Pamiętnik odchudzania użytkownika:
19stka

kobieta, 33 lat, Tarnów

164 cm, 51.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: -10kg przez wakacje :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2013 , Komentarze (16)

No dziś to ja mogę dzień pochwalić :-)
Temperatura na polu bardzo dobra :-)
I tak w ogóle to dziś dużo dobrej roboty zrobiłam :-)
Umyłam lodówkę, zrobiłam obiad dla siebie i dla męża-co ostatnio nie miało miejsca bo mi się nic nie chciało, byłam na spacerku i w sklepie na szybkich zakupach. Posprzątałam praktycznie w całym domu :-) tylko podłogi zostało umyć, ale to jutro już, bo padam ze zmęczenia. Dużo się dziś nachodziłam. Ale to pewnie i tak nie przyspieszy terminu ;-)
 Coś mnie prawa ręka rwie, chyba nadwyrężyłam.
 Zaraz idę się wykąpać. Odprężyć w zapachu soli lawendowej :-) mmm
A jutro wizyta u gin. :-)
Jestem ciekawa co mi powie ;-)

9 maja 2013 , Komentarze (20)

Geografia mężczyzny:

Od 17 do 70 roku życia mężczyzna jest jak Zimbabwe. Rządzi nim mały
dyktator!!!

Kto stworzył kobietę?

Jak to kto? 4 facetów ale zje**** robotę!
Stolarz- zrobił nogi, które ciągle rozkładają się na boki
Hydraulik-spierd**** bo cieknie co miesiąc
Ślusarz-zrobił zamek do którego pasują wszystkie klucze
Architekt-ten to dopiero spierd****, zaprojektował plac zabaw tuż obok szamba! 

9 maja 2013 , Komentarze (19)

Ja tak właśnie wczorajszy dzień z biegu oceniłam, że będzie super dniem a co się okazało? Że kompletna klapa. Tak mi się nastrój zjarał...o 180 stopni wywrócił do góry nogami.
Dziwnie się czułam. Jak poleżałam to trochę lepiej mi się robiło, ale jak już wstałam to od nowa. Podenerwowanie, szum w głowie, ogólne rozbicie, poczucie beznadziejności...a nogi też mi się zrobiły takie ciężkie.
No masakra, może ja się przejmuję porodem czy wszystko będzie dobrze z dzidzią i w ogóle ze mną. W zasadzie to powinnam olać sprawę i się niczym nie przejmować tylko korzystać z tych ostatnich dni ciąży, bo później to ani się nie wyśpię i ciężko będzie znaleźć czas dla siebie. Najważniejsze żeby wszystko sprawnie poszło. To że będzie bolało to pikuś, oby tylko wszystko się powiodło tak jak trzeba. Oj sama się nastrajam jakoś depresyjnie czy to hormony przedporodowe? 
Chciałabym już mieć to za sobą.
 Dziś oficjalnie kończy się 39 t.c. Niestety nic się nie dzieje.
W dodatku nie mam za bardzo nic do roboty w domu. Pojadę do sklepu może jakoś się odciągnę od tego myślenia. Bo naprawdę momentami muszę się wypłakać heh jakaś depresja przedporodowa czy coś???
Muszę mysleć pozytywnie i powtarzać sobie, że dam radę! :-D

8 maja 2013 , Komentarze (32)

