Nieźle, biorąc pod uwagę, że odchudzanie nie jest w tej chwili najważniejszą rzeczą w moim życiu. Zawsze jak zaczynam dietę coś się wydarzy. Tym razem, dokładnie na drugi dzień po dniu "organizacyjnym" (czyli zakupy, rozpiska, porządek w lodówce) miałam USG piersi. No i wyszła jakaś cholera, która parę miesięcy temu miała być tylko tłuszczakiem. Teraz na pewno nie jest, czeka mnie więc biopsja. A do tego wczoraj na USG ginekologicznym usłyszałam: chyba jest jakiś polip. Trzeba złuszczyć hormonami macicę, i po okresie sprawdzić jeszcze raz. I jeszcze czeka mnie kolonoskopia z gastroskopią. Jak jeszcze tam coś znajdą to nie wytrzymam. Trudno się odchudzać w takiej atmosferze, szczególnie gdy jest się z tych co stres zajadają...