Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2011 , Komentarze (4)

Witajcie-kolejne dni wolne przede mną.Wróciłam ok 23,30 z wycieczki do Krynicy Górskiej.Pogodowo nam się udała,ale mieliśmy kilka niemiłych incydentów-w sobotę ok południa w Krynicy zostały przebite 2 opony w naszym autobusie-sprawcą był własciciel pensjonatu przed którym zaparkowaliśmy-był widziany przez kierowcę z sąsiedniego busa.Zanim sie wszystko wyjaśniło przy pomocy Policji to niestety musieliśmy wrócić busikami do ośrodka i tam zostalismy aż do następnego dnia.Do wieczora poleniuchowalismy przy ośrodku popijając piwko i latając za piłką na niesamowitym boisku(niestety jedna drużyna miała pod górkę-beczka śmiechu).Ok 20 zaczęła się muzyka góralska i nie tylko przy której co wytrwalsi bawili się aż do 4 rano.Wyjazd kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką zaliczyliśmy w niedzielę ,a po obiedzie ok 16 wyjechaliśmy w drogę powrotną -jednak była jeszcze dłuższa niż za pierwszym razem ,bo choć dopompowaliśmy powietrze do koła przebitego to nie miało wystarczającego ciśnienia i musielismy jechać wolniej.Na szczęście dotarliśmy szczęśliwie i mogłam już odespać te wojaże w swoim łóżku i sama.
Niestety,a może i stety podjęłam jeszcze jedna ważną decyzję na tej wycieczce i to juz w sobotę-rozstanę się z R.Takie wyjazdy ukazują jak jesteśmy różni i jak nam daleko do siebie.Zarzucał mi ,że mu przerywam jak mówi,więc przestałam mówić ,ale od tej chwili to było już zupełnie cicho,bo on nie rozumie,że ja mam żywiołową naturę i lubię podyskutowac tak po Włosku.Dałam mu szansę więc żeby się wygadał,ale jego mowa kończy się na drugim prostym zdaniu gdzie co drugie słowo to śląskie słowo zastępujące każde inne(łone,łonakie,łonaczyć ,złonaczyć ,łonakie).Nie wiem czy do niego dotarło jak pytał o plany na kolejne dni,gdy mu powiedziałam ,że muszę przeczytać choćby gazetę ,żeby się ukulturnić bo się uwsteczniłam na tym wyjeździe.Jeszcze nie wiem jak mu to powiem,ale muszę to zrobić do jutra i najlepiej szybko i w kilku słowach -może zrozumie wtedy.
Na wagę aż boję się wejść bo jedzenie na wycieczce było dobre a i kilka piw wypiłam w sobotę.

23 września 2011 , Komentarze (3)

 No to się zaprawiłam i nadal kicham i pociągam nosem-wczoraj poszłam do pani doktor i stwierdziła,że mam zapalone gardło więc antybiotyk biorę od środy wieczór-bo miałam jeszcze 3 tabletki z poprzedniej serii-nie mam juz podwyższonej temperatury,ale nadal nie jest całkiem dobrze.
Co do mojego wyjazdu:miałam dziś jechać i pojadę ,ale ten mój R.wszystko pokrecił-hihi
od miesiąca mówił mi o Kudowie,a wczoraj rozmawiałam z jego kuzynką ,która też jedzie i okazało się ,że całkiem w inny koniec Polski jedziemy-Krynica Górska-będziemy nocować 4km od tej miejscowości w prywatnym pensjonacie.
Tak więc mam czas do południa żeby sie jeszcze podleczyć ,potem mała kąpiel i ok 15 przyjedzie po mnie R.Ok 16 wyjeżdżamy spod Kopalni.
Podobno w sobotę po sniadaniu mamy zwiedzanie i różne atrakcje,a wieczorem balety-to albo padnę ,albo wypocę resztę choroby-hihi
Dietę na czas choroby i wyjazdu zawieszam,bo i tak na garnuszku Kopalni będę.Jak wrócę napisze jak było no i fotki wkleję.R.kupił nowy aparat fotograficzny,bo stary mu się popsuł a naprawa kosztowac miała ponad 600zł więc się nie opłacało.

