Czas nadal leci jak szalony......a u mnie totalna chandra......nie wiem czy to z powodu pogody czy innych czynników. Nadal mnie dręczy moja mama.....Zosia co prawda pokonała lenia jeśli chodzi instrument ale teraz dopiero wychodzą jej braki.....chodzi o to, że często chorowała w te dwa poprzednie lata i niestety parę rzeczy nie jest nadrobionych.....jutro ma występ......powinno jej puść dobrze......bo jest przygotowana, ale na następnej lekcji Pani rozpoczyna z nią nadrabianie.
Została pochwalona za polski......wreszcie polubiła i to bardzo matematykę....jestem z niej dumna.....bo pomimo, że jest w klasie od wszystkich o rok młodsza to daje sobie super radę.....
Dzisiaj sprzątam i prasuję......ostatnio zaniedbałam mój przybytek......moją oazę......bo trochę podecoupagowałam
Oto efekty mojej pracy.....z niektórych rzeczy jestem zadowolona z niektórych nie.....ale to tak bywa w tym hobby.....
To są słoiki na makaron
To są pojemniki na suszone grzyby.....w końcu zbliżają się święta.....
To jest butelka na nalewkę.
To jest butelka na sok malinowy.....
To pudełko nie ma przeznaczenia. Zrobiłam je podobnie jak inna dziewczyna i chyba mi się udało....