Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (102)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 61663 |
Komentarzy: | 2141 |
Założony: | 30 grudnia 2011 |
Ostatni wpis: | 11 lutego 2014 |
kobieta, 42 lat, Gdańsk
171 cm, 77.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Oj czas leci, leci szyko. Robota pali się w rękach.....nie chodzi bynajmiej o sprzątanie w domu:-)wróciłam przed 21....dziś pracowałam u koleżanki w biurze. Z naszym projektem całkiem gut....więc niepotrzebnie chodziłam od kilku dni zdołowana. Ogólna konkluzja-nie ma co się martwić na zapas. Jak się okazuje-inwestorowi się bardzo podoba, więc uwagi pani Jakiejśtam okazały się na wyrost krytyczne przez duże K. W pracy dobrze ale z dietką nie ok.....marzę ostatnio o sałacie lodowej z sosem vinegret i np. krewetkami......muszę chyba jutro zrobić:-)dobre jest to ze od tego stresu i pędu nie tyję jakoś specjalnie, a okres tuż tuż:-))))Ale fajnie się dziś było odstroić w nowe wiosenne ciuszki:-))))i butki:-))))
Oj dziś do południa mnie nosiło....jak tykająca bomba zegarowa:-)))M.....się dziwił "O co Ci chodzi" a ja na to "Co nie mogę mieć gorszego dnia, muszę być zawsze zadowolona???". Myślał bidulek że coś do niego mam....a to nie ooniego chodziło. No co dziś próbowałam zrobić to mi nie wychodziło, chciałam z ranka popracować trochę na kompie to jakieś problemy nie do rozwiązania z programem w którym pracuję, potem szukanie mapy....przynajmiej porządku troche w papierzyskach porobiłam....najlepsze jest to, że pojechałam do koleżanki z którą pracuję i ni z tego ni z owego znalazłam rozwiązanie naszego problemu....można powiedzieć, że przez przypadek!!!I po co to się denerwować (łatwo mówić....jestem przed okresem). Żeby poprawić sobie trochę nastrój wpadłam na chwilę do centrum handlowego, żeby kupić biustonosz. Mam spory biust i to trochę zachodu żeby dobry trafić. Ale udało mi się w drugim sklepie. Pierwszy mnie dobił cenami....200 zł za biustonosz to lekka przesada, kupiłam w Triumphie za 139, pasuje idealnie:-)))))więc się cieszę!Jest gładki i będzie dobry pod cienkie bluzki. Kupiłam też fajny pasek w Reserved. No i szukam tuszu do rzęs, bo ten co mam już używam szósty miesięc, więc pora wymienić, ale nie mogłam się zdecydować. Ze wzglętu na mój buntowniczy nastrój obiadu nie było....cały dzień prawie nic nie jadłam, a teraz piwko przed snem. Trzeba się wyciszyć troszkę. Mam nadzieję że po @ wezmę dupę w troki i będę miała więcej energii do odchudzania, uderzę ze zdwojoną siłą w moje nadliczbowe kg!!! Póki co jest ok, ale będzie jeszcze lepiej I tym optymistycznym akcentem kończę!!!!
Hmmm...wczoraj taki optymizm mimo wszystko a dziś dwie sytuacje, które troche ugodziły w moje poczucie własnej wartości. Dziwnie się czułam kiedy pewna kobieta porównała mnie i koleżankę, na moją niekorzyść. I nie chodzi o jakąś zazdrość tylko po co to? Pierwszy raz ją na oczy widzę a ona swoje osądy wygłasza. Powiedziała że ja wyglądam na swoje 30 lat a koleżanka najwyżej na 20!!!A mamy obie po 30.No nie wiem, nie trzeba się pewnie tym przejmować ale poczułam się gorzej niż wyglądam...spojrzałam potem w lustro i się zastanawiałam, czy ze mną aż tak źle:-)))przecież dbam o siebie.Zmarszczki jakieś tam się robią...wiadomo, nie trzeba mieć paranoi, ale...ja jednak uważam że to nie potrzebne uwagi. Po co takie rzeczy gadać obcym osobom???Pewnie wyolbrzymiam i jestem przewrażliwiona, ale jednak poczułam się gorzej i tyle. Druga sytuacja polega na tym, że robię projekt z koleżanką (nie z tą co wygląda na 18;-). Pół ja, pół ona ale staramy się żeby był jednolity. Oczywiście nie jest tak że w tej konkretnie pracy możemy puścić wodze fantazji i wykazać się wielką inwencją....wytyczne do projektu są i trzeba się do nich stosować. Więc poszłam dziś skonsultować naszą pracę z kobitką z branży z którą też często współpracuję, no i......3 razy mi powiedziala że jej się akurat moja część nie podoba ( a wystarczyłoby raz) a przecież to nie do końca zależy od moich starań skoro pewne rzeczy mam z góry narzucone!!!Powinna to wiedzieć skoro pracuje