Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczęśliwa żona i mama. Ciut za duża kobietka ;) Tortująca Mama z wypiekami :) https://app.vitalia.pl/mamazwypiekami/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72450
Komentarzy: 932
Założony: 9 marca 2010
Ostatni wpis: 1 lipca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angie65

kobieta, 45 lat, Tarnowskie Góry

160 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2010 , Skomentuj

Kiecka ślubna zamówiona! W sobotę pierwszy raz mierzyłam cokolwiek, a dziś już mam to z głowy! I wiecie co? Opłacało się być na diecie i pozbyć tych kilku kilosów Bo mogę sobie spokojnie pozwolić na suknię mocno dopasowaną na biodrach i wciętą w pasie. Mam podobno świetną talię i biodra!
A oto ONA:

Zdjęcie  przedstawia suknię oryginalną. Ja zamówiłam z modyfikacjami: brak wstawki z organdyny (za suto to wygląda) - zamiast niej tren , mniejsze koło (wygodniejsze to i nie przytłoczy mojego narzeczonego), a stanik w niewielkie serduszko - wyciągnie mi optycznie szyję. Generalnie mniej marszczona spódnica - wystarczy sexi fason i lśniąca batystowa tkanina .
W salonie firmowym za podobną kreację żądali ponad 3000 PLN-ów. Ja wybrałam się do salonu w GCH w Gliwicach i dostanę swoje marzenie za 1600 :). Normalnie kosztuje to cudo 1900, ale jest promocja do końca roku na 1700. Ponieważ jednak zdecydowałam się od razu, dostałam jeszcze większy rabat . Dziewczyny! Omijajcie szerokim łukiem wszelkie salony firmowe! Nie ma sensu przepłacać :)

A teraz muszę się pilnować i nie przytyć ani kilograma. 11 czerwca nie jest tak daleko jakby się mogło wydawać...

15 listopada 2010 , Skomentuj

Dieta zadziałała połowicznie. Ale nie ma co się dziwić, skoro nie przestrzegałam jej sumiennie i bardzo łatwo zniechęciłam się wahaniami wagi.
Kolejnych 5-ciu dych jednak nie wydam i spróbuję po prostu się pilnować. Spróbuję najlepszej i najstarszej diety świata: DRJM (Dupę Rusz Jedz Mniej). Ojjjjjjjj.....

30 października 2010 , Skomentuj

mogło być gorzej. Nie będę płakać. Obiecałam to Pawłowi. Sobie z resztą też.
Biorę się za sprzątanie i nie myślę o wadze.
A w czwartek w ramach poprawy nastroju pójdę do kosmetyczki na mikrodermabrazję i manicure na ciepło. A co! Świat się przecież nie kończy na kilogramach. I tak schudłam.
A do celu kiedyś tam dotrę. Kiedyś...
Faktycznie najtrudniej jest zrzucić te ostatnie kilka kilogramów - człowiek jest już rozleniwiony i ma ogromną ochotę osiąść na laurach.
Poza tym przestałam ćwiczyć i to na pewno nie pomaga w walce. Ale mi się po prostu NIE CHCE!!!!!

29 października 2010 , Skomentuj

Jak mnie wnerwia ten poprzedni post :/ Taka naiwna radość podlana hektolitrami optymizmu :/
Który to już dzień diety? 51. Według prostej matematyki i założeń portalowych powinno mnie być o  6,5 kg mniej. No i co???? Ja się pytam: GDZIE TE WYNIKI?!
Pasek postępu mówi sam za siebie. Jutro stanę na wadze i już teraz wiem, że będę miała nastrój adekwatny do zbliżającego się święta.
A czy się obżeram? NIE. Czy małe grzeszki kulinarne ciężko odpracowuję? TAK. Czy jem regularnie? TAK.
No i co z tego?
Zatrzymuję wodę w organizmie niby? Że to niby hormony? A gó**o!
A porpos g... - od kilku dni nie byłam w toalecie. Stop i koniec. Jakby mi moje ciało robiło na złość :/ Jakby chciało, żebym znowu złapała doła widząc te cholerne liczby na wyświetlaczu.
I do tego wszystkiego nie dostanę premii, bo byłam w lipcu tydzień na L4. I ch*j. Dobrze przynajmniej, że udało mi się wyrwać do wypłaty dwa dni nadgodzin, bo niektórzy nie mieli tego szczęścia - polityka cięcia kosztów pracy wymaga wybierania nadgodzin. Ufff.
A może nie powinnam tyle myśleć o tej przeklętej wadze, co? Może dobrze by było skupić się na innych aspektach mojego bujnego () życia?
Mogłabym na ten przykład opisać moje lęki (heh, to wręcz panika) przed przymierzaniem sukni ślubnych. Aż mnie skręca na samą myśl o łażeniu po salonach i tłumaczeniu  mamie i sprzedawczyniom dlaczego moja suknia nie może kosztować więcej niż 1000 pln-ów. Nie wspomnę już nawet o tym, że mam w tej kreacji wyglądać zjawiskowo, olśniewająco, zniewalająco, seksownie, niewinnie, młodo, cudnie i perfekcyjnie jak rasowa modelka. Nawet przy moim haniebnym wzroście i nadmiarze centymetrów w strategiczny miejscach                  (i bynajmniej nie jest to biust - ten obecnie przypomina wielkością piersiątka 12-latki na początku dojrzewania). No, ale nie miało być o odchudzaniu, nieprawdaż?
Ehhh...to silniejsze ode mnie póki co
Ale trening czyni mistrza, jak powiadali starożytni górale

