Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Witam! Co lubię? Lubię gotować pyszne rzeczy i jeść i nieraz jak mnie coś najdzie, to naprawdę ciężko mi się powstrzymać. Jakieś 3-4 lata temu miałam zupełnie płaski brzuszek, napięty i jędrny. Niestety gdzieś po drodze się zaniedbałam i przytyłam. Początkowo było to 3-4 kilo do spalenia.. ale w ciągu ostatniego roku niestety przytyłam ok. 10 kg. Teraz bardzo chciałabym je zrzucić i zeszczupleć w okolicy ud i brzuszka i oczywiście pozbyć się tych wstrętnych boczków. Co skłoniło mnie do odchudzania? Fakt, że zobaczyłam swoje zdjęcia sprzed kilku lat.. Poza tym hmm.. jest jeszcze jedna sprawa, zdecydowanie bardziej motywująca, ale to na razie zostawię dla siebie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7931
Komentarzy: 18
Założony: 17 września 2009
Ostatni wpis: 20 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beatka0885

kobieta, 39 lat, Kraków

160 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć do wyjazdu na roczek Zuzi, przyrządzać zdrowe posiłki aby Bartuś mógł jeść to co ja

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2012 , Skomentuj

Hmm chyba mam kryzys.. Dziś niedziela... zwykle bym sobie po obiadku zjadła jakieś ciasto, albo jakiś inny deser. A tu nie.. W dodatku nie trzymałam się diety z Vitalii bo jak tu na obiad jeść tylko szpinak i gruszkę, jak wszyscy jedzą pstrąga z ziemniakami i kalafiorem i brokułami... Hmm.. tak więc skusiłam się. Zjadłam 1 gałkę ziemniaków, troszkę kapustki kiszonej i kalafiora i brokułów, a do tego 1/3 pstrąga. A mimo tego wcale nie czułam się syta jak po tych posiłkach vitalii... wręcz przeciwnie.. nadal miałam ochotę na "COŚ" Dorwałam więc pół banana, żeby się zatkać i uciekłam z kuchni, żeby nie narażać się na kuszące widoki i zapachy. A teraz siedzę i dumam.. Nie chcę się rzucić na słodkie, ale też pytanie, czy powinnam tak się opierać.. a może lepiej zjeść kawałeczek czegoś... hmm.. 
Wczoraj byliśmy z mężem u znajomych. Było mnóstwo pysznych cukierachów i ich nie tknęłam, ciasto - nie ruszyłam, czekoladki - zostawiłam. Ale na moje nieszczęście koleżanka zapakowała nam (mimo mojego sprzeciwu) trochę ciasta... i stało się.. wieczorem, jak przyjechaliśmy ono tak na mnie patrzyło, że nie mogłam przejść obojętnie.. Skusiłam się  Dlatego obawiam się, że dziś nie zasłużyłam na deserek  tylko pytanie czy podczas diety można na deserek zasłużyć.. 
W tej Vitamotywacji miałam sobie ustalić nagrody za kolejne drobne sukcesiki i było napisane, że nagrodą nie może być jedzenie :P
No nic... nie marudzę już... pochwalę się za to, że 5 godzina callaneticsu za mną :) 
Tak jak mówiłam w piątek, waga troszkę spadła.. ale dziś robiłam fotki i po ciele jakoś tego nie widać :( Myślałam, że się zmotywuję widząc efekty na zdjęciach, a tu wręcz przeciwnie :-/

No cóż... żeby zmotywować bardziej siebie i Was, wklejam kolejną miłą dla oka fotkę :)


25 lutego 2012 , Skomentuj

Dziś sobota... ufff.. Wczoraj do 23.30 ćwiczyłam callanetics. Ciężko było. To pewnie jakaś kryzysowa 4. godzina. Już mięśnie czuły zmęczenie po codziennym treningu. Dziś będzie przerwa od ćwiczeń.  
Za to diety się trzymam :) Póki co nieźle mi idzie :) Oby tak dalej :) Ech.. (rozmarzona) jednak efekty dodają największych skrzydeł :)  

Życzę wszystkim powodzenia podczas weekendu, kiedy to czyha na nas mnóstwo pokus :P Nie dajcie się im!! :)
Pozdrawiam!

