Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Życie z PCOS to chyba największe zmartwienie. Chudnę i tyję i mam zamiar w końcu ustabilizować swoje zdrowie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13995
Komentarzy: 55
Założony: 17 maja 2009
Ostatni wpis: 7 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
noperfect

kobieta, 37 lat, Bydgoszcz

151 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 listopada 2012 , Skomentuj

No i znów wiatr w oczy.... Rozchorowałam się na całego, leżę w łóżku i łykam leki Dawno tak źle się nie czułam fizycznie, o psychicznym stanie nie wspomnę. Telefon milczy i zaczyna do mnie docierać, że nie ma odwrotu i trzeba iść swoją nową ścieżką samotnie... Święta do zapewne będzie koszmar, ale na razie staram się o tym nie myśleć. Teraz muszę wstać z łóżka i zainwestować w siebie, niedługo będę szukać pracy to muszę wyglądać jak człowiek . Słyszałam, że podobno pracodawcy uważają osoby z nadwagą za istoty niezdolne dobrze wykonywać pracę, co najmniej odbierają je jako niepełnosprawne ruchowo, za opóźnionych w rozwoju ... Tak się zastanawiam, siedzi sobie taka pani z WYŻSZYM WYKSZTAŁCENIEM I UWAŻA MNIE POTENCJALNEGO PRACOWNIKA ZA DEBILA, BO NIE WYGLĄDAM JAK MODELKA I TERAZ PYTANIE, KTO TU JEST NIEWPEŁNI ZDOLNY DO MYŚLENIA.... Chętnie zastąpiłabym tą panią i objęła jej stanowisko od zaraz
Dziękuję wszystkim kobietkom za pocieszające komentarze pod moim poprzednim wpisem, bardzo mi pomogły.
Buziaki dla Was

18 listopada 2012 , Komentarze (5)

Wiem, że to nic związanego z tematyka tej strony, ale dawno tu nie wpadałam przez nawał obowiązków domowych. Tak więc słów kilka co u mnie się działo... Tak jak wcześniej pisałam mój partner złościł się, że przez konieczność opieki nad chorymi osobami w rodzinie nie mam czasu na nasz związek.To znaczy ja go miałam, ale nie na tyle, aby codziennie z nim siedzieć i się tulić do niego. I tak nie z mojej winy, tylko z powodu ciężkiej sytuacji, która jest zapewne (mam nadzieję) przejściowa i chwilowa "mój" partner zerwał tydzień temu nasze zaręczyny, zabrał pierścionek, klucze do mieszkania, które urządzaliśmy na przyszłość i uciekł jak szczur z tonącego okrętu . No cóż życie mi się zawaliło na szczęście na jakieś 3 dni, bo ile można płakać dzień i noc... Trudno, wychodzi na to, że próbując zadowolić wszystkich sama siebie zrobiłam z konia i zostałam z niczym. Po 7 latach związku nagle okazuje się, że człowiek, z którym miałam spędzić resztę życia żegna mnie jednym zdaniem "tak będzie lepiej" Musiałam wytłumaczyć rodzince, że koniec wszystkiego i teraz się obwinia moja biedna chora babcia, że to przez nią się rozwaliło moje życie. Myślę sobie, że w takich trudnych sytuacjach to ludzie kochający się raczej się wspierają a nie odchodzą i mówią, że "mnie to przerosło"....
Mnie jakoś nie przerosło życie na ciągłym debecie energii fizycznej i psychicznej, a jego przerosło to, iż poprosiłam, aby zaczekał troszkę aż ogarnę rzeczywistość i będziemy robić co nam się będzie tylko chciało. Nie poczekał...
Morał z tego taki, że nigdy nie wiemy kto tak naprawdę nas kocha, a kto tylko udaje. Koniec wiary w szczęśliwe życie i kochającego mężulka. Oby nigdy nikt już mi się nie oświadczył, bo nie wyobrażam sobie drugi raz tak bardzo się nabrać
W każdym razie wracając do tematu diety wygląda na to, że będę  miała więcej czasu tylko dla siebie skoro nie mam już swojego domu ani narzeczonego...

