Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

 
U mnie wciąż się cos dzieje,ale nawet tak lubię,ale scenariusza ostatnich dni nie przewidziałabym nawet ja.
  Niektóre z Was pytają-jak randka-no więc byłam wstępnie umówiona na środę ,potem przełożyliśmy spotkanie na niedzielę,ale nie mieliśmy okazji na skypie pogadać bo ja wracałam bardzo późno po pracy,a T.już usypiał zmęczony ,choć obiecał że w piatek zaczeka do 23.w sobotę też umówiliśmy się pogadać o 23 i go nie było.Rano zero smsa ani telefonu ,więc uznałam,że go skreślam,bo po co mi niesłowny gość.Nagle wczoraj wieczorem napisał mi wiadomość chyba jedną z najdłuższych bez słowa wyjaśnienia"witaj"-koń by się uśmiał.Niech se synek da spokój bo byle-jakiego faceta nie potrzebuję.Teraz właśnie dostałam od niego smsa z pytaniem "dlaczego nie odpisałam i czy się gniewam"-na to zdechłe witaj miałam odpisać?chyba sobie kpi.No więc mu dziś odpisałam "że dziś dopiero odczytałam ten dłuuugi tekst i mógłby się bardziej wysilić i choćby skłamać dlaczego nie byłeś na skypie jak się umawiałeś albo smsa wysłać że się coś zmieniło,dlaczego nie spotkaliśmy się wczoraj.Może i lepiej nie lubię niesłownych ludzi""Dobrze się stało bo dzięki temu miałam całkiem udany dzień.
Rano pojechałam z B.-moją koleżanką do naszej wspólnej kumpeli Agusi,żeby wspólnie uświadomić jej ,że ma problem ze swoim zdrowiem psychicznym i musi coś z tym zrobić dla siebie i Dawidka,bo ona teraz nie funkcjonuje normalnie-musiałyśmy się za każdym razem pytać czy coś do niej dotarło-niby tak ,ale na ile nie wiemy.Miała jechać nad wodę z Agą jej córką i facetem ,a ja pojechałam do domu odpocząć po 3 ciężkich dniach.W ostatniej chwili Beti się rozmyśliła i strach ją było w domu Agi sama zostawić więc razem z mamą Agi zajechali do lekarza z nią ,dostała zastrzyk i nawet zaczęła coś mówić bo wcześniej zamknięta była i wołami każde słowo trzeba było wyrywać z niej,a syn mógł do niej mówić i zero reakcji.Znowu wpadła w dołek ma stany depresyjno lekowe,ale w takim stanie jeszcze jej nie widziałam i takiej jej nie znam.Na noc została u Agi ,a ja dziś z nią pojadę do jej lekarza do którego miała chodzić na konsultacje po wyjściu z Rybnickiego ośrodka dla ludzi myślących inaczej.Mam nadzieję,że jak jej rodzice wrócą z Dawidem ze wsi dziś wieczorem to podjada po nią i ją zabiorą do domu,bo sama jak zostanie to się wykończy.Ewa jej mama dzwoniła ,że na razie nie odda jej Dawida i że warunkiem powrotu do domu jest podjęcie przez nią leczenia i branie leków.Miejmy nadzieję,że wszystko się dobrze ułoży bo to młoda jeszcze kobieta ma dopiero 34 lata.
T.właśnie zadzwonił ,że przecież mi pisał ,że pracuje w niedzielę i dlatego się nie spotkaliśmy-pewnie przez te ciężkie dni z Betiną i  w pracy pominęłam tą informację.
Ostatnie 3 dni pracy przed urlopem to istny horror-czwartek-2 grupy do wykarmienia i przygotówka na grupę na piatek,a wieczorem o 19 dowiaduję się ,że na sobotę na 11 mamy stypę na 100-110 osób,więc szybko obleciałam chłodnie i mroźnie by sprawdzić jaki jest stan i trzeba było obdzwonić dostawców o mięso i inne składniki.Ile dałysmy radę z Monią to obrałyśmy warzywa i ziemniaki na kluski do nocy,a resztę trzeba było dopiero w piatek machnąć.no i  wyszłam ok 23,30
Piątek na 9 w pracy -worek kapusty worek ziemniaków i heja-kluski,kapusta farsz na rolady ,a Szef P.klepał rolady 100,ale dalismy radę.Sobota juz 8 w pracy-Betinę zabrałam ze sobą na zmywak do 3 była ze mną,ale zachowywała się dziwnie-jakby się wystraszyła,że Monia ją przywitała,nie umiała się skupić na pracy na zmywaku,wciąż musiałam jej mówić gdzie i co ma robić.Skład był bidny ,bo szef był na weselu kucharka też a kolega M.na urlopie,ale wpadła na wydawkę i nam pomógł z tą setką.Potem trzeba było to wszystko ogarnąc i obsłużyć gości hotelu i 3 rezerwacje na 6 osób,ale to juz pryszcz.
Teraz jednak mam urlop-na razie niestety z Betina i jej problemem,ale ona potrzebuje wsparcia,bo bez niego sama nie da rady-obiecałyśmy z Agą,że pomożemy jej teraz z Dawidkiem i jej mama też ,a ona ma się leczyć choćby miała się do szpitala na kilka dni położyć.

