Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 listopada 2017 , Komentarze (3)

Nie wiem jakim cudem, ale mimo upieczonego na środę ciasta, podjadania z Miśką w domu mam wagę mniejszą o 0,5kg od zeszłego tygodnia :? Nie wiem o co chodzi, ale wiem też, że przyroda nie lubi pustki więc pewnie w najbliższym czasie to do mnie wróci :)

Z Michaliną już dużo lepiej. Dzisiaj jeszcze została w domu z babcią, ale w poniedziałek myślę, że pójdzie dziarsko do przedszkola :) Mówi, że tęskni za przedszkolem. 

Za to ja wczoraj przeleżałam całe popołudnie.... miałam jakiś stan podgorączkowy, ale herbata z domowym sokiem z malin z cytryną i miodem postawiła mnie na nogi, choć w nocy nie byłam tego taka pewna. Bałam się, że mnie rozłoży.... ale chyba po prostu musiałam się wypocić inaczej niż na treningu. OOO - może stąd te pół kg?? Dzisiaj czuję się o niebo lepiej!

Jutro czeka mnie wyzwanie - obiecałam Mężowi bigos z kiszonej kapusty :) Będę go robić drugi raz w życiu, ale mam nadzieję, że wyjdzie tak samo dobry jak pierwszy. Kurcze ostatnio często gości u mnie na stole kiszona kapusta....

Ostatnio trafiłam w lidlu na takie danie:

Już jakiś czas temu słyszałam, że skład tych dań jest naprawdę fajny - żadnych zbędnych dodatków, a że było w promocji za niecałe 4 zł za 4 porcje to się skusiłam. I jestem naprawdę mile zaskoczona. Dzisiaj jedną porcję wzięłam na lunch do pracy - fakt musiałam to sobie doprawić na swoją modłę, ale to naprawdę fajna propozycja dla "zapracowanych". Widziałam, że mają sklep internetowy i darmową przesyłkę od 50 zł, więc pewnie zaopatrzę w kilka różnych zestawów i będę próbować  Przygotowanie jest banalnie proste - łyżka jakiegoś tłuszczu, sól, woda, 15 minut i gotowe :) Jak gdzieś traficie to warto spróbować w ramach poszerzania horyzontów :)Są zupy i dania w wersji na słono i słodko.

2 listopada 2017 , Komentarze (12)

poniedziałek/wtorek siedziałam z nią w domu, dzisiaj siedzi Mąż, jutro babcia. Jak to zawsze moje dziecko - katar, kaszel, gorączki brak, ale przytrzymać w domu ją trzeba. O piątkowym ważeniu nawet nie myślę, bo siedzenie w domu ewidentnie mi nie służy. Co chwilę coś podjadam!

27 października 2017 , Komentarze (17)

mimo tego, że w tym tygodniu kompletnie nie liczyłam kalorii, a właściwie to już od soboty. Ani odrobinę. Wszystko robiłam na czuja, a nawet więcej… na środowym pasowaniu raczyłam się różnymi słodkościami!

Jedna z mam upiekła tort w kształcie biedronki (grupa Miśki to biedronki).

Wyglądał przecudnie, ale smakowo nie moje klimaty - nie lubię “maślanych” kremów. Wolę te śmietanowe. Za to były jeszcze inne pyszności, ale to już przemilczę :)

A to moja biedroneczka :)

Obie byłyśmy całe w złotym brokacie ze skrzydełek :) Dzieci  śpiewały, mówiły wierszyki, wciągnęły rodziców do zabawy. Miałam okazję porozmawiać z Panią i potwierdziła mi to co powiedzieli w żłobku - moje dziecko jest baaaaaardzo uparte i nad tym musimy wspólnie pracować i jest bałaganiarą. To pewnie trochę moja wina, bo zazwyczaj idzie na kolację, a ja albo Mąż sprzątamy po niej… Ale od dwóch dni idziemy razem do pokoju i ogarniamy “przestrzeń” przed kolacją. Myślę, że się nauczy. Z tym uporem też coraz lepiej, ale do niej trzeba mieć twardy tyłek - ani odrobinę nie można jej pokazać, że mogłaby coś ugrać, bo będzie kiepski. Pewnie jeszcze długo będzie nas testować, ale na szczęście jesteśmy z Mężem twarde sztuki i w tym wypadku bardziej uparci niż ona :)

Wczoraj poćwiczyłam, ale bez szału. Dzisiaj wieczorkiem planuję relaks i zatopienie się w lekturze, bo w końcu w mojej bibliotece zrobiły się dostępne kolejne części Kasacji Mroza :) Mąż od razu stwierdził, że teraz to już "przepadnę". Przeczytałam już pierwszą i piątą (bo początkowo nie wiedziałam, że to ma jakąś kolejność tylko brałam co było), a wczoraj zaczęłam drugą. Nie wiem co mnie tak napadło w tym roku, ale chyba przez ostatnie 3 lata nie przeczytałam tyle co w tym roku. Ostatnio tyle czytałam jak w pierwszej ciąży od 7 miesiąca musiałam leżeć - wtedy też pochłaniałam książki, bo co tu innego robić na leżąco?

