Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91232
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 maja 2014 , Skomentuj

...dasz radę! Pomyśl że to ostatnie kółko..." itd tłumaczę sama sobie kiedy wbiegam na Arkonkę.  I myślę o wszystkim tylko nie o tym że nie mam już sily, że jest za gorąco na bieganie, że drgają mi mięśnie, że jeszcze tyle zostało do końca, że jestem dopiero tu i że najchętniej zatrzymałabym się i odpoczęła. 

W ten sposób przebiegłam wczoraj 7,6 km w 47 min. Dla mnie to sporo, zwłaszcza że po pierwszym km miałam ochotę wrócić do domu(właściwie zawsze ją mam) Szkoda tylko że po biegu nie byłam w stanie poćwiczyć czegoś dodatkowego. Skupiłam się tylko na rozciąganiu. 

W czerwcu mam nadzieję że zwiększę dystans. Przynajmniej do 9 km. 

W maju jeszcze normalnie- na zmianę skalpel, killer, bieg, czasem bieg ze skalpelem. Wszytsko uzależnione od sił i nastroju. W myśl zasady " nic na siłę, wszystko młotkeim" :)

Dziś pora skalpela. 

20 maja 2014 , Skomentuj

... killerów, skalpelów i biegów.....Fiksuję? Nie wiem... może....Na razie korzystam z amoku w jakim obecnie się znajduję. Nie pierwszy raz przerabiam odchudzanie, dlatego wiem że za "chwilę" pojawi się kryzys. Pokusa żeby zwolnić i takie tam....Mam nadzieję że go zwalczę.  Albo co lepsze że On się nie pojawi...rozmarzyłam się....

Dziś był killer. Mięśnie dalej mnie bolą po przedwczorajszym skalpelu i wczorajszym biegu i skalpelu....Jutro w planach bieg. Obym tylko dała radę :)

19 maja 2014 , Skomentuj

...przesadziłam dziś....Może się tak zdarzyć że jutro nie wstanę....Dlaczego? Bo pojechałam po bandzie i po 7,5 km  biegu(w 48 min), po 10 minutowym rozciąganiu strzeliłam sobie jeszcze skalpel... Nie wiem czy to rozsądne. Zobaczę jutro. 

Efektów brak dalej. Tzn widocznych efektów. Waga czasem rośnie. Nigdy nie maleje. Wymiary stoją w miejscu jak zaklęte. Jednak nie poddaję się. Byle do przodu. Nie myślę o tym co będzie. Po prostu robię swoje. Dziś to chyba w nadmiarze :)Jedynym pozytywnym efektem jest kondycja. Jest co raz lepiej. Nie twierdzę ze rewelacyjnie ale lepiej. 

I tego się trzymam, wierząc że z każdym dniem będzie lepiej i w końcu coś się ruszy.

18 maja 2014 , Komentarze (2)

...skalpela! Nie sprawił że pot kapał mi po plecach ale też mnie zmęczył. Tak inaczej niż killer. Chyba włączę go do tygodniowych ćwiczeń. może po bieganiu? Pomyślę o tym jutro....

Dietkowo dziś to kompletna katastrofa. Niedziela to mój dzień słodyczowy( oczywiście z umiarem ale, jednak...) Dodatkowo kulinarny szał mnie ogarnął. Efektem jest ledwo domykając się lodówka :)

Jutro w planach bieganie i może skalpel?

Zobaczymy 

16 maja 2014 , Skomentuj

... nic mi się nie chcę.  Kiedy mam ochotę po pracy zaszyć się z książką i cały wieczór poleniuchować.  Tłumaczę sobie że " nic się nie stanie jak dziś nie poćwiczysz. dobrze jest czasem zrobić sobie przerwę" Jednak tuż przed 20.00 odkładam ksiązkę, włączam Chodakowską i... nienawidzę jej przez kolejne 45 minut. Właściwie złość powinna być skierowana na mnie. Nie na nią. Cóż ona jest winna temu że ja nie potrafię zrobić wszystkich ćwiczeń z killera tak precyzjnie jak powinnam? Nic. Winna jestem ja sama. Nikt inny.  I właśnie to poczucie winy nie pozwal mi odpuścić. Dopiero po zakończeniu ćwiczeń czuję ulgę.  Jakbym dokonała czegoś niemożliwego. Może tak jest? może nie.... Nie ważne.  Najważniejisze żeby być z siebie zadowolonym. Wtedy świat jest piękniejszy

14 maja 2014 , Komentarze (1)

...szczęście? to zrobienie całego killera! Może kiedyś to osiągnę. 

