Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tomberg

kobieta, 52 lat,

172 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2009 , Komentarze (6)

Czytanie forumowych wpisow najwyraźniej szkodzi, konkretnie dotyczy to mojego przypadku, bo nie wiem jak u innych. Przeglądalam właśnie forum, gdzie dziewczyna płacze, ze nie może żyć bez słodyczy i jak ma sobie z tym radzić. I jedna z forumowiczek zaproponowała jej jedzenie słodkości pod kontrolą, coś tam coś tam i że np. LODY. Na to ja zrywam się i biegusiem do lodówki po lody. Głupia jakaś jestem, szalona czy co? A na co mi lody o 10 rano? I to 2 salaterki?

7 czerwca 2009 , Komentarze (1)

beznadzieja, nic mi się nie chce, brzydal jestem i to z piłką na przedzie. Tomek mi wagi nie dowiózł, więc wyobrażam sobie w tej niewiedzy, ze z 9 dych już będzie. Codziennie ma po nią jechać i zawsze coś mu wypada, już przestałam mu o niej ględzić bo to i tak nic nie daje. Zaprzątnął sobie głowę kupnem nowego samochodu i tylko o tym potrafi rozmawiać. A teraz, skoro już go ma, cały czas go testuje. Kupiliśmy naprawę sporą landarę,jeepa, i prowadząc go czuję się jak na traktorze, dla niego to bez znaczenia, że będe musiała parkować z pół kilometra przed sklepem, zeby nikogo nie stuknąć, nie mówiąc już o maluśkim placyku przed przedszkolem. Boję się tego samochodu i już. No ale Tomasz musiał go mieć! Faceci i ich zakichane motoryzacyjne pasje! Nie podzielam. No tak ale z drugiej strony dla niego to niezrozumiałe, ze ja muszę codziennie testować swoją wagę. Z ktorą nie zmierzylam się już od ponad tygodnia!!! Łamago jeden!!!

29 maja 2009 , Komentarze (1)

to przez Tomka, bo miał po nią pojechać i zwyczajnie olał. Ale mialam wczoraj wizytę u położnej i tam się zbadałam wagowo. Bez zmian, czyli 82 kg. Choć podejżewam ze moja wazienkowa mistrzyni wskaże ciut więcej. A ponadto wczoraj skończyłam 37 lat. To okrutne, tym bardziej ze Tomasz za 5 dni skończy 31.Gówniarz i tyle!!! Nieważne, nieważne, nie myśleć o tym. Istotniejsze jest to, ze jutro idziemy na urodzinkowe zakupy! Juhu!!! ciuszki, butki, torebeczki do mnieee!!! Ja już wczoraj sprezentowałam sobie śliczniusią bluzeczkę, w kwiatki, flabanki, kobieco-ciążowa ze ho ho! A! i ciasto upiekłam... przepis znalazłam w sieci, nazywa się sezamowiec a wyszedł suchy gniot. A że w pracy bez ciasta nie miałam co się pokazywać, więc dokupiłam do niego wielkie lody, dla równowagi i żeby kompromitacji nie było. Zjedli i jeszcze mówili ze to najśmieszniejsze ciasto jakie kiedykolwiek jedli, bo dorobiłam do niego komentarz słowny. Następnym razem upiekę coś wypróbowanego.

26 maja 2009 , Skomentuj

 Jutro wraca moja nieczczęsna wskaźniczka tłuszczowa, waga moja łazienkowa. Chyba upiekę ciasto. Ważyła walizki u znajomych bidulka moja kochana, chyba ze 40 kilo.Ale w zasadzie ja nie o tym chcialam dzisiaj. Śmiesznie bylo trochę wczoraj, bo Tomek wynalazł w szafie stopery do uszu, żółciótkie jak cytrynki i spał w nich. Ha ha, boki zrywać... A potem położył je na swojej parodii szafki nocnej, kartonie takim a potem Maja się nimi bawiła, hłe hłe co za jaja... A następnej nocy ja chciałam się nimi zatkać, tzn uszy ale już ich nie na rzeczonej szafce nie było, więc pytam ci ja Tomka, gdzie są? a on nie wie i idzie do Majki i pyta, gdzie są takie żółte kuleczki, czy wie. A dziewczynka już już prawie zasypiała a tu tatuś pyta o kuleczki, więc w główce aż się kotłuje, coś zaświtało i całkiem przytomnie Maja odpowiada "są w twoich kapciach".Acha... Tomek wraca do sypialni, bierze kapcie i rzeczywiście, no bo gdzieżby indziej, wiadomo, głupie pytanie, gdzie mają być, jak nie w kapciach, jeden w jednym , drugi w drugim. Na swoim miejscu. Porządek musi być!