  Wczoraj południu pojechałam na rower z Romkiem i objechałam 20km-nie mam licznika bo się zapodział,ale on ma 32 km na liczniku,a do niego do domu jest 6.Spędziliśmy miło czas do wieczora jeżdżac i rozmawiając.Byłam na zamku w Chudowie,potem na Rybałówce w Paniowach.
Jesteśmy niby tylko przyjaciółmi,ale czuję,że on żałuje tego i jakbym była z kimś innym będzie cierpiał.

No i dietkowanie-jak to z nim było?
Ano różnie pobyty u Agi mało dietetyczne-hihi,ale w domku ok,w pracy?-mogło być lepiej bo nieregularnie przez te obowiązki i ruch.Waga piatkowa nieco większa niż na pasku,więc podczas ostatniego tygodnia nie schudłam.
Od dziś w  miarę spokojnie bedzie w domu to i ja się dopilnuję i będę grzecznie na rowerze jeździła.

17 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

 Dietkowanie mi jakoś idzie,ale waga póki co w tym tygodniu nie spadła
Basen był w piątek poniedziałek i wtorek po ok 1200m.
Dziś koszenie trawnika.Miałam na basen z Romkiem jechać ,ale wszystko się pozmieniało około południa.
Dzwoniła moja koleżanka młodsza ode mnie o 10 lat ma 4 letniego syna i mieszkała do teraz u swoich rodziców w domku,ale coś tam się im nie układa-wiem od lat,że jej mama jest ciężka we współżyciu ,ale to mimo wszystko jej mama.B.poprosiła mnie ,żeby mogła na jakiś czas sie u mnie z małym zatrzymać-no i się zgodziłam,ale nie bez obaw,bo wedle zasady"nie rób nikomu dobrze,a będzie ci dobrze "Niby ma czegoś szukać ,ale jak to będzie nie wiadomo.Ogólnie ma tylko alimenty i nawet nie wiem czy ma zasiłek dla bezrobotnych-chyba jednak nie.Tak czy siak musi podjąć pracę.Skończyłam kosić trawnik i z ciężkim sercem pojechałam po B.do naszej wspólnej znajomej.Posiedziałam tam aż do 19,30 ,a potem przepakowałam rzeczy B. i jej syna do mojego auta i wróciłam z nimi do domu.Udostępniłam im na razie pokój na dole na przeciw łazienki,bo na górze jeden drugiemu by przeszkadzał-o różnych porach wracamy do domu i wychodzimy z niego i jest jak na warszawskim dworcu.
B.miał uspać małego i wejść na górę,ale usnęła-może i dobrze,bo by się rozkleiła ,a ja miałabym potem koszmary i niespokojny sen.Wciąż mi coś mówi,że mogę tego żałować,ale jak powiedziałam A to muszę teraz cały alfabet wyśpiewać.Wiem,że ja też kiedyś potrzebowałam pomocnej dłoni i nie było nikogo kto by mi pomógł-więc wiem,że miałam postąpić właśnie tak jak zrobiłam,a czas pokaże.
Rozmawiałam też z Romkiem przez tel. i okazuje się że on nadal ma nadzieję,że z nim pojade w te góry 3 września-więc po koleżeńsku się zgodziłam i chciałam za siebie zapłacić,ale zachował się jak facet i powiedział,że będzie sprawiedliwie jak on zapłaci bo ja dosyć dla niego zrobiłam.Pyta też kiedy na basen się znów wybierzemy.

16 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

 Nawaliłam nieco w weekend-w pracy to nie odchudzanie.Wpierw ciastko urodzinowe było,potem spóźniona kolacja ok 21 i wczoraj słoiczek sałatki z majonezem był rozłozony na 3 posiłki,a prócz tego tylko musli z maślanką rano więc kcal nie az tak duzo.
Wtorek-basen1000m
Piatek -1200m
dziś -1500m
Jak na razie zjadłam musli z maślanką jabłuszkową
na obiad pół kalafiora i 2 jajka+oliwa
na kolację resztę kalafiora pochłonę.
garść owoców borówki amerykańskiej + poziomki i malinki z krzaka
Pana K.zniechęciłam do siebie-mam taka nadzieję,bo znów chciał się ze mną spotkać-nie powiem ciągnie mnie do niego,ale mam dosyć swoich problemów,żeby się jego zajmować-jak twierdzi,że źle mu z żoną to po co z nia jest?Troche mu przedstawiłam damski punkt widzenia i poradziłam jak można ten związek uzdrowić nie poddając się,a jak nie pomoże to już sam musi sobie radzić ja nie mam zamiaru w to wchodzić.Mam zasadę nie rozbijam małżeństw.
Od kilku dni rozmawiam z T.na skypie -jutro może sie spotkamy...

