Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pocahontazzz1985

kobieta, 38 lat, Kraków

167 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Chciałabym jednak powiedziec,ze zgrzeszyłam wczoraj.Na kolacje zrobiłam grila i w sumie jedzeniowo nie zgrzeszyłam,bo zjadlam cukinie i salatke z ogorka zielonego i kiszonego pomidora z duza ilosiac czosnku.Byl w niej jog naturalny,lyzeczka majonezu i łyzeczka ketchupu.Do tego 2 male kromeczki bialego chleba:/ takie ugrilowane:).To taki grzech nie byl,ale wypiłam pol szklaneczki pepsi(ok 60kcal) i jedna Warke cytrynowa:).Wszystko przed 18 to moze jakos spaliłam,a jesli nie to zaraz spale:)I tak w sumie mysle teraz,czy oby ta slodka pepsi nie byla złamaniem mojego tygodnia bez slodyczy?Kurdeee,nie wiem jak to przyjac,ale dla wlasnej wygody przyjme,ze nie:D
Wczoraj pojedzilam na rowerze chwilke,doslownie i poskakalam 15 min na skakance.Byl jeszcze 40 min marsz i duuużooo latanie po schodach.Jedzeniowo przez reszte dnia tez ujdzie.Rano pomidorek z bazylia,cebula i oliwa+łyzka twarogu.Na II sniadanie 2 placuszki owsiane (pozostałosc po sniadanku synka i meza:)) na obiad krupnik prawie bez soli:)+ jeden golabek jarski no i ten grill.Źle nie było.Dzis sniadania jeszc enie bylo,ale zaraz zmykam zjesc i wstawic obiad.Z rowerowej wyprawy chyba nici,bo od rana grzmi i pada...Mam nadzieje ze do poludnia sie wyklaruje i bedzie jasne czy pojade czy nie.

Bless siostry i bracia:)
na koniec moj kot:Marcin:) kiedys wam o nim napisze wiecej:D

Edycja:Jestem juz po wycieczce.Przejechalismy ok 40 km.Jezdzilismy 4 godziny z drobnymi przerwami,tak az maluch padl pod koniec:)A ja wrociłam glodna jak wilk!Zjadlam omlet z 2 jajek z otrebami i platkami owsianymi:)Przed 18 oczywiscie:)Wyrobiona idealnie.Treaz odpoczne chwilke i pocwicze brzuch,pomimo pierwszego dnia @.

4 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Witajcie!U mnie sprawy dietowe ida pomyslnie.Diete trzymam,nie ma wyskokow.Slodyczy nie jem.Tak sobie uswiadomiłam jak wielu rzeczy nie jem:)Owoce wcinam ostatnio.Wiem wiem,ze cukier maja itp.Nie jem na kg,ale korzystam z tego ze są pod reka i nie musze placic za nie kroci.Troche witaminek sie przyda na zapas.Śliczeczki,malinki,jabłuszka-pychota:)
Juz dwa dninie cwiczyłam,wczoraj tylko na rowerze pojedzilam.Dzis sie biore do roboty,zeby nadrobic.Mam nadzije,ze jutro pogoda bedzie znosna i z moimi mezczyznami wybiore sie na dluzsza wycieczke rowerowa.Maly juz sie dobrze czuje.Duzy troche gorzej.Jka nie zostana w domu i sama pojade:)
Za chwilke wskakuje na rower i smigam po zakupy,pozniej musze wstawic szarlotke,bo przez wczorajsze burze i brak pradu-oczekuje w lodowce na finał:)
Dzis sobie uswiadomiłam,ze tegoroczne IO wczagneły mnie bardziej niz zwykle.A to dobrze.Ciekawe czy moj syn bedzie mial sportowe aspiracje.Jak na razie marzy mu sie kariera żużlowca (jestesmy kibicami Jaskółek z Tarnowa).Tak czy siak-bede wspierac i pomagac,bo to wazne szczegolnie dla chlopca,zeby mial jakas pasje.A moj maz ma ogromna pasje kibicowska.Zapalony kibic wielu dyscyplin.Kiedys gral w piłke ale porzucil ja dla muzyki.:)Swojej drugiej wielkiej pasji.
Tyle wywodow.lece bo mi czas ucieka a sobota zawsze jakas krotka:)

Miłego dnia,spalajmy kalorie!