21 września 2011 , Komentarze (3)

Jak zwykle gdy zbliża się czas urlopu ja zaczynam się źle czuć.Wczoraj wróciłam z pracy i rozebrała mnie choroba dosłownie w 3 godziny-chyba zatoki mnie zaatakowały no i gardło bo głowa mi napiernicza i mam zatkany nos.
Na dziś szef kuchni przyjdzie na zastępstwo a od jutra mam urlop.no i do piątku musze się wykurować bo do Kudowy mam jechać z R.
Z dietą mi średnio wychodzi,ale cały czas się staram pilnować.

18 września 2011 , Komentarze (1)

  Jestem coraz bardziej zmęczona i z niechęcią graniczącą z męką chodzę ostatnio do pracy-nie cieszy mnie ,ogranicza,uwstecznia,a ja tak nie lubię nudy i stagnacji.
Nie tylko ja mam takie odczucia i w dodatku to nieszczere poklepywanie po ramieniu i pochwały ,a o podwyżce można zapomnieć bo wciąż słyszymy ,że jest kryzys,ale dosięgnął chyba tylko pracowników choć mają więcej niż przed kryzysem pracy ,bo jakoś nie zauważyliśmy by szefostwo(obydwa niebardzo lubiące się małżeństwa)jakoś ograniczyło ilość wczasów zagranicznych i wyjazdów na narty,nurkowania itp atrakcje.
Właśnie zwolnili się dwaj kelnerzy,a i ja coraz częściej myślę o zmianach w moim życiu i szukaniu pracy bliżej domu.
Na razie jednak idę od 22-2października na urlop i zobaczę w jakim nastroju wrócę do pracy.
Wczorajszy dzień był masakryczny-mieliśmy imprezę na restauracji i pubie i jakieś śmieszne Grupony na których nic prawie nie zarabiamy tylko my i recepcja i basen mają więcej roboty.
No i w dodatku byliśmy we dwoje z M. bo uczennica która dopiero zaczeła prace już zaczyna oszukiwac i nie przyszła sobie-w rezultacie miałam prócz wydawki i pracy w kuchni multum zmywania i skończyłam sprzatać kuchnię ok 23 ,a potem pojechałam po córkę-odebrać ja po drodze z pracy.
Werka wspomniała coś że ma propozycję zamieszkania we wspólnym pokoju z koleżanką z podstawówki za 500zł z mediami i że się zastanawia-ja tylko słuchałam bo już kiedyś wspominała o zamieszkaniu w tzw komunie i miała mieć pokój dla siebie za 350+media i zrezygnowała.
Z jednej strony smutniej będzie w domu tylko z młodszą ,ale z drugiej chcę żeby spróbowała ile kosztuje samodzielność nie tylko kasy,ale i samodyscypliny-taka szkoła życia jej się przyda.
Nawiasem mówiąc pewnie szybko zmięknie,bo nie jest nauczona mieszkać w bloku,no i jakoś z siostrą nie umieją się z jednym pokoju pogodzić,a co dopiero z obcą osobą .
Miał wczoraj wieczorem wpaść R.,ale powiedziałam mu,że jestem skonana i wrócę ok 23,30 a po kąpieli to już północ będzie więc szkoda nerwów i mojej energii skoro mamy się dziś spotkać-więc przyjedzie na obiad ok13 i może gdzieś wyskoczymy,ale na żadne rowery mnie nie namówi z pewnością.
Moje czwartkowo-piątkowe obżarstwo wędlinami odbiło się znów na wadze i już dziś mam mniej ,ale jednak więcej niż na pasku.We wtorek sprawdzę jak będzie-códem bedzie waga z paska.

