Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młodą mamą trójki dzieci siedzącą w domu. Lubię rysować w wolnych chwilach i pisać twórcze opowiadania. Odchudza
m
się bo chce wyglądać lepiej i podobać się przede wszystkim sobie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43948
Komentarzy: 287
Założony: 22 lutego 2010
Ostatni wpis: 18 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ewi44

kobieta, 36 lat, Grajewo

157 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Cel I:80 kg Cel II:70 kg Cel III:60 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lutego 2017 , Komentarze (1)

Odwiedziła mnie dzisiaj franca i zostanie pewnie do niedzieli. Przez noc już tak napuchłam że trzeba było dość mocno naciągnąć stanik żeby go dopiąć. 

Przyznaję się wczoraj zgrzeszyłam. Mąż z myślą o romantycznym wieczorze wrócił do domu z buteleczką likierku. Wiedział że na alko pozwolę sobie tylko raz  w miesiącu i zapytał czy mogę własnie teraz zrobić przerwę. Do sałatki greckiej wypiłam 100 ml pysznej pigwowej nalewki.
Nie ukrywam, że mam dziś wyrzuty sumienia i chcąc się podbudować pobuszowałam po internecie szukając informacji o alkoholu na diecie. Znalazłam taki oto artykuł na blogu

http://www.codzienniefit.pl/2015/08/jak-czesto-moz...

Co myślicie o tym cheat meal? Czy któraś stosuje tę zasadę? Nie chodzi mi o to żeby usprawiedliwiać każde odstępstwo od diety, ale o to czy to działa? Czy nie ma wpływu na efekty, np spowolnienie spadku wagi? 

Menu na dziś:

I śniadanie: placuszki z maślanki: 3 łyżki mąki pełnoziarnistej np gryczanej+ 1 jajo całe+ 50 g maślanki(u mnie truskawkowa, ale najlepiej naturalna). Na usmażone placuszki położyć rozgniecionego banana i posypać łyżką migdałów.

II sniadanie: 250 ml maślanki mango-kardamon + 50 g serka wiejskiego naturalnego. (Jest to moje śniadanie nie od dietetyczki. Mam w lodówce zapas maślanki jeszcze 1.25 litra, a nie ma amatora na nią.)

Obiad: Spaghetti z awokado

Podwieczorek: pomidory z kiełkami: 120 g pomidora+ 3 łyżki kiełków brokuła+ pół łyżki nasion słonecznika+ łyżka soku z cytrynu+ rozmaryn suszony+ olej rzepakowy pół łyżki.

Kolacja: Kanapki z bazyliowo-kurczakową pastą: 80 g upieczonego bądź ugotowanego mięsa z kurczaka (udka lub pierś) zmiksować z jednym jajkiem ugotowanym na twardo i 4 listkami świeżej bazylii, doprawić. Pastą posmarować 3 kromki chleba razowego, posypać 2 łyżkami kiełków brokuła. Zjeść z jednym pomidorem.

Aktywność na dziś to min 45 minut ćwiczeń.

Pobuszuję jeszcze po pamiętnikach i po 12 jadę po dzieciaki do szkoły.

14 lutego 2017 , Komentarze (1)

No właśnie. Wczoraj była taka sytuacja że nie dałam rady przypilnować godzin posiłków, nie ćwiczyłam, mało wody wypiłam i na koniec dnia byłam taka wściekła że hej. Calutki dzień męczyłam się nad jednym portretem; szlag mnie trafiał kiedy nie wychodziło mi tak jak chciałam. Kiedy uporałam się z rysunkiem było już po 20.00. Czas na kolację i spać po 22.00

Aaa w międzyczasie wyszło że dzisiaj siostrzeniec męża do nas miał przyjechać a chałupa wyglądała jak po jakimś tornadzie. Dzisiaj tez w szkole dzieciaki miały słodkie walentynki więc ciasto też piekłam wczoraj. Jeden wielki galimatias. 

Od rana sprzątanie. Upociłam się jak świnia. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Właśnie oddałam rysunek, ciasto dzieciakom smakowało, w domu pól  blachy zostało więc mąż też skorzysta. W końcu na diecie za często piec tych ciast nie będę.

Dziś i jutro już robię sobie wolne od rysowania, a czekają kolejne zamówienia.

Menu na dziś:

I śniadanie: 3 kromki chleba razowego+ 3 plasterki szynki z kurczaka+ 1 jajo na twardo+ sałata, szczypiorek i pół papryki.