24 lutego 2012 , Komentarze (2)

Aaaa tak się bałam dzisiejszego dnia, bo dziś było ważenie. Ale jest super! Lepiej niż myślałam! Tak strasznie się cieszę! Myślę, że te lepsze efekty to zasługa połączenia diety z vitalii z callaneticsem :) Jeju ależ jestem szczęśliwa!! Kurcze jak tak dalej pójdzie, to niedługo będę mogła sobie kupić nowe jeansy, które są nagrodą :) Hurraaa!!

Żeby tylko tego entuzjazmu i samozaparcia wystarczyło na dłuuuuużej :P

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę SUKCESÓW :) a na dobry początek dnia motywacja :)

23 lutego 2012 , Komentarze (1)

No cóż :) jestem z siebie baaardzo zadowolona bo zrobiłam 3 godzinę callaneticsu :) Do tego pojechałam do koleżanki. Były ciastka, czipsy itp. ale nie skusiłam się :) zjadłam sobie kromeczkę, pomarańczę i winogronek kilka :) ufff :) 
Później poszliśmy do knajpki i zamówiłam sok, mimo, że mój mąż wziął czekoladę na gorąco mmm ...  W końcu jakaś wygrana :)

22 lutego 2012 , Komentarze (1)

No cóż.. dziś jestem 4 dzień na diecie. Przy czym trochę ją modyfikuję. Ale jem mniej i zdrowiej :) Niedługo czekać mnie będzie meeega sprawdzian. Teraz są ferie, ale po nich wrócę do pracy, a tam... dzieciaczki jedzą pyszne śniadania i obiady.. Wtedy dopiero okaże się czy wytrwam, czy nie rzucę się na pyszne, pachnące jedzenie. 3majcie kciuki.
No i dziś jestem po 2 godzinie callaneticsu. Obiecują, już po 14 godzinach, duużą poprawę kondycji i wyglądu ciałka. Bardzo chcę je wysmuklić, wyszczuplić i ujędrnić. 
Poza tym dobrze by było, żebym wytrwała w tym postanowieniu i ćwiczyła regularnie, bo wpływa to korzystnie nie tylko na wygląd ciała, ale też na stan kręgosłupa. Tak więc dla własnego dobra wypadałoby w końcu wykazać się siłą woli i porzucić lenistwo :)
A żeby się umocnić w tym przekonaniu.. motywacja... :)

18 lutego 2012 , Skomentuj

Znów się zaczyna... Okazało się, że póki co, nie mogę ćwiczyć. Coś mnie krzyże bolą i rehabilitant powiedział, że mam odpuścić ćwiczenia, dopóki nie będziemy pewni co to jest.. Tak więc wykupienie fitnessu niestety zdało się na nic. Teraz wykupiłam dietę. Jeju mam nadzieję, że te vitamotywacje itd. pomogą mi w niej wytrwać. Obiecałam lekarzowi, że do następnej wizyty troszkę chociaż schudnę. Do następnej, czyli do 20 marca. 3majcie kciuki!! Motywacja taka karnawałowa na dziś :)

10 stycznia 2012 , Komentarze (2)

A w ogóle to dziś mam gorszy dzień.. W pracy zjadłam ziemniaki z buraczkami i pulpetem.. Miałam nie jeść obiadów tam, ale nie miałam niestety żadnego jogurtu, który by mógł zabić głód hmm... a później nie zjadłam po 3 godzinach tylko miałam większą przerwę... i na kolację zaserwowałam sobie leczo.. hmm... sosik, smażona cebulka, smażona kiełbaska itd.... ech.. a Jakby tego było mało to porwałam jeszcze  jednego Białego Michałka z choinki!

Cóż... w ogóle to jakoś nic się nie chce...

