Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1497685
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 listopada 2023 , Komentarze (4)

Dziś święto i Krzysiek nie idzie do pracy. Chciał oczywiście świetować, a to oznacza furę jedzenia. Nie zgodziłam się i było spiecie. Przypuszczam, ze gdyby gdzieś wyjechał na pól roku, to ja bym schudła do 60 kg. Strasznie mnie denerwuje gdy jest nadmiar jedzenia w lodówce. On ciągle ustami rusza. Powinien zrzucić kilka kilo, bo jest ulany i ma brzuch. Niestety racjonlne argumenty nie trafiają i tylko o jedzeniu myśli. Inna sprawa, ze ja nie mam silnej woli jeśli chodzi o jedzenie. Jest jedzenie, które lubię, to jem bez względu na konsekwencje. Gdyby ode mnie zależało, tobym kupowała na bieżąco tyle ile potrzeba. Nie byłoby nadmiaru tobym nie jadła. On jedzie raz w tygodniu do supermarketu i zwozi całe siaty, a ja sie rzucam i pochłaniam 2000 kalorii na raz i od razu kilo wiecej. Czemu tyję kilogram gdy zjem niecałe 1000 kalorii ponad normę, pojęcia nie mam. Ponoć 7000 to kilogram.

Pada i to sporo. POgoda jak to w listopadzie. Lubie taką, ale wyjsc sie nie da. Mikuś deszczu nie lubi. Ja tobym nawet chętnie wyszła pod parasolką i w kaloszach, ale Mikusia ciągnąć nie będę. Pewnie dziś spędzę cały dzień przy piecu. Wyjdziemy może jutro.

Jestem zachwycona dwoma serialami. Chodzi o Bridgentonów i Outlander. Książki są i chcę je kupić. Problem nie w cenach a braku miejsca. Juz teraz książki leżą na fotelu w sypialni. Nie wiem czy są ebooki...

Od farbowania włosy mi sie trochę podniszczyły. Zrobiły się troche suche. Zwłaszcza na końcach. Niby to zostało ścięte. Wczoraj nałozyłam jednak na nie naftę. Trzymałam dość długo pod czepkiem i ręcznikiem. Zmyłam i dziś włosy są miękkie, lśniace. Będę to co jakiś czas praktykować, bo odzywka to za mało...

Jest w mojej opasce coś takiego jak chodzenie w pomieszczeniu. Wczoraj było 350 m, około 600 kroków. Spaliłam 28 kalorii i 5 minut intensywnego ruchu. Puls był tylko 121 i chyba spada powoli. To jedna seria. Ja zrobiłam takie trzy. Tak mam zamiar trzymać gdy spacerów nie będzie. Do tego oczywiście około 20 minut jogi...

10 listopada 2023 , Komentarze (10)

Powinnam na święta wymienić moje dywany, bo zanieczyszczone. W sypialni sikał Mikuś. W dziennym brudziła Megusia. Niby sie to czysci na bieząco, ale dywany juz brzydkie. Na razie chyba wymienię w sypialni, bo Mikuś załatwia się na dworze. Magusia różnie, ale biegunek juz nie ma. Leki na tarczycę bierze cały czas.

Według mojej opaski robię codziennie ponad 2000 kroków. Gdy wychodzę na spacer jest ponad 3000. Teraz próbuję dobić do 3000 codziennie. To już górna granica, bo mam jeszcze jogę. Teraz obserwuję puls. Na razie po wysiłku nie spada ponizej 134. Gdy siadam, szybko spada do około 90, a nawet mniej ostatnio. Puls sprawdzałam cisnieniomierzem i moja opaska sie nie myli. Wczoraj był 2 km spacer szybkim krokiem. Trochę pod górkę. Połowa z obciązeniem około 5 kg. Zrobiłam ponad 3000 kroków, spaliłam 226 kalorii i miałam przez chwilę tetno 150. Wyprawa była do sklepu i z Mikusiem...