SINGIELKA

29 czerwca 2012 , Skomentuj

Nio i tak mija dzionek. Jestem z siebie dumna bo jedzonko zdrowe jadłam i żadnych śmieciowych świństw Nie miałam czasu ćwiczyć i to mnie martwi. Jutro znów na działeczkę, a po południu mam nadzieję poćwiczę, bo sprzęty nakupowane i się kurzą tylko.

29 czerwca 2012 , Skomentuj

Po wczorajszym zrywaniu wiśni i wiszeniu na drzewie jak małpiszon dziś czuję zmęczenie mięśni.
Jutro trzeba jechać zrywać agrest i porzeczki.... i znów sobie nie poćwiczę .
W weekend dam czadu, bo w końcu czas leci a ja w sobie wiszę w próżni.
 Mam miesiąc na napisanie pracy inżynierskiej, wiec świetnie. I tak wiem, że dam radę, no bo przecież jak nie ja to kto?
Posiłki nawet całkiem całkiem, pilnuję się
Widzę jak inni ładnie chudną te wszystkie zdjęcia zmian i aż mi się to wydaje niemożliwe czasami .
CIEKAWA JESTEM KIEDY JA W KOŃCU WEZMĘ SPRAWY W SWOJE RĘCE, NA RAZIE TO CHYBA ŚCIEMNIAM LEKKO...

27 czerwca 2012 , Skomentuj

Dziś obudziłam się pełna energii po wczorajszym dniu do d... postanowiłam w końcu coś ruszyć. zjadłam śniadanie (2 x żytni z serkiem wiejskim + kawa z mlekiem) i lecę niedługo na działeczkę zrywać wiśnie, agrest i porzeczki SAME PYSZNOŚCI Babcia dżem gotuje, ale ja nie skosztuje, na razie koniec ze słodkim i ziemniakami.
W sierpniu pewnie pojadę nad morze to jakoś trzeba wyglądać ludzi nie chce straszyć .
OBIADEK: KALAFIOREK
PODWIECZOREK: ŚWIEŻE WISIENKI PROSTO Z DRZEWA
KOLACJA: LEPIEJ ŻEBY JEJ NIE BYŁO WCALE, bo jak będzie to zniweczę wszystkie wyrzeczenia z całego dnia
Dziś ruch, ruch, ruch i jeszcze raz ruch na świeżym powietrzu.

