Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma się czym chwalić... Były ambitne plany i wszystko spełzło na niczym :-( W styczniu 2011 ważyłam 77 kilo i to mnie kopnęło w d...! Do stycznia 2012 zeszłam do wagi 71kg metodą prób i błędów, a 29 września wzięłam ślub i... zaczęłam TYĆ!!!!!! Miniaturk
a
- KAŻDE CIASTO PRZYBLIŻA MNIE DO PRAWEJ STRONY, A JA CHCĘ IŚĆ W LEWO!!!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13049
Komentarzy: 77
Założony: 3 stycznia 2010
Ostatni wpis: 18 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adalokez

kobieta, 34 lat, Bełchatów

170 cm, 90.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 grudnia 2011 , Skomentuj

Odpuszczam sobie do Nowego Roku!
Nie mam póki co ani silnej woli ani wewnętrznego poczucia, że odchudzanie się ma sens... Daję sobie 11 dni wolnego od diety 1200kcal. Nie będę się nieprzyzwoicie obżerać, ale też nie będę rwać włosów z głowy po zjedzeniu ciasteczka! Będę liczyć kalorie, bo weszło mi to już w nawyk i szkoda by było to zaprzepaścić, tym bardziej że chcę po Nowym Roku wrócić na nowo! Silniejsza i bardziej uparta w dążeniu do wagi 60kg!

W ciągu tego czasu daję sobie 3 dni jedzenia bez liczenia - 24, 25 i 26 grudnia to dni odpustu zupełnego! Chociaż jest coś czego w te 3 dni robić nie będę - nie będę jeść pieczywa (bo i po co? skoro będzie tyle innych pyszności). Nawet jeżeli przytyję do wagi 70kg to przecież to zrzucę, choć oczywiście wolałabym nie. :) 

Waga:
16.12 - 68,5kg
18.12 - 67,9kg
20.12 - 68,2kg

Oto wykres zjadanych kalorii od 9 grudnia do 20 grudnia:

16 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Weszłam dziś rano na wagę - 68,5kg - przyjęłam to bez zaskoczenia.
Już miałam pisać, że jeszcze niedawno ważyłam kilo mniej i że .... bla bla bla.... ale przeczytałam odpowiedź lelilath na poprzedni wpis...

Chciałabym Ci, lelilath, bardzo podziękować! Od dwóch miesięcy, od kiedy wróciłam na vitalię, zaczynam zawsze od zajrzenia do Ciebie... Twoje słowa,Twój upór i dążenie do celu dają mi motywację, a czasem nawet mocnego kopa. Dziękuję Ci :-*

Dziś, o dziwo, moja dieta była całkiem całkiem...
08:00 - 400ml zupy mlecznej z kluskami lanymi + 2 kromki chleba razowego + 3 łyżeczki dżemu truskawkowego = 542kcal
11:00 - serek wiejski 150g + szklanka herbaty zielonej i 2 słodziki = 125kcal
13:30 - 3 bomby + szklanka zielonej herbaty i 2 słodziki = ok. 300kcal
16:30 - 300ml zupy brokułowo-szpinakowej z makaronem + szklanka multiwitaminy = 210kcal
18:00 - 1 jabłko (143g) + 1 pomarańcza (150g) + 2 mandarynki (60g) + szklanka zielonej herbaty i 2 słodziki = 157kcal
 Razem: 1334kcal

I uwaga! ZERO SŁODYCZY!!! Byłam tym baaaardzo zaskoczona, że w ciągu dnia nie wpadł mi do ręki (ani nawet do buzi) żaden cukierek czy inne słodkie ŚWIŃSTWO...

15 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Ehhh... Jestem beznadziejna! Znów poległam... i to na całej linii... !!!
Miało być super, a wyszło jak zawsze :-( Najadłam... NIE! NAŻARŁAM SIĘ JAK ŚWINIA!!! Zjadłam dziś coś koło 2500kcal :-(
Czemu trzymanie się diety jest takie trudne? Nie mam stresów ani specjalnego apetytu, ale mimo to BEZ PRZERWY COŚ WPIER.... :-(
Zdołowana...

