Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Cel Mój cel

O mnie

Przez cały rok żyłam w biegu, dzięki czemu spełniło się wiele moich marzeń. W wakacje chciałabym zamienić tę pogoń na prawdziwy bieg - i osiągnąć wymarzoną wagę ... kilogramów. Nie jest to dużo, ale nie ma to jak czuć się lepiej we własnej skórze!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46051
Komentarzy: 1177
Założony: 21 lipca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ruda.maruda

kobieta, 32 lat, Bergamuty

165 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: szczupła sylwetka!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2013 , Komentarze (11)

Hej ho!
Nie było mnie wczoraj, ponieważ zostałam na noc u M. a to dlatego, że było chyba z -15 stopni i nie mogłam się zmusić do wracania autobusem. W ogóle wczorajszy dzień nie poszedł po mojej myśli. Miałam pomagać w remoncie, ale ta pomoc ograniczyła się do zakupów w Castoramie. Nie było to miłe z powodu STYROPIANU! Nie cierpię odgłosu pocierania styropianu o styropian! Jak byłam mała sprawiało mi frajdę bawienie się kawałkami i robienie "śniegu" ze styropianu, a teraz jest to dla mnie coś strasznego! No ale do rzeczy. Trochę się nawoziłam wózkiem, odrobinkę ponosiłam i w lokalu się wyziębiłam (brak ogrzewania). Wyszło tak, że przez 5h nic nie jadłam i mój żołądek przyklejał się do kręgosłupa! Pojechaliśmy do M. i ok. 20 dopiero zjadłam. Spróbowałam trochę makaronu mamy M. i zjadłam 2 pieczone paluszki rybne z warzywami z patelni (robione oczywiście na wodzie). Do tego mały kawałek ryby z piekarnika z sosem włoskim (wyczajone w Biedronce!). No i najgorsze: grzane piwo malinowe z przyprawą piernikową... Ale połowę oddałam mamie M., więc wypiłam tylko szklaneczkę. Bardzo mnie to rozgrzało :-)
M. powiedział, że chyba nogi mi trochę schudły, bo spodnie, które miałam na sobie, wcześniej niby były strasznie opięte. Ja tej różnicy nie zauważyłam, ale był to dla mnie taki kop, żeby się nie poddawać! (nawet jeśli powiedział to, żeby było mi miło!). Dzisiaj sprzątnęłam całe mieszkanie, troszkę się namęczyłam, bo kurze, mycie, odkurzanie, mopowanie. Chciałabym poćwiczyć, ale nie mam aktualnie miejsca. Siostra jest chora i cały czas leży u siebie... A u mnie no choćbym chciała to nie mam gdzie! Ale coś wymyślę :-)
Ach zapomniałabym. Dziś jest 9 dzień mojej dietki i powiem wam, że nawet nie zauważyłam kiedy minął tydzień! Jak ten czas szybko leci (żeby tak waga i centymetry leciały...).

Śniadanie (346 kcal)
- owsianka na mleku
- 2 łyżki serka wiejskiego
- kromka chleba żytniego z wędlinką i ogórkiem
- herbata owocowa

II śniadanie (81 kcal)

- mały banan

Obiad (369 kcal)
- krem z brokułów
- makaron spaghetti z warzywami na patelnie
- zielona herbata

Zaplanowane (237 kcal):
- gotowane udko z kurczaka bez skóry
- pół małego jogurtu naturalnego
- 2 herbaty

Razem: 1039 kcal (jakoś mało, ale wczoraj zjadłam 1700, więc akurat!)



Czy u was też dzisiaj tak słonko świeciło? :-)
Pozdrawiam!

21 marca 2013 , Komentarze (7)

Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień uważam za taki sobie. Zaczęłam tenisem ziemnym na uczelni. Za bardzo to się nie zmęczyłam, bo byłam dość zmęczona i było zimno... No ale jakiś ruch był. Potem od 15 do 20 byłam na uczelni. I niestety właśnie wtedy koleżanka przyniosła ciasteczka korzenne (które uwielbiam!). Oczywiście częstowała i początkowo się opierałam, ale w końcu uległam i zjadłam dwa! To tylko dlatego, że byłam na uczelni, a na obiad zjadłam małą porcję zupy brokułowej i małego śledzika w sosie i burczało mi w brzuszku (niestety w tych momentach najłatwiej nam ulec...). Jakoś to sobie wybaczyłam, bo wyczytałam, że nie są aż takie kaloryczne jak inne ciastka. A naprawdę ciężko było się oprzeć cieniutkim korzennym serduszkom! No i właśnie muszę jakoś rozwiązać problem głodu na uczelni w czwartki, bo siedzę tam 5h. O sklepiku mogę zapomnieć, jeszcze przed wejściem czuć zapach tłuszczu, zapiekanek, hamburgerów. Albo następnym razem po prostu zjem duży obiad przed wyjściem. Ech no. Po wfie byłam w Biedronce i oczywiście przywitała mnie półka pełna słodyczy. Kusiły, kusiły (też na głodnego), ale tym razem nie uległam :-)
Kurcze, jak napisałam wam o tych ciastkach i zaczęłam o nich myśleć to zaczynam mieć wyrzuty sumienia... Ale no musiałam się z tego wyspowiadać!
Jutro jadę pomóc M. w remoncie lokalu (nie wiem dokładnie co będę robić) i planuję poćwiczyć z Ewką. To drugie może mi się nie udać, bo nie wiem ile będę pomagać, ale w lokalu też pewnie spalę trochę kalorii :-)

Śniadanie (384 kcal)
- musli bakaliowe na mleku rozcieńczonym wodą
- jajko na twardo
- parę plastrów ogórka i pomidora skroplonych oliwą
- zielona herbata z cytryną

II śniadanie (446 kcal - o jacie!)
- kromka chleba żytniego z odrobinką masła i plasterkiem wędliny i pomidora
- pół pomarańczy
- filet śledziowy w sosie śmietanowym (połowa kalorii...)
- łyżka miodu (oczywiście na gardło)
- Yerba Mate

Obiad (252 kcal)
- mała miseczka kremu z brokułów (bez zabielacza)
- filet śledziowy w sosie śmietanowym

Podwieczorek (155 kcal)
- jabłko
- 2 ciasteczka korzenne
- herbatka owocowa

Kolacja (225 kcal)
- resztka (dosłownie, bo jakieś 10 g) makreli wędzonej
- plasterek żółtego sera
- plasterek szynki
- pół opakowania serka wiejskiego lekkiego
- 4 oliwki
- herbata owocowa

Razem: 1462 kcal



A jak tam wasz czwartek? ;-)
P.S. dzisiaj zjadłam kromkę chleba pierwszy raz od paru dni! Teraz to dla mnie jak rarytas :)
Miłego wieczorku!

20 marca 2013 , Komentarze (3)

Witajcie chudzinki!
Wczoraj nie pisałam, bo nie miałam zbytnio czasu. Sprawdziłam co u was i uciekłam. Niestety wczorajszy dzień nie należał jakoś do szczególnie udanych. Ogólnie pilnowałam ile węglowodanów spożywam i tak jadłam, że ponad 1600 kcal zjadłam i sporo węglowodanów (choć już nie 177!). Po obiadku miałam ogromną ochotę na słodkie i niestety zjadłam 3 kostki czekolady z bakaliami. To pewnie @ narzuciła taką ochotę... Na dodatek nie pojechałam na fitness, bo miałam sporo nauki na dzisiaj. No i do tego coś mnie gardło zaczyna pobolewać. Wstrętna pogoda!
Dzisiaj już troszkę lepiej. Bronię się przed słodkim, zapieram się rękoma i nogami i się nie skuszę! Jedynie zjadłam łyżkę miodu na gardło. O 19 idę na interval trening i niestety jest to ostatni mój aerobik przed świętami. Kończy mi się karnet i nie opłaca mi się kupować od razu nowego, bo na święta wracam do domu, a karnetu nie można zawiesić... tak więc po świętach zaczynam od początku, a do tego czasu myślałam o jakichś dość nielubianych ćwiczeniach w domu. Wypróbuję tym razem Ewkę, bo słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat jej ćwiczeń. Mam nadzieję, że jeszcze znajdę jej filmiki na YT :)
Jeszcze małe pytanko! Czy macie jakieś przepisy na ciastka owsiane? Bo nigdy nie robiłam, a w internecie jest tyle przepisów, że głowa mała, więc wolałabym spróbować sprawdzony przepis :) Chyba, że macie przepisy na jakieś "dietetyczne słodycze" jakkolwiek to brzmi :P

