Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

ZAwsze byłam trochę krąglejsza. Teraz kiedy patrzę na moje zdjęcia z wczesnej młodości stwierdzam, że nie było tak źle. Szkoda,że nie doceniałam tego co miałam... Bardzo przytyłam na studiach... pozniej w pracy!!! Więc czas schudnąć!!! Mam wszystko: rodzinę, pracę..... zdrowie, które powoli podupada przez moją otyłość! Trzeba zadbać wreszcie o siebie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8557
Komentarzy: 32
Założony: 18 lutego 2009
Ostatni wpis: 7 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
hastasia

kobieta, 40 lat, Wrocław

168 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 70kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 maja 2012 , Skomentuj

Wreszcie mam czas sobie popisać.
Przeczytałam w piątek wpis jednej z dziewczyn dot. solarium (pękło podczas gdy się na nim przewracała)... Dziewczyna myślała,że się ze wstydu spali... Ja miałam podobną historię... Kiedyś u fryzjera siadając na fotelu zaczął skrzypieć, a później szybko się obniżył... Później gdy siadałam na nim drugi raz było to samo.... Ważyłam wtedy ok 105kg... Było mnóstwo klientów wokoło, a ja byłam bordowa ze wstydu... NIGDY WIĘCEJ TAKIEJ AKCJI!!!

Weszłam dzisiaj na wagę i... 89,7kg:)   HURRA  cel weekendowy (mimo obżarstwa) osiągnięty... Na chwilę obecną wydaje mi się,że te 1200kcal spokojnie mi wystarczają...
Już nie mogę się doczekać końca maja-> bardzo chcę wtedy ważyć 87kg. Zostało jeszcze 2,7kg i 10dni. Oznacza to około 300g dziennie-> to jest bardzo dużo, ale jak na początek diety powinno się udać! Mam nadzieję,że się uda!!!  Mało ćwiczę, ale zajmowanie się małym, spacery z nim jakoś mi te ćwiczenia zastępują, choć z pewnością nie w 100%. Muszę się wziąć za brzuszki, ale o 20, kiedy mały usypia ja mam siłę tylko się wykąpać i iść spac...

Co dziś w menu?
Ś: 8:30=> twarożek z rzodkiewką i papryką: 200kcal
II Ś 10:30=> ciasto marchewkowe (żeby nie było bez orzechów i rodzynek, jedynie marchewka, więc wersja light:) 200kcal
Obiad: :) Omlet z rzodkiewka i pieczarkami: 370kcal
Kolacja: jogurt z musli i odrobiną banana: 250kcal
SUMA: 1080kcal i 4h spaceru

20 maja 2012 , Skomentuj

Sobota- sama nie wiem dlaczego tak szybko minęła.
Menu:
Ś: musli z jogurtem i odrobiną banana: 220kca
II Ś: ciasto marchewkowe 200kcal
Obiad: Risotto: 220kcal
Podwieczorek: ciasto marchewkowe i mega lód: 450kcal
Kolacja: grilowany kurczak: 150kcal

SUMA: 1250kcal!!!

Niedziela
Ś:twarożek z rzodkiewką+sucharki: 220kcal
IIŚ: rosół:) 150kcal
Obiad: kurczak grillowany z warzywami: 150kcal
Kolacja: karkówka z grilla i kawałeczek kiełbaski:  400kcal
I niestetety: lód: 150kcal
SUMA: 1070KCAL


18 maja 2012 , Skomentuj

dzień zwariowany... ALE waga pokazała 90,2kg-> może jutro, a może w niedzielę będzie z przodu 8??? Hurra to 1,2kg w 3 dni, wiem,że na początku zawsze się "chudnie" więcej, bo woda itd, ale i tak szalenie się cieszę!!!




