Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

nienawidzę swojego odbicia w lustrze....i ciężko mi wszędzie nosic te niepotrzebne kilogramy...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24607
Komentarzy: 303
Założony: 26 grudnia 2009
Ostatni wpis: 15 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
annamaria1971

kobieta, 53 lat, Wrocław

170 cm, 95.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2010 , Komentarze (2)

melduneczek..... serek wiejski, sok pomidorowy 0.33. srednia miseczka fasolki( wydłubałam boczek i kiełbasę) 2 cytryny, słoik papryki konserwowej, pół szklanki soku z kiszonej kapusty...... tra la la..... idzie nieżle.....dziś jak widać dzień na ostro.....octowy i kwaśny.... krokiety od Mamuni odebrane, ale........dacie wiarę......nie spróbowałam ani kęsa dzisiaj.... dzielnie wpakowałam do lodówki, jutro będą na obiadek.Syn zje 4 w bułeczce tartej z barszczykiem ja jednego z mikrofalówki czyli wersja odtłuszczona..... ślina kapie mi na klawiaturę, ale się nie dam...... resztę zamrożę i będę miała jeszcze 3 obiadki. Koniec o żarciu.....tłukę co chwilę do głowy swoje motto.... nie żyjemy po to by jeść, jemy po to by żyć...

26 stycznia 2010 , Komentarze (2)

0,4 kg mniej!!!!!!! hurra!!!!! waga 96,1.... ależ się cieszę!!!!!!  Wczoraj juz do konca dnia nic mnie nie zaatakowało.... 

25 stycznia 2010 , Komentarze (1)

nie dodałam jeszcze, ze kiedys ......fiu fiu....kiedy to było...aż tydzień temu...hi hi.....zjadałam 14 pierogów ruskich na obiad a i często gęsto potem na kolację nastepne 14 i do tego dużą śmietane18% rzecz jasna....... więc dzisiejszy dzionek jest bardzo wstrzęmiężliwy......uwielbiam ruskie pierogi!!!!!!!! Tym bardziej, że lepi mi je Mama.... Muśka ma 70 lat i teraz nigdzie nie wychodzi z domu, bo ślisko.... nudzi się i nam dogadza....jutro mam do odbioru 20 krokietów z kapustą i pieczarkami......  no, ale nie będę Was tu stresować. Muszę tylko szczerze przyznać, że NAJLEPSZE U MAMY JEST TO, ŻE JĄ mamy..... tato odszedł w 98 roku.... w wieku 60 lat....niesprawiedliwe....zawiało smutkiem......hmm.....

25 stycznia 2010 , Skomentuj

Moja śliczna Niunia ( czyt. prawie pełnoletnia toyotka)  zapaliła dziś z kopytka..... kocham ją za to.....stoi pod blokiem a nie w garażu, więc mam prawo być dzisiaj z niej bardzo dumna... Mam syna Adaśka, który w maju skończy 18-tkę, choć wydaje mi się, że miesiąc temu Go urodziłam...he he...(serio - zleciało nie wiem kiedy....) i autko jest moją córeczką.... oj taka stara jestem a takie tu głupiutkie wpisy robię.....tak więc mam parkę...he he  Co do dietki calkiem calkiem.....serek wiejski spod kołderki ..... pózniej garsc płatków owsianych i garsc kukurydzianych z mlekiem (posłodzone)..... a pózniej 4 ruskie pierogi robione przez moją mamę...i łyżka śmietany do tego..... a co!!!!!!  i o 15 zakonczyłam dzisiejsze jedzonko

25 stycznia 2010 , Skomentuj

Hurra.... kolejny dzień bez odkurzania lodówki...... jeszcze nie mówię hop, ale zdaje mi się,ze robię się z dnia na dzień coraz mocniejsza..... czy oni w tym serialu muszą ciągle jeść...?

