Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczęśliwa żona i mama. Ciut za duża kobietka ;) Tortująca Mama z wypiekami :) https://app.vitalia.pl/mamazwypiekami/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72514
Komentarzy: 932
Założony: 9 marca 2010
Ostatni wpis: 1 lipca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angie65

kobieta, 45 lat, Tarnowskie Góry

160 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 października 2014 , Skomentuj

Wszyscy w domu kichają i smarkają :( Zaczął Szymon od strasznego kaszlu, dołączył katar i pozarażał resztę rodzinki. Biedna Oleńka najgorzej to znosi:( No może gorzej przeżywa katarek jej tata (smiech) No ale to mężczyzna, więc ma prawo do umierania przy kichaniu]:>

Stopa dalej boli, więc w najbliższym czasie biegów nie będzie. Zostaną mi siłowe i może uda mi się wreszcie zreanimować mięśnie brzucha. Mam wrażenie, że wszystkie kompletnie zanikły przez lata zapuszczania sadła;)

4 października 2014 , Komentarze (3)

Już wczoraj podczas biegów w treningu cardio (nota bene wokół stołu w dużym pokoju, bo nie mam możliwości wyjścia w teren(smiech)) coś mnie w lewej stopie bolało. No a dziś już elegancko kuleję(smiech) Super! Do tego jeszcze "coś mi wlazło w szyję" gdy spałam i ciężko mi kręcić głową. Łamaga:p 

Sprzątać jednak dziś muszę, bo Szymon jest tak brudogenny i bałaganogenny, że prawie nie da się chodzić po domu;) 

Piękna pogoda dziś za oknem i szkoda, że nie bardzo mogę Szymona przegonić na spacerze :( Straaaasznie kaszle i katar go męczy. Lekarka całe szczęście nie znalazła nic groźnego, ale muszę przez parę dni uważać.

Weekend czas zacząć! Wszystkim życzę miłych chwil rodzinnych :)

3 października 2014 , Komentarze (1)

Jakoś mi dziś lepiej na duszy. Mimo zabiegania przy dzieciach (zwłaszcza przy marudzącym do potęgi n-tej z powodu przeziębienia Szymonie) i totalnego chaosu w domu :p 

Po raz pierwszy mogę powiedzieć, że po treningu (bo dziś zrobiłam wczorajszy) czuję się dobrze. Wcześniej byłam raczej na nie. Oby tendencja pozytywna się utrzymała...

25 października wybieramy się na wesele i muszę coś na siebie włożyć. Myśl o zakupach ubraniowo-butowych byłaby cudowna, gdyby nie świadomość, że dzieci czekają (a zwłaszcza Ola-ssaczek ;)) Dlatego też postanowiłam sprawdzić czy wejdę już w kieckę z zeszłego roku, sprzed drugiej ciąży. I...udało się!!! Wprawdzie jeszcze jest ciut opięta, ale zapięłam się bez problemu! No cud po prostu! :D Teraz jeszcze zostały moje czarne klasyczne szpilki. Ale z nimi już nie będzie tak różowo :( Po ciąży wiele butów już na mnie nie pasuje - ciągle mam poluzowane stawy i stopy nie chcę się mieścić w dopasowane buty. Ale już ja coś wymyślę...Nie chce mi się łazić po sklepach i w dodatku wydawać kupę kasy. Już i tak obciążam budżet domowy zdrowym jedzeniem. Bo nie oszukujmy się, prawidłowa dieta odchudzająca wyszczupli też każdy portfel.

Dieta dziś utrzymana. Oparłam się pokusie maślanego rogalika i makaronu :)

2 października 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj "na pociechę z okazji chandry" trzy cukierki, dziś kęs drożdżówki i wafel ryżowy. A jutro pączek? Lody? Batonik? I na myśl o dzisiejszych ćwiczeniach aż mnie skręca. Ojjj, niedobrze z nastawieniem. To pewnie wina jesieni i braku słońca. No, na pewno!(szloch)

Dziś w ramach atrakcji odbyliśmy z Szymonem i Olą przejażdżkę autobusem:D Co za wrażenia! Takiego banana na buzi synka dawno nie widziałam :) Wiosną przejedziemy się pociągiem. Do Katowic! Mama zobaczy sobie wyremontowany dworzec PKP i może odwiedzi swój wydział Polibudy? To już 10 lat od obrony...Staaara jestem ;(

Teraz przydałaby się czekolada na poprawę nastroju ;)

1 października 2014 , Komentarze (5)

Dietę trzymam, ale trening mnie dziś pokonał :( Zaczęłam ćwiczyć dopiero o 22.30 i już naprawdę nie mam sił na 15 minut cardio :( Siłowe też mi nie poszły w 100%-ach :( 

No ale spróbowałam...Jednak środek nocy (bo to jednak noc już) to nie jest najlepszy czas na ćwiczenia. Zwłaszcza jak się ma za sobą dość męczący dzień wypełniony opieką nad dziećmi i zajmowaniem się domem. Szymon i Ola są idealnie zsynchronizowani - on zasypia, ona się budzi i na odwrót. I jeszcze robią to dokładnie w momencie, gdy ja kończę gotować/zmywać/sprzątać i już już mam sobie klapnąć na 5 minut nicnierobienia. Dzieci idealne(smiech)

Żeby tylko waga w czwartek była dla mnie łaskawa...