12 sierpnia 2011 , Skomentuj

Wpadłam na chwilę się pochwalić,że byłam do teraz grzeczna,choć grzeszna
Śniadanko to 2 jajka i połowa nadmuchanej ciemnej buły,potem była kawa z mlekiem i ziel .Herbatka w ilościach dużych.Kawa mrożona (zamiast obiadu-nie odmówiłam bo zaproszona byłam),a na deser całusów bezliku i kilka namiętnych buziaków
Teraz mam kolację przed sobą to wędzone udko z kurczaka.
No i najważniejsze-byłam na basenie-wreszcie-1200m przepłynęłam,a po kolacji jadę poskakać na parkiecie.
Bilans spalonych kcal będzie dziś świetny
Nie spodziewałam się,ze pan z którym spedziłam poprzednio całą noc na parkiecie pojawi się znowu w moim życiu.Spotkaliśmy się dziś w godzinach południowych niemal przypadkiem.wypiliśmy kawusię i pospacerowaliśmy po parku.Możliwe,że po niedzieli pojedziemy w góry na jeden dzień,bo on zapalony łazik górski jest i chce ze mną się na jakiś szczyt wspiąć
Teraz przede mną 2 dni pracy weekendowej ale potem mam aż 3 dni wolne.
Dziękuję za doping-przyda się każde dobre słowo i kopniak

12 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

 Byłam prawie grzeczna w poprzednim tygodniu choć i pokusy były.
Starałam się jak tylko umiałam i nawet na rower wskoczyłam i na tańcach byłam ,no i waga mi się odwdzieczyła.

11 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Jutro warzenie.
Weszłam na wagę już dziś,chyba z 4 razy,bo nie mogłam uwierzyć-95,1 lub 95,3 mi pokazywała -czyli różnica pomiędzy wieczorem a ranem aż 1,9kg?Rzadko się tak zdarza ,ale jednak-Jutro mam warzenie i pewnie dopiero jutro to moje obżarstwo na wagę wyjdzie,więc paska nie zmieniam.Wczoraj dietka była do wieczora ale pochłonęłam 5 kromek z pomidorem ok 20-tej.
Dziś tylko 2 na rano +kawa-postaram się być grzeczna do końca dnia-@ powinna się jutro skończyć.
Na piątek planuję miłe ćwiczenia -jadę na balety.Nie będę tak szalała jak w poprzednią sobotę bo muszę do pracy wstać,ale pewnie do 2-3 poskakam.
Cieszę się,że zbliżam się już do 95kg -więc jednak potrafię.Chciałabym do końca roku mieć chpć 85kg-trzymajcie za mnie kciuki-potrzebna mi silniejsza motywacja

9 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

No to lecimy do przodu.Zaczynam od siebie i swojego domu -dosyć poświęcania się komuś kto tego nie docenia i ma wszystko w nosie.Tak więc dziś fryzjera zaliczyłam pogaduchy w starej pracy,małe zakupy warzywne i rozgladałam się za jakimś ciuszkiem dla siebie nawet się skusiłąm na bluzkę dla siebie ,ale jak pomyślałam po odliczeniu do 30 to mi przeszło,bo stwierdziłąm,że za jakiś czas będę mogła coś ładniejszego kupić w czym nie będę wyglądała jak choinka.
Niestety jak wracałam z zakupów pokusiło mnie na lody-jakąś chęć nagrodzenia się poczułam-a fe jestem.
Śniadanko to musli owocowe z maślanką owocową,potem odrobina wołowinki duszonej,lody z polewą i smietaną 2 gałki,rosół z jajkiem i marchewką i pewnie jeszcze wołowinę zaliczę bo została+kalafior.
Podłogi przed przyjściem Tomka przetarłam,a potem obejrzał mój dom i podyskutowaliśmy co i jak możnaby zrobić .Wstępnie podał mi cenę robocizny i umówilismy się na połowę września na robotę.Jak dam radę finansowo to może jeszcze mój pokój ogarniemy i tapetę przykleimy.
Jeszcze 2 okna zmienię na pięterku i będę mogła się rozpędzac dalej-pewnie jakąś dodatkową robotę wezmę ,żeby jakoś szybciej spłacić ten remont i mieć go szybciej z głowy ,ale pewnie w jednym roku się nie zamknę.No cóż nie od razu Kraków zbudowano.
Rozrywa mnie energia chcę zmian ruchu i jakiegoś działania.

