Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z każdym kilogramem nienawidzę się coraz bardziej,a gdy pałam do siebie coraz większą nienawiścią nabieram coraz więcej kilogramów.Błędne koło się kręci,a ja wpadam w wir,który pogrąża mnie z otchłaniach samotności,zamykam się w sobie,a przecież wkoło mnie jest tylu ludzi,którzy są za mną i nie ważne ile tych kilogramów jest...ale jednak...mój umysł powtarza mi"TY GRUBASIE NIKT CIĘ NIE KOCHA I NIKT CIĘ NIE CHCE,ZAMKNIJ SIĘ NAJLEPIEJ W DOMU I NIE POKAZUJ LUDZIOM NA OCZY BO WSTYD"Właśnie to wstyd,wstydzę się wyjść z domu,bo boję się jak ludzie na mnie patrzą,przecież nie ma już 15 lat i nie chodzę do szkoły,dzieci nie pokazują mnie palcami,a jednak...wstydzę się wyjść z domu i błędne koło trwa...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26845
Komentarzy: 200
Założony: 27 czerwca 2010
Ostatni wpis: 28 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zwiedly.blawatek

kobieta, 39 lat, Kraków

158 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lipca 2012 , Komentarze (3)

kiedy byłam na l4 siedziałam na vitalii dzień w dzień,he nawet mogłabym rzec kilka godzin dziennie,wpis co dzień,co dzień czytałam co u Was i coś szrajbnęłam głupiego

odkąd wróciłam do tej mojej niewdzięcznej pracy,nie mam czasu na nic,zupełnie na nic,nawet,żeby sobie w dupsku pogrzebać na spokojnie

szefowa mnie dręczy,zwala na mnie cała robotę,bo sama nie umie nawet głupiego listu przeczytać ze zrozumieniem(co to znaczy się dobrze ustawić-patrz wyjść za odpowiedniego leszcza,który pozwoli sobie wejść na głowę)

w sumie myślę sobie"A NIECH  MNIE W KOŃCU ZWOLNI"
czekam jak na ścięcie,ułaskawienia na pewno nie będzie,więc witaj gilotyno

z ciekawych rzeczy-brak czasu=brak jedzenia=utrata kilogramów na 73,7

coraz bliżej do 6 z przodu,czyżby mnie rozpierała energia

dzisiaj kiepsko kiepsko
śniadanie I:sucharki pełno z serkiem,jogurt z otrębami
śniadanie II:jabłuszko;)
obiad:hmmm brak słów,ale z braku laku gorący rosół z makaronem
podwieczór:czekałam na zupę
i kolacja: pyszna zupa z cukinii z dużą ilością przypraw orientalnych pycha a zeżarłam chyba z trzy michy,tak mi posmakowała:)

aaa z innej beczki,chciałam wrzucić przepyszny przepis na ciasto cukiniowe,wg mnie naj naj,a wypróbowałam już sporo,ale niby nie trzeba znać kaloryczności,a połowy zdrowych składników na liście brak i trza wpisywać samemu...a czasu...jak wspomniałam...brak

niech dietka będzie  z Wami

19 lipca 2012 , Komentarze (1)

myśl przewodnia dnia dzisiejszego...
dzisiaj pierwszy dzień w pracy po l4 i zarazem pierwszy dzień miesiąca wypowiedzenia
wróciłam do pracy,zawalili mnie robotą,musiałam naprawiać wszystko co spierdolili i robić to czego nie umieli lub po prostu im się nie chciało...
kiedyś powiedziałam mojemu kumplowi,że laski go wykorzystują ,bo ma za dobre serduszko...teraz uważam,że moje też jest o wiele za dobre,powinnam popierdzielić szefową i robotę,siąść na dupsku i oglądać durne pierdy na necie,ale nie potrafię,bo mimo że wg mojej szefowej jestem nieefektywna,nie jestem stworzona do opierdzielania się
i masz tu babo placek
nie ma co się starać,bo i tak nikt cię nie doceni,więc siedzę i czekam,aż zupełnie odejdzie mi ochota na cokolwiek

hmmm dobra nie ma co się rozczulać,dziś  z nerwów i stresów pracowniczych jadłospis down

śniadanie I:kawa z mlekiem + pół kromki"żytniego"chlebka z serkiem białym i paprykarzem warzywnym i szyneczką gotowaną domową
śniadanie II: nazwałabym to raczej obiadem jw.
obiad:nazwałabym to podwieczorkiem-jabłko
podwieczorek:brak
kolacja:jeden ziemniok i ogóras;))

ruchu zeroale nadrobię to jutro,dziś padam na ryj,zmywam mejkap,podcieram dupkę i srruuuu do spania

aaaa bo bym zapomniała hihi dzisiaj w pracy podrywał mnie mój małoletni zamiennik hihi to dopiero dramat w trzech aktach

niech moc cud-diet będzie z Wami

17 lipca 2012 , Komentarze (1)