26 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Dziś dietowo nie było, bo od rana straszne nerwy, nie do wyobrażenia co się dzieje w naszym kraju.
Cóż tu powiedzieć, dziś byłam z chorą babcia u ortopedy (od kwietnia bardzo cierpi na ból kręgosłupa) i po prostu cholera jasna mnie trzasnęła jak babcia wyszła z gabinetu zapłakana...
Otóż lekarz powiedział, że jej nie przyjmie, bo kartotekę ma założoną na kontuzję kolana TAK JAKBY KURWA MAĆ NIE MOŻNA BYŁO ZAŁOŻYĆ NOWEJ KARTOTEKI???!!!!! Jak zwykle stara śpiewka, że ma sobie iść na onkologie czy przerzutów nie ma PRZYPADKIEM... jak tydzień temu na onkologii była i wszystkie wyniki ma dobre. Skoro nie ma przerzutów to z jakiej racji ma onkologia robić sobie koszty na leczenie schorzeń nie z ich beczki CZY CI WSZYSCY SPECJALIŚCI TEGO KURWA NIE POJMUJĄ????????????? MÓZG PRZEGRZAŁO OD TEJ CAŁEJ SPECJALISTYCZNEJ WIEDZY????? No i tak wyobraźcie sobie nawet nie wypisał recepty na przeciwbólowe, BO WG NIEGO TEJ WIZYTY NIE BYŁO WIEC NA JAKIEJ PODSTAWIE MA WYPISAĆ RECEPTĘ TO TAK JAKBY PACJENT PO PROSTU NIE PRZYSZEDŁ. GDYBY NIE TO, ŻE MUSIAŁAM BABCIE USPOKAJAĆ TO BYM TEGO IDIOTĘ WYTARGAŁA ZA KŁAKI POD DRZWI JEGO PRACODAWCY I  BY SIĘ GRUBO TŁUMACZYŁ POZA TYM NA DRUGI RAZ ZAŻĄDAM ODMOWY UDZIELENIA POMOCY NA PIŚMIE, BO TO NIE PIERWSZY RAZ SIĘ SPOTYKAM Z DZIWNYMI KRYTERIAMI ODMOWY POMOCY.
CO ZA PIEPRZONY KRAJ, WYJEŻDŻAM DO AFRYKI TAM MNIE JAKIŚ SZAMAN UZDROWI I CAŁĄ MOJĄ RODZINĘ, CHOCIAŻ BĘDZIE STWARZAŁ POZORY, ŻE SIĘ STARA JAKOŚ ZARADZIĆ. I tak nie dość, że nie pomógł to jeszcze wkurwił i znów zaznaczył piętno osoby z rakiem.
DO CHOLERY A PODOBNO RAK TO  NIE WYROK A TU NA KAŻDYM KROKU SŁYSZĘ, ŻE PEWNIE BABCIA JUŻ ZDYCHA JUŻ NIEDŁUGO RAKA MIESZKÓW WŁOSOWYCH DOSTANIE CZY RZĘS.
"I NAJPIERW PANI SOBIE SPRAWDZI CZY PANI NIE ZDYCHA NA RAKA A PÓŹNIEJ EWENTUALNIE NIECH PANI SZUKA POMOCY"

PROŚBA DO WSZYSTKICH LEKARZY O ODROBINĘ DELIKATNOŚCI!!!!!!!!!!!!!


PRZEPRASZAM OGROMNIE ZA SŁOWNICTWO, ALE PŁAKAĆ MI SIĘ CHCE NIE WIEM CO MAM JUŻ ROBIĆ, ŻEBY OTRZYMAĆ POMOC DLA STARSZEJ CHOREJ KOBIETY. ILE MOŻNA NA LEKACH PRZECIWBÓLOWYCH FUNKCJONOWAĆ
GDYBY KTOŚ MIAŁ DLA MNIE DOBRĄ RADĘ TO BĘDĘ BARDZO WDZIĘCZNA.

14 czerwca 2012 , Komentarze (1)

To jakiś koszmar, dawno mnie tu nie było...
Zatonęłam w obowiązkach domowych, nie mogę się wziąć za siebie. Dwie osoby chore do opieki dla mnie to chyba za dużo. Nie mogę o siebie zadbać . Mało mam zmartwień, a do tego okazało się, że zamiast mieć wsparcie u swojego partnera to jeszcze wściekły na to, że mało się widujemy. Skoro reakcja na chorobę bliskiej osoby to wściekłość, a nie współczucie to dla mnie taki związek  nie ma racji bytu. A co gdyby nasze przyszłe dziecko zachorowało, co gdybym ja zachorowała.... W życiu się wali to i w diecie się wali i błędne koło mam od jakiś 3 miesięcy . Jestem bardzo zmęczona psychicznie i fizycznie.
Gdzieś muszę wylać z siebie swoje smutki, wybrałam to miejsce chociaż wiem, że ktoś odbierze mnie jako nieudacznika.
Gdyby jednak ktoś chciał dodać mi otuchy to bardzo chętnie to odczytam...
Chyba potrzebuję wsparcia, niech ktoś mi wytłumaczy, że słodycze nie naprawiają życia

28 lutego 2012 , Komentarze (1)

