Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91270
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 czerwca 2013 , Komentarze (2)

...być wolny od pracy. Tak żeby odpocząć po ciężkim weekendzie.Ewentualnie ustalić maksymalny czas pracy na 3-4h i do domku. Było by pięknie! byłoby, ale nie jest. Staram się nie myśleć że do 15.30 jeszcze tak daleko.... 
Z weekendowych wieści? Byliśmy u rodziców a to oznacza:
- truskawkowe szaleństwo na plantacji wujka (ale się objadłam)
- imieninową imprezę mamy, dziadka i kuzynki
-ślub koleżanki(robiliśmy bramy)
Dwa ostatnie punkty zaowocowały- imprezą do 2.15, brakiem snu i ogólnym rozleniwieniem rodzinki w niedziele. A i jeszcze wywołały zmartwienie, u babci bo K za mocno poimprezował i to ja musiałam wracać co nie jest mile widziane u mojej babci bo wg. niej zabije siebie, jego i pewnie kogoś jeszcze, ewentualnie nie zabije nikogo tylko skasuje auto(mimo że nigdy na drodze nie miałam sytuacji po której mogłaby tak twierdzić) Pamiętam że jak zdałam prawko usłyszałam od niej" to dobrze! ale nie jeździj! Proszę nie jeździj bo się zabijesz"(no chyba, że trzeba babcie gdzieś zawieść) :)

Dietkowo też trochę poszalałam. Podejrzewam że prze 2 dni zjadłam jakieś 5-7 kg truskawek. I co mi się nie zdarzyło od bardzo dawna 2 dni z rzędu jadłam ziemniaki(do chłodnika kasza jakoś tak nie bardzo pasuje)Ogólnie nie jem ich bo mi nie smakują ale...skwareczki i koperek na nich skusiły mnie :)

Dziś truskawkowego szaleństwa ciąg dalszy! W planach obowiązkowo dżem i może tarta truskawkowa  z czekoladą. Chyba raczej na pewno bo jak nie teraz to kiedy? Sezon minie a ja nie skosztuję tarty czekoladowej z truskawkami i bitą śmietaną....

Jeszcze tylko doniosę Wam, że moja waga oszalała. Poważnie. Ważyłam się w piątek pokazała 61,7kg9jeszcze jakieś 2 tygodnie temu było 64) Większe zdziwienie było jednak wczoraj. Zdobyłam się na odwagę i wlazłam na nią żeby przekonać się jak bardzo poszalałam i zobaczyłam 61.00kg na 4 dni przed @ to po prostu niewiarygodnie, niemożliwe, niezrozumiałe, nierealne i nie do ogarnięcia....
 

20 czerwca 2013 , Komentarze (1)

...-10 stopniach to dlaczego mam nie biegać przy + 28? Jedno i drugie świadczy o tym że jednak mam bieganiową obsesje. Efekt dnia wczorajszego to 30 minut biegu i 5,4 km  Może nie dużo ale przy tym upale(zaznaczę że biegałam po 20.00) i przy okropnych zakwasach to szczyt moich możliwości.
Efekty pośrednie biegu już nie są tak rewelacyjne. Nie mogłam zasnąć. męczyłam się do 23.30 a o 4.00 rano obudziła mnie burza. Jestem padnięta. Czy na Was- biegaczy - też tak działa bieg? Ja jestem po nim rozbudzona i  pełna energii jak po 3 kawach. Nie chce mi się spać, a rano trzeba wstać o 5.10... i jak to pogodzić?

 Dietkowo jest ok. Cały dzień zajadam się truskawkami(nawet brzuch się już przyzwyczaił i nie mam już ataków bólu tylko pobolewa mnie przez cały czas)

Plany na dziś? ćwiczenia w domu(te działają na mnie zupełnie odwrotnie- jestem po nich padnięta i zasypiam szybciej) Teoretycznie nie mam na nie czasu bo jutro wyjeżdżam, ale w praktyce muszę poćwiczyć przynajmniej 15-20 minut bo nie przeżyję kolejnych zakwasów.
Dziś życzę wam chłodu i orzeźwienia :) 

19 czerwca 2013 , Komentarze (7)