Wczorajsze kalorie: 1633 kcal

Dzisiaj:
Śniadanie (438 kcal) (Wiem, że strasznie dużo tego, ale po takim śniadaniu mam dużo energii i długo nie jestem głodna!)
- jajko na twardo
- parę plastrów pomidora i ogórka skroplone oliwą
- mała owsianka na mleku rozcieńczonym wodą i odrobiną słonecznika
- pół pomarańczy
- zielona herbata

II śniadanie (253 kcal)
- pół małego jogurtu naturalnego
- parę zielonych oliwek
- plaster szynki i plaster sera żółtego
- łyżka miodu
- Yerba Mate

Przekąska (41 kcal)
- jabłko
- herbata owocowa

Obiad (473 kcal)
- wątróbka drobiowa lekko podsmażana, a następnie duszona z cebulką
- trochę kaszy gryczanej
- jakieś 15 g makaronu z brokułami, który został z poprzedniego obiadu
- sałata lodowa z sosem koperkowym

Zaplanowane:
- 2 herbaty (ok. 5 kcal)
- pół makreli wędzonej (ok. 200 kcal)

Razem: ok. 1409 kcal



Też tak bardzo nie możecie się doczekać (szczupłego) lata? :-)

Miłego dnia!

18 marca 2013 , Komentarze (3)

Hej, hej!
Nowy tydzień, większy zapał! Dzisiaj nie poszłam na ostatnie zajęcia na uczelni, bo normalnie rwało mnie na fitness! Pomimo @ wskoczyłam w getry i poszłam na aerobik. Najpierw 45 minut Zumby, a potem najcięższy trening świata! TBC. Tydzień temu ledwo po nim chodziłam (dosłownie!) i miałam zakwasy do piątku. Dzisiaj chwilami musiałam odpuścić, nie wiem czy to przez @, czy przez coś innego. Ale mimo wszystko wymęczyłam się i od razu mi lepiej! (pomimo tego, że pewnie jutro będę narzekać :P )
Wpisuję wszystko w tabele-kalorii.pl i zauważyłam, że jem strasznie dużo węglowodanów! A to ponoć nie za dobrze wpływa na chudnięcie, a wręcz odwrotnie, ludzie, którzy "robią masę" powinni spożywać duże ilości węgli. Wszystkie diety redukujące tkankę tłuszczową opierają się na niskim spożyciu węglowodanów. I tak sobie dziś obliczyłam, zgodnie z tym co pisali na forum sfd, ile powinnam czego spożywać. No i ustaliłam sobie 1400 kcal dziennie i wyszło mi 70 g węglowodanów. A ja spożywam prawie 200! Więc od jutra muszę jakoś rozplanować swoje posiłki.
Szkoda, że pogodowo nie najlepiej. Dzisiaj było strasznie zimno, a teraz jak wracałam z aerobiku padał śnieg i wiał dość silny wiatr. Nie cierpię właśnie takiej pogody. A zapowiadali już ciepło...
Jak tam wasz początek tygodnia? Pełne sił, humoru i motywacji? :)
Buziaki!

Śniadanie (315 kcal)

- płatki górskie na mleku z odrobiną słonecznika
- zielona herbata

II śniadanie (248 kcal)
- tuńczyk w wodzie
- wafel ryżowy wieloziarnisty
- pomarańcza
- Yerba Mate

Obiad (523 kcal)
- makaron pełnoziarnisty z brokułami na parze, serem Favita i kapką oliwy z oliwek

Kolacja (295 kcal)
- pół opakowania kefiru
- serek wiejski
- garstka rodzynek sułtańskich

Razem: 1381 kcal (aż 177g węglowodanów...)


17 marca 2013 , Komentarze (4)

Cześć wszystkim!
Jak tam u Was niedziela minęła? U mnie bardzo leniwo. Wyszłam z domu przed chwilą do sklepu, a tak siedziałam cały czas w domu. Obejrzałam z M. film i troszkę się uczyłam. Dietkowo byłoby ok, gdyby siostra nie kupiła ciasta marchewkowego. Ale na szczęście podzieliłam mój kawałek na pół i dałam M. Choć nie powiem, że bez tego kawałka czułabym się lepiej, ale dzisiaj odwiedziła mnie @ i tak ciężko było mi się powstrzymać. Ale następnym razem będę walczyć z pokusą, obiecuję!

