Chciałabym schudnąć dla zdrowia i dla dobrego samopoczucia. Po latach wzlotów i upadków w końcu wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze do zmiany moich nawyków żywieniowych i zdrowszego trybu życia. Nie chcę być ciągle na diecie, chce żeby jedzenie i ruch mnie cieszyły, a jednocześnie służyły mojemu zdrowiu i odpowiedniej wadze już na stałe.
Eh przeziębienie mi przeszkodziło w odchudzaniu - z dietą ok, ale nie mogę zbyt intensywnie ćwiczyć, bo się duszę przez ten wredny katar
Jutro "oficjalne" ważenie, chciałabym zobaczyć poniżej 68,6 - to jest dla mojego organizmu chyba jakaś magiczna granica, bo nie mogę zejść poniżej tej wagi już od stycznia. Właśnie dokładnie 68,6 pokazała mi waga wczoraj i dzisiaj.
A ten zastój trzeba w końcu pokonać, żeby w maju mieć idealną sylwetkę - zrobiłam sobie rozpiskę i chudnąc 0,8 kg tygodniowo powinnam się wyrobić w terminie. Bo w maju poszukiwania sukni ślubnej
No i wreszcie mam motywację do odchudzania tak stwierdziliśmy z Lubym, że może już czas żeby nareszcie wziąć ślub (jesteśmy zaręczeni już 1,5 roku). Co prawda to wiele w naszym życiu nie zmieni, ale przynajmniej z punktu prawnego staniemy się rodziną, a jest tego kilka wymiernych korzyści no i ta biała sukienka i właśnie dlatego mam motywację do odchudzania - trzeba w dniu ślubu pięknie wyglądać
No więc w marcu lub kwietniu lecimy do urzędu stanu cywilnego ustalać termin - na sierpień albo wrzesień w maju chciałabym już zamawiać sukienkę, więc do tego czasu muszę mieć idealną sylwetkę no i żadnego kościelnego ślubu, oboje z Lubym jesteśmy niewierzący - z ciotkami i babciami zapewne będzie przez to ciężka przeprawa, ale nie będę robić nic wbrew sobie dla zadowolenia rodziny.
Na zorganizowanie wszystkiego jest tylko 6-7 miesięcy, niby mało, ale tradycyjnego wesela nie będzie, tylko uroczysty, kilkugodzinny obiad dla gości - planujemy zaprosić ok 50 osob, więc ze znalezieniem sali nie będzie problemu - każda restauracja z ładnym wystrojem się nada nie ukrywam, że zależy mi na maksymalnie niskim koszcie całej imprezy - jak dla mnie to totalna głupota wydać na jedno przyjęcie kilkanaście/ kilkadziesiąt tysięcy zł - a taki obiad to bardzo ekonomiczne rozwiązanie w tym kontekście tym bardziej bezsensownym wydatkiem jest suknia ślubna za kilka tysięcy, dlatego planuję obskoczyć outlety z sukniami ślubnymi, a jak nic ładnego poniżej 1000 zł nie znajdę, to zamawiam przez internet - już znalazłam prześliczną sukienkę za 650 zł (suknie są szyte na miarę) wiadomo, że gwarancji, że będzie idealnie pasowała nie ma, ale od czego są krawcowe i tak wyjdzie mega tanio
Nie ma pojęcia ile dzisiaj zjadłam kalorii pochłonęłam w każdym razie 2 i pół pączka + trochę chrustu - starałam się ograniczyć kaloryczność pozostałych posiłków, ale pewnie mi to za dużo nie pomogło a pączki były mojej roboty - bardzo smaczne wyszły, tylko jakieś takie za bardzo wysmażone - nie mogłam wyregulować temperatury tłuszczu, albo wogóle się nie chciały smażyć, albo się za bardzo przyrumieniały. Ale najważniejsze, że rodzince smakowały
A tak w ogóle to dzisiaj się ważyłam - wynik tragiczny - 70 kg - ale to raczej jakiś chwilowy wybryk organizmu, bo 2 dni temu ważyłam 68 z kawałkiem, nie możliwe, żeby tyle przytyć bez obżerania się.
Dzisiaj wogóle nie ćwiczyłam, ale źle się czuję po tych pączkach, jakoś tak ciężko - organizm odzwyczaił się najwyraźniej od aż tak tłustego i słodkiego jedzenia.
