Wracam do Was
Wszystkim gratuluję sukcesu!!!Brawo kobitki!!!Dołączam do Was jeszcze zozstało mi troche czasu. Ale juz nie traktuję tego jako diety. Nie 1000kcal. Poprostu zmieniam nawyki i pilnuje pory posiłków. Wiem co wykluczyć ale na liczenie dokładne kalorii nie mam siły to mnie dołuje i po dwóch tygodniach jestem zmeczona i znużona. Stwierdzenie "byc na diecie" juz wiem że wywołóuje we mnie depresję bo wiem że lubie jeść a to automatycznie w mojej głowie wywołuje smutek i spadek nastroju. Teraz jem normalnie i regularnie ograniczma porcje i unikam bomb kalorycznych...czuję luzy w ciuszkach. Narazie waga jest taka jaka była 68kg ale będzie 63 a docelowo 58kg. Wybieram sie do instytutu zdrowego żywienia. Koleżanka osiaga świetne rezultaty bez większego wysiłku, barszo dokładnie zdiagnozowano jej tempo przemiany, kalorycznośc obniżono tylko o 400kcal i chudnie super, poznała swoje ciało i jego możliwości. Już nie mogę doczekać się moich nowych wpisów w dzienniczku!
brak woli walki!!
Ale się opuściłam!!!moja waga to 68kg!!!Ale wracam do Was!!!Robi się ciepełko bure dni odchodzą a wraz z nimi zły humor. Widzę wasze efekty i jestem pod wrażeniem!!!!GRATULACJE!!! Trochę mi wstyd że straciłam motywację ale to tylko dlatego ze przez moment poczułam sie dobrze w swoim ciele ale wiem że to nie tylko o wygląd chodzi ale przede wszystkim czuję się lepiej jak jem rozsądniej. Lekko, bez dolegliwości. Zaczynam kontynuację mojej dietki...muszę trochę Was dogonić!!! JUTRO BĘDZIE OK!!!
DZIĘKI ZA WSPARCIE!!!!!
Dzisiaj kolejny kryzysowy dzień. Czuję że to wyczerpanie i przesilenie wiosenne. Chyba bierze mnie jakieś choróbsko.W ciągu dnia pilnuje posiłków ale wieczorem dopada mnie taki apetyt...muszę wzbogacić dietkę o witaminki, magnez i żeń-szeń bo za kierownicą zasypiam, cały dzień marzę o tym żeby spać. Ale następny tydzień odpoczywam. Mam dość zakupów w pośpiechu przed lub po pracy, myśleniu o tym co moim chłopakom zrobić na obiad i jeszcze przed pracą zdążyć im coś przygotować, przez to zaniedbuje swoje posiłki. Ale dość!!!!Odpocznę, nabiorę sił i dalej walczę. Jestem takim typem że mnie potrzeba co jakiś czas bodźca, zmiany, lubię moją pracę ale jej forma zaczyna mnie nużyć i nie mam możliwości realizowania się. Podczas wolnego mam jechać do firmy szkoleniowej z którą mam nawiązać współpracę.Czekają na mnie a ja nie mam kiedy jechać, nie mogę dopuścić żeby okazja przeszła mi koło nosa bo to jest to w czym czuję się najlepiej - Warsztaty Kreowania Wizerunku. To na pewno będzie dla mnie bodziec do wszelkiego działania. Walczę dalej razem z Wami, mam nadzieje że jak wiosenka zawita to takich słabych dni będzie coraz mniej.dy {
background: #FFF;
}
mam doła...
długo mnie tu nie było...pogrązylam się w jedzeniu, dopadła mnie jakaś taka słabość, mam ogromna ochotę na jedzenie, brakuje mi sily do liczenia kalorii, wróciła mi ochota na słodkie...zaczęłam chodzić rozdrażniona bo nie odstępowała mnie myśl o zwykłej kanapce z pasztetową i serkiem żółtym i to nie jednej malutkiej...teraz muszę zacząć wszystko od nowa. Ostatni raz ćwiczylam w czwratek...GDZIE MOJA MOTYWACJA???? Dobija mnie ta pogoda, jestem przemęczona pracą, marzę tylko o spaniu i jedzeniu. POMOŻCIE!!!!
Chcę zebrac się i kontynuować dążenie do mojego celu 57kg!!!!!