15 września 2011 , Komentarze (1)

Ogólnie to nie narzekam na zły nastrój choć coś wisi w powietrzu-może to ta nadchodząca jesień i zimniejsze dni?
Dziś po sniadanku z R.rozstaliśmy się -on pojechał zapłacić rachunki,a ja z teściową na targowisko.Pomogłam teściównie wybrać 3częściowy kostium na okrągłe urodziny jej kuzynki,a ja też sobie pooglądałam kilka fajnych rzeczy -niestety nie dla mnie,ale natrafiłam na sukienkę z dżerseju za jedyne 40zł-nie gniecie się i jest milutka dla ciała,a w dodatku znośnie w niej wyglądam-od lat już w spódnicach rzadko chodziłam,a sukienke to chyba ślubną i tą z cywilnego ślubu ostatnio miałam.
Niestety te zakupy robiłam na głoda i na tym targowisku jest niebezpiecznie smaczna i niedroga kiełbasa-mam taką na swoim sumieniu-buuu
Mam też zapas warzyw na kilka dni więc rano zrobię sobie sałatkę na kolejny dzień i ugotuję kalafiorek.
Lenia mam ,bo ostatnie dni w pracy są nie do przerobienia-z niecierpliwością czekam na 22 września bo wtedy zaczyna mi się 11 dniowy urlop.No a 23 wyjeżdżam z R. na wycieczkę do Kudowy.
R.też ma wolne od poniedziałku przez 2 tygodnie,więc nam się większość czasu wolnego pokrywa.

13 września 2011 , Komentarze (9)

 Zawaliłam kolejny raz i wstyd mi przed samą sobą,ale nie będę płakała nad rozlanym mlekiem-trzeba walczyć dalej może tym razem się uda.
Dietetycznie całkiem dziś nie było bo skusiłam się na placki ziemniaczane,ale ogólnie nie było całkiem źle.
Ćwiczenia?-jedynie sprzątanie i układanie w szafkach,ale się nieco spociłam-hihi

Nie potrafię uwierzyć,że w moim życiu się coś zmieniło na lepsze,ale ja czuję,że jestem komuś potrzebna i ze on mnie lubi...i dobrze mi z tym.Uśmiecham się gdy myślę o Romku i gdy dzwoni i choć drażni mnie że nie ma łazienki  i że małomówny jest to dostrzegam,że się przy mnie otwiera i zmienia się dla mnie(wiem,wiem mężczyźni w jego wieku sie nie zmienią,ale łagodnieją).Dawno nie byłam u niego bo postanowiłam,że póki nie będzie łazienki nie pojadę .Jednak w poniedziałek poprosił mnie żebym podjechała z nim po papę na dach bo już wypił piwko,a zabrakło mu i nie może skończyć pracy -no i pojechałam.
Zaskoczył mnie pozytywnie-bo choć dla mnie to był nadal bałagan to widziałam,że się starał i przetarł blaty i szafki w kuchni,pranie zrobił i wymiótł pajęczyny z wychodka na podwórku.
W piątek zajechał ze mną i moją ex teściową na wystawę kwiatów-bylismy juz późno ,ale i tak było warto.
Wkleję teraz kilka fotek z wystawy.

Moja teściówna-kocham ją ;)




















5 września 2011 , Komentarze (9)

 Nie będę się chwaliła bo nie ma czym-waga w górę i @ na progu.
Wkleję jednak kilka zdjęć z 19 złazu górskiego na którym byłam 3 września.
Start z dzielnicy Zawiercia-Skarżyce


To ja z Romkiem

Skała Okiennik

Ja na szlaku

Rozrechotani na kamieniu z oznakowaniem szlaku-szliśmy czerwonym szlakiem

To nasza gromada




My na trasie


Roman z kolegą z pracy

Na postoju


No to na tyle więcej grubej Gabci się nie zmieści bo neta zapcham-hihi

4 września 2011 , Komentarze (2)

  witajcie kochane!
Rajd się udał zajechaliśmy do Zawiercia 2 autobusami na start i przez Morsko doszliśmy do Podlesic niedaleko hotelu Ostaniec na ośrodku mieliśmy przygotowany poczęstunek -bigos kiełbaska i Piwo lub napój.Pogoda dopisała humory również.Był to 19 złaz górski Górników i było ponad 40 grup z różnych kopalń,nawet Wieliczka i Bogdanka z Lubelskiego.łącznie 1740osób,wiec ciszy nie było zwłaszcza jak se faceci podpili-hihi,ale były tez balety więc po krótkiej drzemce na trawie poskakałam do bólu.Na wagę lepiej nie wchodzę bo nie wiedzieliśmy o suchym prowiancie i ciepłym posiłku,a zabrałam też kanapki wypasione i większość zjedliśmy.
Jutro wkleję fotki bo dziś już do pracy się zbieram.

