ogólnie lipa!
Ostatnio mam większe problemy niż zamartwianie się swoją wagą. Ząbkujący Maluszek, opieka nad bratem, denerwujący mąż, matka, która mnie zawiodła i oszukała.... Za dużo tego wszystkiego, żebym jeszcze miała uważać na to co jem. A jem w biegu, byle co, i byle gdzie. Dlatego postanowiłam narazie dać sobie spokój z dietami, ćwiczeniami i w ogóle z odchudzaniem. Jest źle, ale nie mogę sobie jeszcze sprawy pogarszać. Jestem przekonana, że wrócę do was Koleżanki i zacznę od początku. Potrzebuję tylko czasu na uporządkowanie swoich spraw. Wiosna idzie i napewno wszystko się w moim życiu powoli uspokoi. Mam nadzieję, że zdobędę nowy, świeży zastrzyk mobilizacji i będzie OK, tylko, że <<<ZA JAKIŚ CZAS>>> Tymczasem pozdrawiam was Kochaniutkie, życzę samych sukcesów i duuuuuuuużo spokoju. papa buziole. Jak mój kryzys minie, odezwę się.
JEST OK!
Szkoda, że nikt nie odpisał na poprzedni post... ;o( ale nic. Dzisiaj dietka ok. Kromka żytniego, pełnoziarnistego chleba, 3 połówki jaja na twardo z łyżeczką majonezu, 2 plasterki mozzarelli, 2 plasterki pomidora, kawałek gotowanego mięsa, 3 łyżki surówki z kapusty, kalafiora, marchewki, jabłka i czegoś tam jeszcze. do tego ze 3 kawy.
MAM PYTANKO!!!
Kochane, mam pytanie dotyczące diety. Jeśli jutro zapłacę za dietkę na poczcie druczkiem płatniczym. To kiedy ją dostanę, wie ktoś??? Z góry ślicznie dziękuję. Pozdrówki!
Post to dobry czas!
Tak post to wspaniała mobilizacja na postanowienia, szczególnie jeśli chodzi o odmówienie sobie jedzenia.Ostatnio nie miałam się czym pochwalić, ale dziś odniosłam mały sukces. Cała środa popielcowa pod znakiem GŁODÓWKI! Nie tylko ze względu na dietę ale też z przyczyn religijnych. Źle się czułam jak mój teść szczęśliwie oznajmił, że dzisiaj pochłonął 3 udka... Bozia upomni się o swoje... Ale dobra nie chcę się tu rozprawiać z tematami wiary bo to temat rzeka i nie wszyscy mają takie same zdanie. Jeśli chodzi o moją dietkę to POSTANAWIAM przez cały okres Wielkiego Postu utrzymać dzienny bilans dostarczonych organizmowi kalorii w granicach 800. Może to trochę mało, ale potrzebuję obserwować to, co się dzieje z moim ciałem a najlepiej będzie jak będzie mnie ubywać szybciej.
Pilnie potrzeba nowych siłłłł!
No i tak! Z głodówki w piątek wyszły nici. Lipa na całego. Najadłam się jak lupia. Pierogi u mamy, hot dog! Wstyd się przyznać. O dzisiejszym dniu nawet nie wspomnę.Ostatnio nie mam się czym pochwalić. Potrzebny mi jakiś reżim żebym przestała myśleć na co mam ochotę. Rozważam przejście od jutra na dietę kopenhadzką, ale robiłam ją przed miesiącem a w zaleceniach pisze, że można ją powtórzyć dopiero po dwóch latach!!! Byłam bardzo zadowolona z efektu końcowego. - 7 kg. No i pewnie spróbuję. A co mi tam. Może nie padnę z wycieńczenia. Muszę coś zrobić, a właśnie ta dieta trzymała mnie króciutko i sama się dziwiłam, że wytrzymałam. No to papatki. Odezwę się jutro ....