Z opaski jestem bardzo zadowolona, ale kiedyś chyba kupię mi band 7 pro. Chodzi mi o liczenie kalorii nie tylko w czasie ćwiczeń. Chciałabym wiedzieć ile spalam na dzień. Brak mi tej funkcji. Nie wiem jednak czy zegarek policzy faktycznie czy poda wartość średnią dla osób o moich paramatrach typu wzrost, waga, wiek. Nie wiem czy tańszy Garmin nie byłby lepszy...

Narzuciłam sobie minimalna kontrolę w jedzeniu i waga spadła o ponad kilogram. Nie ma się jednak co cieszyć, bo ta kontrola moze sprawić, że w styczniu waga juz nie poleci. Miało być parę kilo mniej. Ciężko mi dojść do  nadwagi. Organizm juz jest bardzo oporny. WAga spada wolno i zaraz przestój. Rosnie bardzo szybko.

9 listopada 2023 , Komentarze (22)

Dziś planuję spacer z Mikusiem. Nie wiem czy się uda wyjść. ZAleży od tego czy Krzysiek wróci z pracy zmęczony i czy go będzie boleć noga. Jeśli będzie ok. Wyjdziemy na pól godziny. Chcemy iść drogą w głąb lasu. Znowu z 2000 kroków. Dłuższych dystansów na codzień nie będzie, bo nie mam na to czasu. Pól godziny to dość. Krzysiek chodzi dodatkowo w pracy. On kroki ma na pewno. Ja z ruchu mam dodatkowo jogę. Myślę by z czasem dojść do 3000 kroków. Do tego joga. Dość ruchu na dzień. 6000 kroków to minimum dla mnie o ile toby był jedyny ruch. Mnie minimum starczy. Z drugiej strony zalecane jest pół godziny ćwiczeń dziennie. U mnie sama joga to 20 minut. Z krokami więc aż nadto. Uważam, ze juz teraz robię dla ciała co trzeba. Minimum normy, czyli ok... Nie jestem bezrozumną babą, która nie zna wartości ruchu. W szkole miałam sporo na ten temat. Wiem, ze ruch jest korzystny dla zdrowia. Po to kupiłam opaskę.

Mam opaskę i mogę teraz kontrolować swój organizm nie tylko jeśli chodzi o sport. To też kontrola tetna, stresu. Do czego mi sie to przyda? Ano czas chyba na zmiany. Gdy byłam młoda żyłam bez mężczyzny, radziłam sobie. Byłam raczej silna kobieta z pazurkami. Byłam zadowolona z siebie gdy pomalowałam sobie pokój, gdy przyniosłam węgiel, urąbałam drewno. Ufałam sobie, w swoje siły. Miałam wtedy jednak problemy ze zdrowiem- tarczyca, stres, serce. Odkąd jestem z Krzyśkiem stresów mam mniej, bo mnie w wielu sprawach wyrecza. Zyje mi się łatwiej. Jestem raczej delikatna, rozpieszczam się i trochę cackam z sobą choć pazurków nie straciłam. Zdrowie mam lepsze. Mam jednak liczne lęki i myśli tego typu, ze sama sobie nie dam rady. Przestłam sobie ufać. Ufać we własne siły. Nie wiem czy mi się uda zmienić w silną kobietę i nie wiem czy jeśli już to mi nie zaszkodzi na zdrowie. Czy bardziej aktywne życie, większy wysiłek fizyczny nie okażą sie zabójcze. Moze pojawić się większy stres i za tym pójda problemy ze zdrowiem. Opaska to zmierzy... Samopoczucie będę śledzić...

Zauważyłam że ostatnio dłuzej śpię gdy nie nastwiam budzika. Wczoraj obudziłam sie po ponad 11 godzinach. Chyba tyle mój organizm potrzebuje, ale to bardzo duzo. Wcześniej budziłam sie po 8. Nie wiem co jest przyczyną. Czy to zmęczenie po większej dawce ruchu czy po prostu jesień. Fakt, ze mi sie to nie podoba, bo to strata czasu. Odkąd mam więcej ruchu, organizm dopomina sie o wiecej jedzenia i niestety tyję...To też może być jednak wpływ jesieni.  Nie jest to chyba jednak tak, ze więcej ruchu to euforia i święto dla organizmu. Ja straciłam równowagę i organizm szaleje. Muszę tą równowagę złapać z powrotem. Ta równowaga jest dla mnie bardzo ważna. Od niej zależy moje zdrowie i komfort psychiczny...