Hej słonka :-)
Jednak nie zostałam w szpitalu :-)
Na takiej wizycie to mnie jeszcze nie było w sensie długiej ;-P
Weszłam do ośrodka o 9.00. Zarejestrowałam się, zważyłam i ciśnienie mi położna zmierzyła i fru znowu czekamy. Kolejka robi się co raz dłuższa, ja byłam 6. Ale co ja tam wczoraj czasu straciłam...ech
Lekarka przyszła dopiero o 10.30 a położna uparcie powtarzała, że o 9.30 będzie. No to ludzi się naszło oczywiście a później długo trzebabyło czekać. I tym sposobem wyszłam stamtąd o 13.30...hehe
MASAKRA jakaś ;-) 
Zrobili mi KTG-w porządku.
CRP-negatywny.;-)
Główka jest jeszcze wysoko a dzidzia ma 3,750 więc gin powiedziała, że jak nie urodzę do niedzieli to prawdopodobnie zrobi mi cesarskie cięcie w niedziele bądź w środę. Heh i bądź tu mądrym jak nie wiesz czego się spodziewać. ;-) Jeszcze mam wizytę w piątek i wtedy się okaże czy dzidzia się coś obniżył.
Tak, że jak tylko wyszłam od niej to bum w samochód i do rodziców popędziłam. Nikomu nawet nie mówiłam, że jadę hehe z mamą przyszłysmy na działkę gdzie chłopaki w tym  mój mąż czekali na gruszki z betonem. Coś się opóźniał przyjazd betonu a grzało niemiłosiernie więc czekali w cieniu. Mężowi nic nie mówiłam, że się tam zjawię, bo ostatnio się mną przejmuje. Jak mam gdzieś jechać to swoją mamę mi oferuje żeby ze mną była. 
heh no ale jak usłyszałam, że główka wysoko i tylko się tam nasiedziałam więc musiałam odreagować i zobaczyć co słychać na działeczce :-)
Teraz mamy już fundamenty i pod dom i pod budynek gosp.z garażem :-) Jest dobrze, tylko wiadomo wszystko kosztuje ;-) ale już jest bliżej niż dalej.
Ja teraz sobie piję kawkę bo już dawno nie piłam a miałam smaka na nią albo na colę a wybrałam kawę ;-)
No i dziś nie zamierzam siedzieć z założonymi rękami. Biorę się za sprzątanie, pieczenie piernika z dżemem i kremem mlecznym :-) mmm
No i oczywiście spacer i parę rundek po schodach sobie zaliczę. Może dzidzia zechce się urodzić :D hi hi
O 9.20 i 21.20 przez 5 dni mam jeść antybiotyk na tego paciorkowca.
Dziś będzie dobry dzień :-) czuję to :-)
Nie będę siedzieć trzeba działać, rozruszać się :-D

7 maja 2013 , Komentarze (35)

Siemanko!
Za 2 godzinki podjadę do ośrodka na wizytę u mojej gin, przebada mnie i powie czy coś się ruszyło. 
Ostatnio jak byłam w niedzielę w szpitalu tak kontrolnie to sama mi się pytała czy chcę zostać. Ja powiedziałam, że jak nie ma takiej potrzeby to nie chce. Wiadomo, że w domu sto razy lepiej, czyt.swobodniej :-))
Jak mi się dziś tak zapyta to jej powiem żeby sama zdecydowała ale nie chce leżeć w szpitalu jeśli nie będę musiała. Przez ostatnie dni w ogóle nie mogę się wyspać, przez ten szpital właśnie, bo myślę, że mnie zapuszkują a mi się nie chce nie potrzebnie tam siedzieć. Kazała mi dużo pić a w domu to ja mam najlepszy dostęp do wodopoju hehe czajnik na zmianę z butelką mineralnej i jakimiś herbatkami owocowymi i ziołowymi.
Wiadomo, że dobro dzidzi najważniejsze więc jakby tylko był znak, że coś się zmieniło od ostatniej wizyty to wtedy chętnie zostanę w szpitalu.
Jak zostanę w domu to pewnie mi każe leczyć tego paciorkowca penicyliną.
No w każdym razie już bym chciała urodzić i mieć stres 
z głowy ;-)
Trzymajcie kciuki za dzidzię żeby jej się umyślało wyjść hi hi 

6 maja 2013 , Komentarze (10)

