Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 28 lat, kocham moje trzy koty. Do odchudzania skłonił mnie widok w lustrze i BMI coraz bardziej zbliżające się do otyłej granicy; a ostatnio wyzwanie rzucone przez mojego faceta :D

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95115
Komentarzy: 1066
Założony: 13 marca 2011
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
j.lisicka

kobieta, 36 lat, Warszawa

163 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Schudnąć za pomocą zdrow(sz)ego jedzenia!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2012 , Komentarze (3)

  • Motywacja potrzebna jest do długofalowego trwania w postanowieniu odchudzania, zdrowego odżywiania i ćwiczenia. Do tego aby codziennie pilnować, żeby jeść co kilka godzin i mieć co jeść, aby planować czas na ćwiczenia i ćwiczyć.
  • Motywacja potrzebna jest w chwilach słabości. Kiedy mamy gorszy dzień i nie chce nam się ćwiczyć, albo kiedy wyjątkowo silnie kusi nas jakaś tucząca potrawa, albo gdy jesteśmy trochę zmęczeni dietą i mamy ochotę "rzucić to wszystko w diabły". Potrzebujemy wtedy motywacji, żeby przejść zwycięsko przez taką próbę i pozostać na właściwej ścieżce.
    Źródło: www.odchudzamsie.pl

    Tak, potrzebuję motywacji. Pomóżcie mi ją znaleźć! Szczególnie z tą w chwilach słabości mam problemy. Bo codziennie już od prawie trzech tygodni przygotowuję posiłki, zjadam je w miarę regularnie, planuję zakupy, robię je i wiem, że to dla mojego dobra, dla nowej, zupełnie nowej sylwetki - z nadwagą zmagam się od dzieciństwa, a na pewno od 6 roku życia, kiedy poszłam do zerówki i stwierdziłam, że jestem jakby większa od innych dzieci... Pamiętam, jak na rozpoczęciu roku szkolnego w I klasie szłam w białej bluzce i granatowej spódnicy, a przede mną szedł mój brzuch... I cóż z tego mojego zaparcia do zdrowego żywienia wynika, kiedy mam @ i wahania nastrojów, i kompulsy, i zjadłam wczoraj pół rogalika 7Days (naprawdę pyszny, waniliowo-pomarańczowy, ale jak takie małe pół rogalika ma około 150 kcal?!) i chyba z 7 kostek czekolady, kłócąc się z M. przez moją nadwrażliwość  A w dodatku kiedy ja jem na kolację pomidory faszerowane kuskusem, tuńczykiem, papryką i pomidorem ;) - całkiem smaczne, ale.. - M. je spaghetti To po prostu jak się nie wnerwić  Normalnie jakby celowo mnie drażnił 
    Czytałam wczoraj 100 POWODÓW ŻEBY SCHUDNĄĆ. Niektóre z nich nawet mnie przekonują, ale proszę, może ktoś z Was da mi jeszcze lepsze? :)

6 marca 2012 , Komentarze (3)

I think I'm dumb...
Osoby chore na anoreksję potrafią się kontrolować. Wyznaczają sobie dzienny limit posiłków, powiedzmy jednego ziemniaka i... się go trzymają.
Ja jestem "odwrotnie chora" Nie potrafię sobie niczego odmówić, nawet w imię walki z kilogramami... Największe wpadki ostatniego tygodnia: trzy kawałki ciasta u mamy, garść chipsów w pracy, rodzynki dorzucone do surówki, ćwierć lazanii od chłopaka i wczoraj 5 delicji, 3 herbatniki z rana... I tak sukces, że tylko trzy kawałki, nie pięć, tylko 250 g lazanii, nie 1000...
W sumie lubię tę dietę, mam z reguły pyszne posiłki, nie muszę sobie niczego odmawiać jeśli chodzi o grupy żywieniowe, ale to otwiera mi furtkę do bezmyślnego podjadania słodkości i tłustości...
Kilka fotek posiłków:


Zupka brokułowa


Kanapki z łososiem

Mam jeszcze leczo, ale nie chce mi się wgrać...


Moja kicia (Neko) na pocieszenie ;)

29 lutego 2012 , Komentarze (1)

Zamiast planowanych 5, zjadłam dziś 6 posiłków! Usprawiedliwiałam się - że jest rano, zdążę spalić to, co zjadłam; że nie mogę chodzić głodna, bo to źle..
Przysięgam, miałam w planach jeszcze 7 posiłek, ale opamiętałam się, bo mimo słusznych usprawiedliwień zrozumiałam, że to dodatkowa porcja kalorii i to może zaburzyć mój bilans!