Ale miałam super walentynki Luby kazał mi opuścić mieszkanie na 2h - akurat wystarczyło czasu na szybkie zakupy z mamą i potem na przebranie się i umalowanie - a jak wróciłam ... Luby powitał mnie bukietem czerwonych róż mieszkanie oświetlone mnóstwem świec, pięknie nakryty stół i pyszne jedzonko, wino no jednym słowem walentynki moich marzeń oj postarał się mój ukochany dostałam jeszcze śliczne kolczyki a ja miałam dla niego tylko kartkę walentynkową, ale za to częściowo własnoręcznie zrobioną i z wierszykiem mojego autorstwa
Jak się można domyślić wczoraj zdecydowanie przekroczyłam limit kalorii - chociaż w ciągu dnia starałam się zjeść mniej niż zwykle, żeby jakoś zrównoważyć tą kolację walentynkową. Ale dzisiaj już było ok i nawet udało mi się sporo poruszać - ping pong na PS rządzi żeby sobie trochę utrudnić grę postanowiłam grać lewą ręką - na początku było trudno, ale potem tak się wprawiłam, że przeszłam już 3 z 4 pucharów lewą ręką
A jutro znowu będzie tragedia, bo nie mam zamiaru sobie odmówić 1-2 pączków - tym bardziej, że sama je będę smażyła
Wiele nie mam do opowiadania, ale że postanowiłam codziennie pisać, to muszę coś naskrobać Z dietą raczej ok, zjadłam co prawda 2 ciastka, ale zmieściłam się w limicie kalorii. Za to z ćwiczeniami mi nie wyszło, totalnie nic się nie poruszałam. I na dziś tyle
I kolejny dzień pokus - dzisiejszą było wyjście na lunch. Restauracja naprawdę super, bo w karcie było osobne dietetyczne menu z podaną ilością kalorii Tylko jakoś tak wyszło, że zamówiłam w końcu "normalne" danie Ale i tak myślę, że tragedii nie było - zamówiłam kanapkę z grillowanym kurczakiem. A w rzeczywistości to ja bym to danie określiła jako kurczaka z pomidorami i sałatą + odrobina pieczywa co mnie zresztą bardzo ucieszyło no i były jeszcze frytki, ale nie jakoś strasznie dużo. W każdym razie po obfitym lunchu zmniejszyłam kaloryczność pozostałych posiłków i myślę, że się zmieściłam w limicie kalorii
Poruszać się też udało: 30 min kręcenia hula hopem i ok 35 min sportów na PS
I znowu wpadka - Luby sobie wymyślił chińszczyznę, a ja się nie powstrzymałam i też zjadłam. W sumie raczej nie żałuje, bo było pyszne, ale takie wpadki znacznie spowalniają proces chudnięcia. Jak to już kiedyś pisałam, im jestem chudsza, tym mniejszą mam motywację do odchudzania
Ale przynajmniej trochę się dzisiaj poruszałam - 20 min kręcenia hula hopem + ok 1h sportów na PS no i jeszcze zaliczyłam ok 2h spacer po Ikei ehh kocham ten sklep, dzisiaj kupiłam sobie kilka rzeczy do kuchni
No i sukces - 0,5 kg w dół dla mnie genialny wynik, biorąc pod uwagę niedzielne obżarstwo tylko się zapomniałam pomierzyć, ale to nadrobię w przyszłym tygodniu diety nadal się ładnie trzymam i ćwiczę - dzisiaj ok 30 min kręcenia hula hopem, ok 1h sportów na PS + ćwiczenia na ramiona.
A tak poza tym to siedzę w domu i się nudzę - wczoraj miałam wstępną rozmowę kwalifikacyjną i teraz czekam czy zadzwonią, czy nie - mają się odezwać w ciągu tygodnia, albo wogóle. Ehh zobaczymy
I znowu króciutki wpis - głowa i pęka i jak najszybciej chcę znaleźć się w łóżku. Z dietą super, ładnie się jej trzymam, z ćwiczeniami też nieźle - dzisiaj 40 min kręcenia hula hopem. Co do jutrzejszego ważenia, to nie mam pojęcia czego się spodziewać, więc nie będę dywagować. A teraz do spania