Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię jeść, więc tyję, ale postanowiłam coś z tym zrobić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39229
Komentarzy: 199
Założony: 19 lutego 2009
Ostatni wpis: 26 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OtwGirl

kobieta, 38 lat, Otwock

167 cm, 87.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnę i pokażę im wszystkim!

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Waga stoi w miejscu lub spada powoli, ale nie poddaję się. Moja Mama też jest na diecie i jej radość z pierwszych zgubionych kilogramów mnie trochę bardziej motywuje. Ostatnio upiekłam nam chleb i nawet próbowałam zrobić pieczarkową, ale bardziej smakowało to jak rosół, do którego ktoś wrzucił pieczarki. Na szczęście Tata uratował tę pieczarkową.

Wczoraj próbowałam kupić sukienkę na wesele koleżanki. Trochę się załamałam, bo nie chcę wydawać nie wiadomo jakiej kasy na kieckę. Chciałam coś letniego i na tyle uniwersalnego, żebym mogła to nosić też na co dzień. Niestety na Marywilskiej nic takiego nie znalazłam. Jak coś mi się podobało, to kosztowało 200zł, a ja nie mam zamiaru tyle zapłacić za sukienkę. Niestety w większości ciuchy były po prostu zbyt poważne, dla zdecydowanie starszych ode mnie.

Najbardziej jednak wkurzył mnie facet, który próbował mi pomóc w wyborze sukienki. Podszedł do mnie i zapytał się o jaki rozmiar mi chodzi. Gdy powiedziałam, że 42 (jak ostatnio byłam na wyprzedażach to dobre były tylko sukienki w rozmiarze 40, ale to chyba tylko i wyłącznie kwestia oszukanych rozmiarówek) to zmierzył mnie wzrokiem i zapytał; "A dla kogo?". Potem próbował mi wcisnąć właśnie takie poważne kiecki z marszczeniami na brzuchu, świecące, ale w ciemnych kolorach. jak mu powiedziałam, że szukam sukienki krótkiej, z rozkloszowaną spódnicą i najlepiej w jasnym kolorze to jakbym mówiła do ściany. Cały czas podtykał mi pod nos coraz brzydsze i bardziej workowate kiecki za każdym razem powtarzając, że będę w nich wyglądać szczuplej. Miałam ochotę mu powiedzieć, że ja mam szansę schudnąć, za to on ładny nie będzie nigdy, ale byłam z Mamą i nie chciałam jej przynieść wstydu.

21 lipca 2013 , Komentarze (3)

Super, ucieszyłam się, gdy weszłam na wagę. Akurat jestem na tygodniu warzywnym, warzywka, jak wiadomo, dobrze przeczyszczają. Powoli, bardzo powoli, waga idzie w dół, ale nie martwi mnie to. Ważne, że idzie w dół i ważne, że ciuchy robią się luźniejsze. Mogę już zapiąć spodnie w rozmiarze 42, ale ponieważ wystają mi z boku małe "bułeczki" to na razie jeszcze nie będę ich nosić. Jeszcze ze 2-3 kg i będę mogła sobie na to pozwolić. Trzymajcie kciuki.

A dzisiaj na obiad było leczo :)

13 lipca 2013 , Skomentuj

Byłyśmy z Mamą na wyprzedażach. Miałam sobie kupić bluzę, bo gustuję w bluzach polarowych, a te które mam, niestety już nie bardzo się nadają do noszenia. Zamiast bluzy kupiłam piękne kobaltowe spodnie i sweterek. Wczoraj założyłam nowe spodnie. Przyszła teściowa pochwaliła mnie, że sporo schudłam, tylko żebym nie przesadziła. Stwierdziła, że tak wystarczy. Odpowiedziałam, że "jeszcze trochę", nie będę jej mówić, że chcę schudnąć jeszcze drugie tyle, bo się kobieta wystraszy. Znajomi, którzy widzieli mnie w nowych spodniach stwierdzili, że bardzo mnie wyszczuplają. No cóż, po raz pierwszy od wielu miesięcy, zobaczyli mnie w rurkach.

Jestem z siebie dumna.