Śniadanie (541 kcal)

- płatki górskie na mleku z bananem
- zielona herbata

II śniadanie (97 kcal)

- pomarańcza
- herbatka ziołowa

Obiad (560 kcal)
- 2 paluszki rybne
- pół paczki brązowego ryżu
- odrobina warzyw na patelnie po włosku z 4 kawałeczkami wczorajszej piersi z kurczaka, słonecznik
- sałatka: sałata lodowa, ogórek konserwowy, fasola czerwona, kukurydza, groszek konserwowy, odrobina oliwy
- nieszczęsny kawałek ciasta marchewkowego

Kolacja (264 kcal)

- 4 pieczywka chrupkie żytnie z: plasterkiem szynki, tuńczykiem w wodzie, twarożkiem i pasztetem dziadunia
- czerwona herbata

Razem: 1462 kcal



Miłego wieczoru!

16 marca 2013 , Komentarze (6)

Witajcie!
Dzisiaj znów obudziło mnie słoneczko, co sprawiło, że się lepiej wstawało :) Dietka nie najgorzej, tylko że zaglądając do chlebaka zauważyłam, że zawieruszyła mi się pszenna bułka, no i przydałoby się ją zjeść (ponieważ staram się nie wyrzucać jedzenia). Ale zamiast zjeść ją na raz, rozłożyłam na dwa posiłki :) Czułam się źle, że wczoraj nie byłam na Zumbie więc postanowiłam wypróbować ćwiczenia Mel B (siostry nie było rano, więc skorzystałam z jej pokoju). Najpierw zrobiłam 10 min na pośladki później 10 min ABS. Powiem wam, że spodobały mi się te ćwiczenia i postaram się je robić weekendami! Podoba mi się podejście Mel B i pomimo, że pośladki pod koniec były mega, mega ciężkie to i tak cieszyłam się, że je robię! Chciałam poćwiczyć jeszcze troszkę, ale niestety nie miałam jak, bo wrócili domownicy. Dodatkowo odkurzyłam mój pokój, byłam na zakupach do domku, zrobiłam obiadek i jakoś tak dzień minął. Nie mogę się doczekać, aż już będzie ciepło! Buty do biegania czekają :)
A i najważniejsze! Pierwszy dzień bez masła! Sama bułka była za sucha, więc posmarowałam cieniutko musztardą chrzanową i była smaczna i zawierała o 130 kcal mniej!

Śniadanie (385 kcal)
- pół bułki pszennej z łyżeczką musztardy i 4 plastrami pomidora
- 2 jajka na twardo
- zielona herbata

II śniadanie (116 kcal)
- jabłko
- wafel ryżowy wieloziarnisty
- Yerba Mate

Obiad (338 kcal)
- 100 g piersi z kurczaka gotowanego na parze
- pół torebki brązowego ryżu
- sałatka: sałata lodowa, ogórek konserwowy, fasola czerwona, kukurydza, groszek

Podwieczorek (249 kcal)
- pół bułki pszennej z łyżeczką musztardy i dwoma plastrami szynki
- herbata ziołowa
- szklanka soku warzywnego Vega Słoneczny Meksyk

Kolacja (211 kcal)
zaplanowane:
- 2 wafle ryżowe wieloziarniste
- pół papryki faszerowanej półtłustym twarogiem z ogórkiem konserwowym
- czerwona herbata

Razem: 1299 kcal



Trzymajcie się kobitki!

15 marca 2013 , Komentarze (6)

Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień nie był w ogóle dietowy. Wynika to z faktu, że oddałam krew! W końcu po roku przerwy znów mogę oddawać i jak się okazało mogłam cały czas. Tak więc pozwoliłam się dzisiaj ponieść rozpuście i zjadłam trochę niezdrowego jedzonka. Co mnie zaskoczyło, to pytanie pani pielęgniarki o moją wagę, a raczej jej odpowiedź, bo gdy powiedziałam ile ważę to powiedziała, że wyglądam szczupło! nawet nie wiecie jaką radochę mi to sprawiło :) w ogóle dziś słonko to się pojawiało, to się chowało. Ale zawsze to lepiej jak jest chociaż na chwilkę :) Przez cały dzień czułam się bardzo szczęśliwa, bo zawsze tak jest jak uda mi się oddać krew i mam świadomość, że mogę komuś pomóc :) Oczywiście dostałam 8 czekolad (2 białe, 2 z bakaliami, 2 mleczne i 2 gorzkie), ale 2 oddałam mojemu M. (tylko 2, bo nie jada za dużo słodyczy), a resztę niestety mam w domu. Będę musiała się bardzo powstrzymywać od zjedzenia kosteczki (lub kosteczek). Zapisałam się również na oddawanie płytek krwi na 20.05, bo pani doktor powiedziała, że mam ich dość dużo. Trochę się boję tego zabiegu, bo ponoć trwa 2h, ale mam jeszcze 2 miesiące, żeby porządnie o siebie zadbać :)
Niestety przez oddawanie krwi nie mogłam iść na zumbę, więc zero aktywności fizycznej w dzisiejszym dniu. Następna dopiero we wtorek, na aerobiku, bo w takich sytuacjach chciałabym poćwiczyć w domu, ale nie mam możliwości. Mój pokój jest zawalony, i aktualnie mam biurko na środku pokoju (bo to jest takie z Ikei, co się łączy z regałem), więc dopóki nie dokupię nóżek i nie odłączę go od regału, nie mogę nic robić. Nawet przejść chwilami jest ciężko. No ale takie uroki podłużnych pokoi!
A jak tam Wasz dzień minął? Miałyście choć troszkę słońca?
Buziaki!

Moje rozpustne menu:
Śniadanie (304 kcal)
- owsianka na mleku z rodzynkami
- zielona herbata

II śniadanie (234 kcal)
- wafelek Elitesse w RCKiK
- mała kawa ze śmietanką

Obiad (988 kcal) !!!
- małe frytki z Mc Donald's
- chikker z Mc Donald's
- 4 pierogi ruskie
- 6 kawałków czekolady z bakaliami

Kolacja (105 kcal)
- szklanka kefiru 2%
- czerwona herbata

Razem: 1630 kcal (gdyby nie ten Mc Donald's byłoby lepiej niż wczoraj!)


14 marca 2013 , Komentarze (6)

Czołem kobitki!
Dzisiejszy dzień zaczęłam od w-fu na uczelni, wiec niecałe 1,5h tenisa ziemnego. Trochę się wypociłam tym bieganiem za piłką, tym bardziej, że na kortach były ciepłe nawiewy.
Po południu pojechałam do mojego M., który się rozchorował i trzeba było się nim trochę zaopiekować . Coś ostatnio dużo osób się rozkłada. Zjadłam obiadek zrobiony przez mamę M., który był smaczny, ale również nie za lekki. Zapiekanka ryżowa z kurczakiem. Kurczak smażony, na to ser... Ale pychotki!
Stwierdziłam, że od dziś zacznę zapisywać co zjadłam. Pomaga mi w tym strona www.tabele-kalorii.pl  Dzięki temu zauważyłam, że pochłaniam całkiem dużo kalorii! Ostatnio cały czas mam ochotę na kanapki, więc jem to z serem, to z szynką, to z czymś jeszcze. No i okazuje się, że np. ponad 140 kcal/na porcję pochodzi z masła. Więc postanowiłam raz dziennie jeść max. 2 kromki chleba. Ciężko jest mi wyeliminować masło... No ale małymi krokami będę próbować.
Będąc u M. postanowiłam się zważyć i zmierzyć (bo nie mam w domu centymetra krawieckiego). No i waga pokazywała 58 kg, więc nie wiem czy się cieszyć czy nie, bo to taka waga "nieelektryczna", która lubi zaniżać wynik... No i mierzenie. Porównując z ostatnim (które było wieki temu, czyli w wakacje 2011), to przybyło mi 1,5 cm w łydkach i 2,5 cm w udach i 1,5 cm w biodrach! Masakra. Ostatnio przyglądając się moim nogom w lustrze miałam wrażenie, że są duże. No i niestety miarka tylko to potwierdziła. Ale co mnie cieszy, to fakt, że ubyło mi 2,5 cm z talii i 1,5 cm z brzucha! . Wniosek z tego taki, że trzeba się mocniej wziąć za dół!
Następne mierzenie: za 1,5 miesiąca.