Biorę urlop muszę się odstresować, odpocząć i znaleźć więcej czasu dla siebie...i dla Was.
wieczorowa porą
Ale jestem dzisiaj zmęczona. Cały wieczór coś robię. ani sie obejrzałam jak spostrzegłam ze juz ta godzina. Dostałam dostawę perfumek i nie mam kiedy ich wprowadzić. Ale pomimo późnej pory włażę na steper. Wieczorkiem dostałam takiego apetytu poniewaz opuściłam jeden posiłek. W pracy miałam sporo klientek i niestety nie było kiedy zjesć.O 18-tej byly warzywka z mieskiem, ale wieczorem deserek budyniowy i filiżanka musli z mlekiem oraz winogron. Za dużo, ale to tylko chwila słabości, jak popatrzylam na wasze sukcesy odrazu sie zmotywowałam i pomimo późnej pory poćwiczę. Mój małzonek szykuje nam telewizorek w sypialni także szykuje się seans w łóżeczku. Muszę podnieść ćwiczeniami poziom adrenaliny zeby nie usnąć na filmie. Jutro dopilnuję posiłków i będę bardziej zadowolona.Jak potrzebujecie perfumki to piszcie do mnie. Gwarantuję dobre ceny!body {
background: #FFF;
}
waga
Kupiłam baterię, weszłam na moja wagę...jest 67,7 kg!!!! bardzo się cieszę.Ale mnie to motywuje!!! Zbieram się do pracy.Wrócę do Was wieczorkiem.
pierwsze pomiary
Dzisiaj dokonałam pierwszych pomiarów po dwóch tygodniach dietki i ćwiczeń...no powiem szczerze że patrzyłam na miarę z niedowierzaniem! Wogóle stosując dotychczas diety rzadko się mierzyłam, nie wierzyłam ze coś tam ubywa, wchodziłam tylko na wagę i liczyłam dekagarmy. A teraz widzę że moje brzucho się nieco zmniejszyło. Jeszcze nie kupiłam baterii, wagę sprawdzałam wczoraj u teściowej wieczorem i po kolacji w knajpce, także mam nadzieję ze i waga jest nieco mniejsza. Dzisiaj to skontroluję. Ależ to motywuje!!!! Walczę dalej chociaż przyznam że ta dieta to już staje się moim normalnym odżywianiem i przestaję mysleć o tym że jestem na diecie. Wczoraj w knajpce zamówiłam 2 nalesniki ze szpinakiem i 2 szklanki wody z cytrynką.Wczesniej jadłam tylko śniadanie i jako przekąskę batonik musli. Wieczorem nie zjadłam ani kawałka sernika ale wypiłam 4 kieliszki wina połwytrawnego. No ale była podwojna okazja i bilans dnai nie wyszedł najgorszy.Dzisiaj zbieram siły na nowy tydzień i juś nie mogę doczekac się następnych pomiarów. Jak dobrze że jestem tu z Wami!!! Wasze sukcesy bardzo mnie motywują!!!!
brak czasu
Zajęłam się swoim rzemiosłem. Muszę zgromadzić trochę fotek do mojego portfolio. Stąd brakuje mi czasu aby systematycznie prowadzić zapiski. Ale pochłonięcie zdjęciami pozwala mi nie myśleć o jedzeniu. Jakoś się trzymam. Wogóle nie mam ochoty na slodycze i to jest dla mnie wielki sukces! Jeszcze się nie ważyłam. Jutro kupię baterie do wagi i zmierzę się z prawdą... Jutro czeka mnie kolacja w restauracji ale wybiorę coś lekkiego bez dodatków weglowodanowych. Zapraszam do oglądnięcia moich prac https://app.vitalia.pl/karla35.html
Ciężki dzień
Wróciłam z 10-cio godzinnej trasy. Jestem wykończona psychicznie jazdą i prowadzeniem szkoleń. Ale w środku drzemie we mnie jeszcze energia, brakowało mi dziś ruchu. Posiłki miałam dzisiaj zaplanowane, nawet zabrałam warzywa z kurczakiem. Na kolacje jednak wrąbałam miseczkę pomidorówki z ryżem i śledziki od teściowej...hmm zdarza się. Jutro będzie lepiej. Waga drgnęła o niecałe kilo, ale oficjalne wyniki za tydzień! Wlażę za chwilkę na steper .Jutro mam wolne więc będzie łatwiej przypilnować dietki a w planach również fryzjer.
Sukcesem jest to że zanika mi chętka na słodycze, a czując głód nie mam na nic ochoty.Dotychczas było odwrotnie - głodu nie czułam ale cały czas byly na coś smaki.
6 dzień...
Ale mam ochotę się zważyć...ale nie kupiłam baterii, jeśli nie kupię dzisiaj to ważenie odsunę na przyszłą sobotę. Idzie mi dobrze jedynie wczoraj w nocy oglądałam film i strasznie walczyłam z głodem. Zjadłam dwa wafle ryżowe z dwoma łyżeczkami jabłek prażonych. Poczułam wielką ulgę i nie mam wyrzutów sumienia. Ćwiczę codziennie już mam 20 minut steperka i 100 brzuszków płytkich plus narazie tylko 10 głębokich. Przy nich czuć jak słabe sa mięśnie brzucha i grzbietu. Ale codziennie dodaję po jednym.Przyszły tydzień będę mieć trudny bo większość dni będę w długich trasach muszę dobrze zaplanować godziny posiłków.Dzisiaj wstałam bardzo późno. Dopiero zjadłam śniadanko...Ale jaka jestem wyspana!! Będzie o jeden posiłek mniej.