Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Źle się czuję w swoim ciele

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26881
Komentarzy: 696
Założony: 4 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 23 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marlena1966

kobieta, 58 lat, Lidzbark

175 cm, 88.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 maja 2012 , Komentarze (3)

  Orbitowanie  zaliczone, nie patrzę już teraz na czas tylko wyznaczyłam sobie granicę 400 kcal - i tak  wychodzi godzinkę z minutami.
Obiadek to bomba białkowa.Polecam - soczewica z kurczakiem - przepyszna.

Polatałam po stronkach, poczytałam i dotarło do mnie ,że bez ćwiczeń ani rusz.Tylko cardio w połączeniu z gimnastyką ma sens.
No więc, jak grzeczna dziewczynka zaliczyłam 45 minut lekcyjnych na "ybungach "
Ależ mam POWERA dzisiaj.
Chyba po tym litrze kawy, który w siebie wlałam.

16 maja 2012 , Komentarze (2)

Za 10 dni jadę do domu !!!
Ciesze się jak murzyn z bateryjki

Szukałam wiadomości o soczewicy, bo to dziś zażyczył sobie opa.
Ok. ugotuję  - otworzę puszkę, doprawię, jemu dorzucę kiełbachę a sobie piersi z kurczaka.Opinie są ok, - dużo białka, kcal bez przesadyzmu, do tego trochę innych dobroci dla organizmu.
Wczoraj zmusiłam się jeszcze do gimnastyki.Orbitkę wręcz kocham ale do ćwiczeń nie zapałałąm taką sympatią.
Zrobię dziś fotkę mojego konika i prześlę kochanemu mężowi, niech mi kupi na starociach podobnego.
Zagroziłam, że jak tego nie zrobi, to zapiszę się na siłownię, gdzie mnóstwo pięknych, młodych, wysportowanych ciał.Nie ma więc wyboru.Albo kupi, albo będzie zazdrosny .No i......?
Zimno - 6*, pada i du......
Krążyłam wczoraj między regałami z butami i.... nic.Zabrakło weny.
Może dziś jakiś lumpex?
To się zobaczy.
Dokończę kawkę, zjaram fajeczkę i lecę na konia.
Jak kaszlnę to czuję zakwasy na bebeszkach - dotarłam do meritum- robię po 50 brzuszków,30 odwróconych, skrętoskłony i znęcam się nad udkami.
Robie to jednak bez zbytniego zapału.
Pozostało niewiele czasu, muszę wszystkich zaskoczyć -  taka zwałka.
Lecę pokowboić , zajrzę później.

15 maja 2012 , Komentarze (4)

   Przepedaliłam  11.4 w 65 min.
  Ponad 400 kcal  popłynęło w piz.......
  Na obiad sznycel bez panierki , 1 kartofel, surówka z czerwonej kapusty.

Jezuuuuu, ale pogoda, u was też tak wieje?
Ta drewniana chałupa aż stęka pod naporem.
Zaraz półgodzinny  spacer z opą, a później jakieś zakupy - w lodówce po gościach tylko światło i echo zostało.
W niedzielę przyjeżdża koleżanka, chuda, jak przecinak ale pomoże mi przetrwać czas do końca kontraktu

26 biorę azymut na Polskę - nareszcie.
Cieszę się ,choć wiem, że euforia trwa krótko.Szybko wkrada się normalność.
Ale wolę tą Polską normalność od Niemieckiej.
Wskakuję w spacerowe ciuszki i spadam.

15 maja 2012 , Komentarze (2)

Waga średnio łaskawa 84,5
Mogło być lepiej ale cóż
Popijam kawkę, ćmię fajeczkę , czytam i odpisuję.
Zaraz orbitka i postaram się zrobić drugie podejście do ćwiczeń.
Odezwę się później.
Jestem teraz na fali i mam parcie na wysiłek fizyczny.
Razem z potami spływają złe emocje.
Wszystkim Zośkom życzę wszystkiego najlepszego.
Między innymi moja mamka jest Zośka.
Do później laleczki idę się spocić.

14 maja 2012 , Komentarze (1)

Melduję, że pierwsze koty za płoty.....
Gimnastyka wykonana.Bez szaleństw tylko 30 min ale to już coś.
Cieszę się jak " murzyn z bateryjki " - ulubione powiedzenie mojego synka
Mam niecałe 2 tygodnie do powrotu do domu i obiecuję dobrze wykorzystać ten czas.
Interesuja mnie tylko nogi i brzusio - jejka, jak ja czule o nich mówię

Macie jakieś " cudowne" ćwiczenia na te części ciała.
Czy raczej standard - brzuszki i przysiady?
Liczę na dobre rady i odrobinę dopingu.
Do jutra laseczki.