w zawodzie ileś tam lat dłużej niż ja. Ok. Chyba za bardzo się przejmuję. Przecież w takim projektowaniu można robić coś na wiele wariantów...kwestia gustu! No ale niby rozumiem i sobie wytłumaczę a jednak niesmak zostanie....i gdzieś tam sie zastanawiam....czy jestem taka beznadziejna????a przecież wiem że dużo pracy mnie to kosztowało:-)więc niby wszystko na zdrowy rozsądek sobie wytłumaczę a po głowie mysli i tak swoim tokiem się tłuką....nie powinnam tak tego do siebie brać ale chyba nie zawsze ma się tyle mocy żeby ogarnąć nawet takie pierdoły. Chyba jestem trochę przemęczona i marzę o pójściu na aerobik zamiast ślęczenia przed kompem, trochę endorfin by pomogło:-))))
21marca...pierwszy dzień wiosny
Długo tu nie pisałam....mam przerwę w życiorysie:-))))praca,praca,jeszcze raz praca. Nawał roboty a koleżanka z którą współpracuję jest w szpitalu, pewnie za tydzień wróci to będzie trochę lżej. Zawsze co dwie głowy to nie jedna:-) mam też przerwę w diecie, ale nie do końca. Jednak nie pozwalam sobie na wszystko ale jem mniej dietetyczne rzeczy ale raczej MŻ. Waga w normie, nie przytyłam, może trochę jeszcze mi sie uda schudnąć?Wiosna się zrobi to będę mogła troche w terenie poszaleć!!!Nareszcie! Jeśli chodzi o kota to nastąpiła cudowna przemiana.....jaki przytulasek i domator się z niego teraz zrobił....sama słodycz! M....też ma ostatnio dobre dni i jest baaardzo milutki;-)nawet komplementy mi ostatnio prawił. Kupiłam sobie trochę nowych ciuchów (m in marynarkę w kolorze kobaltowym!!!), pewnie dlatego!new look.No i u fryzjera byłam, włosy za ucho, szybciej do ładu można doprowadzić, żeby jakaś sensowna fryzurka była, no i zapuszczam grzywę, już prawie się zrównała z resztą włosów! Dziś pracowałam w domku więc zrobiłam na obiad zupkę gulaszową z szynki z dużą ilością papryki, wyszło nieźle! I mało kalorii bo szynka chuda była. A w związku z tym że od rana awarie sprzętów (drukarka) i inne przeciwności losu....zjadłam ze 4 małe pączusie. Ale było warto, bo to z dobrej cukierni, gdzie wypieki jak domowe..... mniam!Jutro będzie jabłuszko, nie pączki;-)
Dziś wspaniała niedzielka!Wczoraj nie było balowania więc nie ma kaca, wieczorem soczek pomidorowy był pity:-))))Słoneczko świeci, wstałam o 10!!!Jestem wyspana i waga spada pomału:-)cieszy mnie to bo u mnie jak spada to nigdy szybko więc nie mam co narzekać....tak już mam! W nocy wstawałam kilka razy....kot ma zwichniętą łapkę przednią, byliśmy w piątek z nim u weterynarza, nastawili pod narkozą, jednocześnie jajka wycięli. Początkowo M....bardzo się sprzeciwiał kastracji kota, ale lekarz wytłumaczył, że kocur jest obdrapany i przez te walki może załapać jakieś kocie choroby....podobno nawet koty mają taki koci aids. No to powiedziałam do M... Ty decyduj no i wycięli. Teraz kocur siedzi w domu i strasznie go nosi. Ciśnie na dwór, tym bardziej że pod drzwi kuchenne podłazi jego rywal w nocy i strasznie głośno nawołuje, a na działce obok kocie amory w trójkącie. Ale ja go nie wypuszczę. Pomijam to ile kosztowały te zabiegi u doktorka......łapa świeżo zrobiona, nie może jej nadwyrężać, a na dworze zaraz by dostał! Postawiłam dwie kuwety ale za nic nie chciał tam zrobić siku...przyzwyczajony do wolności przychodził do domu kiedy mu się podobało. Tylko zimą ciężko go było na dwór wypędzić, wtedy był tłuściutki i lśniący. Przyszła wiosna i zrobił się z niego typ wyścigowca:-( Ale mam nadzieje że brak klejnotów go trochę wyciszy:-))))) A jeśli chodzi o mnie to praca,praca,praca, po kilkanaście godzin dziennie już drugi tydzień. Mam nawał zleceń i wszystkie w krótkich terminach.....ale jakoś ogarniam. No i zdziwiło mnie to że pracując umysłowo spala sie tak dużo kcal!!!!!Ponieważ ostatnio trudno było z dietkowaniem a waga spada wniosek sam się nasuwa. A w piątek po czwartkowym sajgonie przy kompie-skończyłam o 12.30-rano obudziłam się tak zmęczona jakbym dzień wcześniej ze 4 h ćwiczyła na siłowni......a to tylko główka pracowała:-))))))Tak więc nie przytyłam, trochę schudłam i jest ok. Wiosna tuż tuż i jest pięknie!!!!
dzień któryś tam...bo zgubiłam rachubę