nie było czasu,oj nie było i co ciekawe dalej nie ma
szybki wpis żeby było wiadomo,że jeszcze żyję i nie zaciukałam się z rozpaczy

dalej u mamusi,dalej rozpuszczana jak diabelski bicz hihi dieta hmmm bez komentarza,ruch jest,ale zamiast zwykłych ćwiczeń pomaganie tacie z remontem i rąbanie drewna u dziadków nawet nie wiecie moje drogie jaka to wspaniała zabawa,szczególnie jak sobie wyobrazicie głowę znienawidzonej szefowej na pieńku hihi

może jak przestanie lać to wybiorę się na rower jutro,żeby skorzystać z leśnych ścieżek i samotności na szlaku;)

postaram się odpisać jutro na Wasze komentarze i sprawdzić co u Was słychać

dzięki wielkie za pamięć i niech dieta będzie z Wami

12 lipca 2012 , Komentarze (2)

i jak się spodziewałam ,tak się stało
mama mnie rozpuszcza,a ja sobie folguję

śniadanie I: tosty dwa pełnoziarniste z serkiem i pasztetem domowym
śniadanie II:kawałek ciasta kruchego z brzoskwiniami
obiad: ryba ziemniaczek brokułki i ogórek kiszony
podwieczorek:ciasto to samo
kolacja:druga połowa niezjedzonego obiadu+gruszka+nektarynka po kawałku

do tego 17,5km rowerkiem w deszczu

jutro czeka mnie układanie drewna u dziadków,więc ruch gwarantowany

niech dieta będzie z Wami

11 lipca 2012 , Komentarze (1)

wczoraj mnie nie było,opuściłam smutny Kraków i udałam się na wieś do rodziców,tam delektować się przymusowym urlopem

wyjechałam z wagą 76,2 - zobaczymy co przyniesie tydzień u mamusi,mam nadzieję,że dietkowo będę się trzymać a i może jakie ćwiczenia wpadną międzyczasie, o ile uda mi się odgracić rower,który zaginął w akcji w garażu

wczoraj jedzeniowo jeszcze kiepściej niż zazwyczaj:
śniadanie I: suchary dwa pełne z serem
śniadanie II: ciasteczka 2 muslowe z owocami
obiad: łyżek parę zupy,którą już rzygam z przenudzenia(w końcu ją wypierdzieliłam do klopa bo na dziś też by była zapewne;))
podwieczorek:brak(byłam w trasie)
kolacja:jedno ptasie mleczko u brata i fuuuuuj citronada gazowana aaa feee

dzisiaj:
śniadanie I:właśnie siedząc na tarasie otoczona odgłosami,o  nie moje panie nie natury tylko remontów i budów z każdej strony;),wcinam sobie jogurcik naturalny z otrębami i świeżo zerwanymi porzeczkami czerwieniącymi się i agrestem,
śniadanie II:planuje porzeczki i ciasteczko owsiane,
obiad:daj Boże że mama zrobi hihi tylko co:)
pod:nie wiem,pewnie porzeczki
kolacja:nie wiem tym bardziej pewnie porzeczki

co do dalszego mego losu też nie wiem,na razie siadam i kończę projekty,które muszę jeszcze oddać do pracy,nie powinno mi zależeć,ale żal mi tych ludzi,w końcu nie ich wina

niech dieta będzie z Wami



9 lipca 2012 , Komentarze (1)

ten wymuszony urlop,to najgorsza rzecz jaka mi się przytrafiła,na początku było jak na wakacjach,teraz jak w więzieniu
ale spoko coś wymyślę i znajdę sobie cel w życiu;)

chyba chciałabym wyjechać,nic mnie tu już nie trzyma,skoro nawet pracę straciłam,więc...
tylko dokąd...??

co do celu mego chyba nie zbliżam się ni hu hu

śniadanie I:jogurt ananasowy z czarną porzeczką i otrębami
śniadanie II: wafel ryżowy z polewą jogurtową
obiad:zupa paprykowa z kefirem + sucharek pełen z serem
podwieczorek:nie zdążyłam
kolacja:szklanka mleka 2,0 + dwa sucharki pełne z serem +wafelek ryżowy jw.

zaraz brzuszki i to chyba byłoby na tyle

dzisiaj obczaiłam,że gdzie nie postawię wagi,tam inny pomiar hehe znajdę sobie chyba najbardziej optymalne miejsce

niech dietka będzie z Wami

8 lipca 2012 , Komentarze (2)

ogólnie dzisiejszy dzień niezbyt konstruktywny,przez ten upał chyba padnę trupem,a nawet kota nie ma żeby pożarł moje zwłoki,zacznę śmierdzieć i znajdą mnie sąsiedzi w stopniu rozkładu niepozwalającym zidentyfikować zwłok

a tak na serio,za dużo myślenia,matka wydzwania,czy znalazłam już pracę,czy coś wiem,czy coś się wyjaśniło,a mi na usta tylko jedno się narzuca NIEEEE!!!