Ale motywację wkleję... a później pójdę szukać w necie ostatniego odcinka "Pierwszej Miłości" bo dziś nie miałam jak obejrzeć. Jutro też nie będzie jak.. a ciekawość mnie zżera :P


10 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Hmm... No i trafiłam dziś do fizjoterapeuty z tym moim kręgosłupem. Wiem już dlaczego mnie w krzyżach tak bolało. Zablokowała mi się miednica, czy coś. W każdym razie jest cały czas w zgięciu i się nie prostuje :-/ Coś mi nastawiał, więc teraz jestem wolna od bólu, ale jeszcze trzeba będzie nad tym popracować. Poza tym dowiedziałam się jeszcze o kilku innych rzeczach przy okazji :D no ale cóż.. przynajmniej jak się już zrehabilituje to moje ciało odmłodnieje :P Bo teraz jak tu boli, tam strzyka, to czuję się jak staruszka. 
A do tego wszystkiego powiedział, że muszę to wszystko doprowadzić do porządku zanim zajdę w ciążę. W przeciwnym wypadku w ciąży będzie mnie wszystko bardzo bolało, a po porodzie będzie z całym kręgosłupem sto razy gorzej. Motywacja więc jest nie do pobicia.

Poza tym dziś już mi się nic nie chce. Dobrze, że ćwiczeń nie mam w grafiku.

Pozdrawiam! :)

9 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Kurcze dziś miałam ciężki dzień. W pracy złapał mnie jakiś ból w okolicy krzyża. Było źle. Przyjechałam do domu to nie mogłam ani chodzić ani siedzieć czy leżeć. A na dziś przewidziane były ćwiczenia! Już miałam się poddać, ale po 2 godzinach  bólu stwierdziłam, że to właśnie ćwiczenia są moją ostatnią szansą! I kurcze udało się! :) No może nie całkiem. Ból nie zniknął zupełnie, ale zdecydowanie zmalał! :) już mogę chodzić :) przy siedzeniu troszkę boli i przy leżeniu :-/ ale nie jest najgorzej :) 
A na następny poniedziałek jestem umówiona do fizjoterapeuty. Mam nadzieję, że do tej pory nie padnę :P albo nie zastygnę gdzieś w jakiejś niecodziennej pozie :D

W ten oto sposób zrealizowałam całe ćwiczenia :) i poprawiłam swoje samopoczucie, zmniejszając ból :)

Tylko na ostatni posiłek wsunęłam krokieciki z kapustą i grzybami i do tego barszcz czerwony. Tak więc wspaniałe uczucie lekkości w brzuszku już przestało istnieć. 

Ale... NIE rzucam się na słodycze :) To dzięki tym zdjęciowym motywacjom! Jak tak popatrzę na piękny, szczupły brzuszek, to zaraz jestem w  stanie się pohamować :) Wiem, że wtedy i ja taki będę miała :)

Dlatego na dziś kolejna fooota :)

8 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Kurcze... siadłam z mężem na chwilę z rodzicami... MASAKRA!! Główny temat, żeby nie powiedzieć, że jedyny to... JEDZENIE! 
Zjedz to, zjedz tamto, a czemu tego nie jesz..., a kupiłam czekoladę gorzką, po niej się nie tyje, zjedz... 
A na dodatek wszystkiego zaczęli na tablecie oglądać zdjęcia posiłków, na widok których ślinka po kostki wisi... ech.. no i co zrobiłam? UCIEKŁAM!
Nie wytrzymałam. Mam następny posiłek zjeść o za godzine, ale się nie wyrobię z obiadem, więc zjem za 1,5. Jak miałabym wytrzymać jak oni cały czas tak gadają ???
Teraz siedzę w pokoiku i zajmę się robotą... :) Obym wytrzymała! Bo mój brzuszek mi cały czas przypomina, że godzina zero się zbliża. 

Żeby jednak się nie poddać... poszukamy jakieś motywujące zdjęcie w necie....

Oooo... udało się :) Oto motywacja na dziś!