14 maja 2012 , Komentarze (2)

Z rana poczytałam wasze wpisy, podładowałam kumkumator i....
 zaliczyłam 11,6km
                 65 min
 i najważniejsze spaliłam 400kcal.
Dałam dziś czadu z oporem.
W trakcie " obciągnęłam (  ) pół litra wody hihihi
Na obiad mam rybkę - panierkę zdrapię , żeby nie było +czerwona kapustka z jabłkiem.
Potem się zobaczy co dalej.
Że też nie chce mi się ćwiczyć - cholercia - jak czytam o tych setkach zaliczonych brzuszków to mam ochotę się ugryźć  w du.......
No przecież widzę, że bez tego się nie da , więc co zastosować rygor  - zakaz kawy i fajek , czy po dobroci obiecać sobie jakiś ciuch?
Lubię, jak mnie nagradzają, więc chyba załatwię  to po dobroci.
Jutro się ważę, nie liczę na jakieś rewelacje .
Zauważyłam ,że fizycznie świetnie się czuję, łapię figurę klepsydry a kilogramy, choć mobilizują nie są dla mnie w tej chwili najważniejsze.
Wczoraj usłyszałam piękne słowa od mojego samca alfa i uskrzydliło mnie.
Taki twardziel a potrafi mnie zaskoczyć niesamowicie romantycznym i ciepłym słowem.
Chyba wciąż jestem zakochana i nie osiągnęłam  II etapu czyli kochania.
Zagmatwałam , to nic kto przerabiał ten stan to wie.

Popalę, poczytam ,dokończę  2 kawę.
Do później dziewczyny.Miłego dnia.

13 maja 2012 , Komentarze (6)

Orbitowanie zaliczyłam;
65 min zmienne tempo i 2-3 min opór wyciska siódme poty.
Potem po małej pauzie pokręciłam jeszcze 10 min.
A co mi nie wolno?
Bilans niezły ok 470 kcal spalonych.
Na inne ćwiczenia chyba się nie skuszę choć  " fafle " na ramionach i fartuszek na brzusiu aż proszą o wycisk.
Jakaś taka melancholijna jestem.
Wpadły dziś znajome Poleczki i pogdakałyśmy , jak kwoczki.
2 litry wody już zaliczyłam a teraz  czeka termos z podwójną zieloną.
Coś zimno mi , tak dziwnie od środka.Za mało kcal, czy co?
Mam problem - gubię cycki!
Czemu nie pośladki, nie portfeliki nad kolanami, tylko moje ulubione cycki?
Miałam niezłe C, a teraz?
Push-up świeci pustką, ja żesz nie pierdzielę - czepiam się czy wy też tak macie?
Szkoda mi ich, fajne były - takie bałamutne walory.
Jak tak  dalej pójdzie to będę ja " Somalijska kobieta "wrrrrrrrrrrrr
Ale mam dzień wciąż się czegoś czepiam.
Lepiej zapalę, z dwojga złego wolę to niż pralinkę.

13 maja 2012 , Komentarze (5)

  Dzień rozpoczęty od musli, jestem uzależniona i zbyt leniwa aby rozpocząć go inaczej.
Teraz kawka, fajeczka i wasze wpisy.
Jak pojadą goście wskoczę na konika i odreaguję stresy.
Ku............wa, jak mi się już chce do domku w ramiona mojego samca alfa.
Wczoraj przed snem wyobrażałam sobie jak stoję pod wodospadem i zmywam z siebie złe emocje, złość, strach iiiiiiiiiii oczywiście te 5 kg, które mi pozostało.
Wizualizacja czyni cuda, dziś jestem spokojniejsza ale na pewno nie szczuplejsza.
Co mi tam troski.
Wczoraj przy kompie się zwyłam i wychlipałam mężowi.Miewam takie kryzysy w 5-6 tygodniu.Powtarzają się za każdym razem i mimo wszystko mnie zaskakują i nie potrafię się ani przygotować do nich ani zminimalizować skutków.
Muszę je przetrwać i tyle.
Dowiedziałam się od męża, że w samolocie, który się rozbił zginęło małżeństwo z Lidzbarka.On wzięty dentysta, ona dyrektorka szkoły - ale mieli urlop - tragedia.
Znałam ich, zresztą to domena małych mieścin, gdzie wszyscy się znają.
Dobra, nie popadam w takie rozmyślania bo spochmurnieję.
Dziś obiad od wczoraj, czyli udko +sałata.
Muszę podjadać tego ananasa, bo się zepsuje.
Ustawiłam przy stole 2 l wody i opróżnię dziś te flaszki.
Planuję powrót do ćwiczeń na brzuch i nogi.
Tak po prostu mi się zachciało.
Zdam relację co i jak.

12 maja 2012 , Skomentuj

          Zimno jak piernik, włączyłam ogrzewanie, na dworze 9 st brrrrrrrrrrrr


Dla Niemców upiekłam ciasto a sobie kupiłam ananaska, chyba ma ze 2 kg.
Przyjemności smakowe zapewniłam więc sobie na kilka najbliższych dni - znając siebie i swoje łakomstwo to na DWA
A co mi tam troski....
 śniadanie - musli
 kawka
 kawka
 obiad - udko bez skórki pieczone w folii + surówka z lodowej sałaty + łodyga selera
 grubaśny plaster ananaska
 zielona herbatka
 w międzyczasie 1 l. wody

 To na razie na tyle.
Orbitrek dziś nieużywany z powodu braku czasu.Jeden dzień w tygodniu przerwy nie zaszkodzi, chyba że może później.