A oto co dziś zjadłam (zgodnie z tabelami-kalorii):
Śniadanie (524 kcal)
- 3 kromki chleba razowego z masłem, szynką, serem i łososiem wędzonym, pomidor + ketchup
- zielona herbata

II śniadanie (514 kcal)
- duża pszenna bułka z biedronki, z serem i szynką, pomidor + ketchup
- Yerba Mate

Obiad ( ok. 552)
- zapiekanka teściowej (liczę, że tak ok 475 kcal)
- jabłko
- czarna herbata

Kolacja ( 37 kcal)
- 2 marchewki
- herbata cytrusowa

Razem: ok. 1627 kcal (oj sporo, sporo)

Miłego wieczoru!



Prawie jak ja dzisiaj!

13 marca 2013 , Komentarze (6)

Cześć dziewczyny!
Moje ciągłe ucieczki i powroty. No tak, ciągła dieta! Tak sobie ostatnio myślałam, że wcale nie mam tak dużo do schudnięcia jeżeli chodzi o wagę. Moje wymarzone 52 jest "tylko" 7kg przede mną. W sumie to waga mogłaby być nawet taka jak teraz, ale tak bardzo chciałabym być szczupła! Tylko moja silna wola zawodzi...
Chodzę 3 tydzień na aerobik i czuję się dobrze. Chodzę 3 razy w tygodniu, choć chciałabym codziennie, ale koliduje mi z uczelnią. W poniedziałek byłam wyjątkowo i powiem wam, że przeszłam jakiś najintensywniejszy trening w moim życiu. Przez 40 min jedyną przerwą było zmienianie pozycji (np. ze stania do leżenia), więc mięśnie cały czas pracowały. Po treningu wydawało mi się, że nie wiem jak się chodzi, wszystkie mięśnie mi drżały i pewnie domyślacie się, że dzisiaj zakwasy mnie dobijają. Szczególnie na wewnętrznej stronie ud. Nawet nie wiedziałam, że w tym miejscu mogą powstać, bo nigdy tam nie miałam! Wiec czuję straszny ból przy chodzeniu, ale lubię ten rodzaj bólu, bo wiem, że dobrze ćwiczyłam :)
Ostatnio chodzi za mną bieganie, ale niestety pogoda nie sprzyja. Chociaż widzę dużo osób, które biegają, ale dla mnie śnieg oraz minusowe temperatury są ogromną przeszkodą.
Co do diety, to znów nie trzymam się jakiejś szczególnej. Zaczęłam jeść płatki owsiane górskie, do których dodaje trochę rodzynek, ale pomału nudzi mi się ten smak. Stąd pytanie do was dziewczyny, z czym jecie owsiankę? Jak macie jakieś fajne pomysły na śniadanie, to również możecie się podzielić :) Moja głowa jest kompletnie ich pozbawiona!
Przede mną interval trening o 19, będzie ciężko z tymi zakwasami, ale jak tylko spojrzę na swoją figurę od razu nabieram ochoty!

Pozdrawiam kobietki i życzę motywacji i wytrwałości!

22 listopada 2012 , Komentarze (4)

Witam was gorąco! Zawsze jak się zmotywuje do zrzucenia paru kilogramów wracam na Vitalię i niestety zaraz uciekam. Zwyczajnie brak mi motywacji. W październiku na WFie zrobili nam testy sprawnosciowe i oczywiście było mierzenie i ważenie. Przy całym roku! Niestety waga elektryczna, ktora wskazała 59,4 kg... Po 4 miesiącach wakacji i nic nie robienia wcale mnie to nie dziwi, ale motywuje. Tym bardziej, że niestety idzie zima i podjadam jakieś 'smakoszki'. Od poprzedniego tygodnia wzielam się za stronę fizyczną i zapisałam się na aerobik. Póki co bardzo mi się podoba :) chodzę od wtorku do piątku po 1,5h i w czwartek dodatkowo tenis ziemny na uczelni. Mam nadzieję, że pod koniec roku zauważę jakieś minimalne postępy. Niestety nie trzymam się zadnej diety. Póki co ograniczyłam słodycze i jem coś słodkiego jedynie w niedzielę (chociaż muszę się przyznać, że wczoraj zjadłam 4 cukierki "Mars" i to na wieczór...). No te słodycze są dla mnie najgorsze! Może któraś z was ma jakieś sposoby jak tego unikać, albo czym zastąpić, żeby nie mieć takiej ogromnej ochoty na słodkie?
A tymczasem lecę na tenis!
Pozdrawiam :)