daję sobie czas do 15.07 żeby się zająć sobą,mam czas na ćwiczenia,na zadbanie o siebie,mam czas żeby tu wejść,pisać pamiętnik i czytać o Was, o Waszych wzlotach i upadkach,bardzo mi to pomaga,dziękuję za słowa wsparcia i za to,że ja mogę dać coś z siebie,tego mi trzeba,poczuć,że jestem czegoś częścią

jedzeniowo w sumie luz,jadłospis jak wczoraj i przedwczoraj,więc sobie daruję
ćwiczenia jeszcze NULL ,ale zaraz się zabiorę za jakie brzuszki

na razie oglądam namiętnie jak Polaki wygrywają z Amerykańcami oby chociaż im się udało

czy to jest miłość czy to jest kochanie??-takie porąbane zapytanie na sam koniec wynurzeń

niech dietka moje drogie będzie z Wami


7 lipca 2012 , Komentarze (3)

postaram się szybko,żeby już nie znikło

dietkowo kicha ,dziś wycieczka po galerii,nie ze własnej nieprzymuszonej woli, zjedzony pyszny koktajl w coffee mniam z wielką ilością tłuściuteńkiej bitej śmitany;))

kiecka jakaś tam kupiona,podkusiło mnie żeby wziąć M,bo tylko taka była, i w sumie nie jest najgorzej,mieścić się mieszczę ,trochę boczki wystają,ale dam z nimi radę,mam nadzieję;))

właśnie dostałam esa,że mojemu najlepszemu przyjacielowi urodziła się córa hehe a walczyła mała od 6 rano,żeby jeszcze nie wyłazić na te upały,ale jest i ciotka się cieszyć niezmiernie;)

co z innych jeszcze spraw,a otóż jest taka sprawa,mało dietowa,choć coś z gimnastyki ma
a otóż jest taki chłopak(he ciekawe czy w moim wieku mogę jeszcze mówić "chłopak") i otóż kiedyś do niego zarywałam,ale nieskutecznie,jak zwykle zresztą i owszem dałam sobie spokój,bo cóż innego miałam robić,choć jesteśmy kumplami cały długi czas,ostatnio zauważyłam, albo sobie wymyśliłam,że często do mnie dzwoni i długo gadamy i w sumie chyba nawet jak nie dzwoni to mi jest tak jakoś smutno i teraz jest pytanie,czy:
wersjon I: po prostu sobie to wymyśliłam i traktuje mnie jak kumpelę,która zresztą straciła pracę i cza ją spierać,
wersjon II: naprawdę traktuję mnie jako kogoś więcej

Pytanie II:co do jasnej ciasnej mam robić??!!??

hehe dobra daję siana i idę może zorganizować jakie ćwiczenia na brzuchol,co by się do tej kiecki zmieścić

niech dietka będzie z Wami

7 lipca 2012 , Komentarze (1)

nie no to jakieś nieporozumienie!!!
wpis był tylko się kur*** zbył i już mi się pisać nie chce
o co kaman w tym wszystkim?no ileż można

6 lipca 2012 , Skomentuj

no prawie zabiegana, od 7 rano w cholernych kolejkach do lekarza,czy w tym państwie nigdy nie doczekamy się tego,że nie będziemu musieli na nic czekać,czegoś sie domagać(co nam zresztą się należy)lub prosić...

parę godzin w przychodni uświadomiło mi,że jestem zuuupełnie zdrowa hehe psychicznie
w innym przypadku bym mogła pozabijać wszystkie te stare dziadki,którym ciagle coś dolega a najbardziej nuda

od rana zabieganie,potem trochę wolniej,wpdałam do kumpeli,która ma salon krawiecki i w ramach bezrobocia pomagałam,a że nadaje się tylko do prócia,bo talent ze mnie żaden,to powitajcie asystenta kierownika ds.prucia

a tak na serio:

I śniadanie: jogur naturalny zmiksowany z malinkami i otrębami żytnio-owsianymi
II śniadanie: kawa z mlekiem;)
obiad: wafle ryżowe dwa z polewą truskawkową(jak stwierdziłam kumpela to normalne ciastko tylko z ryżui się niestety zgadzam;)
podwieczorek: sucharki dwa z serkiem białym pełnoziarniste
kolacja: właśnie się gotuję namiętnie,zaciągnięta od pewnej vitalijki ostra zupa paprykowa troszkę zmodyfikowana(nie genetycznie)dla potrzeb lodówki:)

a co do ćwiczeń to:
-sto godzin tuptania pod gabinetem:)
-10 minut kołyska
-10 minut ćwiczeń na mięśnie brzucha
-?- może zrobię do końca ćwiczenia z Ewą bo wczoraj przyznam sie bez bicia wymiękłam w połowie,ale cóż kondycja już nie ta po paru latach siedzenia przy biurku

P.S. co do zupy to będę po niej wyglądać tak

FIRE