Jutro też obiecaliśmy Michalinie łyżwy - podejście nr 2 :) Twierdzi, że będzie jeździć - zobaczymy. Może złapie bakcyla po rodzicach??

Na koniec życzę Wam miłego piątku i weekendu spędzonego tak jak najbardziej lubicie!

25 października 2017 , Komentarze (10)

A dokładniej Światowy Dzień Makaronu :) Ja makaronowa dusza jestem dzisiaj w niebie :) Mówię do Męża, że jak dla mnie to nawet możemy to przedłużyć na tydzień makaronowy :) Dzisiaj na obiad łazanki z kapustą i grzybami - bez liczenia kalorii! A co! Mogę jeść makaron codziennie, w każdej postaci (oczywiście pełnoziarnisty), a dzisiaj mówili w radiu, że jak człowiek trenuje to jest bardzo wskazany :p


Wczoraj zrobiłam trening z gym break



Wzbraniałam się przed tym treningiem, bo myślę “gdzie mi do rzeźby??”, ale muszę przyznać, że i tak się spociłam :) Lubię ten “ćwiczebny” duet i ich dłuższe zestawy :)


Wczoraj “zapachniało” u mnie świętami. A dokładniej kupiliśmy sobie z Mężem bilety na koncert w ramach prezentu na święta :) Na początku grudnia idziemy na koncert T.love, więc nie damy rady spakować tego prezentu pod choinkę :) To jeden z ostatnich koncertów, bo zawieszają działalność :( Mam nadzieję, że chłopaki odpoczną i dalej będą tworzyć kawał dobrej muzyki. Bardzo cieszę się na ten koncert.Ja zafascynowałam się ich muzyką mając 13 lat na wakacjach dzięki mojemu kuzynowi, a Męża.... zaraziłam :) Tak jak górami :)


Dzisiaj oprócz dnia makaronu mamy pasowanie na przedszkolaka :) Michalina przeżywa, opowiada co się będzie działo, wczoraj piekłyśmy razem ciasto. W ogóle jest już dużo bardziej samodzielna - potrafi się sobą zająć - układa puzzle, śpiewa, koloruje. Ja w spokoju mogę przygotować obiad, zjeść, a potem mamy czas dla siebie na czytanie i wspólną zabawę.W takich momentach coraz bardziej czuję, że to ten czas…. czas na kolejnego członka rodziny...

23 października 2017 , Komentarze (6)

Wczoraj postanowiłam spróbować jednego z treningów z Moniką Kołakowską. Wybrałam ten:


Nie powalił mnie na kolana, ale 203 kcal spalone. Dość długa rozgrzewka, trening składa się z 3 serii (chyba po 8) ćwiczeń, a każde ćwiczenie trwa 30 sekund po którym następuje ćwiczenie turbo trwające 10 sekund. Instruktorka pokazuje na początku każde ćwiczenie, ale jak ćwiczy się to pierwszy raz to i tak ciężko to zapamiętać, więc przy pierwszej serii wydaje się, że człowiek ciągle się spóźnia i nie wie co ćwiczyć.  Spróbuję jeszcze z jakimś innym treningiem i wtedy może bardziej będę przekonana lub nieprzekonana, bo teraz to jestem obojętna :)


W sobotę byliśmy z córką na lodowisku :) Tak, tak moja “niecała” 3-latka stawia pierwsze kroki na lodzie. Nie powiem, że potrafi jeździć, ale jak na pierwszy raz to wyszło naprawdę super - myślę, że będzie z niej łyżwiarka i to pewnie lepsza niż mama, bo mama później zaczynała :D Generalnie całą drogę do domu jęczała, że ona jeszcze chce jeździć, więc chyba jej się podoba :) Stać już potrafi :) Trafiliśmy na fajną godzinę, bo było mało ludzi, więc warunki idealne dla nauki przez takiego małego szkraba. Następnym razem jednak spróbujemy z innymi łyżwami (ze sztywną cholewką), żeby jej było łatwiej.

