Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś bardzo aktywna i szczupła, dziś "grubas" osiadły na kanapie przed tv.... moje największe szczęście to dwie wspaniałe córeczki> teraz gdy je już mam muszę zarówno dla siebie jak i dla nich zawalczyć o swoje zdrowie i odzyskać kobiecość którą zatraciłam gdzieś tam po drodze....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 109249
Komentarzy: 1039
Założony: 25 marca 2009
Ostatni wpis: 24 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zaba2112

kobieta, 41 lat, Kraków

168 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2010 , Komentarze (3)

a dokładniej dwa...
*****rano chciałam kupić rowerek stacjonarny, wchodzę na allegro a tam aukcja zakończona... więc dzwonię do faceta, a on że te rowerki się skończyły itd... więc wykorzystałam sytuację i pytam, czy ten i ten model mechaniczny jest cichy i ogólnie ok... dowiedziałam się, że jeśli chce mieć cichy rower to magnetyczny, bo w mechanicznym choćby nie wiadomo jakie wyciszenie to i tak słychać ten mechanizm>>> ja nie mam miejsca na rower, stałby w tym pokoju w którym śpi Emilka i my (innego nie mamy), więc pasi żeby cichutki był i Emilki mi nie budził...

******a drugi problem>>> czytałam na necie ale jest dużo sprzecznych informacji... mąż ma problemy z kręgosłupem i nie wiem czy jest wskazane, żeby i on jeździł na rowerku... był u lekarza a on zalecił basen... sama nie wiem, bo jeśli by on też miał jeździć to bym kupiła ten porządniejszy, a tak to znów mam problem... kuźwa.... ten magnetyczny kosztuje 300zł... a dodam, że mężuś ma zagrożenie wypadnięcia dysku>>> jeśli ten temat jest Wam znany, dajcie znać...

i troszkę przyjemniejsze: WAGA 82,6 KG!!!!
to pewnie dlatego, że wczoraj wreszcie w wc byłam

a jeśli o jedzonko chodzi:
śniadanko: mleko z musli
Sniadanie2: kawa + 2 łyżeczki cukru i mleko, 3 paluszki z sezamem (te grubsze)
obiad: talerz krupniku
podwieczorek: jabłko
kolacja: 2 wafle ryżowe

aaaaa, i wczoraj ta porcja frytek była "troszkę" większa niestety, ale na kolację  było skromnie: 2 wafle ryżowe i szklanka mleka...

ok, to na tyle, jak Emisię położę spać, to jeszcze do Was zajrzę... Mam nadzieję, że mi pomożecie w sprawie "kręgosłupa i rowerka"... jestem mistrzynią niezdecydowania...


pa pa pa pa pa

17 lutego 2010 , Komentarze (1)


Chyba jednak wczoraj waga nie kłamała... a może dziś kłamała... sama już nie wiem, w każdym bądź razie podoba mi się to co na niej widzę:)
dziś 82,9 kg...
pozostawiam bez komentarza, tylko tak po cichu sobie myślę, czy to nie omamy...

U mnie nudy potworne wręcz... troszkę dom ogarnęłam, na zakupach byłam a teraz czekam na kumpelę... Będzie w Krakowie z synkiem na badaniach w poradni dzieci z opóźnioną mową czy jakoś tak>>> Fionko Ty pewnie wiesz...
wpadną na obiadek: frytki z surówką... bo dziś postnie być musi... i jada do domu (bo to kumpela z mych rodzinnych stron, czyli jakieś 120km nas dzieli)..

jedzonko:
śniadanie: 2 kromeczki razowca, ostrobok wędzony
śniadanie 2: 1 kromeczka razowca, ostrobok wędzony> pycha
obiad: frytki (skromne ilości) i surówka (do oporu)
podwieczorek:
kolacja:

To tyle jak narazie, odezwę się wieczorem... jak kupię rowerek to pochwalę się jaki:)

PS. jeszcze pytanko mam: jaki wybrać, magnetyczny czy mechaniczny, czy jest jakaś zasadnicza różnica między nimi, która znacząco wpływa na trening.. bo cena raczej nie, oba można do 200zł kupić... pomocy!!!

16 lutego 2010 , Komentarze (6)


pogoda piękna, śnieg topnieje i woda drogą płynie, ale i tak ślicznie jest... spacerek z Córcią zaliczony.. oczywiście tatuś dziecko z sankami wywrócił i ma buzie zdartą... na asfalcie!!! cóż, na szczęście tak delikatnie ...
dziś znów wjazd do garażu odśnieżałam, polubiłam ten sposób aktywności, szkoda że dopiero teraz, u schyłku zimy.... nadal nad rowerkiem myślę... myślę.... myślę.... już bym pewnie na nim śmigała, a ja głupia nadal na etapie pomyślunku....

dzisiejsza waga 83,1kg... ale tak z lekkim niedowierzaniem... jutro to jeszcze sprawdzę...

