cd 22.05
Orbitowanie zakończone sukcesem - spalone 400 kcal.
Po 3 dniach przerwy nie było tak źle.
Wymyśliłam nowy system
- 5min - rozgrzewka - tempa 10-11km/h
- potem 30s szybko 14-15km/h
- 30s normalnie i takie wałki przez 45 min.
Na koniec większy opór i równomierne tempo do skończenia godzinki.
Trochę mnie niepokoi lekkie drętwienie palca u nogi.Nie jest dokuczliwe ale jest.Nie wiem czy to kwestia ustawienia nogi, czy krążenia i inne chajostwo.
I jeszcze małe pytanie.
Na początku ćwiczeń tętno na wyższe ok 130-122 a w miarę ćwiczeń , intensywnych przecież, zwalnia do 90-84-72 .Co to oznacza?
A może ten pulsometr w orbitce można o kant d...... potłuc?
Zna się może któa z was na tym ustrojstwie?
Proszę o pomoc.
22.05
Na początek wielkie dzięki za miłe komentarze.Wczoraj milczałam, ponieważ niektóre sprawy lepiej zostawić czasowi..... no i miałam rację.
Atmosfera może czystsza ale mały niesmak pozostał.
Mój mąż zawsze powtarza - pamiętaj Marlena co pisze na korytarzu w pociągu " NIE WYCHYLAJ SIĘ" - tym razem, choć nie zawsze ma rację.
Za dużo z siebie daję i powoli przejmuję obowiązki, które do mnie nie należą.
Ok, koniec tego tematu.
Teraz super nowinki.
Poranna waga 83 - czyli -1,5
Mało tego , wczorajsze mierzenie pokazało - 11 cm mniej niż tydzień temu.
Czy to możliwe?
Faktem jest, że ćwiczyłam dokładnie, systematycznie i dość intensywnie.
Właściwie to mam zakwaski w takich miejscach, na któych najbardziej mi zależy.
Wewnętrzne uda i okolice z boku kolan - portfele.
Nie wiem czy znacie stronkę FITAPPY.
Jest świetna instruktorka, super ćwiczenia i dobre komentarze.
Teraz z innej beczki.
Nie znam jeszcze terminu wyjazdu - sob, niedz lub w najgorszym wypadku poniedziałek.Wszystko zależy od przyjazdu zmienniczki.
Nie odliczam więc dni,no po się się wkurzać.Chyba ,że przyjmę ostatni wariant i bedzie to poniedziałek.
Więc ok
za 7 dni do domku !!!!!
Moja przyjaciółka Jola , twierdzi,że nie ma lekkiego pióra i tylko nas podczytuje.Pozdrowienia dla niej gorące.
Dzięki laski,że jesteście.
Acha, dietka cały czas bez zmian.
Zachcianek brak, wilczego apetytu brak, motywacja wciąż jest -czego i wam z całego serca życzę.
Odezwę się później.
Buziaki dla wszystkich.
21.05
Ja żesz nie pierdzielę!!!!!!!!!!!!
Pięknie zaczęłam nowy dzień i nowy tydzień - kłótnia z opą.
Pierwsza od półtora roku.
Wyryczałam się przy okazji, wyłam jak suka do księżyca.
Przy okazji popłynęły wszystkie żale i troski.Czuję się oczyszczona - dziwne jak takie sytuacje oczyszczają atmosferę.
Daję z siebie za dużo, zbyt wiele biorę na swoje barki, przyzwyczajam innych, że jestem taka odpowiedzialna, silna, zapobiegliwa.
Ku....... i potem zbieram kopy w dupę.
Nic mi się nie chce.Nie jadłam śniadania, tylko kawa i faje - niedobrze mi.
Ja pierdzielę , a mogło być tak pięknie, tak normalnie.Ostatni tydzień przed powrotem.DUPA, DUPA DUPA!!!!!!!!!!!!
Idę po kolejną kawę i podejrzę obiad.
Dziś znów soczewica i kurczak - piersi.
Smakuje mi i szybko się robi.
Jak się rozkręcę to napiszę więcej.
Ssssssssie mnie, ale jak pomyślę o jedzeniu to mam gulę.
Idę po kawę.
Narka.
cd 19.05
Własnie skończyłam gimnastykę - 40 minut dla moich mięśni, które były w fazie zaniku ale powolutku się rzeźbią.
Na pchlim targu kupiłam spódniczkę letnią za całe 2e.Ładna, turkusowa z falbankami,
Tak cichutko na Vitali, żadnych wpisów.
Na pewno jesteście w ogródkach, na imprezkach a ja tu bidula samotna w obcym landzie.
Aż nie moge uwierzyć, że od rana nie ma żadnych wpisów.
Co jest laseczki - smutno bez was.
Ok, idę sobie , odpalę jakiś film i ponudzę się.
Acha, ufarbowałam włosy, tzn, narobiłam białych ciapek.
Jak są całe rude to po tygodniu mam odrosty, a teraz pocąc się na orbitce " spłukałam" dosłownie farbę.No nie zarobię normalnie na tę cholerę.
Są więc białe nazwijmy to pasemka i siwizna zniknęła.
Na wszystko znajdzie się sposób a jak mawiają potrzeba jest matką wynalazków.
