Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Walczę o zdrową, wysportowaną sylwetkę. Uwielbiam tańczyć, wspinać się, pływać, walczyć. Rywalizacja to dla mnie duża motywacja. Kocham czytać książki jak i posiedzieć z ukochaną osobą przy dobrym filmie i herbacie. Jestem bardzo roztrzepana i niezdecydowana. .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 59746
Komentarzy: 595
Założony: 15 grudnia 2009
Ostatni wpis: 5 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Shirayuki

kobieta, 32 lat,

168 cm, 70.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 czerwca 2010 , Komentarze (5)

Dokładnie tak jak w temacie. Ogarnęło mnie totalne lenistwo, nie ćwiczę, a w dodatku zjadłam dzisiaj pączka. Dla motywacji założyłam się nawet, że będę wchodziła w rozmiar S do końca wakacji! I co? I nic. Mam takiego lenia, że to się w głowie nie mieści. Błagam Was wspomórzcie mnie Waszymi silnymi wolami do pracy! A tak na wspomożenie :




1 czerwca 2010 , Komentarze (9)

Cierpię na ból zęba. Wrrr... okropieństwo. Nie wiem czy wyrasta mi ósemka, czy boli mnie ostatni ząb, w sumie mało mnie to obchodzi. Chcę tylko, żeby mi przeszło. Wczoraj byłam u dentystki, rozwierciła mi ten ostatni, powiedziała, że ma być otwarty przez dwa dni- jutro go zamknie. Powiedziała, że jak nic się nie polepszy to zrobimy zdjęcie szczęki i zobaczymy czy to nie ta ósemka. Mam nadzieję, że okaże się, że to był ten ostatni ząb i już jutro nie będzie bolał. Chciałabym się w końcu wyspać. Przez ostatnich parę nocy budziłam się średnio sześć razy. Łykam prochy od czego boli mnie żołądek. Jem średnio 1000 kcal. Mój wczorajszy jadłospis wyglądał tak:
I posiłek: jogurt ok. 250 kcal
II posiłek : rosół ok. 200 kcal
III posiłek: znowu rosół ok. 300 kcal
IV posiłek: jogurt ok. 190 kcal
Więc mam bardzo urozmaicone menu ;p Nie mogę gryźć, więc połykam.
Spuchła mi szyja z lewej strony i jakby naprzeciwległe miejsce pod językiem. Przez to połykanie też nie jest proste. Płuczę ten ząb wodą z wodą utlenioną ( bleee ) jak dentystka mi kazała. Jak mi ten ząb rozwiercała to tak bolało, że łzy mi same popłynęły, jaki wstyd ;p
Tak, więc trzymajcie kciuki, żeby mnie nie bolało! Mimo, że jem teraz dosyć mało to nie mam prawie żadnego ruchu, co mnie dobija, bo mi mięśnie zwiotczeją ;p
A tak z innej beczki - zastanawiam się jak mój M. ze mną wytrzymuje. Potrafię być straszna. Zwłaszcza jak coś mi dolega. Dopóki nie zaczęłam brać tabletek antykoncepcyjnych miałam straszne bóle miesiączkowe- 3 dni wyjęte z życia + MEGA pms przez tydzień przed okresem. Naprawdę podziwiam go za cierpliwość do mnie. Teraz już znacznie lepiej. Tabletki zmniejszyły bóle praktycznie do minimum, więc w końcu czuję się normalnie. Ale zdarza się, że np. rozboli mnie ząb i znowu jestem nie do zniesienia, bo nie mam na nic ochoty, marzy mi się tylko przytulić i zasnąć, więc strzelam idiotyczne fochy momentalnie, bo łatwo mnie rozdrażnić- tak jak przy pmsie ;p Wiadomo, on czasem też zachowuje się głupio, ale mi się zdarza to o wiele częściej ;p I potem mam wyrzuty sumienia, ze jestem taka okropna, ha ha ;p
No dobra, kończę na dzisiaj. Muszę pomóc mamie przy Adaśku ;)
Trzymajcie się!