8 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

  Jeśli chodzi o dietkowanie nie jest źle-miałm napad na słodkie i wiem,że to spowodowane jest nadejściem @-jednak poradziłam sobie z tym pijąc colę light-wiem,że nie jest zdrowa,ale lepsze to niż czekolada w ilościach zastraszających.
Dziś w pracy spokojnie i od jutra mam 2 dni wolne.Mam plan-jutro fryzjer,a jak będzie wolna kosmetyczka to stópki.Takie małe spa mi się przyda.
Wczoraj był u mnie R.-przyjechał na rowerze.Chciałm z nim zerwać ,ale jednocześnie lubię go i nie chciałam go zranić.Jednak nie byłam dla niego zbyt miła i mówiłam co myslę,że jak zobaczyłam jego dom to się przeraziłam,że powinni się zgodzić z bratem i coś konstruktywnego zrobić wspólnie,bo ich rodzice się w grobie przewracają jak widzą stan ich domu.Mówiłam,że nie przyjadę więcej do niego jak nie będzie miał łazienki bo to nie są godne warunki żeby przyjmować gości.Miałam nadzieję,że on podejmie jakąś decyzję ale w którą stronę to już jego sprawa i albo zacznie działać ,albo da mi spokój.
Na odchodne powiedziałam,że wiem,że jestem okropna ale się nie mam zamiaru zmieniać pod kogoś i albo mu odpowiadam jaka jestem,albo mówi się trudno,bo ja w desperacji nie jestem i nic na siłę nie chcę.Jego odpowiedź?"nie będę tego komentował "i chłodniej niż zwykle się pożegnaliśmy.
Dziś na gg się ze mną rozstał bo jemu lepiej wychodzi pisanie(choć z błędami) niż rozmowa.
Napisał,że on ma inny charakter niż ja ,że jemu pasuje,że nie ma łazienki a ja chciałabym mieć wszystko dopasowane,że lepiej jak się w  zgodzie rozstaniemy a nie jak wrogowie .Chciał mi zapłacić za sprzątanie...
Odpisałam mu pewnie przeczyta jak wróci z pracy nad ranem.
Absolutnie nie chce by mi za cokolwiek płacił bo źle bym się z tym czuła,że posprzątałam mu część mieszkania tylko dlatego,że tego chciałam i chciałam mu pomóc,ale skoro jemu odpowiadają takie warunki więc chyba więcej szkody zrobiłam niż dobrego.
Tak więc on będzie  sobie żył po swojemu ,a ja po swojemu.
Nie mam nic przeciwko, byśmy byli znajomymi,ale chleba z tego nie będzie i wątpię ,żeby kiedykolwiek poznał kogoś komu będzie się u niego podobało,ale to jego problem i jego dom.
No to jestem wolna-nawet mi z tym dobrze-bardzo dobrze.
Mam nadzieję że każdy z nas wyciągnie jakąś naukę z tej znajomości.
Teraz mam czas dla siebie i znajomych więc w tym tygodniu babskie pogaduchy będziemy miały z koleżankami-dziś mnie zaprosiły smarkule(tak na nie mówię bo one maja po 30-34 lata).W środę jadę na potańcówkę z koleżanką

7 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

  Mam wrażenie,że waga mi zwariowała.Wczoraj pokaząła o 1,1kg więcej niż w piątek,a dziś poniżej wagi paskowej-poprostu nie mogę uwierzyć zwłaszcza,że wczoraj wylądowałam u koleżanki i wypiłyśmy flachę z colą light-hihi,a potem wyrwałyśmy na balety i skakałam do potu na pa.rkiecie z pewnym przystojniakiem do bladego świtu.
Wczoraj oprócz tej cytrynówki z colą było śniadanie z musli+mleko 0%,potem udko gotowane,kilka talarków lajkonik do drinków,ze 3 cole.
No nic dietkuję dalej ,a w piatek sprawdzimy co będzie.

5 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

 Jak zwykle wchodzę na wagę dziennie-chyba,ze zapomnę-hihi
ważenie niby ustaliłam na środę,ale cos czuję,że przesunę na piatki,bo dziś się jeszcze obmierzyłam,żeby wiedzieć ile to ja przytyłam w obwodach i ile mogę zrzucić.
jak na razie z każdym dniem nawet po 200-300g mnie ubywa.
Jestem grzeczna od niedzieli,a od dwóch dni nawet zaczęłam jeździć rowerkiem .po ok 30min ,ale to początki są.

Dziś waga pokazała:96,6kgFajnie,bo to mniej o 0,6 po 2 tygodniach choć było mniej o 1,4,ale ja to naprawię.

dziękuję zaglądającym i wspierającym mnie-to dla mnie dużo znaczy