2 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Dni bez slodziaczkowe mijaja szybko i nawet nie brakuje mi bardzo,chociaz powiem ze wybrałam sobie najgorszy termin-przed okresem.Wczoraj jak mialam malo ochote,to zrobilam soebie prawdziwe kakao i poslodzilam poł lyzeczki.Masakra.2/3 wylalam,bo za słodkie bylo dla mnie(wogole nie slodze niczego).
Z cwiczen wczoraj byl szybki marsz 20 min i pod wieczor prawie godzine pojedzilam na rowerze.Zapal do dzilania mialm ogromny,ale skonczyl sie z goraczka syna.Jak wrocilam okazalo sie ,ze ma ponad 39 stopni.Do 22 zbijalam mu temperature,pozniej wrocil maz z pracy i musialam mu opowiedziec.Maly w nocy sie budził,marudzil.Rano nie mialam sil na cwiczenia,a nawet o tym nie myslalm bo pognalam do lekarza.Ma zapalenie gardla,goraczka sie utrzymuje.Pomimo,ze ma 3.5l to jego pierwsza "powazna" choroba.Bałam sie ,ze to angina moze byc,ale na szczescie nie.A teraz zamiast cwiczyc i nadrobic cos,to zaparzyłam kubek kawy i tak siedze i dumam.Mowie w niedziele do meza,ze mi uda zmalaly chyba bo nie ocieraja o siebie,a On mi na to "uda,cycki,dupka,brzuszek-nic mi nie zostawiłas"No to mu mowie,ze przeciez kiedys wygladalam inaczej,a On znowu swoje-a co ci teraz przeszkadzalo,przeciez cialo sie zmienia?Nie pogadam z nim na ten temat.Jemu wszytsko pasuje i wogole uwaza to za moj urojony problem.Tlumacze mu ,ze czuje sie potwornie.Zdaje sobie sprawe z tego ze to nie jest tam jakas hipernadwaga,ze wyolbrzymiam troche,ale che byc soba w starym ciele,bo do nowej Ja nie moge sie przyzwyczaic:/.Tak mysle,ze jak schudne,to mu przejdzie,bo sie przyzwyczai:)Musi.
Diete trzymam,jest dobrze.Jakis big problemow nie ma.Moze za malo jem,ale jakos mie mam kiedy i ochoty tez.Zmieni sie jak upaly sie skoncza.

Do poczytania!pa!

1 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

Przez ta diete mamzmienne nastroje.Dzis dopadl mnie bol egzystencjalny.Nic mi sie nie podoba.Nawet mi sie nie chce dzis ruszyc i cwiczyc.Wogole mam straszne zakwasy,po wczorajszych cwiczeniach.W poniedzialek pomimo zmeczenia ok.23 zwloklam sie z łóżka i cwiczylam,bo mialam wyrzuty sumienia,ze powinnam codziennie pomimo wszytstko.A wczoraj po 20 moj maluch chcial jesc jak nigdy.Poszlam zrobic mu kanapke i ...zjadlam 3.Takie chamskie z bialego chleba.Nie moglam sie powstrzymac.Pocwiczylam poznije i poszlam spac przed polnoca,ale boje sie o powtorki takiego zdarzenia.Zaraz wsiadam na rower i jade po zakupy.Zrobie dodatkowo dwa kolka,jak wroce postaram sie skakanke wziac w obroty.Moze humor jakis zlapie.Od dzis che zrobic tydzien bez slodyczy(oprocz kostki gorzkiej czekolady)i bez głupot wogole,Oliczam wiec od dzis.

Miejcie sie lepiej niz ja,milego dnia!Nie dajmy sie chandrze!!! Przepraszam z gory Panow za pierwszy obrazek,potraktujmy go z zartem.

30 lipca 2012 , Komentarze (13)

tak tak,oto on w prawie całej swojej okazałości.Cieżko na dnim pracuje.nie wiem czy faktycznie widac jakies zmiany,czy to moja chora wyobraznia:)Jesli ktos ma ochote,to możecie ocenic.Zdjecia kolejno ok miesiac temu,przed dwoma tygodniami i wczoraj.

Wczoraj wpis nie bylo,bo byla kilkugodzinna burza.
Przed burza zdarzyłam z mezem zrobic 1.5h na rowerku.Wieczorem pocwiczyłam brzuszek i posladki.
Dieta wczoraj i dzis...hmm.Wybaczcie mi siostry bo zgrzeszyłam.:)Ja tam nie rozpaczam:P dzis jedzonko kiepsko bo malo czasu,a roboty duzo:/Nie cwiczyłam tez,bo cały dzien to byla jaedna wielka aktywnosc fizyczna-znoszenie desek,drzewa,gruzu,sprzatanie garazu(juz nadbudowany po uderzeniu pioruna).Ogolnie łap nie czuje.Nóg też,wiec daruje sobie.Rano bede machac lóżkami.
A teraz odpoczynek boski,poczytam wasze wpisy i ide spac,bo jutro kolejny ciezki dzień.
Trzymajcie sie dziewczyny!


