Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sheng2

mężczyzna, 48 lat, Katowice

174 cm, 95.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2018 , Komentarze (4)

Obawiałem się nieco tego długiego weekendu. Mieliśmy sporo zaproszeń na grilla a to wiąże się z jedzeniem. Cel na ten weekend był - nie przytyć. 

Grille się odbyły, jedzonko było pyszne a mimo to utrzymałem wagę. Nie powiem - pewnie w tym pomogło jedno bieganko i poranne ćwiczenia. Nie bez znaczenia też pewnie jest suplement który biorę od pewnego czasu. 

W ramach dbania o linię a przede wszystkim z miłości do gór dość nieoczekiwanie wybraliśmy się większą ekipą na Rysiankę w Beskidzie Żywieckim. Było super - mimo że góry pożegnały nas burzą z ulewą, piorunami i gradem.

Wczoraj zaś zupełnie niespodziewanie, bo miałem być na kursie, wybraliśmy się na zamek w Lipowcu. Świetna relaksująca wycieczka w przemiłym towarzystwie. 

Bardzo fajne są takie weekendy - oby więcej. 

W tym tygodniu w planie jest zejście na dłużej poniżej magicznego 90 kg :)

24 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień był bardzo pracowity. W pracy szaleństwo potem chwilka odpoczynku i treningi. Na treningach było bardzo fajnie - jak zwykle zresztą. Na zaawansowanej grupie uczyłem nowego rzutu. Przy okazji sam go sobie przypomniałem - porzucałem i polatałem. 

To jest to co tygryski lubią najbardziej :)

Na koniec jeszcze trening z kijami też bardzo fajny i w końcu wolne.

W nocy dwa przerywniki na spacer z psem który miał jakieś problemy żołądkowe. Dawno o tak dziwnych nocnych porach nie byłem na zewnątrz. Jest bardzo kojąco i spokojnie nawet w mieście. :)

23 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

No i po weekendzie. Było super - sobota była pod znakiem Babiej Góry. Pogoda była piękna a towarzystwo wyśmienite. Udało mi się zebrać na tą wyprawę ponad 40 osób. Głównie moich uczniów z rodzinami. Jak zwykle były dwie trasy: jedna dłuższa, druga krótsza. Każdy szedł jak się czuł. Słonko świeciło dość mocno, mimo to były fragmenty gdzie musieliśmy iść po śniegu czasami zapadając się po kolana w śniegu. Pod samym szczytem była już tylko kosodrzewina i gołe skały. Na szczycie zaś wspaniałe widoki :) Posiedziałem sobie, podelektowałem się widokami i towarzystwem. Kolejne osoby przychodziły na szczyt aż w końcu nadszedł czas powrotu. Oj nie chciało się schodzić. Inna sprawa, że schodzenie szczególnie po łachach śniegu było zabawne. Większość dzieci i część dorosłych te fragmenty pokonywała zjeżdżając stylem dowolnym: na butach, na tyłkach, na kurtkach itp. Inwencja była spora :) Koło 18 dotarliśmy do autobusu zmęczeni, opaleni i bardzo zadowoleni. 

Niedziela była spokojniejsza. Wprawdzie dłuższy spacer się nie udał bo mieliśmy gości ale wcześniej pospacerowałem sobie z psem i popodziwiałem wiśnie japońskie które pięknie kwitną a których sprawcą zasadzenia jestem ja. Siedziałem w parku i się zastanawiałem jak z tego parku zrobić ogród japoński. Muszę się podszkolić z kompozycji ogrodów japońskich. W tym czasie moja "bestia" szalała po trawie, tarzając się i gryząc patyki.

20 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Kolejny spadeczek. W końcu udało się złamać magiczną barierę 90 kg :) Takie odchudzanie to mi się podoba. Zdradzę Wam że wczoraj wieczorem padło jeszcze conieco lodów :)

Jutro wyprawa na Babią Górę a w niedzielę chyba sobie fundnę jakiś dłuższy spacerek. Pogoda bardzo optymistyczna więc może i dzisiaj uda się uskutecznić jakiś spacerek. 

W końcu muszę popodziwiać kwitnące w okolicy wiśnie japońskie - takie moje skrzywienie ;)

19 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Wczoraj przyszły magiczne pigułki. Od razu rozpakowałem i wziąłem porcję. Dziś też już jestem po. Zobaczymy jakie będą efekty.

Tak się fajnie złożyło, że na start ich testowania waga pokazała kilogram mniej - tak więc niby przypadkiem (bo nie wierzę, że są aż tak magiczne) nastawiony jestem do nich bardzo pozytywnie.

Planuję bardzo pilnie obserwować swoje ciało i jego reakcję na pigułki. Żonie też zaaplikowałem, tak więc będzie podwójny test. Do takich rzeczy jestem zwykle bardzo ostrożny, ale wiele mnie przekonało żeby spróbować.

Dzisiejszy spadek wagi mimo entuzjazmu magicznymi pigułkami przypisuje ogólnemu mojemu programowi działania, który wydaje się racjonalny i działa jak widać.