Śniadanie (3:00): omlet z jednego jajka, szklanka wody
II śniadanie (6:00): sałatka z grejpfruta, otrąb i kilku orzechów włoskich, woda z Plussszem
Przekąska I (9:00): kisiel poziomkowy Słodka Chwila, woda
Obiad (12:15): pół woreczka kaszy gryczanej, pieczeń wołowa, ogórek kiszony, do picia zioła mnicha
Przekąska II (16:30): banan, woda
Kolacja (19:00) maślanka naturalna zmiksowana z malinami, 30 g musli + 10 g rodzynek, woda

Echh, jestem wykończona, muszę iść spać... A posiłki na jutro nieprzygotowane, do pracy wezmę trzy... Myślę, że zdążę jutro :)

28 lutego 2012 , Komentarze (2)

Przedwczoraj byłam u mojej koleżanki, która 3 tygodnie temu urodziła BTW szczęściara, po porodzie zostało jej tylko 2 kg nadwagi! Ale zmierzam do tego, że będąc u niej, zjadłam kilka wafelków czekoladowych, pałek pomarańczowo-czekoladowych i słonych paluszków.
Komentarz mojej znajomej z pracy: i ty jesteś na diecie?! Ogarnij się!
Tak właśnie, jestem na diecie, tylko zaczęłam pojmować ją inaczej niż standardowo. Dla mnie dieta nie ma być wyłącznie sposobem na zrzucenie kilogramów polegającym na rzuceniu wszystkiego co słodkie, tłuste, niezdrowe i odżywianiu się sałatą. Ma być szeroko pojętym SPOSOBEM odżywiania się do końca życia, a sądzę, że słodycze, pizza itp. to element takiego odżywienia, tyle, że z umiarem. Oczywiście, ci którzy nie chcą, nie muszą tego jeść, ale ja chcę OK, może nie 300 g Milki Toffee Wholenut naraz, jak dotychczas, ale chcę móc ją zjeść bez wyrzutów sumienia i jęczenia, że wszystko zaprzepaściłam. A tu wystarczy od następnego posiłku znów jeść zdrowo :) W tym wypadku głównie białko, bo węglowodanów w czekoladzie było aż nadto. Tak samo, jeśli zjem pizzę - następny posiłek niech składa się z warzyw. Nie popadajmy w paranoję!

Ostatnio było mi trochę ciężko, ponieważ poranne zmiany powodują, że wracam do domu i śpię, pomijając posiłki Wczoraj, przez to, że przedwczoraj nie miałam sił ugotować obiadu na wczoraj (hehe), dopuściłam do uczucia głodu... A gdy już o 17 zjadłam sycącą zupkę, poszłam spać, obudziłam się o 23, więc zjadłam już tylko lekką przekąskę (Jogobella Light Panna Cotta z jagodami i łyżka otrąb - słownik ortograficzny dopuszcza dwie odmiany w dopełniaczu: otrąb lub otrębów ) A dzisiaj, ponieważ nie miałam sił na robienie zakupów, na śniadanie zjadłam wczorajszą kolację - grahamka z żółtym serem i papryką, na II śniadanie surówkę, którą miałam jeść do wczorajszej zupy - marchew, seler, jogurt naturalny, a od siebie dorzuciłam jeszcze kabanosa, żeby się nie zmarnował :) Na obiad zjem zupę, która została mi z wczoraj, ponieważ zakupy dowiezie mi kurier z a.pl dopiero między 15 a 17. I czy to takie straszne grzechy? Chyba najważniejsze, żebym jadła

Przemyślenia na temat samej diety:
1) Ktoś, kto ją układał (ponoć dyplomowana pani dietetyk) chyba miał zepsutą wagę w domu... Przy posiłkach są sformułowania typu kukurydza konserwowa 50 g, a dla tych którzy wagi nie mają dopisek 2 łyżki czubate. Mogę Was zapewnić, że 50 g kukurydzy konserwowej to prawie 3 czubate łyżki... I tak jest przy każdym tego typu produkcie, czy są to otręby, czy rodzynki, czy nasiona słonecznika - ilość w łyżkach nie zgadza mi się z masą w gramach, a mam nowiutką wagę kuchenną! I nie wiem, czy stosować zalecenia łyżkowe czy gramowe. Osobiście wybieram gramowe, bo jest wtedy więcej jedzenia niż w łyżkach, ale czy to nie zaszkodzi diecie?
2) Dla mnie, jest w niej zdecydowanie za dużo cebuli, więc nie polecam osobom, które za cebulą nie przepadają. Ja osobiście fanką nie jestem, ale jem ją, bo wiem, że jest zdrowa.
3) Jeden posiłek z pierwszego tygodnia jest całkowicie "od czapy", jest to sałatka z pora, kiełków rzodkiewki i kukurydzy. Jak zapewne wiecie, kiełki są drobne i lekkie, a każą nam spożyć 200 g! Wyszedł mi cały durszlak (jak płukałam). Ta ilość jest po prostu niemożliwa do zjedzenia, szczególnie w połączeniu z porem, gdzie i kiełki są pikantne jak diabli (tak ze 2 razy bardziej niż rzodkiewka w sezonie), i por... Próba zjedzenia wszystkiego skończyła się 3 godzinnym bólem żołądka Także, od tej pory kiełki tylko do kanapek...