Z oczkiem Rozuni bardzo dobrze. Goi się. Została mała plamka i trzecia powieka sie schowała. Zrenica reaguje na swiatło. Chyba naprawdę na nie widzi.

8 listopada 2023 , Komentarze (18)

Wczoraj był już jakiś tam plan dnia narzucony i było też trochę aktywności poza czytaniem i ogladaniem serialu. Zmobilizowałam się i udało sie zrealizować. Szybko też zrobiłam sobie zabieg bioterapii na kręgosłup i od razu po nim intensywny ból mi przeszedł. Wczoraj miałam dwa zabiegi reiki ale dla bliskich. Jeden dla Rozuni na oczko, bo leki jeszcze bierze i drugi dla Sebastiana na spanie. Jemu się lepiej usypia po zabiegu i ciągle się upomina, zeby mu robić. Dziś mam już płatny zabieg reiki więc jakaś praca będzie.

Wczoraj pogoda była ładna. Nawet słońce świeciło. Udało sie wyjść z Mikusiem na spacer. Mikuś był zadowolony. Biegł zakosami z noskiem przy ziemi na lekko ugietych łapkach i oznaczał teren. SZliśmy powoli drogą wzdłuż zagajnika i lasu. Spacer był krótki. Ledwie pół godziny ale wiecej czasu nie było. POza tym przeszliśmy do miejsca gdzie bytuja psy. Psy pilnują zakładu, ale biegają bez opieki. Trzeba było wracać. Kolejny spacer moze jutro o ile przeszkód nie będzie. Chciałbym pójść nad rzekę, ale droga wiedzie w poblizu domu sasiada, a jego gryzacy pies biega luzem. Boje się iść z Mikusiem. Sąsiad jest trunkowy, gardzi kobietami i dyskusji z nim nie ma. Nawt nie wiem czy pies szczepiony...Wczoraj spacer to 2000 kroków i puls 138. Wszystkich kroków było grubo ponad 3000. Czułam się z tym dobrze...

Dziś staram sie trzymać taka na pół dietę. Pilnie chcę zrzucić około 3 kg. Będzie fasolka z marchwią, ryba do smażenia i zero węglowodanów. Unikam ich ale i tak tyje, a więcej ruchu w postaci chodzenia nic nie daje.

tak Mikuś wypoczywa po spacerze... Nauczył się sam pod kołdrę wchodzić. Drapie i podnosi ją zębami. W razie problemów szczeka:)

7 listopada 2023 , Komentarze (47)

Dziś spałam ponad 9 godzin. prawie 10. Wczoraj nie było bioterapii i dziś kręgosłup i kości mnie bolą. Okropnie to mało powiedziane. Jestem cała obolałą, a gnusność i nicnierobienie zaczyna wychodzić mi bokiem. Chyba to już długo nie potrwa. Już dziś mam zamiar zrobić coś więcej.

Wczorajszy plan wykonany w połowie. Najważniejsze, ze udało sie naprawić klamkę od drzwi do kuchni. Był z nia problem jakiś czas. Gałka sie zacinała i ciagle się obawiałam, ze sie w kuchni zatrzasnę albo postawię cos na maszynce i nie dam rady wejść by wyłączyć. Niestety nie udało sie wyjść na spacer ani posadzić róży. Przełozyłam to na poźniej. Moze dziś coś zrealizuję. 

Z wagą problem, bo ciągle tyję pomimo unikania węglowodanów. Nie mogę jeść mniej niz 1300 kalorii i jestem bliska poddania się i zaakceptowania małej otyłości. WAgę w okolicach 86-7 kg trzymam bez trudu.