jedzonko:
śniadanie: 2 kromki razowca z masłem, parówka
śniadanie2: wafel ryżowy, jogurt

dalej jeszcze nie wiem, ale chyba pomidorową zrobię...
ok, pranie się zrobiło, więc zmykam powiesić...
i wreszcie też miałam chwile, coby Was poczytać...

buziole

15 lutego 2010 , Skomentuj

dokładnie tak... wreszcie mi się udało... już od dłuższego czasu zamierzałam zrobić usg piersi ale zawsze coś mi stawało na drodze... najpierw Emik w drodze, potem karmienie, a gdy już się od mego gina wybrałam to miał tą końcówkę zepsutą... i wreszcie dziś nadszedł ten dzień... przyjemność kosztowała mnie całe 80zł ale bynajmniej mam to z głowy... badanie wyszło ok, tylko w jednej piersi mam gruczolako-włókniaka czy jakoś tak> w każdym bądź razie nic groźnego, a w drugiej skupisko komórek gruczołowych> normalnie kobiety maja tak ok 2cm warstwę a ja w jednym miejscu mam 4!!! i to dlatego mnie ta pierś tak boli przed okresem... KONIEC!!!!!

przez weekend z dietką słabiutko było, jakoś tak tracę motywację.... mam w głowie mały własny interes ale boję się zaryzykować... mam dość siedzenia w domu bezproduktywnie....

i jeszcze ten rowerek... niby to tylko 200zł (bo taki zdecydowałam się ostatecznie kupić), ale z drugiej strony to aż 200zł... A gdy pomyślę , że Mucha Anna wydała ponad 15 tysięcy aby stracić 13 kilo to się we mnie gotuje... ponad 1000zł za 1 kilogram ubytku wagi!!! gdyby mi ktoś dał 200zł za każdy mój zrzucony kilogram to bym szybciutko idealną wagę osiągnęła... hi...

No dobra, spadam lulu bo mam dość.. Jutro mężuś do urologa (70zł wizyta) a w środę do okulisty (130zł wizyta)... łącznie z moimi cyckami 280zł na lekarzy w ciągu 3 dni... następnym razem do rodzinnego po skierowanie i już.... a to że po 3-4 miesiące czekać trzeba to pikuś!!!!

dobranoc laseczki WY moje:)

13 lutego 2010 , Komentarze (4)

Wiele z Was ma w domu rowery stacjonarne. wczoraj zajrzałam na allegro a tam już taki zwykły mechaniczny za 100zł można kupić... i tak sobie myślę, że może i ja się zdecyduję... Narazie mnie nie stać na taki wypasiony i nie wiem też czy jest w sumie sens przepłacać... Poradźcie... napiszcie co Wy sądzicie... bo ja już sama nie wiem, a z chęcią bym sobie popedałowała troszkę:)

U mnie zaraz obiadek: ziemniaczki (dokładnie 1 szt), udko i surówa z selera...

Spacerek z Córcią zaliczony, całe 30 min bo potem pogoda się nam popsuła... Emiś posiedziała też w aucie i zawzięcie kierownicą kręciła i biegami mieszała... Będzie z tatą tirem jeździć jak nic...

kurcze, jeszcze coś chciałam, ale mi z głowy wypadło co.... starość:(....

12 lutego 2010 , Komentarze (1)


musiałam Wam pokazać tą fotkę, to była miłość od pierwszego wejrzenia:)

12 lutego 2010 , Komentarze (1)


a to nowinki
zrobiłam sobie jeszcze raz bezpłatną analizę i tak:
idealna waga 56-70kg... moje wymarzone 60 to BMI 21,41
przy optymalnym gubieniu kilogramów (0,7kg/tydzień) cel osiągnę 30 września
przy maksymalnym tempie (1,0kg/tydzień) cel osiągnę już 23 lipca...

kurcze, tak sobie patrzyłam dziś na linijkę a tam 13,8 kilograma stracone i jeszcze 23,2 kilograma przede mną.... DUŻŻŻOOOO!!!! ... ale wiecie co... DAM RADĘ!!!!

za ponad miesiąc mam rocznicę... ROK Z VITALIĄ!!! dokładnie 25 marca... fajnie by było tego dnia na pasku wagi zobaczyć "20 kg za mną, 17kg pozostało"... hi hi... mam jakieś 6 tygodni, nawet troszkę więcej... może się udać... więc mam kolejny cel:)

oto fragment wpisu z 28 stycznia:
Więc oto strategia działania obejmująca okres od dziś do 10.04.2010 roku...
1.02.2010 zobaczyć 84 kg na wadze, a w to wątpię bo pełnia i @ w tym czasie... kiepsko to widzę, ale może na 5-ego się uda >>>> UDAŁO SIĘ (83,8KG)
01.03.2010 waga 79,9kg być musi:)>>> TO PRZENOSZĘ NA 3... PO PEŁNI:)
25.03.2010 WAGA 77KG >>> ROCZNICA I STRATA 20 KILOGRAMÓW!!!
10.04.2010 waga 75,0kg>>>> trzymajcie kciuki żeby się udało:)
I WESELICHO!!!!!
DALSZE PLANY:
01.05.2010> WAGA 73KG
01.06.2010> WAGA 70KG
01.07.2010> WAGA 67KG
01.08.2010> WAGA 64KG
01.09.2010> WAGA 61KG

Fajnie to wygląda, tylko szkoda, że nic nie wyszło z tych planów które robiłam niespełna rok temu:(... TYM RAZEM SIĘ UDA... Z WAMI MUSI SIĘ UDAĆ!!!