28 maja 2010 , Komentarze (8)

Tak w końcu mama wylądowała na porodówce ;) Miała termin na 26 i jakoś niespecjalnie sie zapowiadało, żeby w najbliższej przyszłości zaczęła rodzić. A tu jednak niespodzianka. O 4.40 mnie obudzono ;p Musiałam przeleźć z jednego pokoju do drugiego, żeby pilnować swojego brata ;) 2,5 rocznego ;p Teraz będzie kolejny brat. Duża różnica wieku, ale w sumie jest wspaniale. Dobrze jest mieć wymarzone rodzeństwo później niż wcale ;)
Już się cieszę, chociaż jeszcze nie urodziła, biedna relaksuje się w wannie bo skurcze są silne, a rozwarcie za małe. Trzymajcie mi za nią kciuki ;-)
W związku z tym, nie muszę iść dzisiaj do szkoły ;p Ale i tak wyszło na to, że muszę, żeby napisać dwa sprawdziany i oddać projekt z geografii. No, ale pójdę na 11.30 i wrócę sobie o 14.25, żeby zwolnić nianię mojego braciszka ;)
Dieta dobrze, choć mało warzyw ostatnio, ale jako że jest koniec miesiąca to mamy lekki kryzys finansowy.
Niestety z ćwiczeniami jest słabo, mam tyle zadawane i tyle nauki, że jak kończę się uczyć o 22 30 to nie jestem w stanie już ćwiczyć. Fakt- mogłabym zabrać się za to np zaraz po powrocie ze szkoły, ale wszyscy wiecie, jak to jest - chce się odpocząć i zrelaksować ;p
Kończę, muszę się umyć i ubrać ;p
Trzymajcie się !!

23 maja 2010 , Komentarze (12)

Dziś dzień aktywnie spędzony, a ilośc kalorii na 100%  jest mniejsza niż to 2000 :) Od 12 pomagałam z całą resztą Hufca Toruń w układaniu wałów, sypaniu piachu do worków i wynoszeniu rzeczy, było cudownie, uwielbiam takie akcje. Wiadomo, że człowiek się wtedy do czegoś przydaje ;) mam nadzieję, że Kaszczorek jakoś wybrnie z tej powodzi i reszta zalanych miast również. Już widać, że straty są ogromne.
Ogólnie w niejedzeniu słodyczy się trzymym, tak jak i w ćwiczeniach ;)
Idę się wykąpać, śmierdzę jak po obozie harcerskim, gdzie w ciągu 16 dni jest dwa razy prysznic ;p
Pozdrawiam !!

19 maja 2010 , Komentarze (3)

Diety raczej wzorowo nie trzymam, ale za to ćwiczenia idą pełną parą ;-) Planuję przejść do kolejnego poziomu tea bo, czyli zamiast 30 min będę robić 50 ;p Ale próbowałam robić te ćwiczenia wcześniej i pamiętam, że nie mogłam zrobić połowy, bo nie byłam w stanie nadążyć ;p No, ale zobaczymy.
Muszę powiększyć ilość pompek na serię, ale to od poniedziałki, na razie wzmocnię te mięśnie które już wyćwiczyłam.
Coraz lepiej idzie mi z piciem wody ;) Ta cytryna faktycznie pomaga, a teraz to już nawet nie mam problemu, żeby pić samą.
Na przemianę materii baaardzo pomaga mi kiwi, a dodatkowo jego plusem jest to, że ma bardzo dużo witaminy C, więcej niż pomarańcza, dzięki niej podobno spala się o 30% tkanki tłuszczowej więcej. Chociaż podejerzewam, że jest to trochę przesadzone.
Miałam ostatnio problemy ze wzdęciami, ale moja mama wynalazła mi cudowną Activię i problemów nie mam ;)
Walczę z niejedzeniem białego pieczywa, Nie mam problemu z niejedzeniem chleba, gorzej już z bułkami, czy z bagietką. Naprawdę są pyszne ;p
Mój chłopak wynalazł ostatnio genialny serial - " Spartakus". Niestety jest tylko 13 odcinków, kolejne będą w przyszłym roku :( Pewnie jak wszyscy domyślają się po tytule, serial jest głównie o Rzymie, genialnie zbudowanych gladiatorach i ich krwawych walkach na arenie. Polecam wszystkim, którzy lubią takie rzeczy ;)
Na dzisiaj kończę, muszę niestety przysiąść torchę do funkcji wykładniczych i logarytmicznych ;p bleee
Pozdrawiam !

