Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pocahontazzz1985

kobieta, 38 lat, Kraków

167 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2015 , Komentarze (4)

Totanie moj cel zostal osiagniety 2 dni po terminie,ale nawet z dokladka bo dzis -5,2kg,wiec 30kad od piatku!Moze uda sie zbic rowny kg do konca tygodnia?dzis mialam w planach jakis mega dlugasny spacer z mezem i synem,ale pogodna sie nie popisała i od rana deszcz tłucze o szyby.JA przeziebiona na maxa juz ponad dwa tygodnie,na dodatek mnie zawialo i nie skrecałam szyja 2 dni;)

Z pozytywow,to zrobiłam sie na rudo z okazji osiagniecia celu:)i sie sobie podobam,kiedys w latach wczesnej mlodosci bylam ruda ale teraz patrze na twarz dojzalej rudej babeczki i jestem sexy:D.Wogole ciagle staram sie sobie przemowic do rozumu i mniej przejmowac tymi moimi zmarszczkami;)A jeszcze jak schudne,to juz huhu,bedziecie Narcyz mnie nazywac:P.Ale serio-moje ukochane 2 pary spodni leca mi z tyłka!Nowych nie kupie dopoki nie zrzuce jeszcze z 3 kg.Od dzis zaczynam akcje nacierania sie roznymi maziajami od stop po glowe:)A glownie moj cellulit i sucha skopa na łydkach!Zima wogole sie nie smarowalam-jak wiecie nei znosze tego.mam takie napady ze 2-3 miesiace sie smaruje dwa razy dziennie,a pozniej nic:P.Ach ta systematycznosc:).

Na konice moja ruda fota,ledwo widac wlosy,ale co sie bede przejmowac;)

Miłej niedzieli dla wszytskich!

20 marca 2015 , Komentarze (5)

TAAAK! Uznaje za osiagniety,chociaż braklo 10dag,ale wazyłam sie przed kibelkiem.I tak uznaje,nie chce zwariowac i co do grama sie wazyc,nie o to mi chodzi.5KG szlak trafił jak nic i pierwszy dzien wiosny jestem lzejsza.Na ciele zmiany dalej nikłe,ale zanim wytopie tluszcz to nic nie bedzie widac.znaczy w brzuch spadlo ok 7-8cm i w biodrach tez cos,ale glownie twarz-nie jest juz opuchnieta.A najlepsze jest ,ze prawie nic nie robie a waga leci.Zaliczam szybkie marsze i jakies liche cwiczenia w pracy.Ale kluczowym jest chyba brak slodyczy i ograniczenie wegli do minimum.Oby tak dalej!Dzisiejsza wgada dodaje mi skrzydel:)

15 marca 2015 , Komentarze (3)

o tak!miesiac temu nawet nie marzylam  tym i tak z dnia na dzien i dzien waga pokazala 4.2kg na minusie wiec blisko bliziutko celu:)jaki drugi cel?hmm,mysle ze fajnie by bylo kolejne 5 kg mniej do 17 kwietnia na 2 miesiac diety,ale sie zobaczy jak dalej bedzie szlo i czy to realne.

buzki dla dietujacych!

p.s:tak wygladałam 8 lat temu wazac ok 58kg.

10 marca 2015 , Komentarze (7)

Czesc wam wszytskim!

U mnie mija miesiac od porzucenia słodyczy,wiec mały (puchar) dla mnie:)Na wadze 4 kg mniej,jakos spektakularniej roznicy w ciele nie widze i pewnie poczekam na to jeszcze,ale juz sie ciesze bardzo.Głównie moja silna wolą:)Jedyne słodkosci jakie sie pojawiaja,to malutkie cappucino od czasu do czasu.Do tego pilnuje sie z jedzeniem,nie podjadam,pije (ostatnio przystopowałam z woda,ale wroce na dobre tory) i wiecej sie ruszam.Marze,zeby na pierwszy dzien wiosny zobaczyc 5kg mniej:)Jak tylko nie zalicze wielkiego glodu,to sie uda.

W pracy ok,przechodzimy do sieci Jasmin,bardzo duzo dały moje namowy i szef szybciej podjal decyzje.Zostaje z tym troche sama,bo szefostwo jedzie na urlop w samym centrum przejscia,wiec musze na wszytsko uwazac sama,ale spoko-dam rade.Szykuje mi sie w maju szkolenie dwudniowe we Wrocławiu,nawet sie na nie ciesze.

Trzeba sie zbierac do pracy,słonce juz wysoko,kawa wypita,sniadanie zjedzone wiec tylko obudze małego i sie zbieramy:)

Pozdrowienia!