28 lipca 2012 , Komentarze (1)

Ogladajc stare zdjecia dziwie sie jak chudym byłam dziecienciem(co za słowko,chyba nie istnieje)w 6 klasie miałam niedowage.Niestety w okresie nastoletnim byłam jakas puculowata,ale nie gruba.Poznieje w liceum bylam taka se,pomimo wagi 62kg.W IIIkl zrezygnowalam z miesa i rozkwitłam.Po 3 miesiacach wazyłam 57kg.Mozna powiedziec,ze przemienilam sie w pieknego łabedzia:)chociaz nie do konca.Zawsze,ale to zawsze mialam powodzenie.Nie oszukujmy sie,powodem przemiany byl cudowny chlopak.Po 3 latach postanowilam z dnia na dzien zakonczyc zwiazek.Przechodzilam jakies zalamanie i wyzylam sie na nim.Niestety zaowocowalo to 5 kg zajedzonego smutku w ciagu roku.Pozniej udalo mi sie zrzucic z nadmiarem i trzymalam ten stan do ciazy.Wystartowalam z waga 58 kg(w 8 tyg ciazy),by zakonczyc ponad 70kg.Po porodzie wazylam 68kg.Byłam wsciekla na te wszystkie"ciotki dobra rada" ,ze jak urodze to 10 kg samo spadnie,a po pol roku jak karmie i pocwicze to nastepne 10 zleci.No i po tych 6 miesiacach jak spalo 2 kg,załamalam sie i zaprzestalalam czegolwiek.Teraz z perspektywy czasy nie moge uwiezyc w to,ze przestalam tak o siebie dbac.Przez rok nie kupowalam nowych ciuchow,jakis podklad do twarzy,tusz i farba do wlosow czasami.I tyle!Przyszedl czas na opamietanie.Podchodzilam do kilku diet.waga pokazywalam 65kg,ale cialo wygladalo na wiele wiecej.Mloda kobieta,zamknieta w kokonie brzydoty.Moj maz denerwowal mnie ciaglymi komplementami.Wiedzialam,ze faktycznie mu sie podobam taka jaka jestem,ale pamietalam ze zakochal sie z lasce ze ktora ogladal sie prawie kazdy facet.I nie mowie tego,zeby sie pochwalic.Ale szczerze.
Kiedy juz bylam na dobrej drodze okazalo sie ze mam problemy zdrowotne.Kobiece.Jakos tak nalozyly sie inne problemy rodzinne i wogole.Brałam hormony i waga w styczniu pokazala 71kg.Plakalam.Wiecej,wylam po nocach w poduszke,Albo stawalam przed lustrem jak meza nie bylo i wylam jak pies.Patrzyłam na rozstepy pokrywajace brzuch,piersi,uda..Na galaretowate cialo,cellulit.Zaczelam od wlasnie tych mankamentow,nie zeby polubic(bo sie nei da),ale nauczyc sie z nimi zyc.
Postanowilam,ze nie rzuce sie na diete ot tak,ale przygotuje sie psychicznie i teoretycznie do tego.Zaczelam czytac,przegladac blogi grubasek takich jak ja.Strony fitness itp.W marcu zaczelam powoli cwiczyc,zadko tak zeby najpierw przyzwyczaic miesnie i kregoslup.Zaczelu sie mniejsze posilki,ale nie zawsze.Pozniej bylo zalamanie,tez spowodowane duzym problemem,ale powiedzilam sobie dosc.W maju ruszylam i badz co badz jestem z siebie dumna.Moze malo schudlam w kg,ale w centymetrach bardzo duzo,a jakosc mojego ciala z tyg na tygdzien wzrasta.Tak jak i poczucie wartosci.Chce osiagnac cel i tak jak pisalam kiedys-nie musi to byc juz-moze potrwac,ale zeby nastapilo:)
opisalam sie ale tak dzis poczulam taka potrzebe.opisac to co tlumie w sobie.Ciezko powiedziec o tym komus,napisac tez nie bylo latwo.

Dzien dzisiejszy bardzo udany.taki na 98%.Dieta super.Rano skakanka i pajacyki,po poludniu dywanowki i stepper.Jutro wstaje z nowa sila.chcialabym pierwszy raz zaliczyc godzinke cwiczen na raz:)

Milego popoludnia!

