Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z Vitalią przygodę zaczęłam rok temu i od tamtego czasu zdążyłam najpierw zgubić 5 kg, potem przytyć 7 (ciąża) i zgubić już (łącznie z wagą ciążową) ok 12 kg :) Jestem dumna z tego, ale to nadal kropla w morzu więc walczę dalej! Bez wsparcia vitalijek tak dobrze by mi nie szło! Jestem mamą 3 letniej córci i 3 mieś. synka, mam super męża i rodzinkę i dla nich (chociaż przede wszystkim dla siebie) chcę wyglądać szczupło i po prostu ładnie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23217
Komentarzy: 549
Założony: 7 lutego 2012
Ostatni wpis: 8 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
midikaa

kobieta, 46 lat, Warszawa

158 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: będę fit! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2013 , Komentarze (4)

waga tym razem uparła się i na mnie i to na dobre. Nie wiem kiedy doczekam się jakiegoś spadku - nie liczę takich normalnych wahań wagi rzecz jasna. Wiem,że dietkowo nie jest to szczyt marzeń, ale też bez przesady, nie obżeram się ani słodyczami ani jakimś śmieciowym jedzeniem. A czemu nie leci? ba... stabilizacja? no może, ale już wystarczy i idźmy dalej, prawda? Bieganie wczoraj było i to w jeszcze szybszym tempie (pierwsze 2 km), powrót był troszkę wolniej (a i tak szybciej w stosunku do jeszcze niedawnego tempa). Oj zmęczyłyśmy się i  my i młody, ale było fajnie. Teraz widzę,że mogę spokojnie przełamywać opory ciała, byleby tylko mózg chciał :) A nie ma to jak sobie przypomnieć co się zjadło kalorycznego i już power w nogach wraca, hehe.
Dziś jestem sama z dzieciakami i mam plan zrobić jakieś dywanówki. Trzymajcie kciuki! :) Pogoda nam się zepsuła, nie pada co prawda, ale jest chłodno więc nie będzie basenowych szaleństw jak tydzień temu (a szkoda).

10 lipca 2013 , Komentarze (8)

Udało się! nie zasnęłam z synem! Biegałam z sąsiadkami, narzuciłyśmy większe tempo, trasa jak zwykle - 4 km, bez przystanku :) Jestem mega szczęśliwa, zmęczyłam się troszkę w zasadzie chociaż czerwona jestem do tej pory :) ale fajnie było. I to nie ja byłam tą, która miała dość, która zwalniała albo chciała iść. O nie! Ja zjadłam dziś kilka wafelków i biegłam dla nich hehe. Nie będę mi byle wafelki długo na biodrach zalegać, o nie!

Dzięki za Wasze rady - wiem,że nie powinnam mocno kolana forsować, ale ono mnie nie boli przy chodzeniu, biegam po chodniku, (po kostce) bo mamy tę trasę wyłożoną kostką właśnie a po nierównym terenie nie mogę biegać z uwagi na kręgosłup bo jakiekolwiek nagłe obniżenie terenu w postaci dziury czy dolinki itp to makabra dla mnie i wróciłabym z pewnością połamana.
Innych aktywności poza bieganiem dziś nie było i nie będzie bo już po 22 i mi się nie chce. Jakiś czas temu pewnie jeszcze bym pokręciła hula, ale ostatnio coś nie mam do niego weny.
Proszę Was jutro o trzymanie kciuków - moja córcia ma cystografię - kciuki trzeba trzymać  po pierwsze za to, żeby się dała zacewnikować i przeprowadzić badanie i po drugie,żeby się okazało,że wsio jest już ok i nie będzie musiała brać więcej leków :):):) z góry dziękuję!

10 lipca 2013 , Komentarze (3)

Witajcie,
tak, jak w tytule - planowo nie biegaliśmy w weekend, w poniedziałek i wczoraj tak mnie zmogło,że usypiałam syna koło 20 i już nie podnosiłam się :) Mąż w poniedziałek mnie budził, ale powiedziałam,że idę biegać po czym padłam w poduszkę, wczoraj już nawet nie próbował :)
Dziś mocne postanowienie biegania albo zrobienia czegokolwiek bo widzę,że znów coś niedobrego się dzieje w moim ciałem. Nie mogę sobie na to pozwolić! Ale wiecie co? po tych 4 dniach wolnego nie boli mnie kolano! Jednak przeciążam je biegami, nie ma co. Ale nie będę rezygnować z biegania bo aż tak mu nie szkodzi :) Niemniej muszę w końcu wrócić do ćwiczeń jakichkolwiek bo nie po to pracowałam nad sobą na macierzyńskim,żeby teraz, na wakacje wrócić do tłuściocha, prawda?