19 lutego 2015 , Komentarze (3)

W ramach postu ostanowilam odciąć sie od słodyczy całkowicie(w ostatnim tygodniu 2 razy skusilam sie na cos słodkiego).W drugiej kolejnosci postanowiłam nie łazic bez sensu do sklepu,bo zawsze cos mi tam wpadnie-a to wafle ,a to cappucino.Z domu zabieram jablka i obiad i tyle jem w pracy.Do tego mieta i woda do picia.Zobaczymy co organizm na to:).Juz zlecialo ok 1.6kg,w tym tygodniu chcialabym zeby spadlo jeszce 0.5 kg i bedzie idealnie:).A teraz z małym do dentysty a pozniej do pracy.Hejka!

14 lutego 2015 , Komentarze (3)

Hej!

U mnie jak w tytule-wrocilam,po tym jak na wadze zobaczyłam 68.5kg...tak,po 3 latach dopadlo mnie jojo i to do tego punktu ,w ktorym zaczynałam.Ogolnie to bardzo mi przybylo w biodrach i brzuchu ,no i moja zmora-uda.Ogolnie,podoba mi sie twarz i tyłek,ale musze zbic troche wage,bo jak tak dalej pojdze to bede musiala wymieniac garderobe.Tak wiec,od tygodnia jest dieta i cwiczenia.Spadlo juz ok 1.3kg,brzuch nie jest wzdety.Oby tak dalej.do kwietnia chcialabym -5kg.Teraz mam jeszcze mało ruchu-glownie szybkie marsze i cwiczenia wieczorem na dywanie:).

W pracy ok,po okresie probnym dostałam umowe na 6 lat i 50zl podwyzki.Nadal mało jak na tyle godzin pracy.Gdyby bylo tak 200zl wiecje,bylabym szczesliwa.Pomimo,ze to juz 4 miesiac pracy,nadal cierpie z opwodu braku czasu dla syna.Staram sie gdy tylko jestem w domu,byc blisko niego i z nim.No i sobotnie popoludnia i całe niedziele sa nasze.Mały zacza treningi pilkarskie i dobrej szkółce,pol roku poznije niz pozostali a radzi sobie lepiej niz inni.Może kiedys,jesli tego bedzie chcial ,cos z tego bedzie.

Mama 4 tydzien w sanatorium,a został jej jeszce tydzien.Niestety wyniki ma jakies takie,ale nie mowi dokladnie co.Teraz dobrze sie tam bawi,a nie chiala jechac.W tym czasie w rodzinnym domu zarzadziłam remont czesci kuchenno-salonowe i biedny brat 2 tydzien nie moze ogarnac.Ale juz finisz-malowanie.Przy okazji odswiezy korytarz i łazienke:)Mama bedzie zaskoczona:)

No i tyle,czasem chodze na ciuszki-udało mi sie upolowac kilka perełek:)W sumie to same kurteczki,jutro zrobie fotki to wam wrzuce.

Wrzucam dzis foto brzuchola,bedzie co porownac:)

Czytam,was ale szczerze to nei jest ta Vitalia co kiedys.

Pozdrawiam!

na koniec motywacja-ja sama:)

19 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Waga na pasku pozostaje na razie w sferze marzen,bo ta szklana pokazuje 67-68kg.Moze nie wygladam na az tyle,ale strasznie chce zbic 5 kg,bo jestem jabłko i wszystko idzie mi w brzuch ,biodra i uda.Wylewam sie juz ze spodni.Za mało ruchu,no bo skad mam go miec siedzac 9 godzin w pracy,no i jem w pracy z nudow....Wychodze z domu przed 8ma a wraca przed 19ta.Ech,czekam na wiosne bo bede jedzic na rowerze do pracy.mam ok 8 km w jedna strone wiec cos sie poruszam i rano i wieczorem.Musze tylko do tego czasu zakupic ubranie na deszcz,cobym sie  pracy nie musiala suszyc:)Pozatym wogole w zyciu u mnie roznie,sterta przykrych spraw przepleciona kilkoma nitkami radosci i tyle...Nie ma co sie rozpisywac.Moze innym razem.

Pozdrawiam was,pomimo ze nie pisuje,to czytam codziennie co u was:)

12 listopada 2014 , Komentarze (4)

Hej!