25 stycznia 2010 , Skomentuj

Obudziłam sie sama......dziwne....o 4.30. Nie wiem, czy przez pełny pęcherz, czy z głodu......jak się obudziłam to taka się czułam chudziutka jak kabanosik...... puściutko w żołądku.... wiecie, że to fajne uczucie....? tak jakoś czysto w jelitach.....jak po generalnych porządkach .... myślałam, że się rzucę na lodówkę, ale spoko.....  zaliczyłam ważenie( nie specjalnie łaskawa była dziś dla mnie waga, ale pewnie zaspana jeszcze...hi hi), pochwaliłam Panią B., bo należą Jej się wielkie brawa za wczoraj.....wypiłam 2 szklanki wody mineralnej.....i..... fajnie mam, bo wróciłam sobie do łóżeczka, skąd stukam po raz drugi dnia dzisiejszego..... i tak matematycznie sobie liczę, czytam i przeliczam, że 2 kg w ciągu tygodnia można zgubić, jeśli się naprawde nie podjada ( czyt. nie okłamuje samej siebie, bo w koncu to tylko nam zależy najbardziej na zagubieniu na zawsze tych kilosów) i trochę aktywności fizycznej..... popatrze jednak ponownie na allegro za jakims fitness urzadzeniem, bo ten grudniowy orbitrek nie był dopilnowany przeze mnie....facet się wreszcie na mnie wkurzył i go sprzedał..... i wcale mu się nie dziwię..... ja po prostu wtedy jeszcze tylko mówiłam, ze chce schudnac a nic w tym kierunku nie robiłam.....i nawet przegapiłam super oferte orbitreka we własnym miescie za malutkie pieniadze....no cóz.... do wszystkiego należy dorosnąć..... pozdrawiam i miłego dnia życzę.......

25 stycznia 2010 , Komentarze (2)

No no...... widzę, że sumienie posiadasz Bernatko.... i spacer, i basen i sauna....... i dietetyczne jedzonko przez cały dzień!!!!!!!!!!!!!!!!!!    Brawo!!!!!!! Ależ jestem z Ciebie dumna!!!! Tak właśnie mamy się trzymać i koniec kropka.  Wiesz co to jest sumienie....?                                      
                        Sumienie to nieuchwytne ;;coś,, , co nie ma zębów a gryzie....  lecz, gdyby nie ono, człowiek 7 grzechów głównych nazwałby cnotami.....                                                            Mój wczorajszy dzionek też był udany dietetycznie.....sniadanko to serek wiejski, a obiadek to łosoś smażony z poprzedniego dnia....ok. 200g( ciągle zapominam, że już mam takie mądre urządzenie w kuchni o nazwie waga i zapominam ważyć tych swoich porcji) i surówka wielowarzywna ze słoika - przetwór zimowy domowy mojej mamuśki. Potem 1 kiwi i 1 cytrynka. Wieczorem po pracy miałam ugotować i zjeść jeszcze sobie talerz zupy, ale nie zaryzykowałam otwarciem lodówki po 22 ( bo o tej porze wróciłam z pracy) w obawie,ze coś mnie ;;zaatakuje;; Dziś na wadze nadal 96,5.... tyci jestem rozczrowana, że ani 5 dkg mniej ....ale się nie poddam

24 stycznia 2010 , Komentarze (2)

Wczoraj waga pokazała 96,9 a dzis znów 96,5...  wg moich obliczeń jutro albo pojutrze powinno być 95 z hakiem.....he he.... cieszy mnie, że jak żółw ale idzie w dół....zmierzę się jak bedzie 8 z przodu, ale ważyć się będę codziennie, bo mnie to mobilizuje. Wczoraj od 6 do 15 byłam w pracy i nic nie zjadłam, bo jakos nie miałam smaka, a o 16,30 obiad... 2 ziemniaki, 1 kawałek łososia smażonego i 1 morszuk tuszka smażony a co!!!!( ditetyczne to za bardzo nie było) i surówka z kiszonej kapusty, marchwii i jabłka suto polana oliwą z oliwek....pycha!!!! i więcej wczoraj juz nic nie jadłam, bo zrobiłam sobie ,,pół godzinki dla słoninki,, na kanapie pod kocykiem i obudziłam się o pólnocy gryząc zielone soczyste jabłko....he he.... to był oczywiście sen, że chodziłam po pięknym sadzie i delektowałam się darami natury i zrywałam i jadłam jabłka, pyszne gruszki...porzeczki czerwone, które uwielbiam.... mrrrrr  noi zmieniłam tylko pokoje i kanapy i wstałam całkiem niedawno...... mam pociągnięcie ze snem..... wiem... miałam pozniej jeszcze bardzo miły sen, ale juz nie związany z jedzeniem...... To chyba rybki tak na mnie działają.... a propo....tyle ich ostatnio jem, ze jeszcze trochę to zacznę pływać a nie chodzić....he he... buziaki