22 maja 2009 , Komentarze (2)

którą zrobil mi Tomasz, przerosła moje oczekiwania. No po prostu chłopak mój przeszedł samego siebie. Od jakiś 2, 3 dni wiercił mi dziurę w głowie opowiadając o niespodziance jaką dla mnie szykuje.Godziny odliczał, podpowiedzi dawał tak pokręcone, ze nawet nie próbowałam zgadywać. A było to wczoraj, w dzień wolny od pracy, bo znowu Islandczycy coś świętowali. Obudsził nas ok 9 rano, przyszykował śniadanie, kazał się pięknie umalować i ubrać tak, zebym się dobrze czuła. Jedną z jego podpowiedzi było, ze bierzemy aparat, bo warto. Maja została pod opieką Miećki a my ruszyliśmy w drogę, dojechaliśmy na down town i zaparkowaliśmy przed lotniskiem. No pięknie, zorganizował dla nas wycieczkę awionetką! Ja pierdykam, co za pomysł, przecież ja nie przepadam za podniebnymi wojażami. Ale pięknie się uśmiecham i dzielę radość Tomaszka, podjaranego bo, cytuję, sama zobaczysz, to mercedes wśród awionetek. Ok! rzeczywiście samolocik niczego sobie, powiedzmy, bardziej luksusowy. Ciszymy oczy pięknymi widokami, pogoda cudna, nawet specjalnie nie trzęsie, aż Tomek zdejmuje mi słuchawki z uszu i wyjmuje pierścionek!!! Teraz to dopiero właściwa NIESPODZIANKA  nastąpiła! Już nie mam chłopaka, teraz mam narzeczonego. I poryczałam się, choć duża dziewczynka jestem. Na tym wątek romantyczny się skończył a zaczął się wątek komediowy. Bo w parę minut potem poczułam ze zbiera mi się na wymioty a tu żadnej torebki, woreczka, nic a nic, jedynie chusteczki jednorazowe. A ja czuję, ze zwyczajnie zerzygam się na te rewelacyjne skórzane fotele.Przerażenie i oczy okrąglutkie jak guziki. A ja już mam torsje! I wtedy Tomek bohatersko rozchyla poły swojej kurtki i podsuwając mi jej wewnętrzną kieszeń, mówi rzygaj tu. Co posłusznie uczyniłam hahaha ze trzy razy!!! A w środku jeszcze były klucze, cały zestaw, od domu, samochodu. A co tam, też ochawtałam...

20 maja 2009 , Skomentuj

Umówiliśmy się z Tomkiem, że jak urodzi się Sonia, oboje zaczniemy trenować nasze silne wole, on rzucając palenie a ja odchudzając się do wagi 62 kg! Cieszę się zwłaszcza, ze wydobyłam tą obietnicę od Tomka, bo nijak nie mógł się zmotywować do rzucenia papierosow. Myślę sobie ze on raczej nie wierzy w moje schudnięcie i pewnie kalkuluje sobie, ze w ten sposob wymiga się. I to jest wlaśnie moja giga motywacja! Już ja ci Tomeczku pokażę, zacytuję twoje własne słowa, pupcię niczym Cameron Diaz. A swoją drogą, muszę koniecznie zerknąć na jej tyłek, ciekawe co mu tam łazi po głowie...

16 maja 2009 , Skomentuj

Chłopaki wyruszyli dziś na połów rybek i same dorsze złowili. A ja niedawno nasluchalam się nic dobrego o tutejszych dorszach i co teraz? Grill przygotowany, w brzuszkach burczy a tu same robaczywki. Trzeba będzie się przełamać. Piękny dzień taki, bezwietrzny i słoneczko jakby polskie, chałupka nieposprzątana, bo wolałam wyjść z Majką na plac zabaw niż z odkurzaczem biegać. Bajzel nie ucieknie a słonko... niewykluczone. Jutro ruszamy za miasto!

15 maja 2009 , Skomentuj

obdarowała nas "kawałeczkiem" tortu, z ćwiewrć kilo to cudo ważyło a ja paskuda przyjęłam ten dar i pochłonęłam w ciągu 2 dni jego znakomitą większość. A tort to był co się zowie, solidny taki, że i czekoladowy i  słodki do bólu i z jakimś kwaskowatym porzeczkiem. A granicy między ciastem a kremem nie uświadczysz.Ja nawet nie jestem pewna czy tam w ogóle jakiś biszkopt był. Słowem przepyszny. I jakąś pokutę powinnam sobie zadać za karę. Albo Ani. Po co urodziny miala? Po co nie zjedli całego? Jak w ogóle taki Miećka może nie lubić słodyczy? Bluźnierca. Jak można odmówić? Nie chcieć? Nie zjeść? No jak? Oto są pytania...

14 maja 2009 , Skomentuj

i to już całkiem blisko. Nie ma sensu uciekać. Zastanawiam się tylko ile bym przybrała na wadze, gdyby nie słodkości. Jakoś ta kawa i coś są mi niezbędne do życia. Brzuch sporawy, ale już nie dominuje tluszczyk, przeważa nasza nowa dziewczynka. Imię już zaklepane, będzie Sonia. Tomek początkowo trochę marudził, bo miał kiedyś psa o tym imieniu ale ostatecznie dał się przekonać.

Muszę pomyśleć o upieczeniu jakiegoś zwykłego, zdrowego i pysznego chleba, bo pieczywo tostowe już mi bokiem wyłazi. Tylko muszę dorwać jakiś sensowny przepis. Jakiś czas temu piekłam chleb, ale walił drożdżami okrutnie, choć w smaku był niezły. Wreszcie pajda ze smalcem zaistniała konkretnie. Tomek czasami wcina te tostowe wióry ze smalcem, no dziwię się nie powiem.

8 maja 2009 , Komentarze (1)

oczywiście, ze nie pomidora tylko winka. Byłam dziś w sklepie z alkoholem za pilną potrzebą Tomka, czyli piwka bym się napił i tęsnym wzrokiem wodziłam po półkach z moim ulubionym trunkiem. Byłam o krok.