...powstrzymać się od jedzenia truskawek! Nie umiem! Nie chcę! Zwłaszcza truskawek prosto z plantacji(moja kuzynka obdarowała mnie wczoraj 3 kg, świeżych, pachnących, przepysznych truskawek) Efekt? Pierwszy kilogram zjadłam natychmiast. Tak już. Teraz. Kończąc go pomyślałam że pewnie to odpokutuje(oczywiście że tak- no-sp forte i ból do dziś),ale w tamtej chwili to się nie liczyło. Po zaspokojeniu pierwszego truskawkowego głodu zrobiłam ciasto. Truskawkowe. Takie zwykłe. Ucierane.  No i wpadłam w wir. Straciłam poczucie czasu i rzeczywistości. Zrobiłam jeszcze sos do pieczeni, sałatkę i smalec z cebulką, boczkiem, kiełbasą- do ogórków małosolnych. I oprzytomniałam. Była 21.00. Nie pobiegałam. :( Nie miałam już siły. Zresztą mam mega zakwasy. do wczoraj łudziłam się że skoro biegam 4 miesiące to jestem jako tako rozćwiczona, ze zakwasy mi nie grożą. Nic bardziej mylnego. Mam problem z wstaniem z łóżka :( Tak. jest mi wstyd. bardzo.  Dlatego po wyswobodzeniu się z krainy rozkoszy jaką daje mi gotowanie zaczęłam walczyć z zakwasami. Mąż kilka razy pytał "czy wszystko w porządku, bo słyszę że cierpisz" Cierpiałam, ale porozciągałam się i poćwiczyłam. Tylko dobrego.
Dziś bieganie. I... tarta czekoladowa z truskawkami....  Chyba że głos rozsądku zwycięży i odłoże tartę do przyszłego tygodnia...

18 czerwca 2013 , Komentarze (2)

...dobre!!! Wczorajsze ćwiczenia wykonałam. Jak? Szybko i niespodziewanie. Zaczęłam przeglądać filmiki i po sekundzie już ćwiczyłam- nogi, bardzo intensywnie, resztę trochę mniej przez wzgląd na zakwasy :( Wszystkiego razem ponad 20 minut. Może mało, ale nie dałam rady więcej. Niestety. Moje obolałe ciało utwierdza mnie w przekonaniu, że bieganie jednak to nie wszystko. Szkoda tylko że do takich wniosków musiałam dochodzić 4 miesiące. Nie ważne, liczy się że doszłam i ze będę coś z tym robić.Tzn. już robię.

Miłego dnia :)
  

17 czerwca 2013 , Komentarze (4)

....samo bieganie nie wystarczy. Skąd ta pewność? Z zakwasów. Niestety. Wczoraj po biegu ćwiczyłam(jakieś 15 minut) Dziś bolą mnie mięśnie :( A to oznacza że nie są "używane" w czasie biegu.  Trzeba się nimi zająć- jeszcze jeden argument żeby ćwiczyć codziennie dywanówki.
Dziwne uczucie mieć zakwasy. Od biegania ich już nie miewam, więc są dla mnie jakąś nowością. Ale motywującą nowością.

Co do diety wymuszonej chorubskiem to wczoraj rzuciłam się na arbuza. Efekt? Pół dnia bólu...Dziś robię badania, jutro wyniki, pojutrze wyrok! Będzie dobrze. Musi być. Nie ma innej możliwości!!!


16 czerwca 2013 , Komentarze (5)

...ta niemoc która mną zawładnęła. A jak mnie coś wkurza to to eliminuje. I tak będzie z niemocą!Wkurza mnie to ze jeszcze 3 tygodnie temu przebiegałam 3 dni po 10 km, a dziś? Tylko 6,5...tylko...? Czy aż?  Nie będę się zastanawiała. Przebiegałam, plan wykonałam. Nawet z dodatkiem. Włączyłam dywanówki. I mam zamiar poświęcać im każdy dzień. Z moim uporem wiem że nie odpuszczę. Wolę zrobić je "już i teraz" nawet jak będę padać ze zmęczenia na twarz, niż siedzieć i myśleć" nie zrobiłaś, a miałaś. Nie jesteś konsekwentna. Nie lubisz być niekonsekwentna..."
 Lubię na koniec dnia pomyśleć" Znowu dałaś radę! możesz być z siebie zadowolona" To wiele ułatwia, ale też sprawia że nie umiem leniuchować.... Czasem mi szkoda że nie potrafię leżeć i robić nic. Trudno. Taka już jestem i się nie zmienię. 
Uciekam! 
miłej nocki




16 czerwca 2013 , Skomentuj

...było. Bieganie. Nie wiem co się dzieje? Wczoraj tzn. piątek(to już chyba przedwczoraj) przebiegałam normalnie 8,5 km(pominę ból brzucha) ale dziś(sobota) z ledwością przebiegłam 5 km. Ale o co chodzi? Nie wiem. Pojęcia nie mam....Brzuch mnie bolał ale postanowiłam że to przetrwam. Było ciężko, ale pojawiła się jakaś taka ... niemoc. Po 200 metrach miałam zadyszkę, po 400 kolkę(mimo że obiad zjadłam 3,5 godziny przed biegiem) No i tępo biegu pozostawiało wiele do życzenia. 5 km w 30 minut....ehhhh
 Zrozumiałabym gdyby dopadło mnie przetrenowanie. Ale to był dopiero 3 bieg w tym tygodniu. Więc... błagam niech mnie ktoś oświeci. Czuję się jakby ktoś odłączył mnie od energii. A przecież wysypiam się, nie głodzę(jem może nawet trochę za dużo), więc wszystko powinno być ok. A nie jest....

