, że skarci go wzrokiem, a ten juz milczy
2) Tata M... nie wiem sama, chyba cały czas mnie bada... po pewneych perypetiach z dziewczyną drugiego syna, jest bardzo nieufny do młodych dziewczyn
3) Brat M jest nawiedzony, ma 30lat, jest sam, rozstał się z dziewczyną po 4latach chodzenia, i teraz uważa się za najczęśliwszego, wolnego człowieka na świecie, na każdym kroku chwali się, że jest singlem, jest o wiele mnie dojrzały jak na swój wiek niż M, i ma głupie pomysły, trochę się go boję;p

potem, atmosfera się rozluźniła, ale ja i tak czułam się jak w Big Brotherze, wciąż obserwowana przez familię lubego.

Dziś waga 62.kg
i to z pewnością od tych emocji:)

31 października 2008 , Komentarze (2)

Jadę do domciu na święta i wróce pewnie dopiero w niedzielę. postanowiłam w te dni nie myśleć o ochudzaniu, bo są czasem rzeczy ważniejsze... A nie ja tylko myslę o tym co wolno, a czego nie wolno mi jeść;/ to takie płytkie...;/

31 października 2008 , Komentarze (2)

Wczoraj spotkałam sąsiadkę moją, która btw jest ze 3lata tylko starsza i tak od słowa do słowa, wyszło, że obie jesteśmy znudzone życiem (ona jest, ale ja przytaknęłam: ja też, żeby jej było raźniej) i postanowiłyśmy zrobić maly jump. Zamknęłam się z Moniką, moją współlokatorką w kuchni i o to co nam wyszło:
-sernik (fantastyczny)
-orzeszki (takie z masą w środku)
-sałatka (z majonezem light;p)
-jajka z majonezem light
-łosoś bardzo fajnie przyrządzony
-stos różnych kanapek


 tamci przynieśli:
-szarlotkę
-rogaliczki takie małe, francuskie
-wino
-rybkę pangę smażoną
-spagetti (w dwóch częściach;p)
-malutką Wiktorię


No i zasiedliśmy do uczty po 18, czyli wtedy, kiedy to absolutnie jeść nie powinnam. Ale co tam;p Dziś przynajmniej nie mogę patrzeć na jedzenie;p

Pogadalismy, pośmialiśmy się, pobawilismy z Wiktorią...
Powiem szczerze, że jak widzę, malutkie dziecjko, to doznaję euforii... Mogłabym je tylko trzymać na rękach, przytulać, całować... Ach... piekne=)

Poszłam spać grubo po północy, choć skończyliśmy dość wcześnie, ale trzeba było posprzątać, wykąpać się, potem jeszcze pogadaliśmy z M & M i spać...

A dziś o dziwno, waga 62,7;p
Jak, skąd?
Może przez aktywny tryb życia?

29 października 2008 , Komentarze (5)

1) -Wiesz, chyba chciałbym mieć ślub w maju, tak jest wtedy fajnie na dworze
-Ale w maju nie ma litery R
-???

2) -Zamówimy pizzę?
-Oszalałeś?
-A, no tak.

czyli czasem się rozumiemy bez słów;]
Wczoraj dość długo się uczyłam, bo dziś mam kolokwium, więc zapowiedziałam, że oprócz uczelni nie ruszam się nigdzie, (co i tak traktuję jak wyczyn dnia). M zrozumiał, nie przeszkadzał mi, ale wieczorem wpadł tylko podrzucić mi ładowarkę, więc posiedzieliśmy chwilę i... Hm, mam wrażenie, że coś się u nas od piątkowej nocy zmieniło, albo zmieniło się we mnie...
 Do tej pory żyłam na bieżąco, teraz muszę coś planować...

-Słuchaj, a Ty byś chciałą, żebym ja był przy porodzie?
-???
-Pytam tak... teoretycznie...

Mi się nie śpieszy. Powiem wam szczerze, że jak mam coś zrobić i wiem, że to ma być na całe życie to odwlekam to, aż będę extra przygotowana. tak było np ze zdjęciem do dowodu, które zrobiłam dopiero, aż schudłam na studniówkę, czyli jakieś pół roku po moich urodzinach;p tak było z pracą licencjacką, którą oddałam dopiero jak była dopieszczona, chociaż mogłam obronić się wcześniej. Tak jest ze ślubem...

Byliśmy w niedzielę u moich rodziców,
w tą jedziemy do teściów;p

M mówi, że jak już mi się odważył oświadczyć (nie wiem czego się bał;p bo pierścionek kupił już jakiś czas temu, czekał tylko na extra moment) to teraz już by chciał, żebym była jego żoną...

Żoną... jak to dorośle i odpowiedzialnie brzmi...

Pogadalismy już tak poważnie, bez żartów. I najlepiej byłoby wziąć ślub za dwa lata w czerwcu;p Teraz ja i moja rodzina mamy żałobę... Oh... jak pomyślę o moim dziadziu, to aż mi tak strasznie przykro, że go nie ma ze mną w takich chwilach, że nie może się cieszyć naszym szczęściem...

W maju chcę zdać maturę z biologii i od października zacząć ciągnąć drugi kierunek, nie mogę tego przełozyć, bo mija 5lat odkąd zdawałam maturę, więc to termin ostateczny. Wtedy też skończy się żałoba w mojej rodzinie, ale nie chcę tak odrazu i zresztą w zimie ślub?
Czyli zostaje czerwiec...

Dużo czasu, dużo jeszcze może się zmienić, więc na razie zostawiamy ten temat.

Teraz odnośnie diety.
Muszę już w grudniu zacząć szyć sukienkę na wesele, na którym będę druhną. Nie mam jeszcze projektu, ale chcę wyglądać zjawiskowo...

MUSZĘ SCHUDNĄĆ!!!

Do ślubu 3miesiące. Ale ja dziś jestem mega nastawiona na dietę, a jutro wszystko oleje i o;/
Jak schudnąć? Jak się wziąć porządnie za siebie???

Dziś waga pokazała 62.3, ale to dlatego, że wczoraj żyłam głównie na wodzie.

Ja chcę schudnąć!!! Ale nie wiem jak i... nie potrafię;/

28 października 2008 , Komentarze (5)

Zacznę od tego, że w piątek wieczorem pojechaliśmy z M do Kazimierza. To ani mój, ani jego kumpel, to poprostu miejscowość;p Bardzo było... romantycznie;p Spedziliśmy wspaniałą dobę i spaliłam chyba ze 150 tysięcy kcal. Za to nadrobiłam, je winem. Zauważyłam, że po alkoholu jestem bardziej odważna i:
a) zdolna żeby zjeść to na co mam ochotę
(na trzeźwo się pilnuje)
b) mniej oporna w kontaktach sexualnych
(ale tylko z tym jednym;) i bardziej otwarta;p

c) bardziej pyskata

czułam się jak bogini sexu;p
Mało tego podczas tego wieczoru coraz poważniej zaczeliśmy mówić o ślubie bo...

Oświadczył mi się:D

Jestem pewna, że chcę z nim spędzić resztę życia więc... powiedziałam tylko kocham Cię i mocno się do niego przytuliłam... Żeby nie widział moich łez... Może to śmieszne, ale troszkę się wzruszyłam...

potem lezeliśmy przy sobie i przekomarzaliśmy się jak to będzie za te 30lat;] jak już będziemy starsi i w ogóle... ach;] muszę się troszkę pouczyć... resztę napiszę potem;)