II sniadanie: koktail z gruszki, kiwi i jogurtu naturalnego z pestkami dyni

Obiad: Udka kurczaka pieczone w folii + porcja ziemniaków gotowanych+ sałatka z kiszonek kapusty

Podwieczorek: Makaron z cikinii na surowo

Kolacja: Sałatka a'la grecka.

13 lutego 2017 , Komentarze (2)

Witam poniedziałkowo. 

Weekend minął mi bez większych odstępstw.

Sobota ok, zgodnie z planem zaś w niedzielę musiałam ostro pokombinować z porami posiłków. I Śniadanie o 7.30, na 8.00 do kościoła, II śniadanie o 10.00 bo na 11.00 umówiliśmy się z kuzynem męża na odwiedziny. W gościnie bez obiadu, za to dwie kromki razowego chlebka z wędlinką i pomidorkiem o 12.00 i 0 13.00. Od razu po gościnie wiozłam zamówienie, zakupy i w domu byłam przed 17.00. Potem dania już prawidłowo:

Podwieczorek: deser kiwi

Kolacja: zapiekanki z pieczarkami: 2 kromki chleba graham+ łyżeczka masła extra+ 3 łyżki kiełków brokuła+ 30 g sera mozarella+ 4 pieczarki+ 100 g pomidorków koktajlowych.

Mam też za sobą kolejny mały sukces. Mąż zamówił pizzę i nie ugryzłam nawet kawałka. Jestem z siebie dumna. W piątek zrobię sobie na obiad pizzę taką z dużą ilością warzyw.

Przez ten tydzień już nic nie powinno zaburzyć mojego planu. 

Na dniach spodziewam się @ więc puchnę. Wczoraj rano jak założyłam stanik to był w sam raz a pod wieczór już wrzynał mi się w skórę. 

Zastanawiam się tez nad tą wyciskarką z biedronki co teraz jest w sklepach. Jak myślicie warto? Czy lepiej odłożyć na lepszy sprzęt? 

Menu na dzisiaj:

I śniadanie: owsianka na mleku z kiwi, żurawiną i pestkami słonecznika

II śniadanie: kanapka z kurczakiem

Obiad: Ryba po włosku

Podwieczorek: Sałatka z roszponką

Kolacja: Kanapki z pastą drobiową z curry.

Wieczorkiem dodam przepisy jeśli coś przypadnie mi do gustu.

Spadam rysować.

Miłego dnia.

11 lutego 2017 , Komentarze (1)

Tak. Należało mi się zrobić wczoraj odpoczynek. Czułam że mięśnie nie dają rady. Łącznie ćwiczyłam chyba z 15 min + plus domowa zumba(tylko 10 min dla rozruszania się) zamiast rowerka. Czułam jak mięśnie palą, jakbym miała zakwasy których już mieć nie powinnam.

Musze zmienić zestaw ćwiczeń bo to co teraz wałkuję od dwóch tygodni i już staje się monotonne. Muszę dać nogom odpocząć i skupić się na brzuchu. Może A6W? Macie swoje sprawdzone ćwiczenia? Może z czasem odłożę sobie na trenera który dobierze ćwiczenia pode mnie. Póki co muszę działać sama. A brzuch to u mnie najgorszy mankament.

Hm... Powiem szczerze nie myślałam ze tak łatwo przyjdzie mi wyzbyć się niezdrowych nawyków, a miedzy innymi dojadania po dzieciach. To była moja zmora. Kończyłam po dzieciach obiadki, kończyłam po nich słodycze, bułeczki itp.  Mój mąż już wie że ja kończyć po dzieciach nie będę, więc narażając się na potyskiwania teściowej niedojedzone resztki z talerza wędrują do wiaderka dla podwórkowych piesków(oczywiście po uprzednim rozdzieleniu tego co może im zaszkodzić).

Menu na dziś:

I śniadanie: Owsianka piękności: szklanka mleka+ 4 łuyzki płatkow owsianych+ łyżka pestek słonecznika+ kiwi lub granat

II sniadanie: Sałatka nicejska: pól wedzonej makreli+ 5 lisci salaty lodowej+ jedno jajo na twardo+ pomidor

Obiad: Ryżotto z kurczakiem

Przekąska: Zielone smoothie oczyszczające

Kolacja: Zupa krem z brokuła

Ćwiczenia na dziś: 10 min twister+ 20 min jakichś ruchowych.

Teraz pokażę Wam moje wczorajsze wysyłanie

Pomyślałam że nie będę więcej zaśmiecała pamiętnika zdjęciami rysunków a najzwyczajniej w świecie będę wstawiała linki. Więc kto będzie miał ochotę to zajrzy, a kto nie to nie.