29 września 2014 , Komentarze (4)

Treningi opanowane :) Z dwóch zaległych zrobiły się cztery, ale udało mi się je właśnie nadrobić! Teraz idę już normalnym rytmem dwóch w tygodniu plus ewentualnie jakieś z fitnessem online :) Może uda mi się zmusić do wysiłku pozaplanowego? Dietę nadal trzymam i nawet wczorajszy wyjazd do Krasiejowa nie stał się wymówką. No, może te kilka kulek ziemniaczanych mogłam sobie darować;)

A wycieczka była super! Cały kompleks jest pełen atrakcji na cały dzień zwiedzania. Szymon miał ogromną radochę, a my razem z nim:D Polecam wszystkim na rodzinny wypad:) 39 zł za wstęp i w cenie biletu: kino 5D (nie byliśmy, bo kolejka za długa), oceanarium multimedialne (koniecznie trzeba zaliczyć batyskaf - świetna zabawa ;)), karuzele, mały rollercoster, tor do akumulatorowych autek dla dzieci, genialny plac zabaw z huśtawkami, jakich nie znajdziecie na osiedlowych placach, no i imponujące rekonstrukcje wielkich gadów :) Wycieczka zaczyna się podróżą w tunelu czasu - radzimy nie zabierać do wagoników malutkich (kilkumiesięcznych) dzieci bo jest ciemno i bardzo głośno, Ola się aż rozpłakała bidulka :( Ale cycek maminy pomógł ukoić skołatane nerwy ;) Mieliśmy super pogodę i ludzi nie było dużo, więc nie trzeba było właściwie czekać wcale na kolejne atrakcje (z wyjątkiem wspomnianego kina). Zjeść też można :)

27 września 2014 , Komentarze (3)

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu - właśnie skończyłam ćwiczyć. A to tylko dlatego, że wysłałam męża z domu do knajpy, żebym mogła potrenować i głupio by mi było, gdybym tę okazję zmarnowała ;) Ale naprawdę nie chciało mi się okrutnie. Jak pisałam wczoraj, dziś sprzątałam i zabrać się do ćwiczeń na wieczór (po walce z Szymonem o spanie i gotowaniu obiadu) było cokolwiek trudne:p. Ale udało mi się i zasłużyłam na (puchar), najlepiej pełen piwa ....a nie... nie mogę, bo karmię;)

Dietę nadal trzymam, choć już parę razy ręka bezwiednie sięgała po smakołyki w lodówce. Ciężko...

Za każdym razem, gdy siadam do kolejnego wpisu, mam milion rzeczy do powiedzenia, ale jak przyjdzie co, do czego, to nic z tego nie pamiętam. Też tak macie? Pocieszam się, że to nie skleroza, ale niezwykły dar umiarkowania w używaniu słów. Ponoć niezwykle rzadki u kobiet:PP

Jutro jedziemy rodzinnie do Krasiejowa, do tamtejszego parku rozrywki i nauki. Mam nadzieję, że Szymon będzie się dobrze bawił. Dinusie przecież tam będą!:D A dzisiaj robiony obiad będę miała na poniedziałek lub sobie zamrożę :) Jutro jemy poza domem i muszę się pilnować. Jakoś dam radę;)

26 września 2014 , Komentarze (3)

Pokazała dziś kilogram więcej niż wczoraj. Głupia :< I teraz mnie to męczy, dręczy i prześladuje :< Choć wiem, że to nic nie znaczy, to wkurzam się :<

Nie zrobię tego błędu ponownie, o nie! 

Dziś zrobiłam dzień przerwy w ćwiczeniach, żeby dać mięśniom odpocząć. Ale jutro za to dowalę sobie sprzątaniem całodziennym i wieczornym treningiem. Muszę przecież wyprodukować te piecyki spalające sadło ;)

Ponieważ zaczęłam tęsknić za słodkim, kupiłam sobie stewię w proszku i już mnie nie kuszą ciasteczka i cukierki :D. Na kolację zjadłam owsiankę na mleku z dodatkiem właśnie stewii i było pysznie i jak za strych czasów:D. Teraz będę sypać, gdzie się da, he he.

Kończę dziś drugi tydzień diety i nadal jestem dobrej myśli. Nastawiam się jednak na to, że w następne ważenie już nie będzie takie cudownie uskrzydlające. Waga przecież w końcu musi tak szybko lecieć w dół - tak twierdzą wszyscy eksperci przecież. I dopiero wtedy zobaczymy jak to z moim samozaparciem jest. Oj, już się boję:|

24 września 2014 , Komentarze (3)

Dziś znowu ćwiczyłam! Jutro ważenie.

A teraz idę spać, bo odchudzane odchudzaniem, ale życie macierzyńskie toczy się swoim torem i nikt mnie nie wyręczy, a siły trza mieć ;)

23 września 2014 , Komentarze (1)

Jestem z siebie naprawdę dumna :) Mam w tej chwili pierwszy trening za sobą, a to oznacza, że w plecy mam TYLKO dwa :D Nadrobię to! 

Dwoje maleńkich dzieci, dom, obowiązki poboczne? No i da się!!! Nic, że po nocy ;)

Jeszcze muszę solidnie popracować nad techniką ćwiczeń i prawidłowym oddechem (żeby nie męczyć się na darmo:p), ale zrobiłam pierwszy krok :)

Czy ktoś wie, jak do wpisu w pamiętniku dołączyć dane z wykonanego treningu?

P.S. Mój "comming-out" zdjęciowy chyba faktycznie był dobrym pomysłem ;) Czemu człowiek mądrzeje dopiero na starość, co?(smiech)