Do jutra chudzinki i meldujcie się z rana.
Buźka.
19.05
Piszę w kolorze nadziei , taki kaprys a może świadomość,że za tydzień wyjazd do domku.
Dzień zaczął się normalnie- musli, teraz kawka i papierosek.
Niewyspana jestem , bo wessał mnie w nocy pamiętnik mojej nowej znajomej.
Kiecka się suszy, jutro przyjeżdża Poleczka - Mireczka i cyknie fotkę.
Za oknem słonko i nawet +14 od rana.
Dziś świadomie odpuszczam orbitkę - mam przesyt- a że lubię słuchać, co mówi do mnie mój organizm więc się nie buntuję.
Chce przerwy - będzie przerwa.
Gimnastyka jednak planowo - po południu.
W miasteczku obok jest flohmark więc skoczę dla rozrywki, pooglądam starocie.Rzadko coś kupuję, bo transport autobusem i mogę jakiejś porcelanki nie dowieźć do domu.
Meni wczorajsze to
ś - wasa,pl szynki drobiowej,rzodkiewka,2 łyżki twarożku
o- ryba bez panierki, kupiec sałaty lodowej z oliwką
przekąska - reszta sałaty od obiadu
k- wasa, twarożek, szyneczka, ogórek
przekąska - gruby plaster ananasa
2 litry wody, litr kawy, zielona, kawa zbożowa.
Poczytam was, nałożę tapetę i pojadę na ten pchli targ.
Opowiem,jak zobaczę coś ciekawego.
Przyjemnego poranka życzę wszystkim.W szczególności tym z was, które mają dziś pomiar.
Dużych ubytków :)))
Ps Chciałąm wam jeszcze powiedzieć,że kiecka jest rozmiar 40 nosz kurcze !!!
40?
Tak - 40 !!!
cd 18.05
Kupiłam kowbojską kieckę z ooooooogromnym dekoltem.Pokażę swoje walory, lub raczej to co z nich pozostało
Ato moje żarełko na weekend na tle szwarcwaldzkiego krajobrazu.Fajny czupurek- miam miam
18.05
Znacie to cudowne uczucie, gdy spadają spodnie ?????????
Ja dziś chodzę i podciągam - cudowna rzecz.
Orbitowanie zakończone sukcesem - spalone 400 kcal.
Jutro odpuszczam konika - nudzi mnie, potrzebuję przerwy.
Ćwiczenia jednak będą.
Śniadanie typowo białkowe - 1 jajo, 2 łyżeczki twarogu, plaster szynki drobiowej, 1 wasa, rzodkiewka.
Zaliczona kawka i ze 4 fajki.
Na obiad mam rybkę - oczywiście panierkę zrypię i sałatę lodową.
Dziś wypadzik w miasto - może jakiś ciuszek?
Owszem , owszem - uwielbiam niemieckie lumpeksy.
Idę dokończyć obiad.
Odezwę się jeszcze.
Do później kochane laseczki.
cd 17.05
Dzięki za miłe komentarze.
Wtedy już łapałam nadwagę a potem poszło już ślizgiem , lawinowo ,aż 96 KOSZMAR!!!!!!!
Dziś dodatkowo zaliczyłam 50 min gimnastyki - niezła jestem co?
Znęcałam się strasznie nad sobą.Zastanawiam się, skąd to mi się bierze.
Teraz po kolacji - jajeczko, 1 wasa + 2 łyżeczki twarożku, kilka strąków fasolki szparagowej, nasiąkam zieloną i czekam na skypie na mojego samczyka.
Balkon rozwalony, wietrzę wypalone pety, piękne słoneczko.
Żyć się chcę i .....pokochać też
Kto zna ból przymusowego celibatu ten rozumie doskonale.
Zimny prysznic ZAMIAST - przestaje skutkować.
Do jutra laseczki.
Bez WAS nie dałabym rady.
znalazłam
Na tę okoliczność otwarto nam urząd w niedzielę, bo wymyśliliśmy sobie datę 6 grudnia.
Żeby mój samiec alfa nigdy nie zapomniał o rocznicy
17.05
Poranek - normalka.
Śniadanie musli
kawka i fajeczka zaliczona
orbitka też
Ależ dałam czadu - spróbowałam interwałów.Powalają z nóg.Miałam niezłe tempa 12 km w 63 min i oczywiście 406 kcal zjarane.
Teraz druga kawka a dokładnie to kubełek kawki
Obiad to powtórka z wczoraj piersi w soczewicy - opa z kiełbasą - do tego lodowa sałata z selerem.
Pokochałam tego zielonego wiechcia
Jedna z nas, wspaniałych vitalijek niebawem powie sakramentalne TAK.
Zaraz poszukam swoją fotkę sprzed 2,5 roku i może uda mi się wkleić.
To byłam chyba najlepsza decyzja w moim zwariowanym, pokręconym i bujnym życiu.
A po pierwszym , nieudanym tak się zarzekałam, że nigdy więcej.
Poszperam w kompie i jak coś znajdę to wkleję.
Miłego dnia życzę wszystkim.
Pogoda słoneczna choć chłodno.Z rana była taka mgła, że domu sąsiadów nie widziałam.Mgłę wcięło - jest słonko..... czego i wam życzę.