Moje rysowanie- Elwira Rogińska

Pozdrawiam. 

10 lutego 2017 , Komentarze (5)

Jest aktualizacja paska: 85 kg czyli -1.5 kg od zeszłego piątku. :D:D:D8)A więc dieta działa. Cieszę się ogromnie. Dostałam kolejnego dopingującego kopa. Za tydzień kolejne ważenie i mierzenie. Zobaczymy co dają ćwiczenia.

Wiadomo że z czasem spadki nie będą takie imponujące, ale ucieszę się kiedy zobaczę 7 z przodu. Po ostatnim porodzie 80 kg było dla mnie granicą której nie chciałam przekroczyć. Nie udało mi się i im więcej przybierałam ponad 80 kg tym gorzej się czułam. 

Mąż kochany stwierdził że coraz trudniej będzie mi odpędzić się od niego kiedy będę stawała się atrakcyjniejsza. Stwierdził że już się zmieniam i tą zmianą rozbudziłam i tak pobudzonego zwierza.<3

Wczorajsze menu zaliczone na 5-. Na kolację nie było zupy tylko hamburger drobiowy wg przepisu na sobotnią kolację. 

Dzisiejsze menu:

I śniadanie: 3 łyżki płatków owsianych ugotowanych na szklance mleka+ pół jabłka+2 łyżki suszonej żurawiny+ łyżka pestek dyni.

II śniadanie: Koktajl: 1 kiwi+ 1 jabłko+ 200 g jogurtu naturalnego

Obiad: Ryba pieczona z warzywami: 150 g filetu z dorsza+ 3 plasterki cytryny+ przyprawy wg uznania. Warzywa na patelnię pół paczki ugotowane na parze+ 50 g kaszy jaglanej

Przekąska: 150 g serka wiejsckiego+ 2 łyzki suszonej żurawiny+ 15 g orzechów włoskich

Kolacja: Kanapki z pastą z makreli: 60 g makreli bez ości zmiksować z 50 g cebuli, 2 łyżeczkami posiekanej natki pietruszki i 70 g startej czerwonej papryki. Pastą posmarować dwie kromki chleba żytniego, położyć sałatę i ogórka.

Ćwiczenia dziś tak jak wczoraj. W rekompensacie za środę. Na brzuch, nogi, ramiona, pośladki, twister 10 min i rowerek 30 min.

Kończę dzisiaj karykaturki i po południu do wysłania idą dwie. nie ukrywam ze Vitalia zabiera mi trochę czasu, ale jakoś tak lepsza motywacja jest kiedy widzi się efekty u innych.

Do jutra. Nie grzeszcie dzisiaj, odepchnijcie pokusy i wygońcie lenia z tyłków. :)

9 lutego 2017 , Komentarze (3)

Przestało padać. Wczoraj tak dosypało że ledwie wyjechałam samochodem po dzieci do szkoły. W mieście podobno też nie za ciekawie było. Mąż do pracy też nie pojechał bo nie było pewne czy da radę wrócić. Pod wieczór pogoda się uspokoiła i odśnieżyliśmy, a dzisiaj najmłodszy do przedszkola poszedł.

Podsumowanie wczorajszego dnia. Dowiedziałam się że nie lubię cieciorki z puszki. Kolejne danie, które dołącza do listy "Do poprawki". Z większą ilością pomidorów wchodzi. Od diety nie odstąpiłam. Sukces!!!  Ćwiczenia były prócz rowerka, czyli ok 20 min. 

O 18 przyjechała znajoma pani logopeda i zakładaliśmy jej stronę internetową. Zeszło nam ponad godzinę i do kolacji miałam już niewiele czasu. Ważne jednak że ćwiczenia były.

Menu na dzisiaj:

I śniadanie: Placuszki owsiane z 2 jaj wymieszanych z 4 łyżkami płatków owsianych i łyżką suszonej żurawiny. Na nich starta gruszka i posypany cynamon.

II śniadanie: Sałatka makaronowa z warzywami: pół czerwonej papryki+3 sztuki pieczarek podsmażonych na łyżce oleju+ 10 g posiekanego szczypiorku lub cebuli+ 35 g makaronu pełnoziarnistego ugotowanego al dente+ łyżka jogurtu naturalnego
+ przyprawy wg uznania

Obiad: Drobiowe kotleciki z kaszą bulgur+ surówka z kapusty kiszonej

Przekąska: Smoothie z jarmużu z jabłkiem i limonką

Kolacja: Zupa krem z brokuła. 