16 maja 2010 , Komentarze (6)

Miło było czytać Wasze komentarze ;) Uważacie nie, że nie jest z moim ciałem tak źle jak ja uważam, dzięki Wam trochę podniosła mi się samoocena.
Jednak wiadomo, że każdy z Nam inaczej postrzega swoje ciało, zwłaszcza swoje. Każda z Nas dąży do wymarzonego ideału i każda inaczej siebie ocenia.
Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że obsesja ( zwłaszcza kobiet) na punkcie własnego wyglądu, figury jest skutkiem tego co kreują media. To media narzucają modę, a co za tym idzie?
Właśnie to, że wpadamy w kompleksy, bo nie wyglądamy tak idealnie jak modelki z okładek czasopism i aktorki z amerykańskich filmów. I co z tego, że wszyscy wiemy, że w grę wchodzi photoshop, makijaż, operacje plastyczne ; że mało która ze znanych i pięknych sław jest naturalnie taka piękna, jaką możemy ją oglądać.
 +seksizm jest promowany na każdym kroku.
Dobija mnie reklama triumpha ( oczywiście, że z zazdrości ;p) na przystanku autobusowym. Półnaga, idealnie zbudowana piękność w samej bieliźnie.
Przykro mi, że tak jest. Nienawidzę patrzeć na swoje odbicie i płakać, bo nie jestem taka idealna, przykro mi, że jestem taka naiwna i łudzę się, że kiedyś będę tak wyglądać, chociaż jestem świadoma, że to jedna wielka ściema.
Zabawne jest to, że kiedyś wszystkie mogłybyśmy być wielbione ;) Przecież tylu wielkich artystów malowało puszyste kobiety dziewczyny... niektóre trochę grubsze, inne trochę szczuplejsze, ale żadna nie była idealna. Były przedmiotem pożądania, a teraz są z reguły pośmiewiskiem.
No dobra, wyżaliłam się ;) Dziękuję za uwagę ;p
Dzisiejsza dieta prawie zachowana, bynajmniej nadwyżki kalorii nie było.
Dziękuję za Wasze komentarze ;) Zdecydowanie postawię na ćwiczenia a nie na drastyczną dietę ;-)
Pozdrawiam!

15 maja 2010 , Komentarze (9)

Taaak, wreszcie się na to odważyłam. Jakość beznadziejna i oświetlenie straszne, ale niestety tym aparatem którym robiłam zdjęcie nie da się inaczej.



Tak... i z czym muszę walczyć? ze wszyyystkiiim ;p

Dzisiaj zjadłam porządne śniadanie i tylko czekam do obiadu teraz. Będzie zupa ogórkowa, więc jak najbardziej w porządku ;) Muszę sprawić sobie wagę, bo ważenie się raz na dwa tygodnie ( jeśli dobrze pójdzie) może i jest w porządku, ale jednak nie czuję jakbym miała nad sobą pełną kontrolę. Chciałabym robić to raz w tygodniu razem z pomiarami.
Dzisiaj co do ćwiczeń to planuję: pół godzinne tea bo, 8 min abs, 3 serie pompek, 3 serie podciągnieć na drążku, 3 serie przysiadów.
No i właśnie, znacie jakieś dobre ćwiczenia na tzw. ''boczki'' ? Są moją prawdziwą zmorą i nie mam na nie sposobu.
+ Nie wiem jak się przekonać do picia wody. Kiedyś nie byłam wstanie jej przełknąć, od razu miałam odruch wymiotny. Teraz jest lepiej, ale i tak nie jestem w stanie wypić 2 litrów dziennie. Macie jakieś pomysły? Ja myślałam,żeby dodawać sobie cytrynę, wiem że woda z cytryną działa oczyszczająco. Myślicie, że to dobry pomysł?
Patrząc na zdjęcia, jak myślicie nad czym muszę najbardziej popracować?
Powodzenia Vitalijki!!

14 maja 2010 , Skomentuj

Więc chodzi o to, że kiedyś byłam szczupła, umięśniona nawet, kochałam swoje ciało. A jak to się stało, że to się odstało?