8 lipca 2013 , Komentarze (4)

na wadze więcej... w cm jakby też więcej... a jestem grzeczna... biegam... BOOOOLI :( chyba powinnam wrócić do diety bezmlecznej, wtedy wszystko było jakby łatwiejsze.
Dziś biegi. Kolano odpoczęło (mogłam rano kucnąć bez bólu i odczuwalnej blokady), kręgosłup jakby też w lepszej formie. No excuses, jak to mówią :)

6 lipca 2013 , Komentarze (6)

cześć,
jak Wam mija weekend? Moj udany - zostawiłam dzieci z tatą i pojechałam na szmatki - wróciłam z nowym żakietem z bershki za 12 zł, bluzkę Nike do biegania za 4 zł, mężowi 3 podkoszulki, córci sukieneczkę a synkowi ochraniacz do łóżeczka z motywem żeglarskim (cał 4 zł) :) jestem mega zadowolona - zwłaszcza z tego żakietu.
Wczoraj biegałyśmy we 3 i sąsiadka jedna podkręciła mocno tempo - 4 km a ja po całym dniu z dziećmi (swoimi i sąsiadów) byłam zmęczona potwornie, ale dałam radę. Po drodze jak już opadałam z sił powtarzałam sobie jak mantrę "wpieprzało się ciasteczka to się teraz pocierpi" - działało i dobiegłam do domu. Wykończona, ale szczęśliwa :) Zrobiłam sobie kąpiel z solą morską, poczytałam w wannie gazetkę i padłam jak przecinek :) Dziś już upału nie ma, ale pogoda nadal ładna. Niestety, odczuwam wczorajszy bieg i w kolanie i w kręgosłupie i nawet mam wrażenie,że mam lekki obrzęk w kolanie. Dziś i jutro wolne od biegania, ale może w końcu się przemogę i wrócę do dywanówek...
miłego weekendu!

5 lipca 2013 , Komentarze (5)

cześć i czołem
wczoraj bieganie było i to w podkręconym tempie, 4 km o 21.40 :) Dieta nie do końca wzorowo bo były frytki, no ale co zrobić, stało się. Dziś było mierzenie i ważenie i zastój totalny. Jedyny ruch w dół odnotowałam w biuście, co mnie cieszy (aczkolwiek ten ruch w dół dotyczy i obwodu i wysokości na jakiej go mam... :/) Chyba też muszę wrócić do ćwiczeń domowych dla podkręcenia efektów. Co prawda czuję się coraz lepiej w swoim ciele, ale to jeszcze nie jest to, a jak już widzę,że nie widzę ubytków w cm i na wadze to trochę mnie to wkurza....
dziś cały dzień z moimi urwisami. Zaraz wynoszę basen i naleję wody,żeby się zagrzała na słoneczku :)
Miłego dnia!

3 lipca 2013 , Komentarze (4)

się dziś dowiedziałam,ze mam cuś takiego w prawym stawie kolanowym, hehe. Pani doktor stwierdziła,że rzepkę to mi mogłaby normalnie wyjąć z kolana. Mam też bardzo nikły odruch rzepkowy w prawej nodze. Kręgosłup (na szczęście) nie jest tak sponiewierany jak mi to próbowali wmówić w jednym ośrodku.:) Oczywiście o co zapytałam? czy mogę biegać! i ćwiczyć na stepperze :) Usłyszałam,ze wszystko mogę, w granicach rozsądku. Na początku września mam 10 dni rehabilitacji a na początku sierpnia jeszcze wizytę u ortopedy z tym kolanem.
Dziś biegania nie było bo mąż odwoził dziadków do domu i wrócił przed 22, ale wczoraj on biegł z sąsiadem a ja pobiegłam sama - oni byli oczywiście szybsi a ja jakoś tak z rozpędu podkręciłam tempo i kolka mnie złapała, ale przeszłam 50 m a potem już biegłam i ją rozbiegałam. Zrobiłam 4 km bez przystanków (poza tym jednym 50 m marszem) i było super :) Jutro znów biegam, tym razem już z sąsiadką.
A mąż słuchajcie chodzi wniebowzięty bo zapiął się na luzie w koszulę, której już od dawna nie był w stanie na sobie dopiąć, spodnie zaczynają mu wisieć - dzięki temu coraz bardziej nakręca się na sport, hehe. Tylko czemu on tak szybko chudnie a ja nie? (niesprawiedliwe toto, nie? powinnam dostać bonusa,że go namówiłam i powinno mi coś spaść...) Umówił się  z sąsiadem na rower i na naukę pływania (bo nie umie pływać i medal dla sąsiada jak go nauczy).
Z kolejnych miłych spraw - dziś usłyszałam od jednej starej pani prof. Czy to pani Magda? Widzę z daleka, że idzie taka dziewczynka a to pani - matka dwójki dzieci. OJ wiecie jak urosłam? a byłam dziś w spódnicy przed kolano i obcisłym topie :):):)

