Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nieznajoma52

kobieta, 67 lat, Cieszyńskie

158 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zmieścić się w letnie ubrania z 2011

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 września 2015 , Komentarze (20)

Cały dzień spędziliśmy na zwiedzaniu pięknej stolicy Gruzji. To miasto ma klimat. Jestem nim zauroczona. Zwiedzanie zaczęliśmy od katedry Świętej Trójcy. To największa prawosławna świątynia Gruzji. Już z daleka lśniła w słońcu jej pozłacana kopuła.

Tutaj główne wejście.

No i jeszcze wnętrze katedry

Poprosiłam o zrobienie mi zdjęcia z Narikałą (po gruzińsku Niższa Twierdza) w tle.

Dla odmiany nowoczesna część Tbilisi. Pałac Sprawiedliwości i jeszcze nieotwarta galeria sztuki.

Najnowszy most zwany przez mieszkańców Podpaską. Ciekawe dlaczego:D

Oczywiście poprosiłam o zdjęcie w Podpasce;)

A to Pałac Prezydencki.

Wjechaliśmy kolejką pod posąg Matki Gruzji. Jest to 20–metrowa postać kobiety. W jednej dłoni trzyma miecz (na wrogów), w drugiej kielich wina (dla przyjaciół).

Schodząc z Twierdzy Narikała mieliśmy znakomity widok na dachy Łaźni Carskich.

W Tbilisi przedstawiciele różnych kultur i religii żyją ze sobą w zgodzie, a ich siedziby stoją blisko siebie.

Oto wnętrze meczetu.

A to wnętrze synagogi.

A tu z kolei pomnik wystawiony najbardziej znanej aktorce Gruzji.

W Tbilisi potrafią ciekawie wykorzystać stare tramwaje.

Wnętrze słynnej katedry Sioni.

I jej największy skarb. Za tymi ornamentami ukryta jest relikwia krzyża świętej Nino.

Trafiliśmy do urokliwego zakątka.

Było tu wejście do małego teatru...

atrakcyjnie wyeksponowane obrazy...

oraz oryginalna Wieża Zegarowa...

i piękne mozaiki na niej.

Na peryferiach Tbilisi, na małym skwerku jego imienia, stoi popiersie Lecha Kaczyńskiego.

Na tym skończył się program zwiedzania Tbilisi...ale nie Gruzji:)

19 września 2015 , Komentarze (20)

Na WO czuję się fantastycznie. Po drugim tygodniu w pomiarach 11 centymetrów mniej.

Trzeci dzień zwiedzania zaczął się od Gruzińskiej Drogi Wojennej jest to jedyna tranzytowa, lądowa droga pomiędzy Armenią, Gruzją i Rosją. Ma 208 kilometrów, a najwyższy jej punkt, to Przełęcz Krzyżowa (2380m n.p.m.). My zatrzymaliśmy się w bardzo ciekawym punkcie widokowym.

Malowidła przedstawiają Matkę Gruzję

Postacie z bajek

Bohaterów wojennych

Widok gór mimo niesprzyjającej pogody robił wrażenie.

Podróżowaliśmy samochodami z napędem na cztery koła. W końcu dotarliśmy do położonego na wysokości 2170m n.p.m. kościoła Świętej Trójcy .

Na fasadzie kościoła znajduje się wiele interesujących, kamiennych rzeźb. Ta spodobała mi się najbardziej.

W miasteczku Kazbegi zwróciłam uwagę na ten stary, piękny dom. Jest tam teraz wypożyczalnia sprzętu sportowego.

A to kamienna miniatura kościoła. W tym rejonie często zdarzają się trzęsienia ziemi. Podobno każdy kościół miał takie miniatury. Dlaczego? Pomagały odbudować kościół zniszczony przez trzęsienie ziemi.

Przejeżdżaliśmy też koło takiego ciekawego zjawiska krasowego. Podobnie jak w tureckim Pamukkale woda pozostawiła niezwykłe, przypominające fale, osady wapienne.