27 lipca 2012 , Komentarze (6)

Spokojnie,w granicach rozsadku.Ciesze sie,ze jego wygląd staje sie coraz lepszy.To jedna z tych czesci ciala ktora trudno sie rzezbi.Zaprzestalam cwiczen 8 min na posladki,bo nie dawalam rady.Ale to nie znaczy ,ze nic nie robie w tym temacie.Wrecz przeciwnie.Cwicze kiedy tylko sie da.A uwiezcie mi ,ze najlepiej sie cwiczy posladki przy garach.Wiec baby ,jesli chcecie miec fajny tyłek to do kuchni.:)Uwielbiam rzeczy w stylu "2w1";D
Dzis nie bedzie foto jedzenia ,bo jestem chora i menu bylo okropne:rano zjadlam 2 łyzki kukurydzianych z mlekiem,w poludnie przegryzłam zwykla kanapke z pomidorem.Na szczescie leki zadzialaly i obiad podziubalam.A na obiad pychota -zapiekanka na ciescie francuskim z cukinia marchewka i duza iloscia pora.Ser tez w niej byl,ale grzeszyc jest rzecza ludzka:)Co tam jeszcze ,aha na kolacje 2 wafle ryzowe z mozzarella,pomidorem i ogorkiem kiszonym.w miedzy czasie zjadlam 2 mini drozdzowki.Sline ledwo przelykam,oslabiona jestem okropnie.Ale pocwiczylam 15 min dosyc ostro.Wczoraj wieczorem tez dalam sobie popalic.30 min cwiczen,to jak dla mnie bardzo duzo.Efekty zobaczymy czy beda.Mam nadzieje na silna pozycje-64kg(tyle ile wczoraj pokazala ) a po cichu na 63,5.Moze do poniedzialku cos zejdzie.Dzis odrobilam sie ze wszytstkim,wiec jutro pocwicze wiecej,jesli lepiej sie poczuje.A teraz wypoczywam,poczytam co u Was.Poszukam jakis inspiracji kulinarnych i cwiczeniowych.
Dzis zaczynamy weekend,wiec dobrej zabawy dla wszytskich!

26 lipca 2012 , Komentarze (3)

Wczoraj z powodu burzy nie moglam dodac wpisu.Nie che mi sie dzis dokaldnie opisywac co i jak jadlam i robilam.Napisze w wielkim skrocie,Ze byly rano cwiczenia,skakanka i pajacyki w porzadnej ilosci i po poludiu dawka cwiczen rowniez byla zadowalajaca.
Zarelko bylo.I dobre i nie dobre:P Szwagierka chcial kupic rower wiec pojechalysmy.Kurde,ale mi sie oczy swiecily do kilku modeli!!!AAAA ja chce fajny rower najlepij dwa-miejski i gorski,bo te co mam to pozal sie boze...Szwagierka kupila takie miejskie cudo za 2tys...Zabiera je do Szwecji,ale dopiero w grudniu,wiec moze przetestuje go troche:)
Obiecalam sie wazyc raz w tyg ale tym razem nei wyszlo,bo jakos tak automatycznie weszlam na wage rano.Pokazala 64,ale ani mi sie sni zmianiac paska,bo tak jak pisalam franca chyba szwankuje cos.Dopiero w poniedzilek odnotuje wage jak pokaze.
Dzis rano cwiczylam.Ale od poczatku.Jak mnie Dawidzioch obudzil to podniesc sie nie moglam.Nie dosc ze zakwasy brzuszne mam,to na dodatek okropnie mnie kregoslup bolal.Doszlo jeszce gardlo i wogole jakies oslabienie spowodowane maskrycznie niskim cisnieniem.Ale wstalam,Padlam na dywan i machalam tymi gnatami,wypinalam tyłek i krecilam bioderkami i brzuszkowalam:)Nie za dlugo,ale zawsze cos.Dzis w planach stepper w wiekszych ilosciach i dywanowki .Pora na nowe zakwasy.A co mi tam,zrobie se kaloryferek na brzuchu.Phiii!

Co by tu jeszcze napisac,bo jakas gadatliwa dzis jestem.Ogolnie to patrzebuje duzo rzeczy,a musze poczekac troszke.Ostatnio mielismy ogrom wydatkow.W sumie w tym miesiacu nei zapowiada sie lepiej  i wyprzedaze musze omijac szerokim lukiem:)
Moj braciszek konczy 18 lat i skladamy sie rodzinnie na nowa gitere,a ze brat ma drogoe marzenia -odbije sie to na naszy kieszeniach:)Ale grunt ,ze marzenie mu sie spelni:)
no i chrzesnica meza konczy 17 to kolejny prezent.No i inne wydadki typu BENDZYNA:/ wrrr ,nowa gasnica,wymiana oleju,buty dla Dawida...Kurde A myslelismy,ze uda nam sie w sierpniu na 3 dni gdzies wyskoczyc,a tu zapowiada sie ,ze tylko do mojej mamy:D No trudno.Raz mozna,innym razem nie.

