Święta już jutro i szaleństwo dookoła. U mnie w domu również. Tak więc jako że to święta bardzo rodzinne to wszyscy się kłócą. Oczywiście o święta. Ech.. Jeszcze się święta dobrze nie zaczęły, a ja bym chciały żeby się już skończyły. Nie przepadam za tą całą świąteczną sztuczną atmosferą. Trzeba wszystko wysprzątać i wypucować, chociaż różnicy za bardzo nie widać między sprzątaniem świątecznym, a sprzątaniem codziennym. Całe to gotowanie, zakupy, kolejki w sklepach, wymyślanie prezentów. Wolę jak na co dzień wszyscy się po prostu kochają, bo w te 3 dni wychodzi to naprawdę sztucznie. Dodatkowo Wigilia będzie kiepska też w tym roku; jedni dziadkowie nie chcą nigdzie wychodzić (wigilii też robić nie chcą), druga babcia się rozchorowała, więc też jej nie będzie. Wychodzi na to, że będzie nas tylko czwórka. Mogłoby być miło, wiadomo, ale niestety sytuacja rodzinna nie jest taka fajna jak wygląda to z zewnątrz, więc pewnie będzie to zwykle elegancka kolacja.
W tej chwili marzę o świętach gdzieś na hamaku, pod palmą, bez tego trudnego, dla mnie, świątecznego szaleństwa. (No tak, a jutro rozpocznie się jeszcze szaleństwo wysyłania świątecznych smsów - za tym niestety też nie przepadam).
Świątecznie i negatywnie - niestety. Im jestem starsza tym coraz mniej lubię święta - niestety.
Co do diety, to idzie w dobrym kierunku. Na wadze jeszcze nie, ale w pomiarach już tak :) Mniej więcej po 3 cm mniej w talii i brzuchu. Z tego jestem zadowolona :) Jednak ten miesiąc na siłowni dał jakieś efekty. Dodatkowo poprawiła mi się skóra. Wewnętrzna strona ud mi już trochę wisiała i nie mogłam na to patrzeć. Teraz jest już bardziej ujędrniona i napięta, także widzę, że wysiłek się opłaca :)
Mimo wszystko dziewczyny, życzę Wam wesołych, spokojnych i rodzinnych świąt. Obyście nie miały wielkiej ochoty na ciasta i te wszystkie pieczenie! :)