No cóż, babcia nie dostała chemii, więc jakieś światełko w tunelu. Wszystko fajnie tylko ja jakoś mam deficyt energii, wciąż bym spała drga mi policzek to chyba brak magnezu. Brak magnezu to zmęczenie i tak się jakoś zamyka sprawa.
Wczoraj piękny dzionek, dziś miałam jechać na działkę, a tu śnieżek w nocy spadł.
Od jutra ma być ładnie to pojadę
Tak chciałabym już posiać marchewkę, pietruszkę, wsadzić cebulki kwiatków. Działka to obowiązek, ale od wiosny do później jesieni daje radość. Zimą czas odpoczynku, ale brakuje bardzo tej zieleni, motylków, biedronek, naszego jeża. Króliki sobie pobiegają, pokopią norki w nowo obsianych grządkach . Dwa tygodnie takiego pobytu daje takiego kopa energetycznego, że by się góry przestawiało.
Dietkowo jakoś marnie, muszę się ogarnąć i to SZYBKO

23 lutego 2012 , Skomentuj

Boję się bardzo jutrzejszej wizyty w szpitalu z moja babcią. Jutro badanie krwi i będzie decyzja czy musi dostać chemię . Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne, bo będzie się znów męczyć, ma już swoje lata i nie wiem jak to zniesie. Dziś o diecie zapomniałam zresztą od poniedziałku nie pamiętam, mamę zawiozłam do szpitala, więc za niedługo pewnie będę krążyć między jednym a drugim szpitalem . Po prostu ładnie się szykuje najbliższy czas. Boję się, że nie napiszę w końcu pracy inżynierskiej, że nowe mieszkanie nie będzie dla mnie realne, bo będę siedziała w domu z babcią i jeździła z nią na onkologię co dwa tygodnie.

MAM ZŁE PRZECZUCIA  I NIE WIEM DLACZEGO TAK BARDZO SIĘ DENERWUJĘ
? PRZECIEŻ MUSI BYĆ DOBRZE!!!!!!


17 lutego 2012 , Komentarze (1)

Dziś cały dzień pracowity, od rana zakupy, później zbieranie informacji do pracy inż i tak do tej pory. Jedzenie tak sobie niezbyt dietetycznie dziś, ale spokojnie zmieściłam się w ilości kalorii, które powinnam wchłonąć . Jeszcze mi sporo zostało do wykorzystania jednak stwierdziłam, że skoro nie mogę ćwiczyć na razie to chociaż ograniczę się i po 18 godzinie nie będę nic jeść. Herbatka owocowa wystarczy . Oczywiście mój ukochany twierdzi, że przesadzam, trochę mnie już delikatnie mówiąc denerwuje swoim gadaniem, że kolacja musi być itd. itd. . Co to będzie jak razem zamieszkamy, chyba wpadnę z deszczu pod rynnę...
Babcia wciąż obserwuje mnie, widzi, że uważam z jedzeniem i wielkie zdziwienie dziś "CO TY SIĘ ODCHUDZASZ CZY CO?" już patrzy co w zeszycik skrobie ile zjadłam, irytuje mnie wrrrr!!!!
Ja wiem, ze babcia za swojej młodości zasuwała w zakładzie i była szczupła, ale życie było inne dużo przebywała na świeżym powietrzu, nie było tylu pokus do jedzenia jak dziś i w ogóle inna rzeczywistość.
Jak jej wytłumaczyć, że nie każdy ma takie predyspozycje, że zje cała górę jedzenia i wygląda jak modelka??
Jakoś nie czuję wsparcia w tej mojej diecie, skoro już nie potrafią mnie wspierać to może by nie przeszkadzali chociaż
Jutro urodziny mojej chrzestnej - oczywiście złożyła zamówienie na sernik z brzoskwiniami. Zaraz jej będę robiła żeby miała na jutrzejszą uroczystość. Wszyscy twierdzą, że powinnam otworzyć interes z ciastami i łakociami, bo świetnie mi wychodzą i ładnie ozdabiam, ale nie popełnię samobójstwa. Jedyny mój grzech żywieniowy to właśnie słodycze, więc ten sposób na zarabianie pieniędzy odpada!!!