Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem mamą trzech urwisów ( 8, 6 i 3 lata) i to właśnie ciąże stały się powodem mojej nadwagi aczkolwiek nie tylko.... Przed dziećmi moja waga była idealna. A teraz zajmując się dziećmi, firmą i prowadzeniem domu nie jest łatwo pozbyć się tych zbędnych kilogramów. Ale... Przyrzekam sobie że tym razem dojde do celu... choćby ... nie wiem co!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11484
Komentarzy: 173
Założony: 5 lutego 2009
Ostatni wpis: 26 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
888aleksandra888

kobieta, 36 lat, Zamość

170 cm, 87.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2009 , Komentarze (1)

Jestem zła a raczej nieźle wk...  wpieniona! Mój ślubny mi ruszył nerwa. Już nie będę się rozpisywać dlaczego, bo szkoda na niego czasu i nerwów. Poprostu okazuje się egoistycznym draniem! Teraz po 3 latach małżeństwa wyłazi szydło z worka... Najbardziej wkurza mnie to, że ja tu na diecie a on mi takie rzeczy robi, dodatkowo denerwuje. No i są efekty, tu batonik, tam ciasteczko i dietę szlak trafia bo trzeba sobie jakoś poprawić humor. Wiem pomyślicie, że mogłabym sobie pójść pobiegać dla poprawy samopoczucia i byłoby przyjemne z pożytecznym, ale właśnie oto chodzi,że cały czas siedzę z dziećmi. No i to jest główny powód naszej awantury. Nie mam jak się wyrwać z domu. Mąż niedawno założył firmę i całkowicie się jej poświęca, no i jest w domu gościem. A jak już ma trochę luzu to jego wychowywanie naszych dzieci polega na utrzymywaniu wysokiej dyscypliny. A mały przecież ma dopiero 3 lata, wiele rzeczy nie rozumie. Wiele trzeba mu tłumaczyć... eh muszę kończyć, zaglądnę jeszcze jak położę maluchy spać, buźka

28 maja 2009 , Komentarze (2)

 tak rzadko mnie odwiedzacie  :o((( no ale nic... Dzisiaj lipa, bo na dworze pada. Mąż wyjechał a ja kręcę się po domu, chłopaki mnie denerwują i mam grzeszne myśli, no oczywiście związane z jedzeniem... Rano zjadłam chudy twaróg bieluch z cebulą i ogórkiem, potem kawa i 3 małe kiwi. Na obiad talerz zupy pomidorowej z brązowym ryżem bez żadnej zaprawki (ani mąki ani śmietany) nie wiem co sobie na później zaplanować. Tracę trochę siły na tą walkę z ponadprogramowymi kilogramami. Mam za mało  cierpliwości a tu naokoło tyle pokus. Chciałabym juz widzieć efekty... eh, zmykam, poczytam troszkę wasze wpisy może podziałają na mnie mobilizująco???

27 maja 2009 , Skomentuj

witajcie Gołąbeczki! Dzisiaj troszkę zaszalałam... Mąż mnie namówił, a raczej zachcialo mu się na kolację makaronu, więc zrobiłam mu z sosem grzybowym. Ale niestety przy okazji stania przy garnku, skusiłam się na śledzia w śmietanie i pierożek z soczewicą, wiem, że już po 21 i nie dam rady tego spalić ale cóż... Ogólnie przez cały dzień pilnowałam się. Zaczęłam od zielonego jabłka i kawy. Potem obiad: duszony schab z warzywami, ziemniak, sałata z rzodkiewką, pomidorem i cebulą. Później kawa 2x, kosteczka białej bąbolady i 2 smażone pierogi ruskie.Jabłko, mała kanapka z bułki pszennej z wędliną i pomidorem. Ehh trochę za dużo dzisiaj było. Ruch jako tako, ale nieza aktywnie. Plisss Kochaniutkie o wsparcie.... buzi

26 maja 2009 , Komentarze (2)

Dzisiaj dzień w normie. rano jogurt z płatkami, kawa, potem jabłko, pomidor,pierożek z kaszą,potem truskawki, czereśnie, trochę słonecznika połuskałam. No i wieczorem był gril, masakra! Teściowej ciężko odmówić, ale nie dałam się zwariować. 2 skrzydełka grilowane bez skóry, sporo ogórka ze szczypiorkiem i rzodkiewka.A i do tego kieliszeczek likieru z marakuji. Dzień znów był dość aktywny. Mam nadzieje, że na efekty nie trzeba będzie długo czekać, pozdrawiam was Truskaweczki! Idę lulu.