Przy drodze, szczególnie w miejscach atrakcyjnych turystycznie stoją stragany z pamiątkami, które same w sobie są atrakcją.

Pod wieczór dojechaliśmy do Monastyru Dżwari, zbudowanego pod koniec VI wieku.

Młode pary chętnie robią sobie tutaj zdjęcia.

Spod monastyru rozciąga się wspaniały widok na starą stolicę Gruzji Mcchetę położoną w rozwidleniu dwóch rzek – Kury i Aragwi.

A to zbliżenie katedry zwanej Drzewo Życia. Jest to bardzo ważne dla Gruzinów, święte miejsce.

Później gdy dotarliśmy na nocleg ( jeden z trzech w Tbilisi ), była fantastyczna kolacja z programem folklorystycznym. Niestety zdjęcia hotelu nie zrobiłam, a szkoda, bo był wart uwagi. Natomiast biesiadowaniu w Gruzji poświęcę osobny wpis.

Bo ciąg dalszy zapewne nastąpi:)

9 września 2015 , Komentarze (24)

Na początek chcę się pochwalić, pierwszy tydzień WO za mną. Jest mnie mniej o 3 kilo, 14 centymetrów i 2% tkanki tłuszczowej. Po pomiarach radosna jak skowronek potuptałam do pracy i wróciłam do domu, robiąc 13 kilometrów.

Teraz będzie o drugim dniu objazdu Gruzji.

Rozpoczęliśmy go od Muzeum Stalina w Gori. Co może dla nas być dziwne oni tam Stalina bardzo lubią. Chociaż z drugiej strony, ekonomia - dzięki wycieczkom mają dobrze płatna pracę. Muzeum bardzo okazałe. A w nim pełno fotografii, dokumentów, obrazów i mebli. Tu na przykład widać młodego Stalina i jego rodziców.

A tu Stalin z młodszym synem. Ten miał szczęście i przeżył wojnę. Może tatuś bardziej go lubił.

Ciekawostką jest też salonka, którą podróżował Stalin.

We wnętrzu salonki najciekawszy był salon. Tutaj odbywały się spotkania i narady.

Drugi punkt programu - skalne miasto Upiscyche powstałe w X w p.n.e. Nad całością góruje cerkiew z XII w wzniesiona na miejscu pogańskiej świątyni.

Zrobiłam sobie zdjęcie w jednym z korytarzy w skalnym mieście, A co:)

Najlepiej zachował się teatr.

Mnie bardzo podoba się ten fragment. Czyż nie wygląda jak twarz ludzka?

A tu widok ze skalnego miasta na okolicę.

Po obiedzie pojechaliśmy Gruzińską Drogą Wojenną do twierdzy Ananuri. Tutaj ona w całej okazałości. Niestety pogoda zdjęciom nie sprzyjała.

W murach otaczających twierdzę zachowało się kilka baszt. A to Baszta Szeupowari.

Bardzo spodobało mi się wnętrze kolejnej baszty.

Mury Kościoła Wniebowzięcia zdobią piękne, kamienne rzeźbienia przedstawiające wielki krzyż i winorośle zjadane przez jelenie.

We wnętrzu kościoła znajdują się piękne freski. Niestety uszkodzone przez pożar w XVIII wieku.

Po dniu pełnym wrażeń już tylko jazda na nocleg do narciarskiego ośrodka. Autokar piął się na szczyt góry, aż nagle znaleźliśmy się ponad chmurami:)

Ciąg dalszy zapewne nastąpi:)

7 września 2015 , Komentarze (22)

Wróciłam do diety WO. Jem głównie surowe warzywa oraz jabłka. Popijam wyciskanymi na świeżo sokami warzywnymi oraz ziołowymi herbatami. Aktywność fizyczna - moje ulubione, długie spacery szybkim krokiem. Coś ja do innych ćwiczeń nie mam serca :D Więcej o moim WO napiszę następnym razem.