22 stycznia 2010 , Komentarze (3)

nie najlepsze....ale beztluszczowe i optymistyczne hi hi..... gorzej bedzie rano z optymizmem jak stane na wage..... bede sobie pisac co jadlam, bo moze po jakims czasie wyciagne z tego jakies wnioski........ a wiec... mrrrrr sporo dzis pisania....he he.... zupa ogórkowa, 3 kiwi, 3 cytryny, 3 jaja na miekko....co z tymi trójkami....? 1 kromka do jaj chleba bialego i jedna czarnego.... i..... frytki z 1 ziemniaka odsaczone 1 raz w zyciu na....!!!!!! papierze toaletowym, bo brakło reczników papierowych...... he he.... niedobre takie odtluszczone frytki..... po jakiego diabła je zjadłam...?  myslę, ze jakies 1200 kcal....choc wiekszosc z nich przyjeta po 18 niestety...... plan niemalze wykonany......bez papierów......... wrrrrrrrrrrr  Waga zakupiona, ale jeszcze nie rozpakowana....

22 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Witam.  Wpadłam się pochwalić, że moja waga zrobiła mi dziś ekstra niespodziankę. Pokazała 96,5 kg he he!!!!!!   przy takim samym poziomie tłuszczu i wody co wczoraj.... 1 kg w 3 dni....byłoby jak w bajce gdyby tak szybko szło to odchudzanie. Myśle sobie, ze to nagroda za wczoraj, bo oczywiście o 21 zaczęłam smażyć cebulkę na bekonie....wrrrrrr zeby zrobić sobie jajecznicę. I już miałam wbijać jaja, kiedy się ocknęlam, pomyślałam o Was o tym, że kogo ja chcę oszukać....... że już marzec puka do drzwi....a ja ciągle gruba....już chyba 6 rok i co rok to większa....i wiecie co kochane...? wyłaczylam tą patelnie i powiedziałam NIE!!!!!!   ZJESZ JUTRO NA SNIADANIE!!!!!    Po bezsennej nocy wytyczyłam sobie plany i wczoraj nawet wszystko wykonałam.  2 godziny dziennie przeznaczam dla domu, żeby wiosnę przywitać czysciutko i pachnąco tj na same porządki ( łącznie z szorowaniem karniszy przy suficie, pranie wypoczynku, mycie wszystkich żyrandoli etc). Wczoraj zaczęłam od podłóg na kolanach....he he....mycie, pastowanie... (to też duża gimnastyka). 1 godz. dla mnie....na przyjemności....czy to kąpiel w aromatycznej piance, czy solarium, czy pazurki...czy nawet godzina bezczynnego patrzenia w sufit......  i 4 godziny w papierach celem nadrobienia zaległosci..... o tym nie chcę nawet pisać, bo tu mam temat najbardziej do nagonienia..... Nie mam normowanego czasu pracy, pracuję 4 dni w tygodniu po 8 godzin, więc myślę, że to realne..... (okaże się wkrótce Wodniczy zapał he he...)   Jeszcze bym chciała godzinę dziennie szybkiego marszu....ale to może jak nie będzie takiego mrozu.... Wczoraj poszłam do pracy  na piechotkę....dacie wiarę....?  Ja, która Z WINDY wsiada w auto.... he he... co prawda  to blisko, bo 15 szybkim marszem, no ale w dwie strony to juz się zrobiło pół godzinki....prawda...? Moje menu z 2 ostatnich dni fatalne..... daleko mi jeszcze do prawidłowego odzywiania.... w srodę w sumie 6 jaj, tunczyk z puszki, kubek jumbo mleka z płatkami kukurydzianymi i cukrem.... 4 kiwi i 2 cytryny( uwielbiam te owoce!!!!) a wczoraj ryba w folii z piekarnika i słoik płatów marynowanych. Wiem, że to co jem nie ma nic wspólnego też z Dukanem..... no, ale widać jeszcze do niego nie dojrzałam....Idę dziś do Lidla kupić wagę z pomiarami kalorii, białka i tych innych...a co....obstawię się dookoła wagami, to może zanim coś wetknę do dzioba to się zastanowię najpierw, czy naprawdę mój żołądek to śmietnik.....   pozdrawiam i lecę wykonać plan!!!!! TRZYMAJCIE się dzielnie i nie dajcie się żadnej jajecznicy na bekonie, ciastkom różnej maści itd