A no to może od początku :

Poświęciłam 8 lat swojego życia na taniec towarzyski, 4 razy w tygodniu treningi, a przy tym mnóstwo przyjemności. Dzięki temu byłam w formie, nigdy nie przejmowałam się tym co jem, no bo i tak wszystko się spalało, zresztą byłam młodsza i jakoś niespecjalnie zwracałam na to uwagę. Ale niestety przerwałam swoje hobby. Po części dlatego, że chłopak z którym byłam w parze miał wypadek i nie mógł już wrócić, a w klubie nie było wolego partnera; a po części dlatego, że brakowało mi tego, że mogę iść pobawić się z koleżankami, a nie muszę iść na trening, wiadomo że dla dorastającego dzieciaka ważny jest kontakt z rówieśnikami, w klubie nie miałam bliskich przyjaciół, a znajomi ze szkoły byli świetni. To zaważyło na tym, że nie zostałam i nie czekałam na kogoś z kim będę mogła tańczyć tylko stwierdziłam, że na tym kończę swoją edukację taneczną.
Oczywiście później( aż do dziś) bardzo żałowałam tej decyzji, chciałam wrócić, ale ponieważ miałam tak długą przerwę stwierdziłam, że nie ma to zupełnie sensu. No cóż, mówi się trudno.
No i w ten sposób moje ciało przyzwyczajone do ok 10h treningów tygodniowo, odczuło, że coś się zmieniło i to nie na lepsze. Oczywiście nie rozleniwiłam się całkowicie, do dziś spędzam dużo czasu na ćwiczeniach bo naprawdę to lubię, ale tak drastyczna różnica w czasię, który poświęcałam swojemu ciału, zrobiła swoje.
I teraz mając 18 lat, wiem że to głównie dlatego tak się zapuściłam, gdybym zastąpiła to czymś innym , na pewno byłoby inaczej.
Nie akceptuję siebie zupełnie, mimo, że mam cudownego chłopaka, który mnie wspiera, to i tak nie mogę się pogodzić z tym jak wyglądam
Cała moja rodzinna ma skłonność do tycia. To, że obracam się w towarzystwie osób z wyjątkowym apetytem wcale nie pomaga ;p Na pewno nie jedna z Was to wie ;)
Staram się schudnąć już od dłuższego czasu. Nie wiem dlaczego mam tak słabą wolę, skoro mam naprawdę silną motywację. Wiecie może jak mogłabym sobie pomóc? Jak mogłabym wziąźć się za siebie raz, a porządnie? Naprawdę tego chcę. Jak Wy to robicie?
Jutro, albo pojutrze dodam swoje zdjęcia. Zobaczycie z czym muszę walczyć ;p
Trzymajcie się !

26 kwietnia 2010 , Skomentuj

Tak jak w temacie... nie oszukujmy się, chyba każda z Was, ze mną w roli główne, miała taki czas, że zdecydowanie wolała wygodnie niż szczerze.
Kiedy pierwszy raz spojrzałyście w lustro i stweirdziłyście, że tak dalej być nie może?
Ja uważałam, że zrobiłam to już dawno, ale widocznie nie jest to prawdą.
Dopiero dzisiaj zauważyłam, że tak naprawdę to ja w to lustro zerkałam, ale nigdy się sobie dokładnie nie przyjrzałam.
Albo nie chciałam przyjrzeć!
Jestem leniwa, mam słabą wolę, co chwilę zmieniam podjeście do wszystkiego, mój entuzjazm stygnie tak samo szybko jak się pojawia.
Wiem, że chcę schudnąć, ale nie mam pojęcie jak się za to zabrać tak, żeby za chwilę nie zauważyć, że znowu wracam do starych nawyków.
Jak Wy to robicie, że utrzymujecie dietę, ćwiczenia, samodyscyplinę przez tak długi czas?
 Czy Wy też miałyście tysiące podejść do odchudzania, zanim udało Wam się zabrać za to na poważnie?
Mam dosyć użalania się nad sobą, płakania nad swoim odbiciem w lustrze. Teraz naprawdę się postaram i udowodnię, że potrafię!

22 marca 2010 , Skomentuj

Tak, tak... wracam kolejny raz ;) ale w sumie ciesze sie, ze sie zebralam.
Poczytalam troche Waszych pamietnikow i mam nowa motywacje ;) okres mi sie konczy wiec wszystko jest na dobrej drodze.
Chcialam zrobic zdjecia i wstawic zeby miec co pozniej porowywac, ale niestety zgubila kabel ;p gubienie rzeczy dosc czesto mi sie zdarza, szkoda ze nie gubienie wagi ^ .
Dzisiaj lekkie sniadanie, dwie kanapki, potem jablko i dopiero obiad- warzywa z patelnie z ziemniakami, niestety.
Mama we mnie wmusza weglowodany ;p
Zaraz zabieram sie za ćwiczenia. W końcu robi sie cieplej wiec niedlugo bede mogla zaczac biegac ;)
Powodzenia Vitalijki ! !