Moja opaska pokazuje też aktywność. Nazywa się to w ruchu. POnoć powinno sie wykazywać większa aktywność przez 30 minut 5 razy w tygodniu. Ja mam około 15 minut dziennie. Wszystko zalezy od szybkości kroków lub wysokości tetna.

6 listopada 2023 , Komentarze (33)

DZiś zaczyna mi sie tydzień pracy, ale ja dłuzej pospałam. Krzysiek jest w domu to mogłam. Trochę planów mam. Chciałabym dziś iść na spacer i chciałabym posadzić różę do gruntu. Nie wiem czy uda sie wszystko zrobic przed zmrokiem. Moze byc z tym problem, bo po południu i u mamy trzeba odsiedzieć swoje i ma przyjść znajomy do naprawy klamki. Dziś chciałbym iść na spacer ścieżką wzdłuż lasu. Trzeba by kawałek przejść ulicą i będzie musiał Krzysiek Mikusia nieść. Nie chcę by chodził po ulicy, bo co druga brama to pies, a Mikuś sie boi i szarpie.

Wczoraj nie udało mi się wyjść na dwór, bo pogoda zawiodła. Nic konkretnego prawie nie zrobiłam.

Zauważyłam, ze mi trudno zrobić więcej niż 2000 kroków. Gdy idę na spacer, poźniej zalegam na kanapie i nie chce mi sie chodzić. Gdy nie idę na spacer, chodzę w mieszkaniu, ale dobijam do około 1500 i też zapał tracę. Chciałabym dojść choć do 3000, ale nie wiem czy to możliwe. Mój ruch normalny to niecałe 500 kroków. POwninam chodzić 6000 kroków, ale zakładam, ze ta górna granica to dla ludzi ruchliwych. Nie wiem czy zakup bieżni by był dobrym rozwiązaniem. Jak na razie wpadło mi to do głowy ale uważam pomysł za wydumany. Chodzenie po bieżni, a chodzenie od ściany do ściany to to samo raczej, a to drugie nic nie kosztuje. Ja jestem za upraszczaniem sobie życia. Chodzenie to drugi ruch, który znoszę poza jogą. O jeszcze ciężarki, calanetiks z ciążarkami znoszę. Nienawidzę za to roweru i biegania, podskoków ani niczego przy czym sie trzeba spocić i co wywołuje ból mięśni. Ja przy ruchu nie mam prawa sie zmęczyć... Nie wchodzi w grę zadyszka...

5 listopada 2023 , Skomentuj

Kolejny dzień lenistwa i jeszcze nie mam dość. Chciałam dziś wyjść na spacer, ale pada dość obficie. MIkusia po deszczu ciągać nie będę. Moze jutro uda sie wyjść. Dziś posiedzę w domu przy piecu i ja będę zadowolona i Mikuś. Mikuś deszczu nie znosi. Nawet wyjść nie chce... DElikatny jest. Bardzo mi żal wiejskich psów. Siedzą w kojcach lub na podwórkach deszcze czy słonce. Ja psa na dworze nigdy nie miałam. Wszystkie były w domu. Od czasów dzieciństwa. Jeszcze jednak niedawno sasiedzi mieli psy nawet na łańcuchach. U mojej sąsiadki pies biega całymi dniami, a śpi w komórce albo na dworzę zwinięty w kłębek. To bardzo sympatyczny psiak. SZkoda go. 

Ja od kilku dni jem jak na diecie, bo po 800 kalorii. Nie chce mi się cudów gotować i robię coś na bardzo szybko. Byle co byle się najeść. Wczoraj były ziemniaki pieczone, kawałek schabu z piekarnika i jajecznicaz pieczarkami. Dziś ma być kaszanka, schab, sos koperkowy, ale ziemniaki obierze Krzysiek. Na razie ważę 85,5 kg. Dużo. Trzeba by z kilogram zszedł. Liczę na to, ze dieta niskowęglowodanowa cos da. Tego sie trzymam.