Na koniec buzki,pozdrowionka i foto jedzonka!
Z wczoraj i dzis,ale nie wszytko tylko tak z grubsza.Dzis byl losoz z piekarnika z sosem jogurtowo-koperkowym.Wczoraj paluszki z ciasta francuskiego i wedzonym lososiem:)Tyle rewelacji.no to patrzajta i nabierajta ochoty:)W ty roku mija 10 lat mojego bezmiesnego stylu zycia:)
Edit:Skakanka zaliczona(23min),kolacja zjedzona(to ten omlet z lyzka otreb i jak widac).Wskakuje na stepper a pozniej karimata i heja:)A po wszytstkim dlugi prysznic i jakies łaziekowe SPA.

24 lipca 2012 , Komentarze (8)

http://shinybox.pl/?ref=ad7c38f    klikac dziewczyny!


Byly poranne cwiczenia,chociaz nie jakies super.Raptem bylo tego moze z 12 min.Mialam dzis duzo ruchu.4 godziny kosiłam ogrod.Umordowalam sie okropnie,ale po krotkiej regeneracji...przystapiłam do zaplanowanych cwiczen:)Wytrzymałam zmeczenie.Jestem wielka!
Pozatym co ciekawego,hmm dzien jak zawsze.Z tym,ze dzis ciagle ktos do mnie dzwonil.urwanie glowy mialam z tymi telefonami.
Z diety jestem zadowolona.jedzonko bylo pyszne.Zwlaszacza moje dwie trortille z krewetkami na obiad.Do teraz slinka mi cieknie:)
wieczorne cwiczenia:50 nozyc
25 uniesien miednicy
20 polbrzuszkow
40 skosnych brzuszkow
30 rowerkow
40 uniesien nog podparta na łokciach
20 przysiadow
10 polprzysiadow
10 razy tak jak I cw a6w
10 jak II cw a6w
170 pajacykow
rano:2 min rozciagania]
30 nozyc
20 rowerkow
20 wykopow na stojaco
10 skolonow
poznije:15 min rower(2 podjazdy pod gorke stromą)
no i te 4 godziny koszenia
Jedzonko
sniadanie:musli z połówka naturalnego,pol kiwi kilka malin
Obiad: 2 tortille z krewetkami koktajlowymi,pomidowrem,ogorkiem,papryka,kiełkami,salata+sos z jog naturalnego i czosnku + ketchup.Aaa i zupa szparagowa z lazankami ok 200ml
podwieczorek:naktarynka,pol kiwi,2 łyżki serka wiejskiego
kolacja:kromka razowego z kielkami,pomidorem,ogorkiem i tunczykiem+salata kodowa z polowka jajka i lyzka smietany
no i 3 mini drozdzowki.
wszystko zjedzone przed 18,woda wypita+2 zielone+ 2 kawy
A teraz oto wlasnie foto jedzonka:)

23 lipca 2012 , Komentarze (4)

Dalam dzis rade.Szalu nie bylo,aczkolwiek wreszcie po tygodniu jakis wiekszy ruch byl.
15 min stepper
50 nozyc
50 uniesien
15 min rower
40 brzuszkow
2godz szorownania basenu syna z glonow,na kolanach i ok 30 wylanych wiader wody:)
30 min gimnastyki hmmm z mezem:D(no przeciez sie liczy:P)
do tego chyba z 20 razy wbiegalam dzis na po schodach, w sumie to przydal by mi sie ten pedometr ,zebym wiedziala ile sie ochodze przez caly dzien.
Jutro musze znow zaczas poranne cwiczenia przed sniadaniem,bo w sumie one daja najwiecej no i skakanka!dzis nie moglam bo chodzilam na bosaka po trawie i wbilam cos w noge,dopiero udalo mi sie wyciagnac:/
Na koniec jedzenie.Na kolacje zaszalałam,bo pomidorach zjadlam 2 male kromeczki bialego chleba z almette i pol szklanki mleka.Wszytsko to przed 18.Bardzo zadko jadam poznije.Sa to sporadzyczne sytuacje.Zazwyczaj jest to 17godz.Woda wypita+2 kawy i zielona herbata.Zjadlam dwa malutkie kawaki ciasta i dwa schockobanany.A oto wybrane zdjecia:)aA na koniec deser:)Moje Sloneczko-Dawid
Miłej nocy! Spijecie dobrze,bo rano wstajemi i sie wspolnie mobilizujemy.