weekend znowu na straty…. W piątek świętowanie naszych zawodowych sukcesów, a w sobotę rozchorował się mój Mąż - chyba jelitówka. Wymęczyło go konkretnie. Ogarnięcie ciekawskiej dwulatki i wymiana miski w sypialni może czasem nastręczyć niemałych trudności. Na dodatek stłukłam termometr jak próbowałam go “strzepnąć” (elektroniczny gdzieś nam się zawieruszył..), więc musiałam jeszcze posprzątać szkło. Umęczona całym popołudniem położyłam się spać przed 22, a jeszcze pod prysznicem kucnęłam i znowu poczułam ból kolana. Dzisiaj już jest dobrze i mam nadzieję, że w końcu uda mi się dzisiaj zrobić trening - jakikolwiek!!
Ciężar weekendu przypieczętowałam wczoraj wieczorem paluszkami i colą (Mąż pił ją “na żołądek”). Oj nie ma się czym chwalić….. ale co zrobić…. pozostaje tylko wziąć się w garść i starać się dalej….
Na koniec chciałam Wam polecić moje nowe kulinarne odkrycie Sałatka, więc nie namawiam Was do grzechu
pół małej główki kapusty pekińskiej (poszatkowanej)
4 plastry ananasa pokrojonego w kostkę
3 łyżki suszonej żurawiny (namoczonej ok pół godziny)
1 łyżka majonezu (myślę, że łyżka to jeszcze nie tragedia)
3 łyżki jogurtu naturalnego
sól, pieprz
Wszystkie składniki mieszamy ze sobą, doprawiamy do smaku i z radością zajadamy Smacznego
ps. to jest nieco zmodyfikowany przepis - pierwotnie składał się tylko z kapusty i brzoskwini z puszki - też dobra, ale po modyfikacjach wydaje mi się, że jest lepsza.