Oglądam serial Outlander i jakieś tam wnioski są. Niby wiem, ze to tylko film ale i tak mnie to skłania  do myślenia. Ot choćby kwestia miłosci. Bohaterowie się kochają i to widać. Kobieta stwierdza, że partner to miłość jej zycia. Ja nie mogę tak powiedzić o żadnym z moich partnerów. Miałam czterech ważnych partnerów. We wszystkich przypadkach byłam gotowa kochać ale wszystkie związki sie po jakimś czasie wypalały. Nie czułam się moze za bardzo kochana, nie czułam zaangażowanie, była masa złych emocji a to wprowadzło chłod i dystans. Nie wiem czy związki pełne zaangażowania, pożadania po latach wogóle istnieją. Czy to tylko fikcja literacka lub filmowa. A może moi partnerzy jednak kochali? POżądali mnie przecież. Moze tylko wyrażali ta miłość inaczej i ja niepotrzebnie sie odsuwałam? A moze te złe emocje nie powinny az tak zniechęcać. Ani jeden partner jednak nie zasługiwał na miano idału. W kazdym widziałam wady. Czy ideały istnieją? A moze to ja za mało z siebie daję?

4 listopada 2023 , Komentarze (11)

Sobota i dla mnie dzień wolny. Spałam dłuzej. Dziś nie zamierzam nic robić. Będą tylko filmy. Krzysiek idzie do pracy. Ja mu coś ugotuję i będę się lenić. Dziś i jutro czeka na mnie 3 sezon serialu. Rzadko oglądam seriale. Ostatnio częściej. Kiedyś uważałam to za stratę czasu. Zmieniłam jednak zdanie. Seriale mogą byc ciekawe, dostarczyć emocji i sprawic przyjemność. Nie tylko praca i nauką człowiek zyje. Przyjemności też sa ważne. Nawet takie w postaci trwonienia czasu.

Za intensyne zajecia wezme sie chyba od poniedziałku. Trzeba zgrać wszystkie wykłady na komputer. Trzeba przepisać krzyżówki i może zacząć układać nastepną partię. Teraz mi się kończy jedna szkoła i zaczyna nastepna. Druga szkoła to Parapsychologia stosowana z psychotroniką- Uzdrawianie Integracyjno- psychotroniczne. Bardzo ciekawy dla mnie kierunek. Przypuszczam, ze to będzie taka troche niekonwencjonalna psychologia.

Jakiś czas temu zrobiłam nalewki. W lecie z bzu czarnego i później z kiwi, bananów i sliwek. Ta z bzu czarnego jest juz do zlania. Ta ze śliwek też juz nabrała ładnego koloru. Trzeba by wszystko zlać. Ja nalewki jeśli piję to w formie drinka, bo wychodzą zbyt mocne dla mnie. Kiedyś nalewki dochodziły pod szmatką. Procenty uciekały i nalewki były pyszne, delikatne. Teraz zakrecam je denkiem i wychodza siekiery. Moi mężczyźni piją. Ja narzekam.

Nadal codziennie robię minimum 1500 kroków. To zaledwie 1/4 z tego co byc powinno, ale jednocześnie trzy razy więcej niz robiłam kiedyś. Moja opaska wskazuje mi  na obciążenie treningowe optymalne cokolwiek to znaczy. Chciałabym dojść do 2000 raczej szybko. Kilka razy w tygodniu będzie wiecej.

3 listopada 2023 , Komentarze (8)

Niby dzisiaj trochę pracy będzie ale nadal nastroje jak na emeryturze. Nastawiona jestem na luz i przyjemności. Dalej oglądam filmy, czytam i dużo śpię. Niby nie mam czym być zmęczona co najwyzej monotonią. Niby lubię rutynę, ale czasem mnie nosi. Teraz jest właśnie taki czas. Mam ochote na czyste przyjemnosci, a nie na pracę i kontakt z ludźmi. Nie chcę mi się z nikim gadać. Siedzę prawie po całych dniach, zamknięta w swoim swiecie i z słuchawkami na uszach. Tylko ja i film. Kończę 2 sezon Outlandera.