Kupiłam sobie Zioła Mnicha Na Odchudzanie firmy Bioactive. Ktoś je zna? Poleca? Macie jakieś doświadczenia z nimi związane? Piszcie!

25 lutego 2012 , Komentarze (2)

Nieee, nie zamierzam rzucić diety czy coś, ale mnie zdenerwowała.
Wraca człowiek głodny z pracy do domu i co? I dowiaduje się, że dziś na przekąskę 200 g maślanki truskawkowej z łyżką otrąb i kubek wody. Noo, to na pewno zaspokoi głód człowieka na kolejne 3 godziny
Zmęczony człowiek kładzie się na drzemkę i budzi po 6 godzinach, 4 godziny po wyznaczonej porze kolacji. Zdezorientowany i głodny człowiek nie wie, czy pozwolić sobie na kolację. W końcu człowiek zjada ją i kładzie się dalej spać. Czy to będzie zgubne w skutkach, człowiek się boi.
Rano człowiek je na śniadanie kefir z musli i słonecznikiem. Wkurza się gramaturą jadłospisu - każą mu dodać 30 g musli, a on ma 40! Ma się te 10 zmarnować? Nie Człowiek dorzuca je do śniadania. Dodatkowo człowiek wypija resztę maślanki truskawkowej (nie znoszę, gdy coś, za co zapłaciłam, marnuje się i muszę to wyrzucać). Pół "niepotrzebnego" banana człowiek rozsądnie oddał wczoraj chłopakowi.
Człowiek ma nadzieję, że dodatkowe kalorie nie zaszkodzą efektom diety.
Jeżeli zastanawiacie się, dlaczego mój pasek wagi stoi w miejscu, informuję, że postanowiłam zważyć się dopiero po zakończeniu 3 tygodni diety, aby się przypadkiem nie zdemotywować po pierwszym tygodniu, jeśli waga stoi w miejscu bądź przytyłam z racji zmiany sposobu żywienia. Organizm musi się dostosować.

23 lutego 2012 , Skomentuj

Właśnie zrozumiałam, że to już trzeci dzień diety, a podoba mi się coraz bardziej :)
Porcja zdjęć:

Pierś kurczaka, z której robiłam pierwszy obiad (sweet).


Wielka sałatka brokułowa (kolacja dzień 1.)


Dzisiejszy zasmaczysty obiad [ryba (150g) duszona z cebulką (30g), warzywami (225g) i ryżem (50g suchego)]

Męczy mnie to zapalenie cewki, dzisiejszy spacer w deszczu został skrócony do 20 minut, tak strasznie chciało mi się siku. A lekarz przepisał mi Monural, antybiotyk, który kosztuje około 40 zł i nie wiem, czy to kupić. Nie wiem, czy mogę mu ufać, początek naszej rozmowy wyglądał mniej więcej tak:
Lekarz: Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc?
Ja: Potrzebuję skutecznego i niedrogiego leku na zakażenie cewki moczowej.
L: <westchnięcie> No to mamy konflikt interesów... Groszowe leki pani nie pomogą, za skuteczny lek trzeba trochę zapłacić.

Teraz jak na złość wyszło słońce

Jeśli chodzi o dietę, dzisiejszym moim spostrzeżeniem jest zrozumienie, jaki mam problem. Tym problemem jest to, że ja naprawdę lubię jeść i sprawia mi to przyjemność. Nie traktuję jedzenia tylko jako paliwa, większość posiłków jest po prostu pyyszna i moje kubki smakowe mają radochę! Choćby dzisiejszy obiad - smakował mi bardzo, bardzo. Porcja była całkiem spora, najadłam się nią. Ale wiem, że gdybym miała go na talerzu więcej, jadłabym dalej, mimo uczucia sytości - aż żołądek by mnie rozbolał. Dla smaku.

