Pamiętnik odchudzania użytkownika:
efka55

kobieta, 68 lat, Puszcza

154 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2013 , Komentarze (4)

Wczoraj wieczorem wróciłam do domku i przez najbliższe 2,5  tygodnia nigdzie się nie ruszam. Jędrek wyjeżdżał  wczoraj po mnie moim autkiem i spotkał się z mały (podobno) psem. Nic się nie stało, pies pobiegł dalej. To była Jędrkowa wersja do dzisiaj. Rano okazało się, że brakuje tablicy rejestracyjnej i zderzak pęknięty.  Nie napiszę co czuję. Kto mieszka na wsi ten wie,że bez auta żyć i pracować się nie da.
 Basen dzisiaj przepadł. Jestem grzeczna dziewczynka i bluźnić nie będę. Ale...........trafił.

23 lutego 2013 , Komentarze (3)

Praca, brak snu, zmęczenie, aż się nogi trzęsły. Do tego wyjazd za wyjazdem. W czwartek, piątek w delegacji, dzisiaj w domku a jutro znowu wyjazd. Pogoda kiepska więc zrezygnowałam z jazdy swoim autkiem. Organizator szkolenia ma większy wóz i dużo większą wprawę w powożeniu.  Poza tym to 450 km. Do niego, jakieś 70 km, podrzuci mnie dziecko a w środę wieczorem odbierze.
Przez ostatni tydzień udało mi się nie przytyć, choć przy takim wyczerpaniu słodycze bardzo mnie podnoszą, pewnie głównie na duchu. Cały tydzień nie ćwiczyłam i byłam mile zaskoczona, że pół godzinki orbitreka poszło bez problemu. Znaczy jakiś postęp jest.

11 lutego 2013 , Komentarze (3)

Motywacja tyle silna co niespodziewana pojawiła się nagle. Niby o tym pamiętałam ale zapomniałam. W tym roku mija 30 lat od skończenia studiów. Przed chwilką odkryłam na skrzynce e'maila z informacją, że zjazd odbędzie się w czerwcu. Trzeba wyglądać nie gorzej niż 5 lat temu, a chciałabym lepiej.  Z ćwiczeniami nie jest źle ale dieta dalej lekko udawana. Niby nie jem dużo ale jak tak wszystko zliczyć to się uzbiera. Kiedyś udało mi się chudnąć po 5kg miesięcznie ale bez przerwy popijałam wodę, aż w pracy się śmieli że mam nową koleżankę, butelkę wody. Wytrzymałam tak przez 3 miesiące a potem odpuściłam i urosłam więcej niż schudłam. Książkowy przykład jak nie powinno się robić.
Pogadałam i lecę na orbitka kochanego.

9 lutego 2013 , Skomentuj

Dzisiaj była  pełna mobilizacja - 33min i 280 kcal. Jestem z siebie zadowolona. Wyliczyłam, że tętno w czasie treningu nie powinno przekroczyć 130.  Czasami za bardzo się rozpędzam. A Jędrka nie udało mi się zmusić do ćwiczenia.  Jak tak dalej będzie postępował to następny dysk mu poleci. Głupie to moje dziecko.

9 lutego 2013 , Komentarze (1)

Waga stoi. Tłusty czwartek i zapiekanka przysłużyły się temu.
Wczoraj telepało mnie zimno, choć 37,0 C to żaden stan podgorączkowy. Sen mnie zmorzył i na orbitreka nie wlazłam. Dzisiaj zmarzłam na targu i wcześniej skrobiąc szyby w aucie. Zamarzły nawet od środka. Ale za oknem jest pięknie.



7 lutego 2013 , Komentarze (4)

Pada śnieg, tak powoli lecą płatki, ja to nazywam świątecznym padaniem. Przez okno pięknie ale do jechania samochodem, a wcześniej odśnieżania, nie bardzo. Glowa mi pęka od ślęczenia przy komputerze, zmian ciśnienia? Pewnie wszystko razem.

Ale na basenik pojadę. Wcześniej muszę tylko zostawić mundur w pralni. Nie przepadam za tą galą ale na spotkanie z "generałem" inaczej nie można. Potrzebne mi to spotkanie jak dziura w moście.

Idę do domu na kaloryczny obiadek - zapiekankę makaronową. Mężuś się postarał to trzeba jeść a potem spalać.

5 lutego 2013 , Komentarze (1)

Kręcę, kręcę na orbiteku a na wadze nic nie ubywa. Co prawda spódnice zaczynają latać i trzeba będzie poszukać jakiejś starszej której nie wyrzuciłam. Wytrzymuję 30 min. i 250 kcal.Trzy razy w tygodniu orbitek, dwa razy gimnastyka w basenie. To dużo w porównaniu z moim niedawnym nicnierobieniem. Jak będzie cieplej to może w niedzielę będę maszerowała z psem. Dostałam też kilogramowe hantle więc należałoby zadbać o rączki.
Jestem jakaś rozlazła i trudno mi się skupić nad pracą, zarówno w biurze jak i nad PIT-ami w domu. Bilans muszę oddać do 22 lutego a jeszcze wszystko w proszku.
Jak się zmotywować?

27 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Rozkręcam się. Dzisiaj wytrzymałam 30 minut i spaliłam(podobno) 275kcal. I to na programie do odchudzania ze zmieniającym się obciążeniem. Mądry ten mój orbiś bo rozkłada cały programik na zaplanowany czas. Jak skończę to piszczy, czasami jeszcze trochę pokręcę na jedynce. Pot mi dzisiaj oczy zalewał i wypiłam pół butli wody. Fajnie, a jakby do tego dietka prawdziwa zamiast tej mojej na niby.
Późno już ale muszę jeszcze rozliczyć przynajmniej jednego klienta. Jeszcze Jędrkowi przygotować obiad do pracy a jego samego zmusić do uprasowania spodni i koszuli. Sama siebie, głupia baba, w ten kierat zaprzęgłam. Tylko się w czółko walnąć.

20 stycznia 2013 , Komentarze (2)

To nawet miłe. Dziś kondycji starczyło mi na 25 minut i 200 Kcal. Jestem dumna z postępów. Tylko z dietą nie umiem sobie poradzić, Jak wytrzymam przed południem to wieczorem lodówka mnie napadnie. Dzisiaj łakomstwo nie pozwoliło ominąć pudełka z kukułkami. W tygodniu jest łatwiej. W sobotę i niedzielę kręcę się po domu i podskubuję. To się nazywa brakiem silnej woli.

13 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Już trzeci raz rozpoczynam ten wpis bo dwa razy, pod koniec pisania, wywaliło mnie.
Straciłam wenę. W czasie grypy orbitek stał bezużytecznie. Od trzech dni wróciłam do niego, a od wtorku mam zamiar wrócić na basen. Dziś kręciłam 18 min. i ukręciłam 130 kcal. Wim, że to żadna rewelacja ale pierwsze koty....
Dzisiaj za oknem piękna zima, chłopy machały łopatami a ja ledwo nos wysadziłam bo papiery mnie przywaliły.
Owsiak szleje jak co roku. Ja jestem za. Wystawiłam na aukcji dwie zakładki wyszyte krzyżykami. Na coś przydało się zwolnienie i brak dostępu do firmowego serwera.
Zgłodniałam, mam pół pomelo do pożarcia.