tłusty czwartek
No niestety!!! Dla mnie naprawdę tłusty. Zjadłam 2 pączki. 1 autorstwa mamy a 2 teściowej. Który lepszy? Hmmm chyba mamki, taki z prawdziwym nadzieniem różanym. Chyba powinnam odpokutować ten dzisiejszy wyskok, więc tak sobie wymyśliłam głodówkę jutro. Tak dla oczyszczenia układu pokarmowego. Dam mu troszkę odpocząć. Już kiedyś tak robiłam i wiem, że dam radę przeżyć tylko na herbacie i kawie. Jadłospis dziś: serek bieluch z otrębami, kromka pieczywka chaber z plasterkiem wędlinki. skrzydełko z kurczaka z ryżem i mizeria ( bez śmietany), bułka z serem tylżyckim. No i te nadprogramowe pączusie. Wyszło ponad 1000 kcal, ale mam nadzieję, że bardzo nie zaszkodzi. Pozdrówki Kochaniutkie.
co zjadłam
Nie mam za bardzo dzisiaj czasu, więc napiszę tylko co zjadłam do tej pory. Kromka chleba, serek wiejski ziarnisty, mandarynka, 2x kawa i 2x herbatka. Na obiad planuję potrawkę z kurczaka z kaszą jęczmienną. Dodam, że ostatnio (w Walentynki), niestety nie dałam rady oprzeć się pokusie i skończyło się na 2 kawałkach pizzy. Byłam na siebie zła, ale dopiero rano.... Teraz jestem trochę przygnębiona bo mój Maluszek jest chory i dostaje zastrzyki, na szczęście dziś wieczorem już ostatni. Serce mnie boli jak go tak kłują. Śpi, więc napiszę jeszcze, że nie chcę narazie stawać na wagę, bo boję się rozczarowania. Wiem, że to by bardzo osłabiło moją mobilizację. Napiszcie coś optymistycznego... plis!
walentynki
Dzisiaj jest super, cały dzień kręcę się po domu, sprzątam i w ogółe nie myślę o jedzeniu. Zjadłam 3 wafle ryżowe (14 kcal każdy), 1 z paprykarzem, 2 z pastą sojową, 3 z serkiem paprykowym. Kawałek żółtej papryki i plasterek topniaka light. Na obiad miseczkę kapuśniaku. Do tego 2x kawa bez cukru, no i herbatka zielona. To chyba trochę mało, ale mam dziwne przeczucie, że mój miły dzisiaj mnie gdzieś zaprosi... Znając go to pewnie na pizzę. Ale mam nadzieję, że wystarczy mi sałatka grecka.... i to bez grzanek. Trzymajcie kciuki za mnie żeby pokusa nie była silniejsza...
pierwszy kilogram
Tak! No i wreszcie ta uparta waga wskazała 82. To pewnie tylko woda ale za to jak cieszy! Wiem,że zaniedbuję ten pamiętnik, ale przy dwóch urwisach nie zawsze jest czas na siedzenie przy komputerze. Nawet teraz nie mam za bardzo czasu bo ten mój Starszak jeszcze nie śpi. Może jeszcze naskrobie coś później ale nie obiecuję,bo nie wiem czy będę miała siłę. Pozdrawiam was wszystkie, zmagające się z nadprogramowymi kilogramami.pa
lipa
Wczoraj i przedwczoraj dałam upust swoim słabościom. Wszystko przez urodziny, moje i mojego synka... Przyjechali teście, szwagier, mama,brat, typowa imprezka. Zrobiłam forszmak,roladki schabowe, kilka sałatek. Nie jadłam zbyt wiele,ale trzeba było wszystkiego spróbować przy przygotowywaniu. No i lipa bo to i tak za dużo jak na mnie. Tym bardziej,że waga uparcie stoi w miejscu, a czasem nawet pokazuje więcej.... Podłamuje mnie to trochę. Czsami sama siebie nie rozumiem, potrafię uparcie nie jeść. Przekonałam się o tym po diecie kopenhadzkiej, ale czasem mam napady, że sama nie wiem co bym zjadła. Jestem w rosterce....