Miłego wieczoru życzy Wam BEZNADZIEJNA GRUBA BABA :-///

13 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Muszę przyznać, że ostatnie 3 dni były wielką kulinarną rozpustą. Pewnie odbije się to na mojej wadze, jutro to sprawdzę, bo dziś i wczoraj zapomniałam się zważyć...
No nic.... nie ważne ile razy upadnę, ważne ile się podniosę...

Zauważyłam, że lepiej mi idzie realizowanie diety, kiedy cały czas mam jakiś nowy krótkoterminowy plan, ścisłe założenia niż tylko ogólne 1200kcal. Bardziej mnie to motywuje, tak więc oto nowe postanowienia:
1. Czas trwania tego postanowienia to 8 dni - od 13 do 20 grudnia
2. Ważenia - 14, 17 i 20 grudnia
3. Codziennie zjem przynajmniej jedną porcję warzyw i jedną porcję owoców
4. Codziennie dieta maksymalnie 1200kcal
5. Posiłki co 2-3 godziny
6. Codziennie wypiję min. 2 litry płynów - obojętnie jakich... herbata, kawa, mleko, zupki z proszku :D
7. Codziennie 3 serie po 15 brzuszków
8. Słodkiego maksymalnie zjem 200kcal na dobę - no cóż, póki co ciężko mi z tego zrezygnować :(

A oto co mi z tego dziś wyszło:
09:00 - czarna herbata 250ml i 2 słodziki + 3 ptasie mleczka = 150kcal
10:15 - 400ml mleka 0,5% + 30g płatków kukurydzianych + zielona herbata 250ml i 2 słodziki = 256kcal
12:45 - kromka chleba pszennego + pasztet + 1 ptasie mleczko + 250ml barszczu czerwonego z torebki = 190kcal
14:45 - 124g ryby gotowanej na parze + 350g brokuła gotowanego na parze + 43g surowej czerwonej papryki + 50g ogórka korniszona + 13g chrzanu + 250ml herbaty cytrynowej z miętą = 267kcal
16:45 - kawa i 2 słodziki + 2 czekoladowe kulki + krakers + 250ml krupniku z kaszą = 260kcal
19:30 - plasterek szynki + 10 ogórków konserwowych + 400ml herbaty owocowej i 3 słodziki = 74kcal
Razem 1197kcal :)

Dieta 1200kcal zaliczona!
Wypiłam dziś 2 litry różnych płynów.
Brzuszki (3 serie) robiłam o 23:45
Jedyne co nie zostało zrealizowane to słodkie :( zjadłam łącznie 350kcal słodkiego, czyli prawie dwa razy tyle ile powinnam :(
Wieczorem odczuwałam duży głód, nawet teraz - po 23 - jestem głodna. Ale nie zjem już nic. Gdybym 'zaoszczędziła' te 150kcal na słodkim mogłabym zjeść jabłko lub jogurt... Trudno.
Porcje warzyw i owoców też uznaję dziś za super zrealizowaną!


DZIEŃ ZALICZAM DO UDANYCH

9 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Dziś kolejny dzień ważenia i na wadze 67,6kg :) czyli -1kg w 7 dni. Bardzo podoba mi się ten efekt :) Tak niskiej wagi nie miałam jeszcze od początku tego roku!!!
Oto wykres zjadanych kalorii z tego tygodnia:

czyli 5 dni po ok 1200-1300 kcal, jeden dzień 2121 kcal i jeden 1634 kcal. Nie jest źle, tym bardziej biorąc pod uwagę efekt, który udało mi się osiągnąć :)