31 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

 Mam zaległości.Więc w skrócie postaram się streścić ostatnie dni.
Co do diety-od pobytu Betiny i jej syna w moim domu i częstych wypadów do Agi było słodko i niedietetycznie.Potem emocje opadły po powrocie B.do swojego domu i jej rodziców i zaczęłam sobie dogadzać niestety.Efekt był opłakany-dwa ważenia zawaliłam i mam nadmiar nawet nie wiem ile.
Był basen z R.i wspólne wyprawy rowerowe w nieznane mi okolice-zwykle po 20-25km co drugi dzień.
Wcześniej rozstaliśmy się z R.w zgodzie i mieliśmy zostać tylko przyjaciółmi,jednak taki układ nie jest dobry dla nas.Podczas jednej z wypraw sygnalizowałm mu,że to się zmieni,że jeśli ludzie chcą ze sobą być to wymaga to kompromisu i dyskusji na różnych płaszczyznach,ale miałam wrażeniem,że nie docierało to do niego.W środę na gg zaczęło się od żartu,ale skończyłam na poważnym pytaniu-"czy naprawdę chcesz bym została tylko twoją koleżanką?'"nie chcę cię zranić jeśli kogoś poznam bo zmiany są wtedy konieczne"".Ciężko mu ze mną rozmawiać ,ale zwykle pisanie lepiej mu wychodzi.Jednak to pytanie na wieczór było dla niego trudne i postanowił,że powie mi to osobiście-więc w piątek była ta rozmowa.
stwierdził,że nie wie dlaczego tak postąpił i postanowił się ze mną rozstać,że ja mam inny charakter(no to mu powiedziałam,że ludzie zwykle mają odmienne charaktery,i to ,ze jestem bardziej energiczna to lepiej bo jak dwa ciućki się spotkają będzie gorzej),że jego brat...-i tu się zaczęło-ogólnie mówiąc brat wykorzystuje jego ugodowy charakter i tak od śmierci matki nie opłaca żadnej opłaty typu:prąd,woda podatek ,nawet węgiel swój z kopalni sprzedaje a Romkowi podbiera.
Poradziłam mu,że ma napisać bratu list (skoro rozmowa kończy się na klnięciu)w którym mu wyjaśni co mu nie pasuje i napisze jakie ma propozycje zgodnego układu-czyli osobne liczniki na prąd i wodę i wspólne opłaty podatku po połowie,a w razie nie przystania na takie propozycje ma złożyć sprawę do sądu o podział majątku i ma ze sobą zabrać dokumenty z opłat jakie sam robił przez lata(nawiasem mówiąc to dawno miał tak zrobić)Boję się tylko,że to się na mnie odbije,bo jednak są braćmi i mieszkają razem.
Tak więc brat R.zdominował całą rozmowę ,ale zadałam mu pytanie,czy zawsze będzie się na brata 40-to letniego oglądał i poświęci dla niego swoje oszczędności i życie?
Spytałam czy chce być moim kolegą tylko czy....niech nazwie to swoimi słowami co czuje.
No i wreszcie powiedział,że chciałby,żeby było jak poprzednio.
Więc od piątku znowu dajemy sobie buziaka na powitanie i pożegnanie i znowu jest jak było.
Wiem,że nie będzie lekko,ale czuję jakieś rozrzewnienie jak rozmawiamy i jak go widzę-sama nie wiem skąd się to wzięło skoro nie jest w moim typie.
W sobotę jedziemy na złaz górski więc fotki wkleję.