25 maja 2009 , Komentarze (1)

Nie mam zabardzo czasu bo Bąbel się kąpie, więc zanotuję tylko co zjadłam. Jajko,pomidor,grejfrut,garść truskawek, zielone jabłko, 2 kiwi,malutki kawałek duszonego mięska,łyżka mizerii,pierożek z kapustą, do tego 3 x kawa. to wszystko przez cały dzień, mam nadzieję, że nie za dużo, co? Poza tym dużo się dzisiaj ruszałam bo dzieciaki cały czas na dworze i trzebabylo mieć na nich oko. Pozdrówki Kochane, jeeszcze zamierzam troszkę poćwiczyć papapa

25 maja 2009 , Komentarze (2)

Może powiększę czcionkę żeby wbić sobie do mojego pustego łba,że mam się pilnować! Muszę przyjąć zasadę, taką jak napisała któraś z was,że trzeba sobie stanowczo powiedzieć  NIE! Że jeszcze kiedyś trafi się taka pyszna pizza, super ciacho czy kopiec frytek i nie trzeba tego od razu w siebie wsunąć.Trzeba sobie odmawiać ot i cała tajemnica sukcesu. Tylko u mnie nie zawsze jest wystarczająco dużo motywacji. Dzisiaj zaczęłam od jajeczka i pomidorka, teraz idę na kawkę. Mam nadzieję, że na nic się nie skuszę przygotowując śniadanko dla chłopaków. A zaraz po śniadaniu zmykamy na dwór, tam tak nie kusi iczas szybciej leci. Pozdrawiam Gołąbeczki. 3majcie za mnie kciuki

25 maja 2009 , Skomentuj

Chyba jestem jakaś nie normalna. Codziennie obiecuję sobie: DIETA, dieta,dieta i trzymam, rano, jeden dzień, no góra drugi, i co? We wszystko trafia szlag. Biorę się za kanapeczkę, chrupeczki itp.Nie mogę się wziąć w garść a jak już się wezmę, to na krótko. Dziś też myślę; od jutra dieta kopenhadzka i podejrzewam, że tylko na myśleniu się skończy. Brak mi słów do samej siebie... Chcę schudnąć!

21 maja 2009 , Komentarze (1)

Witam, tak na prawdę moja dieta zaczęła się od wczoraj. Jakoś się nie mogłam pozbierać. Ciężko tak poprostu wziąć się w garść po długim czasie objadania się. Jak staję przed lustrem chce mi się płakać, jak można było się doprowadzić do takiego stanu... ;o((( Ale teraz mam nadzieję, że będzie lepiej. Dzisiaj zaczęłam od trzech łyżek płatków nestle fitness, zaraz zrobię kawkę i może jakoś wytrzymam do obiadu, jeszcze nie wiem co przyrządzę. Dzisiaj na obiedzie męża nie będzie [wyjazd] to mam pole do popisu. On zaraz mi wymyśla, że sałaty nie będzie jadł. Jakie macie propozycję na lekki obiadek, no i żeby dzieciakom też smakowało? pozdrawiam

14 maja 2009 , Skomentuj

Chciałam jeszcze dodać, że jestem kolejnym, żywym przykładem na to, że kilogramy po diecie kopenhadzkiej WRACAJĄ!!! Co prawda u mnie trwało to ok 3 miesięcy ale cóż... Jestem trochę zawiedziona bo naczytałam się o tej diecie cud samych superlatyw no i zonk. Ale przecież to ludzka rzecz. Słodkich snów Kochane!!!! 

14 maja 2009 , Komentarze (5)

Witam was wszystkie a raczej wszystkich bo wiem, że panowie również są. Tak więc.... nie wiem od czego zacząć, bo poprostu jestem w szoku... Dałam sobie dwa miesiące luzu no i efekt jest szokujący... Z 80 kg skoczyłam do 86kg! Wstyd mi za to, WSTYD, WSTYD, i jeszcze raz WSTYD! Żyłam z dnia na dzień. Nie wiem na co liczyłam, (na cud?) w ogóle nie zwracałam uwagi na to co jem i ile. Chęć zrzucenia tych upiornych kilogramów gdzieś się skryła, oddaliła choć w podświadomości nadal istniała. Jak się otrząsnęłam? Przez przypadek. Dziś z nudów wskoczyłam na wagę i ............ mało z niej nie spadłam, chciało mi się płakać. Mam teraz trochę mobilizacji ale nie jestem pewna czy dam radę. Proszę o wsparcie