23 lutego 2012 , Komentarze (2)

Wprowadziłam półgodzinne spacery w ramach codziennej aktywności fizycznej. Może to niewiele, ale dla mnie całkiem sporo, jako, że w ogóle nie ruszałam się do tej pory. Pogoda chyba mi nie sprzyja, dziś od rana leje cały dzień  i gdyby nie to, że muszę do przychodni (zapalenie cewki moczowej), to nie wiem, czy bym ruszyła się z domu. A skoro już wyjdę, to mam nadzieję, że i spacer dojdzie do skutku.
Po wczorajszym, drugim dniu diety, gdzie jedynymi grzeszkami (ale stwierdziłam, że nie wolno mi sobie odmawiać, bo wtedy łatwiej rzucam dietę) były dwa kawałki, razem może pół, tego nowego ciastka LuGo z nadzieniem i jeden cukierek marcepanek, stwierdzam, że muszę mieć dość mocno rozciągnięty żołądek, ponieważ jednak odczuwam lekki głód już na około pół godziny przed porą posiłku i mi burczy  Mam nadzieję, że przyzwyczai się do mniejszych porcji i to minie.
Kurczę, powiadają, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. U mnie to się sprawdza, dlatego jestem zawiedziona nieco dzisiejszym śniadaniem. Tym bardziej, że wczoraj mi przypasowało, najadłam się 2 kromkami chleba razowego z masełkiem, 2 plastrami polędwicy sopockiej, 2 liśćmi sałaty i ćwiartką ogórka zielonego. A dzisiaj? 150 g jogurtu owocowego, 30 g musli i kubek herbaty. Mam na tym 3 godziny jechać? Kurczę.


21 lutego 2012 , Komentarze (3)

Witajcie!
Dziś wreszcie rozpoczęłam zakupioną miesiąc temu dietę 36S.
Zakupiłam produkty na pierwszy tydzień, wydałam około 160 zł, ale nie przerażajcie się - myślę, że wyszłoby taniej, gdyby nie
a) moja skłonność do kupowania produktów markowych
b) lenistwo, które sprawiło, że zakupy poczyniłam w internetowym sklepie a.pl , a tam jest jednak troszkę drożej niż w takim Tesco czy Biedronce
Co mi się w tej diecie podoba, to fakt, że mimo porcji dość zmniejszonych w stosunku do tego co normalnie (a raczej nienormalnie) jadam, myślę, że nie będę głodna, ponieważ jem co 3 godziny :) I jest zróżnicowana, zawiera wszystkie budulce (białko, tłuszcz, węglowodany), pozwala nawet na słodycze w postaci np. jednego wafelka Grześki w ramach przekąski. Myślę, że dzięki temu łatwiej na niej wytrwać.
Nie wiem, czy będzie skuteczna. Jeżeli będą efekty, to sądzę z racji częstych posiłków (przyspieszenie metabolizmu) oraz zmniejszonej kaloryczności (około 1300 kcal dziennie).
Obawiam się jednak, ze na początku częste jedzenie może spowodować lekkie przytycie, ponieważ dotychczas jadałam 2-3 posiłki dziennie. Jak myślicie??
W ogóle to przykre, na dzień przed rozpoczęciem diety zeżarłam pół Kopca Kreta i pół bloku czekoladowego... Po co? Nie wiem.
Minusem (choć generalnie plusem :)) tej diety, jest konieczność regularnego (co 3 h) spożywania posiłków. Tak, to zdrowe, ale z moją pracą zmianową (I zmiana na 4:40, II na 13) trudne do realizacji. Przykładowo, dziś mam wolny dzień, więc zjadłam śniadanie (2 kromki chleba razowego, 100 g serka wiejskiego (r), pół pomidora, 2 listki sałaty, kubek herbaty bez cukru) o 8:30, ale jutro, gdy wstaję o 3 rano, nie mogę i nawet nie wytrzymam czekać 5,5 h do śniadania, zjem je pewnie około 5:30. A znowuż mając na 13, nie będę wstawać o 5 na śniadanie ;)
Na dziś to tyle, pozdrawiam :)

9 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Moim wymarzonym rozmiarem jest co prawda 38M, ale takiej diety nie znalazłam ;) Chciałabym przejść na dietę 36S. Na razie przeglądam internet w poszukiwaniu informacji. Co mam robić dziewczęta kochane?? Czuję się troszkę jak słoń...

5 kwietnia 2011 , Skomentuj

Mam ambitne dietetyczne plany... Dieta Dukana upadła wraz z pizzą, teraz planuję sobie stosować jej wariację wraz z wariacją nt diety Montignaca, czyli jeść białka z warzywami i produkty skrobiowe z warzywami. Nie odmawiać sobie słodyczy, jeśli poczuję ochotę. Tylko ten cholerny umiar :(
Ostatnio zjadłam 1,5 czekolady :/ Dziś 2 batony :/ Nie umiem się opanować :/