7 grudnia 2011 , Skomentuj

Rozmawiałam już chyba z wszystkimi z którymi mogłam. Wysłałam smsy do 30 znajomych, dzwoniłam do wujka, do babci, kuzyna i przyjaciółki. Nawet do teścia zadzwoniłam z nadzieją, że a nóż! Jedna koleżanka już była bliska żeby go wziąć, ale jej facet słysząc naszą rozmowę powiedział, że absolutnie nie, że mają dziecko itd... Inna znajoma napisała tylko "mam już kota, no nie wiem...".
Jeszcze mój facet powiedział na razie go nie oddawaj do schroniska, nie wiem co miał na myśli...?
Czekam też na wiadomość od jednej z Was, że może uda się go wziąć.
Najgorszy jest uciekający czas! Bo mam teraz zjazd w weekend i wyjeżdżając w piątek wieczorem wrócę dopiero w niedzielę późno w nocy. I co wtedy z kotem? Rodzice nie będą się nim zajmować. Zresztą nie chcę go zostawić na cały weekend w domu samego. Mam czas do piątku :-(
Zamieściłam ogłoszenia na tablicy.pl i jeszcze innym portalu ogłoszeniowym.
Ojciec powiedział, że pogadamy jak wrócę z pracy. Będzie awantura czy może coś wymyślił? Nie wiem :-(


7 grudnia 2011 , Komentarze (11)

Pierwsza noc z kociakiem za mną. Nie było łatwo. Początkowo chciałam, żeby spał w klatce wyścielanej ręczniczkiem, ale przeraźliwie miauczał.
Nie chciałam, żeby przyzwyczaił się do spania w łóżku, bo w schronisku nie będzie miał tak dobrze. Ale muszę się przyznać, że poległam. Ostatecznie wzięłam klatkę do łóżka, zasypiał opatulony na dnie klatki, a kiedy zasnął przykryłam dno górą klatki. Obudził się koło 5 i dał znać, że już nie śpi. Otworzyłam klatkę i dalej drzemaliśmy już razem.
Zostawiłabym go u siebie, ale wiem że potrzebuje leczenia :-( i jeszcze dziś muszę go oddać dla jego dobra :-( :-(

A co z moją dietą?
Wczoraj zjadłam ok. 1315kcal, ale jakoś chwilowo nie mam do tego głowy. Kalorie liczę, bo liczyć trzeba...

6 grudnia 2011 , Skomentuj

Vitalijki, może któraś z Was przygarnęłaby młodego kociaka??? Jest bardzo spokojny, ale wymaga leczenia. Inaczej nie będę miała wyjścia i będę musiała go oddać do schroniska :-( On jest spragniony miłości, cały czas chodzi za mną i przestaje miauczeć tylko jak się go głaszcze...
Jeśli nie wy to może jakiś znajomy, ciocia, kuzyn???? :-(((((

6 grudnia 2011 , Komentarze (4)


Dziś jestem zbulwersowana!!! Wracałam ze szpitala na pieszo, bo tak zdrowiej i patrzę a przy chodniku na ruchliwej ulicy leży mały kotek i zawodzi. Zatrzymałam się. Był w tragicznym stanie. Choć nie wiem czy słowo TRAGICZNY w zupełności oddaje jego stan! Wychudzony, odwodniony, z zaropiałymi oczami i nosem. Nawet nie próbował uciekać... Jak przykucnęłam przy nim wczołgał się między moje nogi chroniąc się przed wiatrem... Zrobiło mi się gorąco. Wzięłam Maleństwo na ręce, kilkaset metrów dalej w lumpku kupiłam ciepły mały kocyk za 2,50zł. Schowałam go pod rozpięty płaszcz i ile sił w nogach pognałam do najbliższego weterynarza. Wyrok: KOCIA GRYPA / KOCI KATAR. Weterynarz stwierdził, że mały wymaga długiego i kosztownego leczenia, na dzień dzisiejszy musiałabym zapłacić 50zł, a to dopiero początek. Albo zostaje oddać go do schroniska, tam wyleczą go za darmo. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogę mieć kota! Mam już psa i królika, więc nie mam gdzie :-( no i nie oszukujmy się - jestem tylko biedną studentką pracującą dorywczo i nie stać mnie na jego leczenie :-( Rodzice? Od razu zadzwoniłam do mamy i powiedziała, że nie chce w domu żadnego kota i żebym zostawiła go u weterynarza... Weterynarz polecił zawieść go do schroniska. Nie wiedziałam co zrobić, więc zabrałam go do domu. Wyniosłam mojego królika do łazienki, żeby się nie zaraził. Kotka napoiłam mleczkiem strzykawką, potem jadł trochę sam i teraz śpi... I co teraz???