Wstałam rano i pobiegłam z małym do lekarza, bo od kilku dni ma jakąś wysypkę na buzi. Od 9 do 13 byłam poza domem, więc 3h spacerowałam(1h u lekarza). Rano zjadłam dość duuże śniadanie, a teraz dużżżży obiad. Znowu nie trzymam się zasady pięciu posiłków....Będę musiała zabierać ze sobą coś do jedzenia idąc na spacer, bo inaczej skonczy się na 3-4 posiłkach, a nie o to chodzi.

Śniadanie: 6:30=>2parowki, 6minisucharków plus sałatka z pomidora i ogórka=>400kcal
IIŚ/Obiad: 13:30=>Omlet z 2 jaj z rzodkiewką, pietruszką, kukurydzą i szynką=>300kcal
Zostało 500kcal :/  a w planach obiad z ryby- sama jeszcze nie wiem czy w panierce czy jakoś inaczej i resztki risotto do zjedzenia


17 maja 2012 , Skomentuj

Znowu wstałam z łóżka ledwo żywa. Mały nie chciał wczoraj usnąć i budził się kilka razy w nocy. Jak na złość przez cały tydzień nie ma mojego męża, więc jesteśmy zdani sami na siebie...Rano z tego zmęczenia, zdenerwowania miałam straszną ochotę zjeść coś słodkiego. W lodówce czai się na mnie Merci, ale jakoś się opanowałam.
Powędrowałam na krótki spacer z synem (40min)-jest tak zimno,że myślałam,że zamarznę...

Śniadanie:6:30  twarożek+6mini sucharów=>250kcal
II Śniadanie: 10:15   biszkopty =>210kcal
Obiad: 13:30=> risotto=> 340kcal
Kolacja: 17:30=> sałatka tuńczyk z kukurydzą, groszkiem i marchewką, 6mini sucharków=> 200kcal

SUMA: 1000kcal

Postanowienia na jutro:
Spacer: 2h (PS spacer: oznacza szybki spacer:)
1200kcal
30brzuszków
5!!! posiłków

Hmm: pomyślałam sobie dzisiaj  w chwili zwątpienia,że nawet jak schudnę te zaplanowane do końca maja 4kg to i tak będę dalej wyglądać jak ŚWINKA!


A pomyśleć,że kiedyś ważyłam 62kg (tj prawie 30kg mniej niż teraz).... Chociaż dziwne, bo wtedy też czułam się gruuba....

Przymierzałam obrączkę (kupioną 3 lata temu)-> jest na mnie dużo za mała.
Przymierzałam letnie ciuchy-> poza niektórymi bluzkami wszystko jest na mnie za małe... dużo za małe...
Przymierzałam eleganckie ubrania do pracy: wszystkie są na mnie za małe!

 I teraz zastanawiam się: JAK mogłam się doprowadzić do takiego stanu? Nie chwaliłam się pewnie swoimi rozstępami... Są wszędzie: uda, brzuch, pośladki, piersi... Chyba, poza tym,że utrzymałam dzisiaj dietę 1000kcal,  wszystko jest fuuu i beee i wyć mi się chceeeeee....

16 maja 2012 , Skomentuj

dziś ciężki dzień. mały budził się 4 razy w nocy-ledwo widzę na oczy....

Wizyta u gin: OK-> poza tym,że oficjalnie zakomunikował,że mam nadwagę i przed kolejną ciążą (którą planuje za około 1,5roku) muszę duuużo schudnąć, bo jak to stwierdził "będą cię taczkami na porodówkę wieźć". Brutalne stwierdzenie, ale chyba dosadne na tyle, żeby się jeszcze bardziej zmotywować:)

Śniadanie: 8:00=> jogurt z 6 biszkoptami=> 224kcal
II Śniadanie: 11:30=>jabłko ok.70kcal
Obiad: 14:15=>twarożek+rzodkiewka, szyczypiorek, ogórek, papryka +4mini sucharki 250kcal
Kolacjo-obiad: risotto z warzywami i kurczakiem: 480kcal