23 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

  W środę przyjęłam pod swój dach koleżankę,wiedziałam wtedy tylko tyle,ze matka ją wyrzuciła z domu z dzieckiem i że czasem wpada w dołki psychiczne,ale jakos zawsze z nich wychodziła,ale tak ma prawie każdy teraz.Jednak z dnia na dzień dowiadywałam się,a raczej dowiadywałyśmy się o niej czegoś nowego.Kontaktowałam się z jej matką i wysłuchałam tez jej wersji-nie zamierzałam stawać po żadnej stronie tego konfliktu,bo z doświadczenia wiem,że że prawda leży zwykle pośrodku.Jednak i mama Beti i ona sama potrzebują pomocy-obie mają problemy ze zdrowiem psychicznym.Jej mama się leczy od lat i zażywa leki-no i dzięki nim funkcjonuje w naszym świecie,a Beti metodę zaprzeczenia wybrała-jestem zdrowa ,nie róbcie ze mnie wariatki itd,zaprzestała chodzenia na terapię i zażywania leków.Efekt jest taki,że zupełnie odpłynęła z naszego świata i można było do niej mówić,bez odzewu.Aga i ja próbowałysmy do niej dotrzeć-czasem metoda wstrząsu wręcz ,żeby nam choc słowem odpowiedziała-gardła mamy zdarte do krwi chyba,a efekt był prawie żaden.Pytałyśmy o podłoże takie go stanu rzeczy-i o dziwo ona wspomina wydarzenia błahe sprzed 12-10 lat ,a tych naprawdę trudnych momentów w jej zyciu nie.Przecież miała męża alkoholika,poroniła,zmarło jej 9 dniowe dzieciątko z rozszczepem po cesarce w 6 miesiącu,oszukał ja kolejny mężczyzna i zostawił ją z dzieckiem-na szczęście ono żyje i mimo operacji serduszka ma się dobrze.To wszystko jest dla niej niczym,ale głupie żarty że ktoś coś powiedział ,że ją dotknął w żartach jest dla niej tak straszne,ze siadło jej na głowę-dla mnie i Agi jest to niepojęte.Nawet pytałyśmy,czy jej ktoś nie skrzywdził cieleśnie nie zgwałcił,nie wykorzystuje-bo to mogłybyśmy zrozumieć i wiedziałybyśmy jak działać dalej.
Były dni,że siedziała bez ruchu,raz byłam przerażona,bo zamknęła się w pokoju od srodka i jak pukałam nie odpowiadała przez chwilę a jak ruszyłam klamką klamka się wręcz nie ruszyła-wiecie jaką ja wtedy miałam wizję?-że Beti się powiesiła na tej klamce,a miałam własnie iść do pracy -ciśnienie mi tak skoczyło,że nie umiałam się pozbierać.Wczoraj pojechałam z nią do psychijatry-ona jak z procy wyskoczyła z auta i leciała pod drzwi przychodni-ledwo za nią nadążałam.weszła do rejestracji zamykając mi przed nosem drzwi,i zanim wyszła nie zdążyłam nawet spisac telefonu na drzwiach ,a ona z jakąś karteczką w ręku wybiegła z uśmiechem na twarzy informując mnie zdawkowo,że ma wizytę w środe po 9-chciałam wejść i spytać czy nie można jej na poniedziałek jakoś wcisnąć,ale ona już była na parterze i zwyczajnie by mi zwiała.Pobiegłam za nią i podjechałyśmy pod sklep po mleko -w tym czasie ona czekała w aucie ,a ja dzwonię do Agi jak było.Zanim odjechałyśmy km Aga dzwoni,że była u tego lekarza mówiła z nim jak jest i że wciśnie nas po 11,więc umówiłyśmy się na parkingu żeby razem z Beti jechać do przychodni.No i się zaczęło-my jej tłumaczymy,a ona nagle zaczęła stawiać opór i się bronić,że ma kartkę z pieczątką na środę,że my  z niej wariatkę robimy itd i jeszcze głośniej.A my z Aga do niej-jesteśmy dla ciebie przyjaciółmi chcemy ci pomóc i uszanuj to bo jesteśmy już bezsilne,jak się teraz nie poddasz tej terapi i nie pozwolisz nam sobie pomóc to my się poddajemy i każemy Ci wysiąść z auta i tu z tym problemem zostaniesz sama ,bo nie masz wokół siebie już nikogo.Trochę te przekrzykiwanie trwało,ale skończyło się na tym,że obie  z Agą zakurzyły cygareta ,bo jak to Aga Mówi -jo już nie moga nerwy mi siadły.
Całe popołudnie B.była u mnie w domu ale ciągnęło ją do towarzystwa Agi ,a ona musiała w końcu do pracy wpaść i coś poustalać-na szczęście ma swoją firmę i nie musi na godziny chodzić.Po południu pojechałyśmy do Agi na kawę i pogadać-była też tam mama Agi -fajna kobieta którą znam od lat.No i czekałyśmy na sygnał ze strony rodziców Beti jak będa niedaleko domu,bo byłyśmy umówione na rozmowę z jej rodzicami,ale rozmawiała z nami tylko  jej mama.
Przedstawiłysmy jej jak się sprawy mają ,że mogą na nas liczyć i jak im nerwy puszczą to nie mają się zabijać tylko zadzwonić do nas pogadać czasem podjedziemy na kawę i emocje po takiej rozmowie opadną.Powiedziałyśmy,że musi pilnować Beti z lekami bo ona  ma swój świat i godziny dla niej nie istnieją czasem dni tygodnia też nie,że musi jej przypominać o higienie bo przestała dbać o siebie,a Beti mówiłyśmy o obowiązkach,bo na razie nawet szklanki za sobą nie wynosi i nie umyje.
Tak więc została u siebie w domu na noc ,a ja dziś zawiozę przy okazji odwiedzin część jej rzeczy.