tak jak w temacie...
Chyba muszę znaleźć złoty środek na moją przypadłość hehe ale w końcóweczce ciąży to już takie wahania nastroju są. Zwłaszcza, że jak się obudzę w nocy to zaraz myślę o szpitalu i o porodzie. Wtedy miesza się moja ekscytacja z podenerwowaniem i dupa zbita bo nie mogę zasnąć. Dzielnie sobie tłumaczę, że to nie będzie nic strasznego i muszę przystopować. Na szczęście po paru minutach znów zasypiam :-)
Tak więc zaraz kładę się spać, zwłaszcza, że wstałam przed 6.00 bo mąż jechał na budowę :-) oj jak fajnie, że coś się dzieje na naszej działeczce :-) kupiliśmy ją z początkiem grudnia i dopiero 2 tyg temu dostaliśmy pozwolenie na budowę. Oj z tym kupnem działki to powiem Wam, że nie było łatwo. Facet podnosił się 3 razy z ceną, w rezultacie daiśmy 8 tys więcej niż było mówione...Ten facet od działki to ksiądz...żeby było śmieszniej i to znajomy taty w dodatku...szkoda gadać...
W dalszym ciągu popijam niezmierzone hektolitry wody i herbatek ziołowych, aby tylko mojemu dzidziusiowi dać pićku jak najwięcej :-)
Skoro wstałam tak wcześnie to jeszcze troszkę poleżałam i hop do łazienki, ubrałam się, zjadłam kanapki i w drogę. Miałam coś do załatwienia w miecie oddalonym o 10 km. Pojechałam sama chociaż mąż chciał żebym z jego mamą jechała w razie czego. Ale że już duża jestem to nie potrzebuję przyzwoitki ;-D no i nic się nie stało, nie urodziłam jeszcze a szkoda. Przyjechałam i sama siedzę już ładnych parę godzin. Porodu brak. Dzidziusiowi się nie spieszy :-) W mieście skoczyłam do biedronki a tu ... zaskoczenie miśki z walentynek im zostały jeszcze ... w sezonie ponad 15zł kosztowały albo 20 nie pamiętam a teraz po 3 zeta no rewelka...tylko miałam dylemat ile wziąć, hehe więc wzięłam 3 takie same-białe z serduszkiem i 1 szarego niby te 3 są takie same ale jak pięknie prezentują się na półce :-D
aaaaa i jeszcze rajstopki na wyprzedaży ładniutkie, nowiutkie, też im widocznie nie zeszły do końca i teraz mieli po 1zł więc ja skorzystałam. Jak się ma biedronkę blisko to polecam podskoczyć z samego rana :-) można trafić na ciekawe obniżki. Po południu już nie ma po co iść znaczy tylko po to co zawsze jest na półkach to można śmiało ;-)
Ja sobie teraz poleżę albo się prześpię ;-) a później rozpakuje towar. Jak wróciłam z miasta to mi się zamarzyła kiełbasa. No i jednak po nią pojechałam do pobliskiego sklepu ;-)
Dokupiłam jeszcze sałatę zieloną i pomidory tak,że nie będzie bardzo tłusto :-) ale za to smacznie.
Nie wiem czy to prawda, ale coś mi się obiło o uszy, że jedzenie ostrych rzeczy w końcu ciąży podobno przyspiesza poród. Słyszał ktoś o tym???

6 maja 2013 , Komentarze (16)

hej! hehe śmieszny tytuł co ? hi hi ;-D
od wczoraj łazi za mną kiełbasa, najlepiej z grilla, wczoraj o takiej marzyłam ale se nie kupiłam. A że mi do dziś nie przeszło to wsiadam w auto i fru zaraz przytargam ze 2 laseczki :-) będzie taka z patelni z cebulą :-) bierze mnie coś na ostre. Myślałam, że już nie będę mieć zachcianek bo to końcówka ciąży i od dawna  na nic specjalnego nie miałam ochoty a tu proszę ;-) ...a godzinę temu zjadłam 400ml lodów z bakaliami :-D
Te co się odchudzają padną ;-)

5 maja 2013 , Komentarze (22)

Hej słoneczka!
Dziś pojechałam z mężem tak kontrolnie do szpitala. Miałam szczęście, że trafiłam na moją lekarkę bo nie wiem czy by mnie tak łatwo przyjęli. Domagali się skierowania na ktg i usg.
Ale że moja gin miała dziś dyżur to nie było problemu. 
Ha słuchajcie. Co prawda dzidzia główkę ma jeszcze wysoko więc z porodu nici, ale wiem, że to na pewno będzie synuś i uwaga już waży 3,750 :-) szczęście mamusi hi hi tylko ciekawe jak jeszcze trochę podrośnie to czy nie będzie cesarskiego cięcia. Nic mi o tym nie wspominali to tylko moje domysły.   Duży chłopak ;-) hehe
No ale ale najpierw było KTG, ruchów troszkę mniej  ale w normie. Ja leżałam a obok mnie siedział mąż i obserwował sprzęt hehe i śmiesznie było bo tak samej no niby też czas leci ale dużo wolniej a tak to się uśmiechnąć można. Np.mąż mówi dzidzia nie kop to mamusię zostawią w szpitalu i takie tam żarciki hi hi 
Później miałam USG wody się nie zmieniły od czwartku.
A na koniec jeszcze było badanie na fotelu. Tak jak pisałam główka wysoko a ta wydzielina to normalna jest. Gin kazała mi zrobić badanie CRP. Już zrobiłam a mąż mi je później odbierze i z tym trzeba jechać we wtorek do ośrodka i się już okaże co dalej ze mną będzie :-)
W nocy budziłam się co dwie godziny a to do wc a to znowu myślałam o szpitalu, że jak dziś pojadę to mnie pewnie tam zostawią. A to znowu małe kotki mi się śniły ... i pieski. ;-)
W sumie gin mi się pytała czy chce zostać na odzdziale czy jeszcze nie. Odp jej, że jak jeszcze nie muszę to nie chcę zostawać i nie wiadomo ile leżeć. Być może we wtorek zostanę ;-)
Lepiej jak tak znienacka weźmie jak naszą vitalijkę Agratakę hehe
miała termin 3 dni po mnie a już dziś trzyma dzidziusia w ramionach :-)
A mojemu skarbowi chyba dobrze u mamusi skoro tyle waży i wyjść nie zamierza :-)
Jakbym już dziś została w szpitalu to by mnie ominęło sprzątanie kuchni i pokoju a tak to wiecie...mam co robić hi hi :-) no przez ostatnie dni to jestem leń ale dziś nabieram ochoty na to sprzątanko. Dzidzia może przyjść lada chwila. Muszę ładnie wypucować mieszkanko na tą okazję ;-D
Po szpitalu skoczyliśmy na targ jeszcze na małe zakupki, małe bo ja tylko 2 pary legginsów sobie dokupiłam bo już nie mam w czym chodzić. A to jest takie ubranie które pasuje do każdej figury i do każdych kilogramów :-)
Pozdrawiam nowoupieczone mamusie i te które na dniach urodzą. Moc jest z nami :-) i nie przejmujemy się duperelamim ;-D
Zgłodniałam. Paaaa :-*