21 października 2017 , Komentarze (3)

Ale dla miłośników masła orzechowego nie lada gratka :-) Było warto trzeć tą marchew :-)

20 października 2017 , Komentarze (6)

waga 62,4 (1,1kg mniej niż w piątek, 0,6kg mniej niż w sobotę). Całkiem nieźle. Grunt, że jest mniej, a nie więcej biorąc pod uwagę wtorkowy szał czekoladowo-słodyczowy :) Nie wiem czy to ma związek, ale zauważyłam, że coraz mniej rano puchnę nawet wtedy jak dzień wcześniej nie ma szału z piciem wody. Zastanawiam się czy to może nie są skutki ograniczenia nabiału… myślicie, że może tak być?


Dzisiaj planuję poćwiczyć razem z centrum sportowca:




Ćwiczy któraś z Was z Moniką Kołakowską?? Tytuły jej filmików porywają, ale jak słucham jak prowadzi zajęcia to jakoś tak sztywno, drętwo… Jakie macie odczucia? Może jednak warto się przemóc? Chodakowskiej też kiedyś nie byłam w stanie znieść, a potem nawet się polubiłyśmy. Może nowe treningi "zaskoczą" mój organizm?


Mam ostatnio dylemat z liczeniem kalorii. Moja mama jest od początku września na emeryturze i jak przystało na pracohholika bywa, że się nudzi i przynosi nam obiady. Z jednej strony fajnie, bo mam więcej czasu na inne rzeczy, ale z drugiej strony nigdy nie wiem jaka jest wartość kaloryczna tych obiadków. Nie wiem czy w te dni olać liczenie i zobaczyć co się stanie czy próbować szacować…. choć wydaje mi się, że to będzie jak kulą w płot :) Vitalijki korzystające z fitatu - jak sobie radzicie z kwestią posiłków, których same nie przygotowujecie?


Ponieważ ostatnio ciągle się przyłapuję na tym, że za mało kalorii spożywam przez weekend, więc w tym tygodniu postanowiłam rozpieścić siebie i moją rodzinę ciastem marchewkowym z kremem orzechowym z bloga kwestia smaku. Zapowiada się pysznie - krem z mascarpone i masła orzechowego mmmm! Zrobię Wam zdjęcie na pokuszenie :)

19 października 2017 , Komentarze (5)

Tym sposobem czekolada chyba odpokutowana. Lepszy nastrój też wrócił :)

Ostatnio w niedzielę robiłam na obiad bardzo fajną szynkę z jeszcze lepszym sosem z cydru. Ten sos im dłużej się "przegryza" tym lepszy! Nie miałam tylko szałwi, mąki użyłam jaglanej, a cydr był półsłodki Miłosławski. Nawet nie tak dużo kalorii ma jak na sos, a nie potrzeba go dużo do tego dania. Zerknijcie na przepis - polecam z czystym sumieniem :)

Przepis

Jutro ważenie i zobaczymy co w trawie piszczy. Tydzień po owulacji, z tydzień przed okresem. Sama nie wiem czego się spodziewać, ale to tylko cyferki.... wczoraj zmierzyłam biodra i prawie 1 cm mniej niż jak ostatnio sprawdzałam (choć to było dawno), ale i tak mnie to cieszy :-) Dobre i każde pół cm :D

18 października 2017 , Komentarze (16)

nie pamiętam kiedy zdarzyło mi się to ostatnio, ale tak - objadłam się wczoraj! Ciągnęło mnie do słodyczy na maksa! Zjadłam kilka kostek czekolady, 2 cukierki nimm2 boomki, kawałek domowego ciasta i pewnie coś jeszcze, ale nie pamiętam... nie wiem co mnie wczoraj napadło. Tym sposobem węglowodany baaardzo na czerwonym polu!

Pewnie w piątek będę znowu pomstować, że waga nie spada. Ehh życie, ale jestem tylko człowiekiem! Dzisiaj ma być już grzecznie i treningowo. 

17 października 2017 , Komentarze (12)

... ale jakoś tak bez zapału:

Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ćwiczę na siłę. Kiedyś to nie mogłam się doczekać treningu! Teraz wybieram jak najkrótsze, żeby mieć z głowy (wczorajszy z kategorii tych dłuższych). Może to kwestia tego, że nie widzę efektów?? Może dzisiaj się pomierzę... może chociaż tutaj do przodu?