12 lutego 2010 , Skomentuj


waga spada na łeb na szyję... kocham ważenia po pełni i po @ hi hi... fakt, teraz czeka mnie zastój zapewne ale to nic... dzisiejszy wynik 83,2kg tadam!!!!!! nerw na męża troszkę miną, ale tylko troszkę... dziś go nie ma, pojechał za Wrocław... może i dobrze bo się trochę wyciszę, a tak bym cały dzień gębę na niego darła... ojjj, wredna jestem, ale czasem to mam już dość... a to wszystko wina teściowej bo tak go wychowała, na taką niezdarę, ponad 5 lat po ślubie a ten jeszcze nie może pojąć, że ja to nie mamusia i majtek do kąpieli nie zamierzam mu podawać, bo ma rączki przecież!!!!!! noż k****... ok, kończę, bo bym mogła książkę na ten temat napisać a nie ma co Was kochane zanudzać.....

dzisiejsze jadełko:
śniadanie: jajecznica z 1 jajka na maśle, 1 kromeczka chleba
śniadanie 2: sałatka ta co wczoraj i 1 kromeczka razowca
obiad: zupa grzybowa
podwieczorek: rybka smażona
kolacja: szklanka maślanki z truskawkami....

to tyle, Emiś śpi więc i ja się muszę położyć... wykorzystać moment:)



mniam.....

11 lutego 2010 , Komentarze (2)

a więc tak:
Skoro wszyscy o PĄCZKACH to i jak się pochwalę, że ani nawet nie powąchałam... auta nie miałam i cały dzień przesiedziałam w domu... Jestem zła, bo miałam w planach małe zakupy spożywcze> rybki na obiadek nie mam i mleka do płatków i takich tam....... Mój MEN właśnie wrócił a ja wściekła jestem jak osa... mógł być na 16 w domu to mu się jakichś serwisów dafa zachciało!!! K***a, ja się tu z bólu zwijam przez tą @ zafajdaną, córa wciąż bawić się chce a ten w serwisie, bo tak sobie wydedukował... a czy mnie ktoś się zapytał do cholery co mi pasuje... Jutro znów raniutko jedzie a ja sama cały dzień... WYĆ SIĘ CHCE!!!!

menu cd:
obiad: talerz zupy grzybowej
podwieczorek: pomarańcza
kolacja: sałatka z pora, ananasa, szynki, selera itd...

ogólnie ok, tylko nerwa mam na płeć przeciwną!!!! brak słów.... gdybym miała życzenie do złotej rybki zafundowałabym memu mężowi pierwsze dwa dni @>>> a niech ma!!!!

całuję Was kochane mocniutko... wściekła jak osa Żaba


11 lutego 2010 , Komentarze (1)

I DUPA!!!! przyszła dziś w nocy... skradała się od kilku dni, aż tu wreszcie postanowiła się ujawnić... Uciekłam w kieleckie i chyba ta zmian klimatu ją zmyliła... niestety wrócić trzeba było i odnalazła trop na nowo... Przyszła.... Przyszła.... Krwawa mery.... hi hi... @ znaczy się.... Sama nie wiem, czy się cieszyć... Płakać już nie zamierzam, czekanie na dziecko to moja specjalność jakby nie było... ten cykl trwał 38dni... coraz to lepiej...

Jest też pozytywny aspekt>>> wreszcie umówiłam się na usg piersi>>> pierwszy raz w życiu, wcześniej też próbowałam, ale albo terminy zajęte, albo cykl się przedłużył itd... jadę w poniedziałek, cena 80zł, sama nie wiem czy to dużo, czy mało jak za takie badanie>>> jedno wiem, cycusie zbadam wreszcie i mam nadzieję, że wszystko będzie ok...

W związku z pojawieniem się @ i wskazówka wagi podła z wrażenia... waga: 83,7kg... myślę, że do 15 lutego to tak do 83 kilo powinnam zejść...

innych nowości nie mam, dietka ok, samopoczucie troszkę gorzej...

menu:
śniadanie: 2 kromeczki z masłem i pasztetem
śniadanie2: kawa z cukrem i banan
obiad: zupa>>> jeszcze nie wiem jaka:)
podwieczorek:
kolacja: