Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

film ( kryminał, s-f, dramat, komedia, obyczajowy ); muzyka; książka ( patrz film ); udało mi sie w miesiącach letnich schudnąć 3 kilo, a zawsze wtedy tyję; postanowiłam iść za ciosem ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 111744
Komentarzy: 2275
Założony: 8 września 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazia66

kobieta, 58 lat, Świętochłowice

160 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do wakacji chudnąć co najmniej 2 kg miesięcznie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 października 2012 , Komentarze (9)
witam was kochane chciałam przeprosić że ostatnio mało do was zaglądałam ale czasu mało miałam a zaległości ogromne, ale dzisiaj mam dyżur całodzienny w pracy więc pozaglądam do Was wszystkich i pokomentuję
wczoraj planów miałam wiele, ale niestety ból głowy ogromny, dopiero późnym popołudniem zlikwidowany, poza tym nadchodząca wielkimi krokami @ sprawiły  że wczoraj będąc na fitnesie wytrzymałam tylko godzinkę na pilatesie, zraszając się solidnie potem, nie byłam w stanie zostać na drugiej godzinie pilatesa, z drugiej strony poczytuję za sukces że dałam rade chociaż tą godzinkę, bo wczoraj nowy zestaw ćwiczeń, a wiadomo że wszystko co nowe potrafi "rozruszać" nowe partie mięśni dosyć boleśnie
udało mi się ostatnio kupić w Lidlu w dobrej cenie (149 zeta) adidasy do biegania Nike, wczoraj ubrałam po raz pierwszy i muszę przyznac że naprawdę chodzi się w nich inaczej niż w zwykłych adidasach idąc dosłownie czułam jak mi amortyzowała podeszwa na wysokości pięt tak że niedowiarkom potwierdzam że jak ktoś biega albo maszeruje czy kijkuje sporo, to warto w takie buty zainwestować a tu dzisiaj dostałam na @ ofertę zakupu podobno rewelacyjnych butów Reebok Easy Ton za 139 złotych ( podczas gdy normalna cena to 399 zeta ), no ale już jedne i chociaż serce boli reeboków już kupować nie będę stwierdziłam też ostatnio że za mało czasu poświęcam ćwiczeniom spalającym ( marsze i rowerek własciwie w zaniku ) i to jest coś co muszę poprawić w najblizszym czasie
ponadto tym niepokojacym się o mnie i moją dietę wyjaśniam że pisząc ścisła dieta nie miałam na myhśli jakiś głupich diet restrykcyjnych tylko ścisle zastoswanie diety siła błonnika wykupionej na Vitalii
dzisiaj mój czwarty z kolei dzień bez słodyczy, z zaplanowanego minimum tygodnia zostało mi jeszcze 3 dni, wiec może dam radę a generalnie
dni bez słodyczy:
70/149

9 października 2012 , Komentarze (16)
w sobotę się nie wazyłam a wczoraj waga pokazała 74,5 sądzę że jest trochę "zawyżona" słabszymi wypróźnieniami ale ile pokazała tyle wpisałam do pomiaru, cóż, nie zmienia to faktu że będe się znowu bujać z tymi samymi kilogramami co miesiąc temu, ale wiem przecież że pretensje tylko do siebie powinnam mieć jak pisałam wprowadzam plan naprawczy czyli ścisłą dieta i ruch, a także tydzień dni bez słodyczy, trzymajcie kciuki żeby się udało w skarbonce uskładałam na diecie bezsłodyczowej 238 zł, uważam że całkiem przyzwoicie, część z tego przeznaczam na kupienie karnetu na rolletic, albo rolmasaż czy jak tam to jeszcze zwą mnie pomaga na nieco zwiotczałą skórę, skupię się na udach bo to tutaj jest problem, szczególnie od wewnętrznej strony i dalej odkładam, skarbonkę zmieniłam z glinianej świnki na metalową puszeczkę z kluczykiem, tak jest zwyczajnie wygodniej
wczoraj dowiedziałam się że jutro pogrzeb kolegi, młody facet, co prawda ostatnio kontakty bardzo ostygły bo się rozwodził a lepsze kontakty miałam zawsze z Dorotką, ale nie zmienia to faktu że znaliśmy się z 20 lat, wybieram się jutro na pogrzeb, była żona organizuje wszystko ale to dlatego że po rozwodzie pozostał sam, Dorota z synem się wyprowadziła a drugi syn wyemigrował, a że nie miał rodzeństwa a matka alkoholiczka to Dorota ze wzgledu na wspólne lata podjęła się organizacji wszystkiego chociaz ostatnie lata ich wspólnego pożycia były naprawde trudne, alkohol go zmienił bardzo, stał się paskudny i niebezpieczny w stanach zamroczenia, ale i tak szkoda człowieka i żal w nocy mało i źle spałam, wiadomo dlaczego
dzisiaj rano u nas temperatura bliska zera czyżby już szykowac trzeba było skrobak do auta i płyn zimowy do spryskiwaczy chyba powoli trzeba, bo pomimo ładnej pogody w ciągu dnia to jednak już chłodno się robi

wczoraj zaliczyłam 2h w klubie, był pilkates i shape, ale dzisiaj czuję to wszędzie, jednak co innego 2 godzinki pilatesa a co innego pilates +shape,shape to jednak mocniej dające w kośc zajęcia, dużo powtórzeń z obciążeniem, i tempo szybsze niż w pilatesie ale kto wie, może z przyszlym tygodniu to powtórzę, a jak się to uda, to znaczy że generalnie dam radę i w przyszłości takim podwojonym zajęciom
dni bezsłodyczowych: 68/147

4 października 2012 , Komentarze (15)
witam was moje kochane vitalijki dzisiaj dzien piękny i żałuję ale ruchowo dzisiaj tylko rowerek stacjonarny, i czasu na spacery niestety dzisiaj nie będzie, siedzę w robocie a jak wrócę to już się będzie zciemniać wiecie że zachód słońca jest już o 6.15 a wschód dzisiaj był 0 6.45 czyli jeszcze chwila i będziemy wstawać w ciemnościach masakra, ale całe szczęście że ja nie mam tak jak niektóre z was, że mają spadki nastrojów jesienią i zimą związane z krótkim dniem
dieta oczywiście w lesie, wczoraj waga pokazała 74 kilo i prawdę mówiąc o ile tyle pokaże mi z sobote na rannym ważeniu to i tak uznam że to cud jakiś że tylko tyle jem jeszcze w miarę, ale te słodycze od soboty zero dni bez nich, a  właściwie to nawet nie potrafię ich ograniczyć do jakiegos minimum, tylko jem ile wlezie i ile jest w domu od poniedziałku wprowadzam słodyczowy plan naprawczy, czyli co najmniej tydzień w jednym ciągu BEZ no i wogóle wprowadzam plan naprawczy i dietę , tym bardziej że jest jedna okazja specjalna, otów 24.11 znajomi mają 30-stą rocznicę ślubu i 50-tkę małżonki, będzie wielka impreza, i dobrze by było się dobrze, a właściwie lepiej niż zawsze zaprezentować chciałabym zejść minimum do 70 kilo, a najlepiej by  było przekroczyć tę magiczną granicę i zobaczyć 6 z przodu no ale wiadomo, pobożne życzenia niczego za mnie nie zrobią, potrzeba diety, ruchu i przede wszystkim samozaparcia i konsekwencji
wczoraj zaliczyłam 2 godzinbki pilatesa, trochę się obawiałam czy dam rade i jak się będę czuła dzisiaj, ale nie padłam wczoraj a dzisiaj czuję się świetnie a we wtorek zaliczyłam godzinkę shapea, wyczaiłam fajną rzecz, otóż pod koniec września w klubie wykupiłam karnet na 12 wejść, zastanawiałam się nad opcją open droższą o prawie 50 złotych, ale stwierdziłam że najpierw sprawdzę jak szybko karnet zrealizuję, jeśli się okaże że szybciej niż miesiąc i np. świadomie zrezygnowałam z jakiegoś wyjścia do klubu żeby za szybko nie zrealizowac karnetu, to w kolejnym miesiącu wykupię ten open ALE zauważyłam że dziewczyny często przychodza na jedne zajęcia ale zostają od razu na drugie zajęcia, i wczoraj ja też tak zrobiłam i okazało się że te 2 godzinki zaliczono mi jako 1 wejście więc już widzę że w ten sposób mogę też zaliczać 2 h równiez w poniedziałki bo wtedy sa po sobie zajęcia z pilatesa i shapea, więc wygląda na to że tym jednym karnetem będe mogła ugrać więcej , że widocznie 1 wejście nie jest ograniczone do 1 godziny zajęć

dni bezsłodyczowe: bez zmian

1 października 2012 , Komentarze (11)
jak przypuszczałam musiałam pasek zmienić w sobote ale do góry, pomimo przestrzegania diety i ruchu dołuje to ale żyje sie dalej a teraz to już wogóle dieta sie buja od soboty, pewnie od poniedziałku znowu będę gubic nie stare kilogramy ale to co w tym tygodniu nabiorę niestety ale nie potrafię trzymać diety jak jest Rysiej w domu, bo to i ciasta i inne słodycze, i obiadki mało kaloryczne, i szykowanie jedzenia na wyjazd skutkuje większym spożyciem wszystkiego a wiadomo, jedzenie dietetyczne prawie zawsze przegrywa z tym "tradycyjnym" trudno, taka moja karma widocznie, tyle tylko że po wyjeździe małża biorę się w większą determinacją za dietę i ćwiczenia
w piątek byłam w klubie na zajęciach sheapa, nie wiem, albo miałam tak gwałtowny spadek formy albo dziewczyna dała nam super do wiwatu, normalnie pot spływał strumieniami, po twarzy również, nie byłam w stanie wykonac wszystkich powtórzeń bo bym chyba zawału dostała, potem jeszcze w domu poprawiłam wiekszym sprzataniem i skakaniem po parapetach i efekt taki że w sobotę nie umiałam chodzić, a dokładniej to wstawać/siadać, schodzić/wchodzić po schodach , pośladki i mięśnie ud bolały jak cholera, dlatego też odpuściłam w sobotę pilatesa, ale pół godzinki marszu po parku sobie pozwoliłam, a wczoraj też mnie bolało tylko trochę mniej a dzisiaj już ok a Rysiek jak przyjechał to pytał ile schudłam bo podobno widać, a ja od jego wyjazdu tak naprawdę schudłam 1,5 kilo , moim zdaniem tego nie da się zauważyć, tym bardziej że nie zauważyłam żeby zmieniły mi się obwody, widocznie chciał mi zrobić przyjemność albo wiedząc że się odchudzam, sam się zasugerował że schudłam
dni bez słodyczy: 66/139 ( ostatni w piątek i ten tydzień bezsłodyczowy raczej nie będzie )

27 września 2012 , Komentarze (9)
coś mi się wydaje że po sobotni ważeniu to pasek zmienię ale w górę   od soboty jem własciwie, cwiczyłam 3 dni, a waga ciągle powyżej 73 coś nie potrafię przekroczyć tej granicy, bujam się ostatni miesiąc 74-73, i nie chce mi się za cholere pojawic ta 2 na wadze czy to jakas magiczna cyfra jest czy ki diabeł
dzisiaj "kończyłam" bigosik, a dobrze wiecie ile czasu trzeba żeby wszystko pokroić i przesmażyć osobno, potem połączyc itp, dzisiaj go skończyłam, jeszcz ejutro przegrzac raz i będzie ok, z jednej strony mam na niego smaka, z drugiej boję sie zjeśc choć łyżkę przed sobotnim ważeniem dzisiaj nakupowałam mięsa, zrobiłam mężowi prawdziwy gulasz do słoików, kupiłam tez wołowiny na rolady, mąż sie ostatnio o nie upominał więc niech ma boję się co to będzie dietowo podczas najblizszego tygodnia kiedy bedzie w domu, jak jestem sama to potrafię czasami trzymac dietę, ale jak on jest to dom i kuchnia pełna jest pokus
dni bez słodyczy: 65/135