SUMA: 1024kcal
Postanowienia na dziś:
# nie zrealizowane do końca: zjadłam jedynie 4 posiłki, w tym jeden mały w postaci jabłka....
#2h spaceru:
# <1200kcal

Postanowienie na jutro: jak wczoraj


15 maja 2012 , Skomentuj

Dzień -90:)



Minęły 2tyg od ostatniego wpisu, a mnie ubyło jedynie 0,6kg czyli ważę 91,4kg. Nie jem kolacji, unikam słodyczy (ale czasami je jem), spaceruje min2h dziennie. Próbowałam ćwiczyć: kijki+brzuszki, ale boli mnie blizna po CC, więc się trochę boję ćwiczyć... Dodatkowo znoszę codziennie wózek z 2go piętra i to chyba od tego mam takie bóle brzucha....
Jutro idę do lekarza, jeżeli okaże się,że wszystko jest ok, zacznę ćwiczyć:)
 
Od dziś zaczynam dietę 1200kcal, którą mam zamiar prowadzić przez 90dni.
I tak:

Śniadanie 8:00: 6biszkoptów + 150g jogurtu+herbata=>  224kcal

II śniadanie (późne-> wybrałam się na ponad 2h spacer z synem): 13:00: 100g twarożku ziarnistego+30g rzodkiewki+10g papryki+6mini sucharków=150kcal

Obiad: zupa jarzynowa+ kasza jęczmienna z duszonym  schabem=> 600kcal

Kolacja: 20=> jabłko: 46kcal

Suma=>1020kcal  :)
Aktywność=> 4h szybkiego spaceru z synem (matka Polka wózek pchająca:)

Postanowienie na jutro:
-zjeść 5 posiłków
-max 1200kcal
-min 2h spaceru

Cholernie boję się wizyty u lekarza... Coraz bardziej boli mnie prawa część blizny po cesarce... Mam nadzieję,że wszystko będzie dobrze:(

2 maja 2012 , Skomentuj

minęły 4 tygodnie, a ja schudłam tylko 3kg....

Specjalnie nie jestem na diecie, ale zajmowanie się malenstwem i dluugie spacery trochę pomagają mi w zrzucaniu kg. Dziś mija 6tygodni od porodu: niedługo idę na kontrolę do lekarza i mam nadzieję,że wszystko będzie ok i zacznę ćwiczyć:)

Planuję: kije, rowerek (stacjonarny), spacery z małym i brzuszki (nie nawidzę brzuszków....) i DIETĘ 1200kcal.

Mam zamiar do końca maja ważyć 87kg:)

 

4 kwietnia 2012 , Skomentuj

jestem już po porodzie...dwa tygodnie

Odbył się przez CC, więc troszkę dluzej dochodziłam do siebie, ale jest już ok.

Waga: 12kg mniej po wyjsciu ze szpitala (tydzień temu).

Kolejne 3kg mniej przez tydzien.

Czyli teraz ważę 95kg.. w dzień porodu ważyłam 110kg...

Nie karmię (nie mogę) więc zrzucanie kg może mi pójść trochę wolniej niż zakladalam, ale cóż!

 

 

9 marca 2012 , Skomentuj

Wizyta u lekarza. Niestety brak oznak zbliżającego się porodu. Lekarz twierdzi, że raczej przenoszę ciążę:) Masiakra.

8 marca 2012 , Skomentuj

Ciągle czekam... A młody jak nie chciał tak nie chce się wykluć:) Chyba czeka na lepszą pogodę. Ja tymczasem staram się dużo spacerować, jeść mniej. Podobno przez kilka dni przed porodem należy właśnie opanować swój apetyt, aby podczas porodu organizm miał siły "rodzić" a nie trawić:) Ciekawe...

Niestety zauważyłam kolejną ławicę rozstępów... Smaruję się oliwką od początku ciąży... Aż boję się pomyśleć co by było, gdybym się wogóle nie nawilżała....

Ahh jeszcze tylko parę dni /mam nadzieję!/