Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczęśliwa żona i mama. Ciut za duża kobietka ;) Tortująca Mama z wypiekami :) https://app.vitalia.pl/mamazwypiekami/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72378
Komentarzy: 932
Założony: 9 marca 2010
Ostatni wpis: 1 lipca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angie65

kobieta, 45 lat, Tarnowskie Góry

160 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 września 2017 , Komentarze (2)

Wczoraj Slim Fit, dziś Turbo Wyzwanie.

Nastrój mi lekko podskoczył. Co było do wyjaśnienia/powiedzenia "na już", to zostało wyjaśnione/powiedziane. Sytuacja póki co opanowana, jakieś tam porozumienie osiągnęliśmy. Nikt nie obiecywał, że bajka będzie wiecznie trwać, że zawsze będzie różowo.

Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i życzliwe myśli. Teraz piłka na mojej połowie ;)

12 września 2017 , Komentarze (4)

Skalpel 2. Zero endorfin. Tak złego samopoczucia przed, w trakcie i po treningu nigdy nie miałam. Głowa jednak potrafi zniszczyć wszystko. Ćwiczyłyście kiedyś płacząc? Nie z bólu, nie z wysiłku. Ze smutku. A wszystko przez jedno słowo wycedzone przez zęby. Złe słowo jak kamień w głowę rzucone. Złe.

11 września 2017 , Komentarze (5)

Skalpel 2. Na więcej mnie dziś nie było stać...

9 września 2017 , Komentarze (6)

Mam tak kochane dzieci, że chętnie dzielą się ze mną wszystkim, co mają. Nawet niechcący, tak z rozpędu...Podarowali mi na ten przykład swojego wirusika-apsika (smiech)

Od rana zamieszanie okołodomowo-zakpowo-obiadowe i był trening "jak-tylko-znajdę-chwilę-po-południu-a-wieczorem-to-już-na-bank!" - czyli go nie było. Po południu prezent od dzieciaczków rozgościł się u mnie już na dobre i teraz mam już tylko ochotę umyć się i paść do wyra (co zrobię faktycznie bezzwłocznie). To, co się ze mną działo już rano, powinno dać mi sygnał ostrzegawczy - miałam wilczy apetyt, któremu uległam. Tak jakby organizm szykował się do ciężkiej batalii i potrzebował zapasów energii. Także dziś moja dieta nie trzymała się bynajmniej w granicach 1400kcal, ale też nie przekroczyła raczej 2500. Poza tym, nadwyżka kaloryczna opierała się mimo wszystko na wartościowych produktach, a nie na słodyczach i domowych "fast foodach" (kupnych nie uznaję i tak). 

Czyli, póki co jestem nie w formie i póki co muszę ogarnąć temat zdrowia. Bo jak się czuje takiego jakby gluta-bólka w nosogardzieli, to żaden Skalpel czy inna Rewolucja nie wchodzi w grę. I już. Priorytety ustawione - idę spać. Nie przytyję 5kg przez to, no nie? ;)

8 września 2017 , Komentarze (2)

Które KOCHAM!  :D 510 (!!!!!) kcal spalone podczas Bikini + sześciominutówka na brzuch.

A tak się cieszy moje ryło po fakcie (smiech)

40-ty dzień diety, 29-ty trening. Wczorajsze ważenie nadal pokazuje zastój wagi (nie liczę zeszłotygodniowego "sprzętowego" wzrostu o 2kg - waga była mamy). Nie wiem...czy to moja metryka i związana z nią, jakby nie było, większa mądrość życiowa? Czy otrzaskanie z odchudzaniem (na cudzych przykładach ;) )? Czy wreszcie przyjęte do wiadomości, że waga nie jest wyznacznikiem chudnięcia? A może wszystko po trochu? Grunt, że absolutnie się tym nie martwię. WIEM, że chudnę. Widzę to i czuję. Powoli, bo powoli (baaardzo powoli), ale TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ! :D I tak ma być.

7 września 2017 , Komentarze (4)

Miało być wrześniowe wyzwanie Ewy Chodakowskiej czyli Sukces: HIT-Pośladki-HIT-Pośladki, ale nie dałam rady podnieść się z maty po pierwszej części :( Dokończyłam więc trening częścią na brzuch. I czuję, że zawiodłam... Kretyństwo, co?

Do tego wszystkiego okazało się, że po trzech dniach w przedszkolu moje dzieci były uprzejme się rozchorować :( Już noc była bardzo ciężka - młodsza budziła się częściej niż, gdy ją karmiłam piersią i widać było, że źle się czuje - katar i prawdopodobnie uczucie "rozbierania" chorobą skutecznie utrudniało spanie. Starszy też spał niespokojnie, popłakiwał, wiercił się... Nie poszli więc dziś do przedszkola. I to była dobra decyzja, bo teraz oboje polegują na kanapie bez energii i czuję, że wieczorem będzie gorączka (już teraz są cieplejsi niż ustawa przewiduje) :(Wydaje mi się, że nie należę do grona matek-histeryczek, które z byle katarem lecą na SOR, ale po tych pięciu latach doświadczeń mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa ocenić, czy będzie gorzej czy nie. I, jeśli to tylko możliwe, zostawić dzieci w domu. Nie wiem, co zrobię, gdy wrócę do pracy :( Serce mi pęknie chyba, bo to niewykonalne, żeby za każdym takim razem udało mi się zorganizować ad hoc opiekę do chorych dzieci. Nie ma się co oszukiwać: dzieci pracujących rodziców chodzą z katarem i kaszlem do przedszkola/szkoły do czasu aż rodzice nie ogarną opieki nad nimi. Nie żyjemy w idealnym świecie i pogodziłam się z tym.