4 maja 2013 , Komentarze (23)

Hej!
Tak po dłuższym zastanowieniu się doszłam do wniosku, że faktycznie nie będę robić nic w kierunku przyspieszania porodu. Tak jak pisałyście skurcze może nadejdą po tych domowych sposobach, ale rozwarcie nie nastąpi tak szybko i co wtedy? A no nic innego jak tylko ból. 
Co ma być to będzie. Byle do wtorku dotrwać i już mądra ginekolog niech zdecyduje co ze mną dalej. Jak nie zdecyduje o porodzie to chociaż położy mnie na odzdziale :-) zawsze to bezpieczniej, bo badania będą robić i rękę trzymać na pulsie. :-)
Tylko ja nie wiem co z tymi wodami. Ciągle mam wrażenie, że coś mi wycieka. 
Wycieka tylko nie wiem dokładnie co to...bezbarwna wydzielina albo te wody nadal. Nie wiem co jest grane. 
Zwłaszcza jak siedzę to od czasu do czasu coś tam poleci.
Kurcze ale brzydka pogoda...pada i pada cały czas.
Mąż pojechał na działkę i załatwia jeszcze materiał do budowy. A ja się nudzę. Czytałam książkę ale była tak ciekawa, że skończyłam ją szybko. Tak, że teraz nie mam co czytać. ;-) chyba, że Biblię bo tak to nic innego nie znajdę w tym domu. :-)
Zobaczymy może ze szwagrem później też podjedziemy na działkę o ile nie będzie padać. Może tam nie jest taka tragiczna pogoda, bo to 16 km różnicy w końcu.
Oki idę na śniadanko, bo dzidzia kopniaczki mi daje na znak, że głodna jest :-D a to cieszy mamusię i to bardzo :-)

3 maja 2013 , Komentarze (21)

Trzymam się zaleceń lekarki czyli dużo piję i żeby było śmieszniej im więcej piję tym bardziej mnie suszy ;-) Jak na taką ilość wypitej wody mało chodzę na siusiu. Być może przyrastają wody płodowe wokół dzidziusia i dlatego to tak. Oby tak było ;-)
Mąż mnie pilnuje żebym dużo leżała i na lewym boku.
Z początku mi ta pozycja nie przypasowała, bo dzidzia się mi wbijała pod żebro. Teraz jest ok.
No i zaczął się kochany 39 t.c. :-)
Skoro mam mało wód to jedyną oznaką porodu pewnie będą skurcze... czekam na nie z niecierpliwością ;-)
Wizyta dopiero we wtorek...ech...długo.
Zjadłam kaszkę kukurydzianą na mleku z dżemem truskawkowym i teraz mnie rozpala bo jadłam gorącą.
Byliśmy z mężem na majówce a nasza dzidzia jak to ona ruszała się w takt pieśni kościelnych hehe

Może znacie jakieś metody na to żeby skurcze mnie chwyciły?
hehe tylko coś oprócz seksu ;-)