2 lipca 2013 , Komentarze (1)

Wiem, że nie ma się czym podniecać, ale mój tyłek wchodził wcześniej tylko w rozmiar 48. Także dwa rozmiary mniej to naprawdę duża różnica. Liczę na to, że niedługo zacznę wchodzić w 42, ale do tego potrzeba mi chyba jeszcze z 5 kg mniej. Tymczasem mam @, więc omijam wagę szerokim łukiem i staram się nie napadać na lodówkę. Wczoraj zjadłam ogromną tortillę z otrębów i do dzisiaj jestem pełna.

25 czerwca 2013 , Skomentuj

Kurcze, dobrze, ze wreszcie wyciągnęłam ten centymetr. Będę mogła zobaczyć, tak naprawdę, jak zmienia się moje ciało. I z tego co widzę ostatni raz mierzyłam się, gdy ważyłam 86 kg (dawno dawno temu, chyba przy pierwszej próbie odchudzania). Teraz ważę 8 kg mniej niż wtedy, ale i w centymetrach widać różnicę. Największą w talii. Jestem z siebie taka dumna.

24 czerwca 2013 , Skomentuj

Naprawdę powinnam się zmierzyć, skoro waga stoi, ale nagle założyłam na siebie sukienkę w rozmiarze 40/42 i wyglądałam w niej dobrze. Noszę też spódniczkę, którą kupiłam w liceum, a spodnie mnie nie opinają. Cycki już nie maleją, najwyraźniej maleje brzuch i tyłek. Oby tak dalej. tylko ta waga :/

22 czerwca 2013 , Skomentuj

Waga stoi, za to ubrania pracownicze mnie nie opinają już, spódnica nie podnosi się i w kamizelce pojawia się luz. Poza tym będę musiała oddać Mamutowi jedną z moich ukochanych bluzek, bo gdy ją ostatnio założyłam, wyglądałam, jakbym ją pożyczyła od starszej siostry. Bardzo mnie to cieszy, ale wolałabym, żeby i waga spadała zamiast stać w miejscu. A poza tym powinnam się chyba wreszcie zmierzyć.

14 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Od początku diety schudłam w sumie 10 kg. Sukces. Jeszcze długa droga przede mną, ale jestem pełna wiary, że mi się uda. W końcu 10 kg to nie w kij dmuchał, a kto się odchudzał kiedykolwiek, ten wie, e nie jest łatwo zgubić nawet tyle.

Wiem, że teraz będzie trudniej. Już widzę, ze kilogramy wolniej spadają, ale spadają i to jest najważniejsze. Chociaż biust mógłby zostać właśnie taki, jak jest teraz. Wolałabym teraz szybciej tracić z tyłka ;)

6 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Wynoszę się z domu do mieszkania, żeby napisać pracę magisterską. Zrobiłam sobie serniczek z polewą czekoladową (oczywiście dukanowy), zaraz zrobię bułeczki. Zabieram laptopa, ale już nie Internet, zabieram do jedzenia tylko to co konieczne i będę starać się nie kupić sobie nic innego do jedzenia. W każdym razie zastanawiam się czy zabierać ze sobą wagę? W sumie jeśli przez cały tydzień nie będę codziennie nerwowo wskakiwać na nią to tylko mi dobrze zrobi. Z drugiej strony nie wiem, czy to będzie dobre pozwolić sobie na tydzień bez dyscypliny. No cóż. Chyba jednak waga zostanie w domu. Nie będę się wygłupiać.

5 czerwca 2013 , Skomentuj

Mimo tego, że mam @ postanowiłam stanąć na wagę. W dalszym ciągu jestem gruba i czuję się napuchnięta, ale na wadze już te 200 g mniej. Zobaczymy, jak to będzie jak skończy się moja manifestacja kobiecości. Trzymam się jakoś. Chociaż wczoraj na grillu zjadłam trochę białego pieczywa. Niedobra ja. Za to dzisiaj już grzeczne dukanowe śniadanko.
Lecę z Lubym i kumpelami na Impact Fest. Biorę samochód, bo nie wiem, czy zdążylibyśmy na ostatni autobus na naszą wieś, a poza tym i tak nie wolno mi pić piwa. Jedyne co mnie przeraża to pogoda. Muszę poszukać mojej starej kurtki z kapturem. Jeśli nie będzie padać, to przynajmniej będzie na czym posiedzieć.