Bo teraz wpadłam na pomysł, żeby opowiedzieć Wam o mojej tegorocznej wycieczce do Gruzji. Tak jak dieta dzieli się na kolejne dni, tak i ja podzielę się swoimi wrażeniami w odcinkach.

Pierwszy dzień to właściwie podróż do Gruzji i wieczorna biesiada przy świetnym gruzińskim winie. Właściciela knajpki chyba zasmucił widok naszego pustego stołu bo przyniósł nam sporą deskę serów. Sery były tak pyszne i tak dobrze komponowały się z winem, że nie wkurzyło nas nawet to, iż dopisał nam te sery do rachunku.

A drugiego dnia zaczęła się nasza wielka przygoda z Gruzją. Na początek zwiedzanie Batumi. Piękne miasto w którym wymieszana jest nowoczesna zabudowa taka jak Hotel Radison Blu ...

...z zaniedbanymi, gruzińskimi domostwami.

Albo inny przykład- z centrum rozrywkowo-gastronomicznego Batumi zwanego Piazzą oglądaliśmy piękny ormiański kościół św. Grzegorza .

W tej Wieży Zegarowej znajduje się hotel z 16 apartamentami dla nowożeńców. Podobno każdy urządzony jest w zupełnie odmiennym stylu.

Będąc w Batumi nie można pominąć Ogrodu Botanicznego. Największe wrażenie wywarły na mnie młode drzewa tulipanowca rosnące gęsto na połamanym starym tulipanowcu.

Kolejnym punktem programu była wycieczka jeepami do wysoko położonego klasztoru Gelati. W kompleksie znajdują się trzy kościoły. Katedra Matki Boskiej, kościół św. Jerzego, kościół św. Mikołaja oraz dzwonnica i Akademia – szkoła klasztorna.

Wnętrze katedry wypełniają piękne, stare freski z XII wieku

Kompleks klasztorny ufundował król Dawid Budowniczy, który kazał się pochować w podłodze Bramy Południowej. Ponoć wolą jego był,o by pielgrzymujący do klasztoru szli nad jego grobem.

Przed klasztorem stała taka wołga. Dobrze, że nie czarna:)

Do autobusu przesiedliśmy się w Kutaisi na Placu Dawida Budowniczego. Wspaniałą ozdobą tego placu jest fontanna ze złoconymi figurami zwierząt - motywy nawiązujące do mitologicznej Kolchidy.

Na nocleg zatrzymaliśmy się w bardzo ciekawym hotelu powstałym w dawnych koszarach carskich. Duża część tych koszar jest do dziś nieodbudowana.

A tak wyglądał nasz pokój. Dwójka, a do tego jeszcze duża łazienka.

Ciąg dalszy nastąpi...;)

30 sierpnia 2015 , Komentarze (25)

Dawno nie pisałam, ale nie mogę sobie odmówić przyjemności opowiedzenia Wam o spotkaniu w Sielpi. Przed tym spotkaniem znałam tylko Małgosię Bielską. To dzięki Niej dotarcie tam i powrót do domu przestały być dla mnie problemem. W Sielpi poznałam dziesięć nowych, bardzo sympatycznych osób. W piątek, gdy już wszyscy byliśmy na miejscu i w komplecie, posililiśmy się przepysznymi pierogami i wyruszyliśmy nad zalew. Plaża świeciła pustkami, za to okoliczne stragany były oblegane. Po powrocie ze spaceru - obżarstwo i długie wieczorne rozmowy. Wieczorne he he, skończyły się po pierwszej w nocy.

W sobotę po śniadaniu poszliśmy na wspaniałą włóczęgę po Piekle i Niebie.

Między innymi zobaczyliśmy takie skałki

Po obiedzie większość z nas ruszyła na kolejny spacer. Przeszliśmy przez ładny, nowoczesny most, a dla równowagi obejrzeliśmy coś starego - ruiny pałacyku i fabryki Staszica. Na obydwu spacerach przemierzyliśmy aż dwadzieścia dwa kilometry. Nic dziwnego, że wieczorem oddawaliśmy się już tylko radości rozmawiania i ucztowania. Od dawna tyle się nie śmiałam. Na sen i tym razem nie zostało nam za dużo czasu.