10 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Nieźle. Wagę sprzed weekendu osiągnąłem już dziś. Zwykle po imprezowym weekendzie udawało się to w środę albo czwartek. Oby tak dalej. Skończyłem 30 dniowy plan treningowy HIIT. Po raz pierwszy mi się to udało, chyba dzięki drobnej zmianie, a mianowicie wstawaniu o pół godziny wcześniej, żeby spokojnie poćwiczyć. 

Do końca tygodnia muszę sobie wymyślać jakieś własne treningi, bo dopiero od poniedziałku chcę zacząć nowy program, tym razem z hantlami.

Dziś sobie zaaplikowałem niezły trening własny. Niby tylko 18 minut, ale już czuję mięśnie, ciekawe jak się będę czuł jutro :)

W związku z hantlami to chyba muszę się pomierzyć przed rozpoczęciem programu, bo może się okazać, że waga zamiast w dół pójdzie do góry.

W sobotę byłem na warsztatach Krav Magi prowadzonych przez mojego kuzyna. Było rewelacyjnie. Nawet nie wiem kiedy zleciało cztery godziny. Wszyscy uczestnicy byli bardzo zadowoleni. Już planujemy następne warsztaty :)

4 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

W stosunku do ostatniego wpisu wzrost wagi o cały kilogram. To jednak pikuś, bo wczoraj skoro świt było 94 kg. Czyste szaleństwo. Na szczęście pyszności świąteczne się przetrawiły i waga spadła. Liczę, że jutro będzie lepiej. 

Koniec tego szaleństwa. Czas się wziąć solidnie za robotę i w końcu połamać te 90 kg.

Dziś jestem półprzytomny. Rano/w nocy odwoziłem syna na wycieczkę. Także średnio kontaktuję i dziś w pracy trzeba będzie jakoś przewegetować, potem pół godzinki drzemki (może się uda) i prowadzenie dwóch treningów. Potem jeszcze jedno spotkanie i myk myk tak koło 22 -23 będę mógł przytulić poduszkę :)

Na szczęście pogoda jest piękna i poprawia humor. W sobotę organizuję warsztaty samoobrony i właśnie się okazało, że będą bardzo kameralne bo parę osób odpadło.

Nic to. Jakoś sobie poradzimy. 

29 marca 2018 , Skomentuj

Fajnie się ta wiosna zaczęła. Nie mówię o pogodzie 

Sporo ciekawych rzeczy się wydarzyło lub wydarzy w najbliższym czasie.

Zostałem szyszunią w zakładowych związkach, za tydzień warsztaty z Krav Magi, które poprowadzi mój kuzyn (taka bojowa rodzinka  ), za dwa tygodnie, dla odmiany, ja poprowadzę krótkie szkolenie z samoobrony, a za trzy tygodnie wypad na Babią Górę.

Żyć nie umierać, co tydzień coś fajnego. W międzyczasie prowadzenie treningów w klubie które też sprawiają mi mnóstwo frajdy. Oby tylko sił starczyło.

Jak chcecie to możecie się przyłączyć zarówno do warsztatów Krav Magi jak i wyprawy na Babią Górę.  oraz oczywiście treningów w klubie, które są dla małych i dużych.

Co do wagi, też się zaczęło całkiem przyjemnie. Potem równie przyjemny weekend urodzinowy i waga hop do góry. Mimo to jestem optymistą co dalszych spadków. Jak widać już wróciłem w miarę do normy.

27 marca 2018 , Komentarze (8)

No cóż cieszyłem się ze spadku wagi, a potem przyszedł urodzinowy weekend. Obskoczyłem troje urodzin. Na jednych było pyszne ciasto, przed zjedzeniem którego nie mogłem się powstrzymać, na innych pyszny bigos itp. rzeczy. 

Efekt? Waga poszła w górę o 2 kg. Wprawdzie już powoli wraca do normy (od wczoraj spadło 0,8 kg), ale za chwilkę będą święta i też może być groźnie. :)

Kończę program HIIT myślę, że do świąt będzie finisz. Po świętach biorę się za hantle i pracę  nad mięśniami. Wstawanie pół godziny wcześniej żeby zrobić trening to był świetny pomysł. Początki były trudne, ale teraz trudno mi sobie wyobrazić dzień nie rozpoczęty krótkim lecz intensywnym treningiem - polecam. :)

23 marca 2018 , Komentarze (4)

Po wczorajszych szaleństwach waga podskoczyła do góry. Na szczęście zatrzymała się przed granicą 91 kg. Czyli to nie sama woda :) 

Wczoraj w wannie napadła mnie myśl. Po ponad ośmiu miesiącach dbania o siebie - bo nie mogę powiedzieć odchudzania zrzuciłem prawie 10 kg. Wyobraziłem sobie te kilogramy w formie 5 litrowych baniaków z wodą które teraz powinny ze mną leżeć w wannie. 

Wizja tego jak dużo straciłem bardzo poprawiła mi nastrój i zmotywowała do dalszego działania. 

Życzę Wam przynajmniej tak miłych przemyśleń i efektów jak moje :) Jak coś to chętnie podzielę się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami w tym zakresie :)