6 września 2017 , Komentarze (2)

Dobry Humor znaczy się ;) Tak jak mi życzyła aniapa78 :D

Okazało się, że nie tylko po wczorajszym mogę chodzić, to jeszcze zmierzyłam się z Sukcesem - z sukcesem! (puchar) :D To jest trening, który niezmiennie jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Przez część HIT Kardio. Jakim wyzwaniem? Ano takim, że w trakcie treningu musiałam odwrócić matę na drugą stronę, bo nasiąknęła potem jak gąbka i nie dość, że mlaskała, to jeszcze się na niej ślizgałam. Poza tym, czy wiedziałyście, ze w uszach też można się spocić? No można (smiech)(smiech)(smiech)

Jutro ważenie...szkoda, że mierzenia nie ma sensu robić co tydzień, bo zmian tak szybko nie widać na centymetrze. Waga pewnie znowu mnie jutro niemiło zaskoczy. No ale cóż, jestem już na tyle mądra, że postaram się tym nie przejmować. 

EDIT: Oto co czekało dziś na mnie w paczkomacie! Teraz to już nastój poszybował w chmuuuury! :D:D(zakochany)<3

5 września 2017 , Komentarze (5)

Podjęłam wrześniowe wyzwanie Chodakowskiej i dziś potraktowałam się 15' na pośladki z Sukcesu, 10' na pośladki z Rewolucji i zestawem gratisowym z fanpage'a Ewy. A jutro nie będę mogła chodzić. Serio. Dałam z siebie wszystko i jutro za to zapłacę (smiech)

To był dobry dzień nie tylko z powodu wykonanego treningu. Zrobiłam sobie dziś wreszcie pazury i brwi. Po ponad dwóch miesiącach przerwy! Czuję się zadbana, dopieszczona, seksowna (eee, tu trochę przesadziłam...), kobieca, pewna siebie...co słowo, to przegięcie...Ale jak będę sobie to powtarzać, to może kiedyś faktycznie tak będzie? 

W rzeczywistości czuję się padnięta, zła (BO TAK!, k$*@a! ;)), beznadziejna (znowu: bo tak! bo mogłam zrobić i więcej i postarać się ze wszystkim bardziej), przeziębiona (wredna, brzydka pogoda!)

GDZIE TE PIEPRZONE ENDORFINY?!?!?!?! :<:<:<(szloch)

To wszystko przez @ i hormony. Na pewno! Na-pew-no!!!!

Pozytywy (wymienić, przeczytać sto razy i zapamiętać!):

- zrobiłam trening,

- pilnowałam diety,

- ogarnęłam chałupę z codziennego chaosu,

- ogarnęłam dziecka,

- mam przekolorowe, optymistycznie pretensjonalne (jak na mój wiek) paznokcie (efekt w realu jest bardziej subtelny ;) - to neony potraktowane pyłkiem Crystal Mirror)

- zrobiłam prasowanie (NIENAWIDZĘ!!!) i pozbyłam się czegoś takiego: 

Idę spać, bo mi jeszcze odbije i z tego czarnowidztwa jeszcze przyjdzie mi do głowy wciągnąć całą czekoladę...

Dobranoc! Niech Wam dobry humor dopisuje! :) Mój ma wakacje :p

4 września 2017 , Komentarze (12)

Hot Body + 6' brzuszki według planu zrobione! Jestem wielka, wspaniała, cudowna i w ogóle: AAAAAACHHHH! :D(puchar)

To nic, że w wersji podstawowej, to nic, że podnoszenie nóg w planku bokiem wyglądało jak...no nie wiem co? (smiech)To nic, że zapomniałam włączyć pulsometr (znowu) przy przejściu z treningu dvd do sześciominutówki.

Zrobiłam - nie leniłam się, zjadłam teraz II śniadanie, odpalę odkurzacz, ugotuję obiad, zrobię zakupy, odbiorę dzieci z przedszkola, pójdę z nimi na plac zabaw itp. Mogę wszystko!

Aaaaa...tylko najpierw się wykąpię (smiech)(smiech)(smiech)

1 września 2017 , Komentarze (3)

Wystarczyły trzy dni przerwy w ćwiczeniach i od razu czuję, że spada moc ;) Poczciwy prosty Skalpel 2 mnie wykończył (smiech) No ale to może dlatego, że WRESZCIE  udało mi się zrobić te trzy serie ze wstawaniem i siadaniem na krześle na jednej nodze ;) To jest naprawdę sztuka nie wypierniczyć się przy tym ćwiczeniu (smiech) Do tego NAPRAWDĘ  starałam się stale napinać mięśnie brzucha. No i na koniec byłam mokra i z tętnem jak po Bikini (uff)