1 lipca 2013 , Komentarze (5)

Dziś biegliśmy z mężem, sąsiadką i jej nastoletnim synem. Chłopcy pobiegli swoim tempem więc niebawem zniknęli nam z oczu.. Trasa jak zwykle - minęła nie wiem kiedy - aczkolwiek bolały mnie łydki. Chyba zła technika, może nie dość dobre rozciaganie się i rozgrzewka? nie wiem - w każdym bądź razie muszę nad tym popracować (będę wdzięczna za porady rzecz jasna!) Wydłużyłam troszkę trasę bo przydarzył się nam po drodze pies i trzeba było koło niego przejść (już pod koniec) więc na dokładkę było troszkę dalej. Wróciłam (mąż mokry jak szczur bo oczywiście oni wolno nie potrafią biegać) i mam niedosyt. Porozciągałam się i... poszłabym dalej biegać, hehe.
Dziś dietkowo bardzo dobrze więc może skoro tak się poniedziałek wzorowo zaczął to i cały tydzień taki będzie? kto wie... oby!
Dziś po ciąży zobaczyła mnie jedna pani profesor i aż oczy wybałuszyła! "Pani Magdo, jak pani schudła! ale jak!!!" (w sensie,że tak bardzo). I wiecie co - banan na twarzy oczywiście był i zaraz za nim pytanie w głowie - to jak tłusta ja byłam skoro teraz wiem,że jeszcze duuużo mi brakuje to wymarzonej sylwetki a oni już tak chwalą... Może odnajdę jakieś zdjęcia?
Mąż wyszedł jeszcze z psem na spacer, a że mu pokazałam endomondo to wział telefon i robi testy... :) o 22.43 :) nie ma to jak zaszczepić w kimś pasję... milunio!!!! i wiecie,że już widać po nim efekty? skubaniec jeden juz brzuch traci! Przestał pić colę i chyba trochę mnie je słodyczy. Mój bohater :)
idę Was trochę jeszcze poczytać i zmykam spać.

29 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Witajcie, tym razem u mnie waga się zbuntowała i nie pokazuje nic dobrego od dłuższego czasu. No cóż- robię dalej swoje, przecież nie będzie mn tu byle jaka waga krzyżować planów, prawda?
Wczoraj pobiegłam sama i wiecie co? jednak to jest to! przebiegłam bez zatrzymywania 3 km i mogłabym więcej pewnie gdyby mi się moja trasa nie skończyła (po 1,5 km w obie strony - dziś spróbuję biec dalej troszkę). Jednak co własne tempo to własne :) Dzisiaj biegniemy z sąsiadką (jedną lub dwiema).
A i wiecie co? zaszczepiłam męża! Kupił buty, koszulkę i wczoraj też sam biegał (ale że on w gorącej wodzie kąpany to się oczywiście przeforsował) - jak wrócił to mówił, że lubi endorfinki bo w głowie mu jeszcze siedzi to bieganie i jeszcze by pobiegł :)
Dziś rano byłyśmy z sąsiadką na targu, zakupiłam mnóstwo pysznych rzeczy i na śniadanko zrobiłam naleśniki z owocami - na naleśnika twarożek z jogurtem i miodem i do tego borówki, truskaweczki i bananek - jeeeej jakie to pyszne było! a najadłam się na maksa!
Teraz ruszamy z dziećmi na plac zabaw a ja przy okazji na szmatki :) może coś wyłowię fajnego!
Miłego dnia!

25 czerwca 2013 , Komentarze (2)

I znów z małżem i sąsiadką na dokładkę :) tempo tym razem było szybsze bo mąż i sąsiadka wyzsi więc mają dluższe nogi hehe/ W 3/4 drogi złapała mnie kolka, ale przeszłam jakieś 150 m i dokończyłam bieg :) Na dodatek biegliśmy w małym deszczu i zbliżającej się burzy więc była większa motywacja :) W ogóle to mąż mi dziś mówi,że on po tym wczorajszym biegu czuje sie super i że chce biegać. Ale chyba będzie biegał z sąsiadem bo ze mną czy sąsiadką i tak się męczy i dziś pobiegł swoim tempem to dopiero był zadowolony :)

A teraz pytanie do Was - biegamy wieczorem i kończymy z reguły przed 22. Czy o tej porze można coś jeszcze zjeść? czy lepiej wypić koktajl proteinowy? a jeśli koktajl to co polecacie? Przestałam znów robić brzuszki i brzuch wraca... eh - muszę chyba ponownie wrócić na dietę bezmleczną czyli odstawić wszystko, co złe :)