Co do facetów-powiem tak ciągnęło mnie do T.i jak pisałam wczoraj jakoś się nie dogadaliśmy przez te moje perypetie z Beti-wczoraj mieliśmy na skypie rozmawiać,ale napisałam mu wcześniej smsa,że nie dam rady bo muszę coś załatwić i powiem mu co przy rozmowie,a po 23 miałam córkę z pracy odebrać,bo jest chora i nie chciałam ,żeby z gorączką rowerem wracała.No i przegrał już tą wojnę o mnie,bo nie odpisał na smsa ,ani nie zadzwonił-więc obrażalski jest pewnie i niecierpliwy o skąpstwie na tel nie wspomnę-niech się więc delikatnie mówiąc pędzi.
Jednak cały czas mam wsparcie i z kim porozmawiać o tym co się dzieje-kto to?A mój niby były Romek bez łazienki(hihi),dzwoni,smsa pośle jak tam i co słychać,czy się wyspałam i jak mu dzwonię,że nie będę na gg bo muszę tą sprawę załatwić to fochów nie robi bo potrafi to uszanować.Ja po ostatniej naszej przejażdżce rowerem i po basenie wspólnym zauważyłam ,że nadal coś mu tam do mnie stuka i czuję jego zyczliwość i wsparcie,a to dla mnie więcej znaczy niż ta zasrana łazienka,choć tak łatwo nie odpuszczę-hihi.
Mówił mi nawet że sąsiadka pytała dlaczego ta jego pani do niego nie przyjeżdża-odpowiedział,że dlatego,że pracuję,bo niby wszystkiego wiedzieć nie musi.Jednak był widziany ze mną nawet teraz podczas rowerowej wycieczki i z życzliwością mnie jego znajomi witają i rozmawiają ze mną i z nim.Jak stwierdził,że mimo tego,ze się już nie spotykamy to nadal w nim jestem,to spytałam co z tym zrobimy.on,że mam go pewnie dosyć.No więc powiedziałam,że w związku jest takie magiczne słowo do którego należy się stosować-kompromis i wtedy wiele można osiągnąć i zdziałać.,a Ty jesteś przyzwyczajony do swojego bałaganu i samotności i nie wiem co ja bym miała w twoim zyciu robić.Czuję,że cały czas nad tym mysli,no i jak wczoraj przyznał tęskni za mną i dlatego wciąż dzwoni jakbyśmy nadal ze sobą byli.

Dieta-nie ma diety-są ciastka do kawy ,była kiełbacha i nieregularne posiłki,ale tez sytuacja była kryzysowa i stresująca-efekt znowu mam ok 1kg w górę-wrrr,ale od dziś już się poprawiam.Na rower na pewno wskoczę.