Zobaczymy jak będzie jutro. Tzn. dziś. Bo właśnie zrobiła się niedziela.
 
Słodkich snów i miłego niedzielnego poranka


14 czerwca 2013 , Komentarze (4)

.... jedzenie, którego życie kreci się wokół jedzenia, który uwielbia gotować, studiować przepisy, dla którego gotowanie, wybieranie produktów to relaks ma wytrzymać na diecie?
Nie, żebym się nie starała, bo staram się chyba najmocniej jak mogę(śmietany 30% i czekolady do truskawek nadal nie ruszyłam), ale ciężko mi. Odpieram zmasowane ataki moich myśli o : tarcie czekoladowej z truskawkami, o smalcu domowej roboty z ogórkami małosolnymi, o masełku czosnkowo-ziołowym, cieście z rabarbarem z kruszonką, szparagach pod kołderką z sosu beszamelowego, o pizzerinkach czy deserach z czekoladą, bitą śmietaną, masą kajmakową itd...
Cierpię!
Autentycznie!
Nie tylko fizycznie lecz przede wszystkim psychicznie. Tyle rzeczy mi nie wolno!
 Jak znaleźć w sobie siłę i wyrzec się młodej kapusty, marchewki, młodych ziemniaczków, ogórków, pomidorów, sałaty, rzodkiewki,jabłek, pomarańczy.....
Oszaleję!
Oczywiście nie wykluczyłam wszystkich produktów z jadłospisu, ale jak przesadzę z "surowizną" brzuch boli niesamowicie.
Jak się przestawić na tylko gotowane produkty?
Jak zaakceptować fakt że to może trwać do końca życia?
Jak zaakceptować świadomość że, cytując panią doktor"choroba jest przewlekła i uciążliwa"?
Jak zrezygnować z truskawek czy arbuza?
I najważniejsze: czym zastąpić pasję jaką jest gotowanie?

Dziś tyle na temat moich zmagań...

12 czerwca 2013 , Komentarze (5)

..."ty naprawdę zeszczuplałaś!" Usłyszałam i odpuściłam. Nie tak do końca, ale jednak. Zaprzestałam biegów. Na 2 tygodnie. Ale na szczęście ogarnęłam się i wróciłam.Od niedzieli znowu biegam. Mam za sobą już 20, 8 km
Teraz będzie już tylko lepiej. Kolejny raz przeistoczę się w systematyczną Vitalijkę. Będę  tu zaglądała,robiła wpisy i biegała.

Z dietą jako tako....przemilczę pożarcie tabliczki czekolady.
 dalej nie tykam chleba, makaronów i chipsów(chociaż ostatnio mi się śniło że je jadłam) Efekt? Brak bóli brzucha :) Ale nie wiem czy jestem w stanie zrezygnować z powyższych rzeczy do końca życia....
Dziś bieganiowa przerwa, chociaż ... może jednak pobiegnę się dotlenić...
Czy tylko ja po biegu mam problemy z zaśnięciem? Jestem tak nabuzowana endorfinakmi (chyba) że pierwsze zmęczenie czuję po ok 3 godzinach od biegu. Więc jeśli kończę o 21.00 to zasypiam po 24.00, a wstaję o 5.10....
miłego dzionka :)
  

21 maja 2013 , Komentarze (3)

......przerwę od biegania miałam. Dokładnie sześciodniową. Przyznam szczerze że od diety też. Dziś, sama nie wiem dlaczego pochłonęłam snikersa. Ot, tak. Do kawy. Dodatkowo w ciągu tej przerwy  miałam kilka żywieniowych grzeszków(np. przepyszne ciasto na komunii. plus tort. też przepyszny.) Ale dzielnie trzymam się postanowień i nie patrze nawet na chipsy, krakersy, paluszki i orzeszki(jestem z siebie dumna że wytrzymuję- to już ponad 3 mc)
Dziś pokonałam 9,2 w 55 minut. jak na taką przerwę to całkiem dobrze.  Przynajmniej tak mi się wydaje. Cały czas planuje włączyć jakieś inne ćwiczenia w dni w które nie biegam, ale nie wychodzi mi to. Zupełnie nie mam czasu. Bo w dni w które nie biegam nadrabiam zaległości z dni w które biegam... i tak kółko się zamyka.....  a ja nie chudnę....ehhhhhh