Dzis o 9.00 zaczynam samodzielna prace.Po 3 tygodniach "nauki",zostaje sama...Nie musze mówic,ze stresuje sie okropnie,bo nie znosze wydawania reszty:) wiem ,wiem...No ale wtedy bardzo sie denerwuje,ze skupiam sie na tm za bardzo i ze w tym czasie moze ktos cos ukraść,albo żle wydam..ze patrzy mi sie ktos na rece-nie znosze tego,a bardzo bym sie chciala tego wyzbyć.A najbardziej na świecie przeżywam to,ze mojego syna bede widzial dopiero po 18tej...Paskudne uczucie.Ale zaciskam zęby i do przodu,a poznije przez te 2-3 godziny i weekend daje mu z z siebie wszytsko.Mąż w nowej pracy tez ok.Szkoda ,ze dojazd mu zajmuje wiecej czasu,no ale jakos sobie radzi.Ma teraz wiecej obowiazków,zwłaszcza jak ma pierwsza zmiane.Musi teraz on duzo czasu poświecic synowy.Ostatnio był z nim pierwszy raz sam na szczepieniu i spisał sie doskonale.Teraz musi sie szkolic w gotowaniu i bedzie ok,bo nic nie umie ugotowac:)Ziemniaki chyba tylko:)No i tyle u mnie.Nie musze mowic ,ze diety nie bylo i nie ma od kilku tygodni.Waga ta sama,ale mysle ze bede wstawac 15 min wczesniej i jakis rozruch robic bo inaczej bedzie ze mna kiepsko!

Pozdrawiam!

22 października 2014 , Komentarze (2)

Nie wiem jak ja znose to rozstanie z synem...Na dodatek w tym tygodniu jest w domu,dzis zostaje z dziadkiem, a ja ide na 12ta,a pozniej o 18 tej na szkolenie z duzej firmy kosmetycznej i w domu bede po 20tej...A ogolnie to bede pracować w prywatnej drogerii 6 dni w tygodniu od 9-18...Nie musze dodawac,ze za najnizsza pensje...Ale co poradzić,drugi raz taka okazja sie nie trafi(łatwa,przyjemna praca,zero stresu i fany szef),a kase potrzebujemy bardzo,bo ostatnio bylo fatalnie i u meża w pracy nie zapowiada sie lepiej,a razem jakos damy rade.Najbardziej martwi mnie synek:( Płakac mi sie chce,bo nei wiem jak to ogarne.Ja 9 godzin w pracy,mąż pracuje na 2 zmiany,teściowa na 3,a teśc  na pól etatu ale w systemie 12/24...Logistycznie musze to rowiazac ,bo beda dni,w ktrych wszyscy beda w pracy popoludniami,wiec musze sie dogadac z kim zeby mi malego bral z przedszkola.W weekend bede robic grafik...Dobrze ze rano wstane z małym i zaprowadze go do przedszkola,a wieczorem wykapie posiedze jeszcze 2 godziny i poloze go spac.W soboty bede pracowała od 8-15 to jeszce zostaje mi popoludnie dla rodziny,ale kiedy pojade do mamy?!tego juz nie wiem....trzymajcie kciuki,bo mam nastroj fatalny,a dać rade musze!

13 października 2014 , Komentarze (1)

Hej Hej!

Pomimo,ze zagladam tu codziennie ,to nie myslałam,ze ostatni wpis był z koncówki sierpnia!O rany,chyba faktycznie wole czytac,niż pisać:)

U mnie waga ciagle sie waha.Co pare tygodni mam napady "diety" i wtedy jest mniej,pozniej apaty tak mnie atakuje,ze nie potrafie sobie z tym poradzić.Ale trzeba,bo mam skłonnośc do tycia na zime.Jem z nudow,ze stesu i piłabym goracą domowa czekolade bananowa...Ale ten tydnień bedzie znow tygodniem zaciskania pasa ehheh.Do moich urodzin zostały 2 miesiace,wiec nie chce do nich utyc i zapac w depresje z powodu mijajacych lat i urody:D A powiem wam,ze ostatnio nie przejmuje sie soba,no moze te kurze łapki pod oczami.no i wlosy,bo na przestrzeni 2 lat spaskudniały i to bardzo.Ale walcze z niedoskonałościami.

W zyciu ,jak to w życiu.Sytuacja finansowa gorzej niz źle,ale to nie miejsce na takie tematy.Grunt to udane zycie rodzinne,a ja takie mam.Pracy w ogrodzie i domu tyle,ze popoludniami padam zze zmeczenia i nie mam ochoty na nic.Tym bardziej ,ze od 3 tygodni walcze z choroba-jak nei zatoki to gardlo i tchawica a leżałam 2 dni...No i moj Mały Miś w domu od tygodnia,nie jest jakos chory ale katarek ma i kaszel a ja nie chce zeby zdrowe dzieci infekował w przedszkolu.puszczanie nawet przeziebionego dziecka do przedszkola,to brak szacunku dla innych rodzicow i ich dbania o zdrowie dziecka.W tym miesiacu sie wyjasni co z moja praca,ale powiem szczerze-marne szanse.Tyle w temacie.

Pora zaczynac dzień-powodzenia!