W niedzielę, po wspólnym śniadaniu, zaczęliśmy się z wolna żegnać. Pierwsi wyjechali Mada z mężem, śpieszyli się zdobywać szczyty Gór Świętokrzyskich. Później w drogę ruszyła Renia z mężem. Sfotografowałam Ją w wygranej za witalijkową aktywność bluzce.

Prawda, że prezentuje się w niej wspaniale?

Wczesnym popołudniem i my wyjechaliśmy w drogę powrotną do Bielska.

Weekend w Sielpi zaliczam do najbardziej udanych tegorocznych spotkań. Korzystam z tej okazji i jeszcze raz dziękuję Dorocie i Piotrowi za tak wspaniałą organizację imprezy. A wszystkim uczestnikom dziękuję za pyszną zabawę.

3 kwietnia 2015 , Komentarze (19)

Dzisiaj chcę wszystkim znajomym i nieznajomym;) złożyć życzenia

Zdrowych i radosnych świąt w gronie bliskich osób. 

Do życzeń dołączam kilka moich najładniejszych pisanek.

7 marca 2015 , Komentarze (12)

  I to nie od jutra.

Bo się zważyłam się i zmierzyłam. I nie mam się czym chwalić.

Jem zdrowo, ale niewspółmiernie do wieku i aktywności. Potrafię się zmobilizować do konkretnej diety, czy postu i mam wtedy efekty. Kiedy dieta, czy post się kończy, zaczynają się schody. Teraz zmiana podejścia. Zamiast akcji, stałe pilnowanie jakości i ilości jedzenia. Posiłki jedzone w określonych porach i picie dużych ilości wody z cytryną lub askorbiną.

Lubię spacery. Z ćwiczeniami już gorzej. Ale jakieś lekkie ćwiczenia się przydadzą. Żeby się za szybko nie zniechęcić.

Postanowiłam rzadziej poddawać się wrodzonemu lenistwu. Przecież dobrze wiem, że jak  mam co robić, to nie podjadam.

Co jeszcze? Może by tak nie jeść przy telewizorze i komputerze? Ha ha, poważne wyzwanie;)

Jakieś nowe hobby, nowe działanie? Od jakiegoś czasu chodzi za mną myśl, żeby wykupić sobie jazdy. Tylko ciągle odkładam i odkładam:(

I co jeszcze? Może ktoś z Was ma jakieś sprawdzone pomysły?

31 grudnia 2014 , Komentarze (14)

Wpadłam do domu na chwilę. Tą drogą składam wszystkim Znajomym moje ulubione życzenia.

Do osobistego stosowania przez wszystkich ludzi

Noworoczny przepis na szczęście.

Mnóstwo zdrowia
Fura szczęścia
Kielich miłości
Trzy garnce przyjaźni
Dwie szczypty poczucia humoru
Garść wiary w siebie
Optymizm i śmiech do smaku


Szczęście starannie przesiać przez gęste sito,
pozostałe na sicie drobinki pecha wybrać
i zamknąć w szczelnej puszcze.
Miłość mocno podgrzać.
Wszystkie składniki połączyć
i dokładnie wymieszać.
Jeśli pojawią się grudki problemów,
dorzucić nieco przyjaźni i optymizmu.
Na koniec doprawić
poczuciem humoru i śmiechem.
Podzielić na 365 porcji.
Podawać codziennie,
tuż po śniadaniu,
wraz z dużą porcją radości i słońca.

24 grudnia 2014 , Komentarze (11)

Życzę

skrawka nieba,

zadumy nad płomieniem świecy,

filiżanki dobrej, pachnącej kawy,

piękna poezji, muzyki,

pogodnych świąt zimowych,

odpoczynku, zwolnienia oddechu,

nabrania dystansu do tego co wokół,

chwil roziskrzonych kolędą,

śmiechem i wspomnieniami.

Wesołych Świąt!