25 września 2012 , Komentarze (15)
wczorajsze prasowanie odłożone dzisiaj na pewno go nie ruszę, chce iśc wieczorem do fitness klubu, a i muszę przygotowac wklad do bigosu ( czytaj pokroić i przesmażyć boczek, kiełbase, cebulę, mięsa ) bo obiecałam męzowi że zrobię, a to zajmie trochę czasu, kapustę też trzeba poszatkowac i wstawić do gotowania, poza tym chciałam jakies okno umyć przed wieczorem
chciałam się z wami podzielić ciekawymi rzeczami wyczytanymi w aktualnym numerze Super Linii
dla chodzących polecam stronę www.walkandmore.pl , można planować trasy, sprawdzać przebyty dystans itp
ciekawy artykuł pod znaczącym tytułem "od diet się tyje" i wyjatki z artykułu: "najnowsze badania australijskich naukowców wykazały że jest tez inny czynnnik ( dotyczy jojo ): "Jeszcze rok po zakończeniu diety organizm wytwarza dużą ilość hormonów odpowiedzialnych za uczucie głodu. Gdy naukowcy przebadali poziom hormonów odpowiedzialnych za apetyt i poczucie sytości, okazało się że jest on jeszcze wyższy niż przed rozpoczęciem kuracji odchudzającej" i dalej "warto wiedzieć że po upływie jednego tygodnia stosowania jednostronnej lub zbyt niskoenergetycznej diety spowalnia się nasz metabolizm a przemiana materii u osoby 20-letniej jest mniej więcej taka jak u 70-letniej",  "Warto pamietać, że kazda kolejna próba odchudzania, która kończy się jojo sprawia że następna dieta będzie mniej skuteczna. Wybierając niewłaściwą dietę nie tylko skazujemy się na doraźną porażke, ale także zmniejszamy swoje szanse na przyszłość. Pozornie błahy i często występujący efekt jojo jest w niewielkim stopniu uwarunkowany ponownym rozrostem komórek tluszczowych. Jak się okazuje,w pierwszej fazie ponownego tycia wcale nie dochodzi do wypełnienia sie opróżnionych komórek tluszczowych, ale do bardzo szybkiego wytwarzania zupełnie nowych, które następnie razem z istniejącymi komórkami efektywnie powiększają swoje rozmiary..... a jak wiadomo raz utworzonych komórek tłuszczowych   nie można już zgubić. Tak więc każda nie przemyślana kuracja odchudzająca pozostawia w spadku kolejną prcję niezniszczalnych komórek. Przez lata sądzono że nowe komórki tłuszczowe mogą powstawac jedynie w okresie dzieciństwa i dorastania. Dzisiaj już wiemy, że do przyrostu nowych komórek tłuszczowych może dojść w każdym wieku, a czynnikiem szczególnie temu sprzyjających jest efekt jojo"
Przerażające prawda, same sobie gotujemy ten los odchudzając się w sposób nie przemyślany i bez stałych zmian w nawykach żywieniowych
dni bez słodyczy:
63/133

24 września 2012 , Komentarze (10)
waga wariuje, w sobotę podała 73, wczoraj 73,5 a dzisiaj już 74 kilo, a w miarę trzymam dietę, znaczy bardziej trzymałam kalorie przez te 2 dni niż menu ale takie coś ????
do @ jeszcze ze 2 tygodnie więc nie wiem dlaczego tak 
nie pisałam wam ale w piątek bylam na występie Ireneusza Krosnego, tego mima, trochę jego numerów znałam ale nie za wiele, ale na grouponie była dobra oferta i wraz z bratem i bratową za całe 58 złotych  kupilismy 3 bilety, było świetnie, uśmiałam się szczerze, po występie był "wywiad" z nim, znaczy publiczność zadawała pytania, bardzo inteligentny facet, z dystansem do siebie i do popularności, wykształcony wszechstronnie,  ten wywiad był w zasadzie przedłużeniem występu bo odpowiadał w formie anegdotek ten wypad obudził we mnie chęć na więcej, szkoda że koncerty czy teatr taki drogi, nawet do kina się wybrac we dwoje kosztuje
wczoraj zrobiłam sobie pediciure, moje spacerówki już dawno się o to prosiły, no ale konieczność włożenia stóp w pełne buty spowodowały że wczoraj w końcu sie za nie wzięłam, pomalowałam znowu na czerwono, podoba mi się ostatnio ten koloer na nogach ale nie wiem jak się lakier będzie zachowywał w butach, no zobaczymy
dzisiaj po pracy planuje iśc na pilates, a wieczorem czeka mnie prasowanie bo hałda całkiem spora juz czeka , no ale ja łącze przyjemne z pożytecznym i zawsze prasuję do moich seriali albo ciekawych i nagranych filmów więc czas szybko leci a odprasowana sterta rośnie w ubuiegłym tygodniu zaczęłam myć w końcu okna ale pogoda nieco przeszkodziła i w tym tygodniu musze je dokończyć, na jutro planuję 2 mniejsze a na środę zostanie mi duże balkonowe, podobno pogoda ma być super więc deszcz  nie bedzie mi przeszkadzał
dni bez słodyczy: 62/132
mija świnka prawie się zapełniła, co prawda specjalnie kupiłam małą zeby nie czekac rok na jej zapełnienie, ale nie zmienia to faktu że prawie pełna, jeszcze z miesiąc i trzeba będzie ją rozbić, ciekawa jestem ile kaski się zebrało i czy wystarczy na wykupienie groupona na kolejne 3 serie delipacji laserowej, co prawda po już wykonanych 3 zabiegach włosy odrosły słabsze i mniej ich, ale ciągle jeszcze do pełnego efektu brakuje sporo, ale powoli i mam nadzieję że do przyszłego lata pozbęde się włosów na zawsze w strategicznych miejscach

22 września 2012 , Komentarze (13)
kolejne pół kilo za mną i to jest dobra wiadomość
zła jest taka że nie bardzo trzymałam dietę w ostatnim tygodniu, pomimo obietnic złożonych samej sobie że będe trzymać się rygorystycznie ruchu też było niewiele, zjadłam też za dużo słodkiego ale nie wszystko stracone jak widać
nie zaglądałam bo zajęta byłam, co prawda w czwartek miałam trochę czasu wieczorem, ale zwyczajnie bałam się tutaj wejść żeby nie posiedzieć do północy albo i dłużej przeglądając wasze pamiętniki   mam ostatnio problem z włosami, a w zasadzie skóra na głowie, porobiły mi się jakieś krosty, odstawiłam piankę i lakier do włosów ( czytaj: wyglądam jak plastuś z włosami przyklejonymi wręcz do głowy ) ale minął tydzień a tu nic, dalej krosty sa i skóra dalej swędzi, chciałam kupić nowa szampon, ale okazuje się że w drogeriach nie dostaniesz ot tak lakieru dla alergików, a nie chce eksperymentować i wyrzucac kase w błoto, a termin do dermatologa mam dopiero na koniec października no i odrosty za chwilę będą już widoczne gołym okiem a teraz boję się użyć farby bo może być jeszcze gorzej muszę poszukac w necie jakichś szamponów dla alergików
poza tym nic ciekawego
dni bez słodyczy 60/130

13 września 2012 , Komentarze (10)
dzisiaj aż się wstawać nie chciało, padało całą noc a od rana bez zmian, podobno w Sudetach mogą być dzisiaj nawet opady śniegu no ale trzeba oswajać się z myślą że lato się skończyło ( choć kalendarzowo ciągle trwa ) a przed nami jesień, oby jak najbardziej słoneczna
sądziłam że do @ jeszcze kilka dni a tymczasem wczoraj przyszła, ja tam rzadko kiedy mam bóle, a jak już do już jak się zacznie, więc czasami mogę być zaskoczona, poza ty wczoraj  w końcu były efekty picia maślanki ostatnio i wypróżniłam się z tych zapasów ubiegłotygodniowych co udało się zauważyć dzisiaj na wadze, os soboty było 75 w porywach do 74,5 a tu dzisiaj 73,6 tak więc spokojna jestem że do sobotniego ważenia przystąpię z radością a nie z duszą na ramieniu co cholera pokaże
wczoraj pozałatwiałam parę spraw, ale oczywiści nie wszystko, i żałuję że wzięłam się za nie od rana zamiast wykorzystać jeszcze pogodę i pójśc na marszyk, niestety potem już pokrapywało więc pozostał tylko rowerek, nie chciało mi się cholernie, miałam odpuścić i pozostać tylko przy zaplanowanym pilatesie, ale tak mnie ładnie chwaliłyście ostatnio że posadziłam dupsko na siodełku i udało się wypedałować całą godzinkę, a wieczorkiem jeszcze pilates zaliczyłam, z którego wracałam w strugach deszczu, wczoraj były ćwiczenia głównie rozciągające i trochę na brzuch i nogi, dawno nie czułam się tak dobrze porozciągana na dzisiaj planowałam wolne od ruchu bo w domku trochę do zrobienia jest, tym bardziej że wczoraj robiłam duuuuże pranie i mam stertę do ogarnięcia, ale koleżanka zadzwoniła że była we wtorek na jakichś zajęciach u siebie w przedszkolu i że było fajnie a zajęcia tanie bo 45 zeta za zajęcia 2 razy w tygodniu, nie potrafiła jednak powiedzieć jak się zajęcia nazywają ( to byłabym już w domu ) ale to elementy boksu i fitnessu, zajęcia sa dzisiaj i we wtorki, ona idzie dzisiaj i może się skuszę, bo ciekawa jestem co to za zajęcia
dni bezsłodyczowe: 57/121

co do tych butów na wysokim obcasie, ja w nich nie musze chodzić, żebym tylko doszła do i z auta do pracy i taki sam powrót więc tyle da się przejść