16 października 2010 , Skomentuj

Nareszcie! Jest! Udało się
Cóż więcej dodać?

10 października 2010 , Skomentuj

i odlicza mnie od początku. Tak to jest jak się coś robi na szybciora bez czytania :/
Ale żeby tylko to! Odpuściłam sobie i od razu waga poszła w górę Już teraz powinnam ważyć 55,5 kg. Beznadzieja kompletna. Ehhhh....gdzie ta moja mobilizacja z początku diety?!

2 października 2010 , Skomentuj

#$&*(*&^%$#@@^&*()#$%*)&^$#@!

Miało być mniej na tej @#$%^&*% wadze!
No jak to jest, że przy takim niejedzeniu przez cały tydzień spadło tylko 0,6 sadła?!?!
Jestem nieziemsko &^%$#@#$%^!
Po co mam sobie wszystkiego odmawiać i nie mieć z tego nic poza narastającą frustracją?
Jestem nieszczęśliwa, chociaż obiecywałam sobie, że się nie załamię. Ale to było przed ważeniem, po którym miałam wielką nadzieję, że zobaczę mniej niż 55,5. Życie mnie zawsze do pionu ustawi. Cholerrrrrrra!

28 września 2010 , Skomentuj

I ograniczyłam liczbę spożywanych kalorii. Nie jem obiadu, tylko coś zdecydowanie mniejszego i piję mnóstwo wody. A jeśli w sobotę okaże się, że to niewiele dało, to się nie załamię i od poniedziałku znowu będę jeść zgodnie z harmonogramem od dietetyczki. Bo tak drastycznie ograniczać kalorii na dłuższą metę nie mam zamiaru. Teraz już wiem, że schudnę, nawet jeśli będzie to dłużej trwało. Po prostu następnym razem pięć razy zastanowię się czy absolutnie koniecznie muszę zjeść to ciastko i popić je winkiem (a to nie było jedno ciastko i jedna lampka )
Hmmmm.... jestem naprawdę w podejrzanie dobrym nastroju

26 września 2010 , Skomentuj

Odpuściłam sobie w ten weekend zupełnie. Piję kolejną lampkę wina i jest mi błogo i cudownie. Zaczęłam chudnąć zdrowo i już wiem, że cel jest w moim zasięgu. A że przyjechali goście i moja świeżo wydana  siostra z małżem, to nie będę się wygłupiać z dietą. No! Schudnę trochę wolniej, ale schudnę. A będę szczęśliwsza
P.S.1 Hmmmmm, ale 1,2 kg w tydzień? To se ne da, pane Havranek!
P.S.2 A tak w ogóle, to oglądam film ze ślubu mojej siostry i stwierdzam, że mam całkiem zgrabne nogi (przynajmniej od kolan w dół ). Heh, dieta jest fajna, bo zaczynam lubić siebie. Nawet sprzed odchudzania

25 września 2010 , Skomentuj

Wczoraj pisałam o tym, że muszę cholernie uważać, bo mi się plan jedzenie sypie. no i wykrakałam Dziś na wadze zamiast 56,4 pokazało się 56,7kg. niby niewielka różnica, ale smutno mi się zrobiło. Nie ma zmiłuj. Muszę się bardziej pilnować. Ehhhhhh.............
A może to przez to, że zbliża m się okres i znowu zatrzymuję wodę? Powiedzcie, że to przez to. Błagam!!!!