Jak do tej pory po kilkunastu killerach mam problem z trzema ćwiczeniami. Ale się staram. Nie poddaje. Chociaż w trakcje myślę że "dalej już nie dam rady" że "chyba wyrzucę ten telewizor przez okno, jak tylko odzyskam oddech i siły" 

Ale potem przychodzi ulga, że moja mordęga i katorga wreszcie się skończyła( w dzisiejszym przypadku do jutra) Później pojawia się satysfakcja i zadowolenia ze znowu dałam radę. I tak przez cały tydzień....Przyznam po cichu że planuję go robić do chwili  kiedy przestanie mi wystarczać. wtedy przerzucę się na turbo....ale na razie cicho sza. Najpierw muszę wykonać pierwszą część planu- w myśl zasady- małymi kroczkami do przodu....Byle dalej!

12 maja 2014 , Komentarze (12)

...coraz gorzej? Nie pojmuję tego. To nie jest normalne. Powinnam mieć już chociaż trochę wyrobioną kondycję...a nie mam.  Wczoraj prawie padłam. To był mój 4 raz z Chodakowaską w tym tygodniu. Powinno być lepiej....a nie jest.  Tak będzie zawsze? Przeplatam te ćwiczenia z biegami. Z truchtaniem nie ma problemów. Za każdym razem jest lepiej a tu.... ehhhhh nie chce się użalać ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam. 

10 maja 2014 , Skomentuj

..tym co będzie tylko dalej robię swoje! Zaciskam zęby i ... ćwiczę. Nie odpuszczam. Jak na razie. Ostatni tydzień wyszedł nawet ok. dwa razy bieg- 14 km i Chodakowska(jejku jak ja jej nie cierpię!) Wczoraj była mała przerwa. Dziś walka od nowa. 

Najgorzej idzie mi z uporządkowaniem swoich nawyków żywieniowych. Jak dojść do jedzenia 5 posiłków? Nie mam pojęcia. Najczęściej odpuszczam kolację. Po obiedzie ok 17.00 i biegu ok 19-20 nie jestem w stanie nic w siebie wmusić(zwłaszcza że spać idę ok 23.00) Może to tak zostawić? i poszukać innego sposobu na rozkręcenie metabolizmu?

Nie zniechęcam się też że efektów(takich na jakie liczyłam) brak. Nie myślę o tym. Dalej robię swoje. Zaciskam zęby i...jakoś to będzie

11 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

...z mojego życia"- powtarzam sobie codziennie. "Jedna godzina. dokładnie 60 minut. tylko 60 minut. nic w porównaniu z czasem jaki spędzasz w pracy" itd.

Tylko lub aż...Zaczęłam 2 tygodnie temu. biegi, ćwiczenia z Chodakowską, dietę...Wróciłam, ale potrzebuje ... pogromcy niewolników. Kogoś kto w chwilach zwątpienia pokręciłby głowa i powiedział " nawet nie myśl o odpuszczeniu" Może to pierwszy kryzys? Może za chwilę będzie lepiej? 

Zła jestem na siebie że pół roku "przespałam" Rok temu byłam już rozbiegana. Biegałam po 10 km a teraz? 3,5 to dla mnie problem...O braku mięśni brzucha nie wspomnę...

Najważniejsze żeby nie zapomnieć że "to tylko godzina. 60 minut ruchu"

25 czerwca 2013 , Komentarze (5)

.....śniadanie to nie jest dobry pomysł! Mam mdłości i boli mnie brzuch...Jak się to nazywa?No tak-łakomstwo! Jakoś tak nie bardzo zaczęłam ten tydzień. Wczoraj nie biegałam, odpuściłam bo miałam poćwiczyć, ale...Nie poćwiczyłam bo robiliśmy dżemery, truskawkowe- zeszło do 21.00, a w między czasie jeszcze wyżej wspomniana tartę. Wyszła przepyszna. Szkoda że ze mnie taki łasuch przeokropny jest i nie potrafię się powstrzymać. Musiałam jej spróbować. Po prostu musiałam. I?I mam za swoje. ehhhhh

Czy na tarcie można schudnąć? Chyba nie....Luby twierdzi że jest za mało słodka - znając życie będzie się do niej zmuszał co oznacza że większa jej część przypadnie mi...Chyba że ...sproszę jakiś gości żeby mi z nią pomogli....
Zapraszam więc na pyszną, czekoladowo-truskawkową i zupełnie niedietetyczną tartę! Ktoś chętny?