11 września 2012 , Komentarze (19)
dziękuję kochane za dobre słowa wiem że 4 kilo to dobry wynik i nie ma tragedii, ale podsumowania są dobre bo uświadamiają nam pewne rzeczy, mnie uświadomiło że mogło być więcej, ale nie było z powodu tego że starałam się za mało, za bardzo sobie i brzuchowi odpuszczałam, więc nie mam kontroli nad tym co,kiedy i ile jem, a to znaczy że wróg czuwa i trzeba być nieustająco zwartym i gotowym a swoją drogą wkurzające jest to że od 3 dni jest doskonale dietowo, ruchowo też, a waga gadzina pokazuje 0,5-0,8 kilo więcej niż na pasku a przecież do @ jeszcze dobry tydzień ale z drugiej strony sadzę że ciągle nie wydaliłam nadmiaru pokarmu spożytego w ubiegłym tygodniu, pomimo tego że normalnie chodzę do wc a od niedzieli codziennie piję maślankę znam siebie i wiem że musze te dodatkowe żarcie po prostu dodatkowo wydalić
z dobrych rzeczy
wczoraj dotarła waga ( chyba zmienię zdanie o "siódemce" ), jest ładna, zgrabniejsza i mniejsza niż poprzednia
na starość chyba mój organizm jakąś woltę zrobił bo poza tym że unormowały mi się po 20 latach hormony i mogłam odstawić tabletki a pomimo to miesiączkuję regularnie ( o tym już chyba wam pisałam ) to jeszcze trójglicerydy mi spadły do normy a cholesterol całkowity nieco przekroczony, ale proporcja dobrego do całkowitego jest dobra ( HDL powinno być 1:5 do całkowitego , to wtedy nawet jeśli całkowity ponad normę, nie trzeba się martwić ), a od wielu, wielu lat miałam złe wyniki lipidogramu, i musiałam brać leki żeby je poprawić jedynie cera mi się nie poprawia ale pogarsza, ale nad tym ciągle pracuję i nie trace nadziei
wczoraj zainaugurowałam sezon marszowy przeszłam w 57 minut 5 km, czyli prawie swoją normę ( 7020 kroków ), wiem już z doświadczenia że więcej nie dam rady przejść w godzinę, bo jednak nogi mimo że mam normalne to za krótkie do dłuższego dystansu w tym samym czasie    pogoda doskonała, park również piękny, normalnie dusza się radowała a humor jak mi się poprawił, zwłaszcza że popołudniu poprawiłam pilatesem godzinnym jednak prawda że słońce i ruch poprawiają samopoczucie bo moje od kilku dni jakby lepsze, a wczoraj naprawdę świetne i tak się tylko zastanawiałam dlaczego tak długo zwlekałam z tymi marszami plecki dzisiaj przyjemnie czuję, nóżki również, chociaż bałam się że dzisiaj będzie gorzej, zwłaszcza że wczoraj jak skończyłam maszerować to nogi od razu zrobiły się ciężki i poczułam ich wszystkie mięśnie, łącznie z pośladkowymi dzisiaj planowany wieczorem shape godzinny, jutro mam wolne więc planuję marszyk godzinny i znowu pilates wieczorem
poza tym postanowiłam wczoraj kupić półbuty, dzielnie weszłam do centrum handlowego gdzie są 3 duże sklepy obuwnicze, w CCC jak były wysokie obcasy to i w wysokiej cenie,  jak cena do przyjęcia  ( przeznaczyłam do stówki ) to fason nie taki albo obcas za niski, nic nie kupiła ale wypatrzyłam śliczne zimówki, na koturnie ( idealne dla mnie i mojego płaskostopia poprzecznego ) ale cena póki co zabójcza 249 zeta, kolor przybrudzony czerwień, tak bym go nazwała

muszę się na nie przyczaić pytanie kiedy się zaczną zimowe wyprzedaże ? w listopadzie ?  potem poszłam do drugiego sklepu który mi poleciła koleżanka że tanie i fajne fasony, znalazłam ładne półbuty na naprawdę wysokich obcasach ( 12,5 cm ) za 79 zeta, buty "do wygladania" bo na pewnoi nie do biegania po sklepach czy spacerów, ale do tego mam inne buty, a chciałam do pracy i żeby się prezentować, za 79 zeta, buty inne niz na obrazku ale nie znalazłam dokładnie tych samych, góra czarna a obcas i "podeszwa" czy raczej część pod butem w wężowy wzór ale szaro czarny  Cena 99.-
to chińszczyzna ale wygląda całkiem przyzwoicie, ceny też, modela fajne więc wzięłam "na próbę" zobaczymy jak się będa nosić
dni bezsłodyczowe: 119/55