Ćwiczenia: ogólne brzuch, nogi, ramiona 20 min+ twister 5-10 min+ rowerek 30 min

Jutro ważenie, ach nie mogę się doczekać.

Powodzonka i wytrwałości w diecie.

8 lutego 2017 , Komentarze (3)

Mamy środę a mnie już nosi żeby na wagę stanąć. Franca jedna jak kusi. :P

Portret zawiozłam, spodobał się i ogromnie mi przyjemnie z tego powodu. Fajnie  że i Wam się podoba moja praca. Teraz mam same karykatury do zrobienia (w tym dwie na wysyłkę) to jak dostanę pozwolenie to pokażę jak mi idzie.

Opracowałam sobie mniej więcej plan ćwiczeń. Ćwiczyć będę w poniedziałki, środy, czwartki i soboty. Ćwiczenia na brzuch, nogi, uda, pośladki i ręce do tego rowerek. 

Aby do 13 lutego, potem będę miała więcej czasu, to jak się wprawię to dodam inne krótkie ćwiczenia w pozostałe dni, ale tak żeby nie przećwiczyć się.

Dieta jak na razie idzie świetnie. Jedynie będę musiała skonfrontować przepis na obiad wczorajszy bo nie bardzo mi wchodził. Zrobiłam klopsików więcej na zapas i zawekowałam. Wykorzystam je w czwartek a potem aż w sobotę za tydzień. Jedynym odstępstwem od diety była mandarynka- 3 cząstki i jeden chrupek kukurydziany.

Moje dzisiejsze menu:

I śniadanie: grzanki z awokado i twarożkiem. 4 kromki chleba razowego żytniego+ pół rozgniecionego awokado+ 50 g twarożku zmieszanego ze szczypiorkiem i doprawionego wg uznania+ sałata 2 liście. 

II śniadanie: Sałatka makaronowa. 100 g groszku mrożonego(ugotowanego)+ pół łyżki oliwy z oliwek lub oleju+ pół czerwonej papryki+ 35 g makaronu penne+ 1 pomidor

Obiad: Pierś kurczaka w warzywach + ryż naturalny.

Podwieczorek: kanapka z wędliną i pomidory z jogurtem

Kolacja: cieciorkowa radość: szczypiorek+30 g mozzarelli+ 100 g pomidora+160 ciecierzycy w zalewie+ kolendra 8 listków+ pół łyżki oliwy.

No dzisiaj z mojej strony tyle. Za oknem zamieć. Jutro jak nie przestanie padać najmłodszy nie pójdzie do przedszkola bo nie dam rady wyjechać.

Po południu poczytam co tam u Was.

Miłego dzionka i zero pokus.

7 lutego 2017 , Komentarze (7)

Witam.

Zima zaatakowała pelną parą. Śnieg tu nie pada tylko do*****ala. Miszkam na wsi na dodatek w polu. W promieniu 0.5 km brak domów. Jak porządnie dosypuje tak jak dzisiaj to wyjazd z domu mamy cięzki.

Mam jeszcze trochę rysowania walentynkowego, dzisiaj wiozę pierwszy walentynkowy prezent. Ta dziewczyna to nie ja.

Odebrałam dietę. Szczerze mówiąc nie myślałam że tego jedzenia będzie aż tyle. Mam wręcz wrażenie że się przejadam. Tak wyglądało wczorajsze menu

Przekąska ok ale obiad i kolacja masakra. Stanowczo za dużo.

Mogę zamieniać miejscami obiad i przekąskę i chyba tak zrobię. Godziny posiłków oczywiście zależą od tego o której danego dnia wstanę. W piątek zweryfikuję wpływ nowej diety na wagę. 

Menu na dzisiaj:

I śniadanie: kasza 5 łyżek+ szklanka mleka chudego+ 1 mała obgotowana gruszka

II śniadanie: Koktajl z gruszką i jabłkiem + łyżka otrębów owsianych

Obiad: Drobiowe pulpeciki

Przekąska: Kanapka z kurczakiem

Kolacja: Sałatka z rzodkiewkami

Kontrola u dietetyczki za miesiąc 6 marca. Na zakupy na tydzień wydałam 80 zł. Parę rzeczy jeszcze nie kupiłam, ale to takie co mogą się zepsuć. 

Mam teraz pytanie. Czy chcecie żebym wrzucała tu menu na każdy kolejny dzień? Wiadomo dieta jest indywidualna, ale zawsze mogę w ten sposób podsunąć pomysł na posiłek.