Dziś powinnam zadzwonić do znajomego, bo leje sie nad druga komórką. Krzysiek znowu nic nie powiedział tylko musiłam spytać. Moze uda sie w tym roku jeszcze ta lepszą papę połozyć. Boje sie, ze jeśli poczekam do przyszłego roku, to trzeba będzie znowu wymieniać deski. Czasem mam dość tych prac koło domu. Tego myślenia o wszystkim. W blokach jest jednak wygodniej. No ale bloki, ten tłum ludzi nie dla mnie. Oszalałbym slysząc sąsiadów zza ściany, psy, dzieci... Nie widząc trawy, nie słysząc patków...

Od jakiegoś czasu znowu piszę dziennik wdzięczności. Wychodzi na to, że jestem wdzięczna Krzyskowi za przyjemne zycie, które przy nim mam. Nie wymaga ode mnie wiele. Mogę sobie żyć jak emerytka. Mam względny spokój i względna wygodę. Mogę sobie żyć w swoim świecie, a on wyręcza mnie w załatwianiu prawie wszystkich spraw na zewnatrz... Ostatnio się nie awanturuje, a ja chłonę spokój...

Z kursu angielskiego zrezygnuję. To bez sensu. Czytałam trochę na temat wymowy i to faktycznie dość częśto spotykany problem. Ogólnych, sztywnych zasad praktycznie nie ma i każde słowo powinno się w zasadzie uczyć i pisać i wymawiać. Mam dość... Nigdy nie miałam zdolności językowych i trudności z mówieniem zabrały mi całą przyjemność z nauki... Będę sobie dalej pisać i czytać ale na studia to za mało... Raczej za mało. Rady sobie nie dam...

2 listopada 2023 , Komentarze (37)

Dziś będzie trochę wiecej pracy, bo trzeba przepisać krzyżówki. W przyszłym tygodniu powinnam wysłać. Teraz mam też więcej zabiegów reiki. Robię dodatkowo dla Rozi na oczko. Doszedł Krzysiek, bo boli go stopa gdy chodzi. Krzyśkowi chcę zrobić 4 zabiegi. Na razie zrobione 2. Jest lepiej.

Dziś mam angielski i już sie stresuję, bo nie radzę sobie. Chodzi o słuchanie i wymowę. Nie rozumiem języka mówionego i nie potrafię powtarzać zdań po lektorze. Jestem zdecydowanym wzrokowcem, a nie słuchowcem i stad problmey. Uczę się około połtora roku i opanowałam około 1200 słówek z tym, ze to słówka tylko i wyłącznie pisane. Wymówić ich nie potrafię. Nie bardzo mam ochotę wracać do poczatku i wkuwać każde slówko od nowa ale tak jak sie wymawia. Chyba czas się poddać i zabrać sie za naukę tego do czego mam zdolności, bo tracę czas a postęp mizerny. Na studia i tak nie pójdę. To było marzenie, ale nierealne. Lat mam ile mam i trochę za późno się za to zabrałam. Z angielskiego tak całkiem nie zrezygnuję. Dalej będę się uczyć pisać. Dalej będę ćwiczyć czasy. Tylko z mówienia zrezygnuję. Chciałam opanować podstawowe słownictwo i podstawowe czasy. Góra poziom A2. TEmatykę tego poziomu z tym, ze nigdy nie stawiałam na poprawność gramatyczną. Na to mnie stać. Mogę temu podołać bez wysiłku. Tylko pisanie jednak...

Znowu mam fazę na filmy i czytanie. Oglądam seriale -Oultlander i czytam powieści. Malo pracuję. Fajnie mi się żyje jak na emeryturze. Chyba kupię książkę na podstwie której był nakrecony film. POzycje są dostępne ale drogie...

Wczoraj Krzysiek pośrednio powiedział mi komplement. Spotkałam koleżankę dobre 8 lat młodszą. Do tego dziewczyna wyglada bardzo ładnie. Krzysiek myślał, ze ma tyle lat co ja.