Ale najbardziej WKURWIA mnie to, że ktoś mógł tego kotka tak zostawić!!! Jak można doprowadzić do takiego stanu zwierzaka??? Wieczorem wstawię zdjęcie to zobaczycie o co mi chodzi, bo nie chcę teraz go budzić. Weterynarz zalecił dużo mleka, ciepło i dużo snu. Kotek ma wg weterynarz ok. 2 miesięcy, ale płci nie był w stanie rozpoznać, bo jest za bardzo odwodniony. NIE ROZUMIEM JAK MOŻNA BYĆ TAK NIELUDZKIM I ZOSTAWIĆ ZWIERZAKA NA ŚMIERĆ!!! Powiecie, że może uciekł komuś... Nie wygląda na kotka, który miał dobrą opiekę i zwiał, tylko raczej na 'przypadkowy produkt przydomowej pseudo hodowli dla którego nie było domu'. Wiem, wiem... mnóstwo zwierząt ma taki ciężki los, ale DO JASNEJ CHOLERY CZY TAK TRUDNO BYŁO ZANIEŚĆ KOCIAKA DO SCHRONISKA??!?!?!?!?! Miałby ciepło, jedzenie i opiekę medyczną!!!
I jeszcze jedno - tym chodnikiem spacerowało mnóstwo ludzi!?! I NIKT, powtarzam NIKT się nim nie zainteresował!!!! Jak tak można!!! Bełchatowianie oblaliście egzamin z człowieczeństwa!!!

To już nie pierwsza taka sytuacja. Kiedyś znalazłam psiaka w czerwcu, a jego właściciel odnalazł się we wrześniu... Hm? Przypadek czy wakacje od zwierzaka? Zresztą mój królik też jest znaleziony. Kicał po polu niedaleko mnie w kwietniu dwa lata temu. Wywiesiłam ogłoszenia i nikt się po niego nie zgłosił. Czasem mi wstyd, że jestem człowiekiem...

Wiem, że to dietetyczny pamiętnik, ale czuję, że zaraz wybuchnę i musiałam go gdzieś napisać, uzewnętrznić się, bo aż się we mnie gotuje!!!!

5 grudnia 2011 , Komentarze (1)

To już 50 dni z Wami i tyle samo na diecie, włączając w to 10 dni praktyk i kilka dni grzechów:) a do ślubu coraz bliżej :)
Dziś był dzień ważenia - 68,3kg, wczorajsze ważenie uznaję za anomalię :)

Zrobiłam sobie dziś małe podsumowanie:
* Prawidłowe BMI waha się od 18,5 do 24,9, więc można by powiedzieć, że średnia z tego to 21,7. Nie wiem dokładnie czy mam 170cm czy 171cm wzrostu, więc BMI = 21,7 to waga między 62,7 a 63,4 więc powinnam ważyć ok. 63kg.
* Na początku tego roku ważyłam 77kg, więc moje BMI wynosiło 26,5.
* 50 dni temu ważyłam 71,6kg, czyli schudłam 3,3kg. Troszkę mało jak na tak długi okres, ale zawsze lepiej 3,3kg niż nic :) czyli średnio 0,66kg w 10 dni :) - w takim tempie chudnięcia wagę 60kg osiągnę za 126 dni, czyli za ponad 4 miesiące.
* Poprzedni pomiar wykonałam 7 listopada, więc minął miesiąc, a oto wyniki: przez miesiąc masa ciała spadła o 1,3kg oraz straciłam 3cm z talii, 1cm z brzucha i 3cm z bioder! Wydaje mi się, że to świetny wynik :) !!!