Lecę pracować.

Udanych starań.

6 lutego 2017 , Komentarze (3)

Hej ho czołem kluski z rosołem.

Nie wytrzymałam i stanęłam na wagę. 86 kg :) Nie wpisuję do paska bo prawidłowe ważenie w piątek. ale tak dla kontroli daje mi niezłego kopa żeby się starać. Nie mogę się doczekać mojego nowego menu.

Dzisiaj nie pisze co zjem bo sama nie wiem. Dopiero śniadanie zjadłam mleko i pszenica ekspandowana.

Starsze dzieciaki już mam wyprawione do szkoły (jeżdżą autokarem). Młodszy zaczyna przedszkole dopiero o 9.00. Mąż go zawiezie do przedszkola, a ja w tym czasie pojadę. Przed dietetykiem muszę odebrać nowe okulary. W ciągu dwóch lat strasznie popsuł mi się wzrok. Pewnie od rysowania i wzmożonej pracy oczu.

Ciesze się że to koniec ferii. W końcu kilkugodzinna cisza. U mnie z trójką dzieci to ciągle jakiś rumor, kłótnie, krzyki, dokuczanie jeden drugiemu. U Was też tak jest?

Lecę myć głowę i budzić śpiocha.

Trzymam kciuki za dzisiejsze starania dla wszystkich. Powodzenia.

5 lutego 2017 , Komentarze (1)

Witam w ten niedzielny późny poranek. Za oknem piękne zimowe widoki.

Dzisiaj już więcej wolnego czasu. Mąż mój w końcu w domu, cały tydzień wychodzi po 9.00, a wraca ok 20.30. Wolne tez od pracy która jest także moim hobby ale o tym później.

Rozliczenie poprzedniego dnia wychodzi dość dobrze. 1,5 l wody, posiłki godzinowo i wg planu, ćwiczenia razem z rowerkiem 50 min. Tylko że jeden drink przy sobocie się pojawił. Nie wiem nawet czemu go wypiłam, za bardzo nie smakował ale może dla umilenia czasu z mężem przy filmie? Teraz będę grzeczna.

Dzisiaj: 

I śniadanie: 3 kromki razowego+ 3 plasterki wędlinki+ ogórek+ kawa z mlekiem

II śniadanie: Twaróg ze szczypiorkiem i pomidorkiem+ chlebek razowy

Obiad: kurczak z ryżem.

Podwieczorek: jakiś owoc

Kolacja: jogurt 

 Tak pomyślałam, że skoro trochę czasu tu zagoszczę to warto coś więcej o sobie napisać.

Trójka dzieci w domu. Córka (10 lat) w tym roku do Komuni, dwoje synów (9 i 4 lata). Ja jestem, jakby to można było nazwać, kurą domową. Prócz sprzątania oraz gotowania zajmuję się tez swoim hobby którym jest rysowanie. Od okresu przedświątecznego to bardziej zarabianie na hobby niż czerpanie z niego przyjemności, a co za tym idzie dużo czasu spędzonego na siedząco przy biurku. Liczę że po walentynkach wszystko się uspokoi.

Siedząca praca nie jest dobrym sprzymierzeńcem w walce z kilogramami. Ponad cztery lata temu sukcesywnie szło mi te odchudzanie. Pozbyłam sie wtedy ok 15 kg , potem przeszłam operację usunięcia woreczka żółciowego i po jakimś czasie wróciło ok 5 kg. Nie zdążyłam się tego pozbyć bo zaszłam w ciążę. po ciąży było 79 kg, z resztą zostało z tego czasu kilka wpisów. Oczywiście próba nieudana, równocześnie więcej czasu spędzałam przy biurku a waga nie pilnowana przez ok dwa miesiące wzrosła do 85. Ostatnie pół roku to dla mnie wahania miedzy 85 a 88. Omijanie posiłków, chodzenie na głodnego, małe ilości wypijanej wody i nawet pilnowanie tego co się je nie dawało skutków. Właśnie zbliżająca się Komunia zmotywowała mnie żeby coś w końcu zrobić. Odłożyłam pieniądze na wizyty u dietetyka, przygotowałam męża na zbliżające się miesiące. Czekam teraz na wiosnę i w miarę cieplejsze dni żeby zacząć jeździć normalnym rowerem. Kręcenie w miejscu na stacjonarnym staje się zbyt monotonne i dłużej jak pół godziny się nie da.

Udanej niedzieli. Życzę Wam zero pokus i dużo silnej woli w wypadku wypadów poza dom.

Pozdrawiam.